rozwiń zwiń

Rozmowa z Renatą Adwent

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.03.2013

W zeszłym tygodniu miała miejsce premiera debiutanckiej powieści Renaty Adwent, zatytułowanej Rok na końcu świata. To książka pełna ciepła i optymizmu, opowiadająca historię, która może zdarzyć się każdemu. Przeczytajcie wywiad z autorką i koniecznie sięgnijcie po książkę!

Rozmowa z Renatą Adwent

Czy tytułowy „koniec świata” istnieje naprawdę?

Tak, to miejsce istnieje naprawdę. Podobnie jak prawdziwe jest to, które jestem przekonana, mamy cały czas w sobie i możemy się tam przenieść bez przeprowadzek i wyjazdów, w każdej chwili, kiedy tylko jesteśmy gotowi się zmierzyć ze swoimi uczuciami i popatrzeć na siebie bez udawania, masek i koloryzowania, żeby zaakceptować pewne rzeczy, a powalczyć z innymi.

Ile Rity jest w Renacie a Renaty w Ricie?

Rita to dość mocno przekoloryzowana Renata. Pewne cechy mają wspólne i pewne rzeczy wydarzyły się im obu. Sporo Renaty jest też w innych bohaterkach tej historii.

Co było bodźcem do napisania właśnie takiej powieści?

Odkąd pamiętam, chciałam napisać książkę, a ponieważ od kilku lat na serio zajęłam się realizowaniem swoich marzeń, a nie tylko snuciem ich, efektem jest między innymi ta książka. Poza tym był to akurat dobry moment w moim życiu, miałam ciszę, spokój oraz wystarczająco dużo czasu i inspiracji wokół na realizację tego projektu. Ponieważ interesuje mnie tematyka rozwoju osobistego, a poznałam osoby, które nieufnie lub z niedowierzaniem podchodziły do tego tematu, chciałam pokazać w tej historii, że samorozwój to nie jest luksus dla bogaczy, wymysł psychologów ani fanaberia dziwacznych osób w powłóczystych sukniach. Nie trzeba jechać do egzotycznych krajów, zamykać się w odosobnieniu ani uprawiać sałaty na końcu świata. Praca nad sobą odbywa się na co dzień, gdy przebywamy wśród ludzi, a okazje do rozwoju zdarzają się wszędzie i niekoniecznie trzeba ślepo wierzyć radom innych, uczyć się na pamięć poradników samorozwoju ani uczestniczyć w najmodniejszych w danej chwili warsztatach, chociaż oczywiście można to wszystko robić, jeżeli ktoś chce.

Kto był pierwszą osobą, która przeczytała książkę? Jaka była jej opinia?

Oprócz osób z wydawnictwa i tych, którym wydawca ją przekazał, nikt jeszcze nie przeczytał tej książki. Niewiele osób z mojego otoczenia wie, że w ogóle powstała. Lubię robić niespodzianki.

Czy może Pani zdradzić kilka szczegółów swojego warsztatu pisarskiego?

Pisałam wyłącznie u siebie na końcu świata, w samotności, w otoczeniu natury, przy ulubionej muzyce i zielonej herbacie. Ale na co dzień dużo słucham i podsłuchuję ludzi, co znalazło odzwierciedlenie dialogach i wydarzeniach w książce. Początek pisałam po kolei, potem pomysły przychodziły mi do głowy i chciałam żeby coś się moim bohaterom wydarzyło, ale jeszcze nie wiedziałam, jak do tego dojdzie, więc powstawały luźne notatki. Pisząc nie myślałam o nieznanych mi jeszcze wtedy czytelnikach, ale za to przed oczami miałam często znajomych i osoby z mojej rodziny, które mogą się odnaleźć w niektórych bohaterach. Stąd też cały proces był bardzo radosny i miałam momenty niekontrolowanej wesołości, bo cała opowieść pisana była z dużym przymrużeniem oka wobec przemyśleń i zachowań moich bohaterów oraz ich stosunku do wydarzeń i wymagań sytuacji. Z kolei poruszając temat przemocy i uzależnienia, myślałam o osobach, które znam i których ten problem dotyczy, mając nadzieję, że przeczytają tę książkę i uwierzą, że dadzą sobie radę pokonać trudności, niezależnie od okoliczności. A dodatkowo mając w ręku dowód na to, że marzenie kogoś, kogo znają, właśnie się spełniło, zaczną działać, żeby zrealizować swoje własne marzenia.

Czy ma Pani już pomysł na kolejną książkę?

Oczywiście.

Co lubi Pani czytać w wolnym czasie?

Najbardziej lubię biografie, pasjonują mnie historie życia, odkrywanie osobowości, wyszukiwanie kamieni milowych, kiedy podejmowane są kluczowe decyzje, które zmieniają osobę i kształtują życiową ścieżkę. Lubię też literaturę podróżniczą, motywacyjną i naukowe opracowania psychologiczne, a przede wszystkim książki z dużą dawką humoru, których autor potrafi pisać dowcipnie, autoironicznie i z dystansem.

Czy pisząc książkę przyświecał Pani jakiś konkretny cel?

Tak, przez ostatnie dwa lata miałam okazję poznać kobiety z bardzo małych miejscowości, których problem współuzależnienia i przemocy w rodzinie dotyczył bezpośrednio, a ze względu na różne okoliczności osobiste i życiowe oraz szereg ograniczeń narzucanych przez otoczenie i siebie same miały ograniczone możliwości szukania pomocy. W rezultacie przez długi czas tkwiły w przekonaniu, że nic się nie da zmienić i nikomu nie warto ufać ani o tym opowiadać. Pisałam właśnie o nich, o kobietach, które są silne, piękne wewnętrznie i zdolne do fantastycznych rzeczy, ale często zmagają się z sytuacjami, które je przerastają, i wtedy czasami się im poddają i tracą wiarę w siebie. Pisałam też dla nich, chciałam żeby przeczytały tę książkę i znalazły w sobie dziką kobietę, która ufa swojej intuicji, czasami popełnia błędy i daje się ranić, ale potem wstaje i idzie dalej z dumnie podniesioną głową i wiatrem we włosach.

A na poziomie osobistym pisałam tę książkę na własnym końcu świata, chciałam się więc przekonać, jak długo tam sama wytrzymam, jak mnie to doświadczenie zmieni, czy mój „Mikołaj” będzie na mnie czekał, no i czy uda mi się zrealizować mój projekt do końca.

Jaki jest Pani ulubiony moment w książce?

Przyznam się otwarcie, że ja w ogóle lubię tę historię i kocham miejsce, gdzie rozgrywa się jej akcja. Bardzo lubię momenty, kiedy kobiety się spotykają, kiedy zaczyna się „magia” i kiedy bohaterki wymykają mi się spod kontroli w swoich nieprzemyślanych i spontanicznych zachowaniach.

Czy któryś z bohaterów książki jest Pani ulubionym? I dlaczego?

Lubię ich wszystkich, to w końcu moi pierwsi bohaterowie, ale każdego za coś innego. Odpowiem więc inaczej, najmniej lubię Dzika, chociaż i on koniec końców przyczynił się do dobrego, bo ktoś niejako dzięki niemu przejrzał na oczy i wspaniała dziewczyna zaczęła wreszcie żyć pełnią życia. Jeżeli miałabym jednak wybrać faworytów, są to Nina, Patrycja, pan Włodzimierz i Kornelka.

Co poradziłaby Pani Czytelnikom będącym w takiej sytuacji jak główna bohaterka, czyli na rozstaju życiowym?

Nie będę dawać rad, mogę napisać wyłącznie z własnego doświadczenia. Według mnie rozstaje życiowe to moment, kiedy może się dokonać olbrzymi rozwój osobisty, jak i ogromne ryzyko, że z obawy przed nowym znów popełnimy stare błędy. Niezależnie od tego, co wtedy wybierzemy, uczymy się i doświadczamy nowych rzeczy i jeżeli poświęcimy trochę czasu na autorefleksję, to możemy te zdobycze wykorzystać w dalszym życiu, zarówno wtedy gdy nasze wybory wiążą się z pozytywnymi, jak i negatywnymi emocjami. Warto mieć szeroko otwarte wszystkie zmysły i poszukać odpowiedzi w sobie (Czego tak naprawdę chcę? O co mi chodzi w tej sytuacji?), a potem podjąć decyzję wiedząc, z jakich powodów to robię, i zacząć działać. Niewiele jest decyzji, które są zupełnie nieodwracalne. Często można zawrócić, można podjąć kolejną decyzję, bo kolejne możliwości tkwią w każdej opcji, nawet w porażce czy popełnionym błędzie.

Osobiście cenię sobie rozmowę i spotkania z osobami, które mogą wysłuchać i się podzielić swoim doświadczeniem. Bardzo lubię też przewrotne zdanie, które wypowiada w książce Irmina, a które jest cytatem z mojej przyjaciółki: „Jak nie wiesz jak sobie poradzić, musisz po prostu jakoś sobie poradzić”… Wierzę, również, że kiedy w radzeniu sobie z problemami i życiowymi rozstajami próbujemy nowych rzeczy, zamiast dreptać w miejscu i powtarzać stare schematy, powstaje szansa na to, żebyśmy odkryli wreszcie skuteczny sposób i poczuli satysfakcję, że się rozwijamy jako osoby.

Czy myśli Pani, że wyjazd Rity bez słowa pożegnania był dobrym rozwiązaniem?

Zależy dla kogo dobrym, dla niej, dla Mikołaja, czy dla ich związku? Rita odchodząc myślała, że to świetne rozwiązanie, bo nie chciała kłótni, ranienia słowami i wyrzutów. Nie wiedziała co powiedzieć, więc wolała nic nie mówić. Poza tym Rita wcale nie uciekała przed Mikołajem, ale przed sobą samą, przed swoją złością i rozczarowaniem, że znów się jej z facetem nie udało, i przed przerażeniem, że jej życie ogólnie jest beznadziejne, a sam związek dość toksyczny i niedojrzały i to nie tylko z jej winy. Chciała siebie naprawić i potem do niego wrócić. Dla swojego impulsywnego zachowania stworzyła sobie pewien tymczasowy, życzeniowy system wyjaśnień, no ale któż z nas tak czasami nie robi, żeby się lepiej ze sobą poczuć i rozgrzeszyć? Zrobiła więc coś innego, bo we wcześniejszych związkach, gdy był kłopot, zniechęcała do siebie partnerów i pozwalała im odchodzić, a tym razem sama odeszła. Lubiła bezpieczeństwo, a wreszcie podjęła ryzyko i wybrała nieznane, w rezultacie mnóstwo przeżyła i nauczyła się dyskutować ze sobą, szukać odpowiedzi na swoje pytania.

Różnie się rozstajemy ze swoimi partnerami i miłościami, jedni się kłócą, inni rzucają talerzami, a jeszcze inni umieszczają kompromitujące zdjęcia na facebooku albo właśnie się nie rozstają tylko są wciąż razem grając w różne gry. Myślę, że ostateczną odpowiedź na zadane pytanie pozostawię Czytelnikom.

Materiały wydawnictwa.


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Gawrzyjał 27.04.2013 16:31
Czytelnik

Zaczęłam dziś czytać i nie mogę się oderwać! Wierzę, że dalsza część książki będzie równie dobra jak to, co przeczytałam do tej pory. Bardzo ciekawy wywiad. Inspirujący i myślę, że dzięki niemu, sama w końcu dokończę to co zaczęłam :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
KaBi Między Oczkami 29.03.2013 09:14
Czytelnik

Witam,
Pani Renato, tak jest, że czasem człowiek się zagubi, dostanie cios od losu, porusza się w błędnym kole z które boi się wyjść, a tu trzeba czasem zrobić ten pierwszy krok, bez względu na to jak zostanie on oceniony. I powiem tylko tyle, że książkę wręcz pochłonęłam. Dziękuję. Ta książka to też mały krok do przodu, dla mnie i nie tylko :)
Pozdrawiam
K.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 25.03.2013 10:24
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post