cytaty z książek autora "Justyna Bednarek"
- Przysięgam, że chciałbym być w pani formie, mając dziewięćdziesiąt lat. - [Adam]
-Recepta na to jest prosta, drogi panie. Trzeba się lubić bawić - to raz. Trzeba się ruszać - to dwa. Trzeba bardzo kochać - trzy. No i najważniejsze. Angażować się w życie rodziny.
Te sakrpetki idą do prania ale między czasie znikają.
...Był to ten sam stół, przy którym Krystyna celebrowała swoje proszone obiady, przy którym Józefowa szyła sukienki dla Wandy i Joasi, przy którym Iwo kreślił swoje pierwsze mistyczne przemyślenia i wreszcie przy którym Karol pisał artykuły do podziemnej gazetki.
- A ja na tym stole straciłam dziewictwo - oświadczyła bezpruderyjnie Ida, czym wprawiła matkę w lekkie zakłopotanie....
Matka nie może nie kochać swojego dziecka, uwierz mi na słowo. Tylko czasem życie tak się gmatwa, że nie potrafi tego okazać.
Byli parą nie do końca udanych ludzkich egzemplarzy. I bardzo do siebie pasowali.
Wiesz, że na ulicach leży śnieg. Budzisz się - i wiesz. Skąd? Może chodzi o specyficzny rodzaj światła: miękkiego, chłodnego, jak odbitego od fotograficznej blendy, które wlewa się do wnętrza mieszkania przez szparę w zaciągniętych zasłonach. Albo o dźwięki. Te z miasta nagle stają się przytłumione, jakby ktoś napchał ci waty do uszu. A to p prostu śnieg. Rozjaśnia świat, wycisza go.
Zdaniem Ignacego uśmiech obierał ludzkie twarze z trosk, rozczarowań, masek - jak nóż obiera cebulę z łupin. Dlatego zawsze starał się wywołać uśmiech na twarzach klientów. Żeby zobaczyć, jacy są naprawdę.
Najlepsze są najprostsze rozwiązania. Nie kombinuj. Podpowiedź masz przed samym nosem. Patrz! I myśl!”.
Będzie dobrze, ułoży się. Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach (...).
Czy jednak można naprawdę kochać kogoś, kto bez mrugnięcia okiem dzień po dniu przez wiele lat sprawia człowiekowi ból? Kto szczędzi byle dotyku, byle pocałunku w policzek - o innych pieszczotach nie mówiąc?
(...)czy naprawdę potrafi kochać ktoś, kto wiecznie musi udowadniać, że wolno mu oddychać? Cały wysiłek idzie w walkę o prawo do własnego istnienia - na pracę nad miłością zaczyna brakować już miejsca.
(...) im czuła się smutniejsza - tym radośniej się bawiła.
Nie zauważyłem, kiedy picie żeby przeżyć, zamieniło się w życie by pić.
Jak kroić, to do kości. Wykroić wszystko, co boli, wyrzucić. Choćby miało to wiele kosztować.
- Czy mama aby nie przesadza z kolorem?
- Róż Bahama, a co? Krysiu, gdy się ma prawie dziewięćdziesiąt lat, to już naprawdę wszystko wolno. Poza tym taki ładny dzień, otworzyłam okno i po raz pierwszy poczułam to rześkie, wiosenne powietrze!
- Rześkie?! Akurat! Mama ma szczęście, że smog jej trupem nie położył. A właśnie, Wielkanoc za pasem, więc chyba trzeba rozebrać choinkę?
Nie ma większego błędu niż małżeństwo z kimś, kto jest ci obojętny.
Ludzie wyobrażają sobie, że wybaczenie to będzie jakieś przyjemne uczucie, ciepełko wokół serca albo nagły przypływ sympatii do dawnego wroga. I że to przyjdzie samo. A tak nigdy się nie dzieje. To jest decyzja, jak z rzucaniem palenia - po prostu postanawiasz, że od tej chwili będziesz się zachowywać, jakby tego zła, które cie spotkało, nigdy nie było. Nie zapomnisz - bo to nie możliwe. Nie zdusisz wszystkich złych uczuć - nikt nie ma nad nimi władzy. Po prostu nie będziesz ich brał pod uwagę. Tylko tyle.
Szczerze mówiąc pomysł Hildegardy naprawdę nie był najlepszy: gdy ma się troje pomysłowych dzieci, leżący na trawniku drób nie zrobi na rodzicu najmniejszego wrażenia.
- Ale przecież w ogłoszeniu stoi jak wół: "Zwierzęta mile widziane" - zmartwiła się Monika Ogórek.
- Zwierzęta może tak, ale nie kury.
- Do kitu z tymi ludźmi - mruknęła niezadowolona Żaneta. - Kura się stara, skacze, a oni nawet odrobiny uwagi nie poświęcą....