Trendy czytelnicze na 2016 rok
Rok 2016 przywitaliśmy niewiele ponad tydzień temu. Jedni powitali go z ulgą, drudzy odczuwając nostalgię za tym, który minął. Jedni przygotowali postanowienia noworoczne (nowy rok – nowi my), inni nie. Wszyscy jednak chcieliby wiedzieć, co im ten nowy rok przyniesie. O prognozę tego, co będzie się działo w roku 2016 w świecie książek, pokusił się Los Angeles Times.
Oto pięć trendów, które według dziennikarzy tego tytułu mają szansę zawojować rynek książki w nadchodzącym roku.
Po pierwsze: powrót druku.
E-book i książka elektroniczna według dziennikarzy LA Times zdecydowanie tracą publiczność. Powołują się na badania, w ramach których prognozowano, że e-booki stanowić będą nawet ponad 60% sprzedawanych książek w USA. W 2015 roku nie udało im się zdobyć nawet 25% udziału na amerykańskim rynku. Sprzedaż książek klasycznych tymczasem rośnie. Ponadto przykład Idź, postaw wartownika - tytułu, który cieszył się wielką popularnością wśród Amerykanów - pokazuje, że na książki drukowane decydują się nie tylko starsi czytelnicy, ale i młodsi. Podobnie było z wieloma wydanymi w Stanach książkami dla młodzieży (na przykład „Diary of a Whimpy Kid: Oldschool”), te też sprzedały się lepiej w papierowej wersji. Wreszcie, pojawiły się książki - rozkładanki, książki eksperymentalne oraz kolorowanki dla dorosłych (ich sprzedaż wzrosła w tym roku o 95%), które jako wydania elektroniczne nie mają w ogóle racji bytu.
W 2016 roku rządzić więc będzie druk.
Po drugie: ruszamy w kosmos.
No dobrze, nie dosłownie, jedynie w naszych lekturach. Statystyki sprzedaży to jedno, drugie – to przeczucia, jak zachowają się czytelnicy, którzy nie żyją przecież zawieszeni w próżni. Film „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy” - przez jednych ukochany, przez innych znienawidzony – nie przejdzie bez echa na rynku, również tym wydawniczym. Większego zapotrzebowania na książki fantastyczne i science fiction spodziewają się największe wydawnictwa, jak na przykład Hachette, które nakładem należącego do grupy domu Orbit wyda w 2016 roku aż 90 nowych tytułów.
Jeśli ktoś jeszcze nie przekonał się do fantastyki, najprawdopodobniej będzie to dobry moment, by zmienić zdanie, bo będzie z czego wybierać. Mamy nadzieję, że polskie wydawnictwa podchwycą ten trend.
Po trzecie: efekt George’a R.R. Martina.
Jak już wiemy, „Wichry zimy” nie ukażą się na wiosnę. Może ukażą się zimą, może jesienią, a może dopiero w 2017 roku. Cytując słowa Martina: książka będzie gotowa, gdy ją skończę.
Nie można jednak zaprzeczyć, że serial „Gra o Tron” przywrócił świetność, a przynajmniej popularność, gatunkowi epickiej fantasy i autorzy coraz częściej po niego sięgają. Pamiętacie na przykład Marlona Jamesa, zdobywcę Man Booker Prize za 2015 rok?
Ten młody Jamajczyk już zapowiedział, że pisze afrykański odpowiednik „Pieśni lodu i ognia” i rzecz na miarę dzieł J. R. R. Tolkiena.
Miałem już dość głupich dywagacji na temat tego, czy hobbity mogą być czarnoskóre, więc postanowiłem zaczerpnąć z afrykańskiego folkloru i stworzyć afrykańskie fantasy na miarę Tolkiena. A jest czym się inspirować. W naszym folklorze mamy duchy, demony, magię, czarownice, gobliny, a nawet szalonych królów.
Nieznana jest jeszcze data premiery książki, znamy już jednak tytuł roboczy - „Black Leopard Red Wolf” („Czarny lampart, czerwony wilk”).
Przykład Jamesa to znak, że dla gatunku fantasy może to być dobry rok.
Po czwarte: fakty.
Z jednej strony będziemy czytać więcej fantastyki i science fiction. Z drugiej – coraz bardziej popularne będą historie oparte na faktach. Może i fabularyzowane, ale jednak opierające się na autentycznych wydarzeniach.
Trend ten widać obecnie przede wszystkim w filmach i serialach. „Making a Murder”, wyprodukowane przez Netflix, i „Narcos” z tej samej stajni, pokazują, że mamy dużą ochotę dla odmiany zagłębić się w historie prawdziwe, które w jakiś sposób interpretują historię czy naszą współczesną rzeczywistość.
Na razie modę tę podchwycili producenci telewizyjni, ale jest w tym trendzie spore, niewykorzystane jeszcze pole do popisu dla literatury, więc trzymajmy kciuki.
Po piąte: różnorodność.
Bardzo pozytywny efekt, przynajmniej na literaturę amerykańską, miał Nobel Swietłany Aleksijewicz. Ponieważ żaden Amerykanin nie został uhonorowany tą nagrodą od 1993 roku, w środowisku literackim w USA pojawiły się głosy, że literatura amerykańska potrzebuje ożywienia. Może nie tyle zamiera, co jest w swego rodzaju stagnacji. Potrzebni są nowy autorzy, promocja ich książek, nowych postaci książkowych, zwłaszcza w książkach dla młodzieży. Powstała w 2014 roku inicjatywa We Need Diverse Books (Potrzebujemy Różnorodnych Książek) zaczęła prężniej działać i od 2016 roku fundować będzie stypendia oraz granty dla młodych pisarzy i rysowników. W przygotowaniu jest też program sponsorujący wydania nowych książek i promujący młodych twórców.
Jak wiadomo, Amerykanie bardzo często zapoczątkowują trendy – nie tylko literackie – które szybko rozprzestrzeniają się na cały świat, więc kto wie: może podobne inicjatywy zobaczymy też u nas?
Jak sądzicie, które z tych prognoz są najbardziej realistyczne? Które z nich znajdą odzwierciedlenie również na polskim rynku książki?
komentarze [65]
Wytrawni czytelnicy, czytelnicy koneserzy podążający za trendem to chyba oksymoron...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten posttrendy to obowiązywać moga ale w modnej popkultorowej telewizorni, tudzież w blogosferze, a nie w czytelnictwie przynajmniej moim
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nie jestem trendy.
Kocham ebooki...(uważam,że to kwestia przyzwyczajenia, ja już je wolę od tradycyjnych książek)
Po za tym czytam inne rzeczy od tych na czasie...
I dobrze mi z tym...
Jak ja się cieszę z pierwszej prognozy! Oby się sprawdziła. Dla mnie książka to obiekt, rzecz tylko i wyłącznie drukowana oraz papierowa. Ten trend moim zdaniem się sprawdza. Widzę w autobusach i tramwajach od jakiegoś czasu coraz więcej osób z tradycyjną książką w dłoni, a coraz mniej osób czytających produkty książkopodobne na czytnikach lub tabletach. Ja z takiego trendu...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejWszystkie te prognozy zwykle okazują się guzik warte po jakimś czasie. :) Dopiero co zachłyśnięto się tabletami, które miały wyprzeć laptopy, a ostatnio okazało się, że to tablety się ludziom przejadły. Po co komu wielki i nieporęczny tablet, jak to samo, a nawet więcej zrobi się na smartfonie? A laptopy nadal mają się świetnie. :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Brawo! Może jestem starą zgredką, ale uważamm że drukowana książka jest najlepsza i ma swój zapach. Tylko takie ksiażki są prawdziwe i na szczeście w końcu do tego wniosku doszli :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
A ja tam czytam i tradycyjne książki i e-booki. Jak wszystko w życiu jedna i druga forma ma swoje wady i zalety. Można tu chociażby stwierdzić, że nie zawsze grube tomisko można ze sobą komfortowo zabrać np. w podróż, co umożliwia czytnik. Z kolei zapach farby drukarskiej i dotyk papieru nigdy nie będzie domeną elektroniki.
Co do prognoz, to spoko - dla mnie mogą się...
Co do ebooków, to ludzie je czytają i będą czytać. Ale niewiele osób, spośród tych, które po nie sięga, kupuje je.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post