O kobietach w cieniu - wywiad z Fioną Barton

AMisz AMisz
29.09.2016

Fiona Barton to debiutantka. Owszem, ale debiutantka z 30-letnim dziennikarskim doświadczeniem. Podczas czytania „Wdowy” to doświadczenie widać na każdej stronie. To świetnie napisany thriller, który skupia się na tych, którzy zazwyczaj stoją w cieniu, z dala od światła reflektorów.

O kobietach w cieniu - wywiad z Fioną Barton

Z pisarką umówiłyśmy się na wywiad via email - mam jednak nadzieję, że kiedyś uda mi się z nią spotkać i porozmawiać raz jeszcze.

Anna Misztak: Nasi użytkownicy pierwszy raz usłyszeli o Pani na kilka tygodni przed premierą polskiej wersji Wdowy, gdy na swoim twitterze polecił ją Stephen King. Czy ta rekomendacja ma dla Pani duże znaczenie?

Fiona Barton: Ogromne! Jestem wielką fanką i jego polecenie jest dla mnie niezmiernie ważne. To szalenie miłe, gdy uznany, doceniany pisarz poleca debiutantów – bardzo mu za to dziękuję.

Pani powieść wpisuje się w popularny ostatnio nurt powieści domestic noir i porównywana jest do dwóch sztandarowych już tytułów, czyli Zaginionej dziewczyny i Dziewczyny z pociągu – Pani zdaniem z czego wynika popularność tego nurtu?

Może wyjaśnię zaraz na początku, że nie planowałam pisać thrillera psychologicznego, ani powieści z nurtu domestic noir. Chciałam po prostu opisać historię, która chodziła mi po głowie od dłuższego czasu: historię małżeństwa z mrocznymi tajemnicami. Oczywiście rozumiem ten apetyt ludzi na czytanie powieści, które sprawiają, że po plecach przechodzą im ciarki, a z ust wyrywa się przerażone: „to mogliśmy być my”, gdy siedzą z partnerem nad filiżanką herbaty w wygodnych piżamach.

Można powiedzieć, że całe swoje życie zawodowe poświęciłam przygotowaniom do tego gatunku.

Dlaczego tylko rozdziały pisane z punktu widzenia wdowy są w pierwszej osobie? Dlaczego nie zdecydowała się Pani wpuścić czytelników również do głowy reporterki i detektywa?

Gdy siadałam do pisania zamierzałam całą historię opowiedzieć z punktu widzenia Jean – to jej głos usłyszałam w swojej głowie jako pierwszy i to ona przekonała mnie do napisania książki. Ale w trakcie pracy uświadomiłam sobie, że potrzebuję kolejnych narratorów, aby dać szansę czytelnikom spojrzeć na sprawy z innej perspektywy i aby zasiać w nich ziarno niepewności. To było spore wyzwanie – nie pomylić się w datach i kolejnościach wydarzeń – ale udało mi się i jestem z tego całkiem zadowolona.

Czy reporterka, Kate Waters, ma jakieś Pani cechy?

Byłam tam, gdzie Kate – na progach domów, pukając do drzwi, przekonując ludzi do udzielenia wywiadu – ale ona nie jest mną (znajomi dziennikarze to potwierdzają!). Podczas mojej 30-letniej dziennikarskiej kariery poznałam całe mnóstwo takich Kate – i moja bohaterka jest połączeniem ich najgorszych i najlepszych cech. Jak się zapewne domyśliłaś sceny z newsroomu mają swoje źródło w rzeczywistości!

Czy myśli Pani, że jesteśmy w stanie poznać kim tak naprawdę jest ten drugi człowiek, z którym żyjemy pod jednym dachem?

Nie, zdecydowanie nie. Wszyscy mamy sekrety – mniejsze lub większe – i to one nie pozwalają nam w pełni poznać się nawzajem. To może być coś, co sobie pomyślałaś i nie chcesz, żeby inni o tym wiedzieli, albo coś, co zrobiłaś, co mogłoby cię postawić w złym świetle. Każdy z nas przechowuje takie sekrety w swoim wnętrzu – i to jest świetny materiał na powieść.

Pani bohaterka, jest osobą niesamowicie uległą, bez własnych pragnień, marzeń – kompletnie zdominowana, najpierw przez męża, a potem przez dziennikarkę – trudno było mi ją polubić. Zdaję sobie jednak sprawę, że takich kobiet (niestety) jest całe mnóstwo. Czy wzorowała pani postać Jean na prawdziwej osobie?

Jak wszyscy moi bohaterowie Jean powstała jako zlepek różnych osób, które poznałam lub o których czytałam. Jako dziennikarka spędziłam mnóstwo czasu na sali sądowej. W głośnych sprawach więcej uwagi poświęcałam na obserwowanie żon mężczyzn oskarżonych o wielkie zbrodnie. Zastanawiałam się ile wiedziały i ile chciały wiedzieć.

Chciałam poznać ich sposób na radzenie sobie z myślą, że ich mężowie – osoby, z którymi zdecydowały się spędzić swoje życie – mogą być potworami. „Wdowa” wyrosła właśnie z tych fascynacji i zabrała mnie w niesamowitą podróż.

Żony morderców, gwałcicieli, pedofilii – chociaż same nie zrobiły nic złego – chyba, że wiedziały o zbrodniach i je ukrywały, to bardzo często żyją ze stygmatem – dlaczego akurat zainteresował Panią ten wątek? Wątek kobiet stojących w cieniu przestępców?

Ludzie z pogranicza historii, ci, którzy trzymają się na uboczu mają tę niewidzialność, która mnie pociąga. Kiedy oczy wszystkich innych skupiały się na głównym oskarżonym, ja wyłapywałam twarze żon i matek, i wyobrażałam sobie co one muszą przeżywać, jakie myśli krążą im po głowie, co skrywa się za fasadą sztucznego uśmiechu. Chciałam wiedzieć co dzieje się, gdy znikają dziennikarze i oczy całego świata zwracają się w inną stronę, gdy nie trzeba już przed nikim udawać – wtedy maski, które te kobiety przywdziewały nie mają innego wyjścia, jak opaść.

Czy planuje Pani napisać kolejną powieść? Czy to również będzie thriller psychologiczny?

Właśnie oddałam drugą książkę – mam wrażenie, że wydarłam ją z mojego ciała gołymi rękoma! Nie planowałam stworzyć serii, kiedy zaczęłam pracę nad „Wdową”, ale postać Kate Waters spodobała się czytelnikom tak bardzo, że postanowiłam uczynić ją też bohaterką drugiej książki noszącej tytuł "The Child" [Dziecko – tłum. red.]. Powieść zaczyna się w momencie, gdy Kate czyta w wieczornej gazecie o dziecięcych zwłokach odnalezionych na placu budowy. Dziennikarskie śledztwo, które jest głównym wątkiem, będzie miało kolosalny wpływ na życie trzech kobiet...

Książka „Wdowa” ukazała się nakładem wydawnictwa Czarna Owca pod patronatem serwisu lubimyczytać.pl.


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
AMisz 29.09.2016 15:10
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post