Zabawa w Boga Anna Askaldowicz 6,5
ocenił(a) na 76 lata temu Zasadniczo nie przepadam za antologiami, bo często czuję się, jakbym czytała/kupowała książkę dla 2-3 tekstów, które autentycznie polubię, a resztę po prostu przeczytam. Tutaj miałam farta, bo większość opowiadań jest bardzo fajna i przyjemna, chociaż też czegoś mi zabrakło. Nie ma nic wybitnie złego, ale perełek też brak, żaden z zebranych w antologii tekstów nie skłania go głębszego namysłu nad życiem i rzeczywistością, co jest podstawową cechą, za którą lubię SF. Więc 4.5 za dostarczenie solidnej rozrywki, ale bez rewelacji.
Antologia składa się z dwóch tłumaczeń opowiadań Benjamina Rosenbauma, które otwierają i zamykają zbiór. To porządna amerykańska SF w stylu Dicka, momentami po prostu abstrakcyjna (pomarańcza, która włada światem),najbliższa temu, za co cenię SF. Oprócz tego mamy dwa opowiadania wykorzystujące temat antologii w odniesieniu do medycyny, co było do przewidzenia, jedno ciekawe ("Chirurg"),przetwarzające depresję jako infekcję ciała i jedno, które uznaję za najsłabsze w tomie ("Lek"),bo jest naiwne w swoim redukcjonizmie i generalnie niekonkluzywne jako forma narracyjna. Dostajemy także opowiadanie oparte na motywach szekspirowskich (na podstawie "Burzy" za co plus z miejsca),jedno oparte na mitologii greckiej i standardowego już kota Schrodingera (w pewnej odsłonie przynajmniej). "Marzenie Rotha" to dywagacje o czymś w rodzaju organicznej sztucznej inteligencji, czy też mentantach z "Diuny" wykorzystywanych do celów komercyjnych. Moim faworytem jest "Mrok zabije wieloryba", dokładnie tak dziwne i groteskowe, jak obiecuje tytuł, piękny przykład na to, że realizm magiczny w Polsce jest możliwy. "My eter" i "Serce Vann" to dość standardowe historie o władzy, zepsuciu i poświęceniu, ale każda w innej konwencji. "Ordan" to z kolei taka "Diuna" w wersji na western i też zadziwiająco niekonkluzywna historia jak na opowiadanie. Rozumiem idee otwartego zakończenia, ale jest różnica pomiędzy otwartym zakończeniem, a zakończeniem, które do niczego nie prowadzi. I na koniec prawdziwe perełki - "Warunek początkowy", wciągająca opowieść o muzyce oraz polski horror "Wyliczanka", gratka dla wszystkich fanów RPG. Zasadniczo czytało się świetnie, polecam.