Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Totalne rozczarowanie i całkowicie zmarnowany ewentualny potencjał. Na samym początku skojarzenia z Trylogią EL James bombardowały mnie z każdej strony - młoda naiwna dziewczyna, która w zastępstwie ma przeprowadzić wywiad z apodyktycznym rekinem biznesu Christopherem (stąd już tylko krok do Christiana). Tragiczna i brutalna przeszłość tym razem jest udziałem bohaterki, która nie potrafi uwolnić się od traumatycznych wspomnień, a Chris odgrywa tu rolę rycerza na białym koniu. I może nawet przełknęłabym te podobieństwa do Greya, gdyby autorka pokusiła się o ciekawe i oryginalne rozwinięcie poszczególnych wątków, co niestety nie miało miejsca. Książka jest krótka, zbyt krótka i zbyt oględna, wiele tu uproszczeń, dziwnych i zupełnie nieprawdopodobnych skrótów, a przy założeniu, że cała akcja rozgrywa się zaledwie w ciągu kilku dni, spiętrzenia zdarzeń, zbiegów okoliczności i lawiny uczuć są wręcz przytłaczające i męczące. Mam wrażenie, że autorce zabrakło wyobraźni, pomysłów i absolutnie nie podołała zadaniu, które przed sobą postawiła. Ta powieść to nie erotyk, nie New Adult, ani nawet nie obyczajówka - właściwie taki trochę nudnawy harlequin, na którego naprawdę szkoda czasu. Bohaterowie są płytcy i jak dla mnie w ogóle nieciekawi - potencjał, owszem, był, ale zarówno Clarissa, jak i Chris to postaci blade i nijakie, totalnie bez charakteru... Do tego koszmarny język, momentami niezgrabny i bardzo infantylny - błędy, niefortunne sformułowania, niezgrabności stylistyczne świadczą o tym, że albo autorka nie miała redaktora, albo korekta była po prostu słaba i nieprofesjonalna. Zdecydowanie NIE POLECAM.