Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant64
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński32
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Edward Tufte
3
7,0/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
4 przeczytało książki autora
25 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
The Visual Display of Quantitative Information
Edward Tufte
7,0 z 2 ocen
12 czytelników 0 opinii
2001
Najnowsze opinie o książkach autora
Beautiful Evidence Edward Tufte
6,0
Ogólnie - ładny album do przeglądania. Tzn. byłby, ale wydrukowano go w taki sposób, że śmierdzi. Nie wiem czy to papier, czy tusz, czy cokolwiek innego, ale nie da się książki czytać dłużej niż kilkanaście minut, bo chemiczny zapach zaczyna dusić. Roznosi się też jeśli zostawić książkę otwartą. To pierwszy zarzut.
Drugi zarzut, to fakt, że książka w części składa się z tych samych przykładów co poprzednie książki Tuftego, więc jeśli miało się w ręku The Visual Display of Quantitative Information, Envisioning Information czy Visual Explanations, to część z Beautiful Evidence już się zna. Z tych wszystkich książek BE jest chyba najlżejsza - najmniej w niej statystyki, a obrazków jest dużo i są ładne ;)
Książka jest też trochę przeterminowana - to mój trzeci z nią problem. Od początku nie byłam jej fanką (może przez ten zapach),ale oceniałam ogólnie dobrze - do momentu rozdziału o Power Poincie. Po pierwsze - najwyraźniej widać tu rozdźwięk między tym co w prezentacjach wyrabiało się w latach 2000, a co dzieje się teraz. Z punktu widzenia współczesnego czytelnika ten rozdział niewiele wniesie, bo raczej większość z nas (tj. osób które sięgają po takie książki) wyrosło z estetyki Internetu poprzedniego wieku.
Po drugie zaś, cały rozdział jest krytyką narzędzia, które niczym sobie na tę krytykę nie zasłużyło. Można krytykować sposób jego użycia, oczywiście, niestety autor zamiast skupić się na tym, objeżdża "PP style". Zamiast odkryć prostą prawdę, że dobrze zrobione wypunktowane listy mogą być bardzo dobrym narzędziem do przekazania skondensowanych informacji, autor woli określić wszystkich ich użytkowników naiwnymi (s.170).
Ostatecznie koronnym argumentem na bezużyteczność Power pointa ma być tablica w formacie folio z 1662, której rzekomo nie da się przedstawić w prezentacji w żaden sposób.
Otóż da się, nawet tak żeby było czytelnie. Być może dlatego że przez 10 lat od wydrukowania książki zmieniło się trochę samo narzędzie, ale być może dlatego, że wystarczy mieć odrobinę otwarty umysł i mniej tej ostrej pogardy :)
Podsumowując, ładne do oglądania. Kłaść na stoliku do kawy nie polecam, bo śmierdzi.