Artystyczna herstoria, czyli „Polki na Montparnassie” Sylwii Zientek

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.05.2021

Z kim kojarzymy najsłynniejsze ruchy w literaturze i sztukach plastycznych? Słyszymy: „impresjonizm”, myślimy – Monet i Renoir, kubizm to oczywiście Picasso, a surrealizm – Dali. To jednak tylko część prawdy. Bowiem nurty te tworzyły także kobiety – choć im współcześni najczęściej nie doceniali ich sztuki. Na szczęście dawne artystki są teraz ponownie odkrywane, choćby za sprawą takich książek, jak „Polki na Montparnassie” Sylwii Zientek.

Artystyczna herstoria, czyli „Polki na Montparnassie” Sylwii Zientek

Kobiety na przestrzeni wieków musiały walczyć o należne im miejsce i prawo do samostanowienia. Jeszcze w XIX wieku większość uczelni była dla nich zamknięta. To właśnie wtedy narodził się feminizm pierwszej fali, którego celem były zmiany w systemach prawnych i przyznanie praw wyborczych przedstawicielkom płci żeńskiej. Te zaczęły działać w sposób zorganizowany na rzecz zmiany swojego położenia socjologiczno-ekonomicznego już pod koniec XVIII wieku. Ruch sufrażystek był najaktywniejszy w USA i Wielkiej Brytanii, gdzie ustanowiono nowoczesne konstytucje, gwarantujące wolność zgromadzeń i słowa. W połowie XIX wieku ruchy związane z równouprawnieniem kobiet jeszcze się nasiliły, a ich efektem było m.in. dopuszczenie pań do studiowania na uniwersytetach i do pracy naukowej. Pierwszą kobietą, która otrzymała dyplom licencjata, była Catherine Brewer. Miało to miejsce w 1840 roku w Stanach Zjednoczonych. W Europie zaś w 1863 roku Francja dopuściła kobiety do studiowania na uniwersytetach, a pierwszą wykładowczynią na paryskiej Sorbonie została w 1906 roku Maria Skłodowska-Curie.

Zamknięte drzwi

Paryż przełomu XIX i XX wieku był prawdziwą mekką artystów i stolicą sztuki. Polki przyciągała tu nie tyle wizja kariery, co po prostu możliwość nauki. Inne ośrodki uniwersyteckie były dla nich bowiem zamknięte. W Polsce mogły uczęszczać tylko do hołdujących sztuce akademickiej szkół prywatnych Gersona i Kotarbińskiego w Warszawie czy Baraneum w Krakowie. To tu zresztą pierwsze kroki stawiały bohaterki „Polek na Montparnassie”, czyli Boznańska, Muter, Bilińska-Bohdanowicz i Pająkówna. Jednak kursy te były w dużej mierze ograniczone do doceniania tego, co znane i zachowawcze. Nie dawały więc możliwości rozwoju dla tych zgoła nieprzeciętnych osobowości. Jeśli natomiast chodzi o ośrodki państwowe, to warszawska Szkoła Sztuk Pięknych dla studentek otworzyła się dopiero w 1904 roku, a krakowska – dekadę później. Z kolei największy polonijny ośrodek artystyczny w Monachium także przyjmował wyłącznie mężczyzn (warto jednak nadmienić, że w przebraniu i pod pseudonimem studiowała tam Zofia Stryjeńska). Nic zatem dziwnego, że École de Paris przyciągała artystki znad Wisły, których w latach 1890-1918 mogło być nawet 200.

Szkoły prywatne

Choć w drugiej połowie XIX wieku państwowa École des Beaux-Arts również nie przyjmowała kobiet (otworzyła się dla nich dopiero w 1897 roku), to jednak nie ona tak przyciągała artystki. Wysoki poziom nauczania i otwarte progi dla kobiet oferowała za to m.in. prestiżowa prywatna Académie Julian. Co więcej, uczelnia ta umożliwiała im także wykonywanie rysunków nagich modeli, co w polskich warunkach byłoby nie do pomyślenia. W ciągu trzydziestu lat, aż do wybuchu I wojny światowej, uczęszczało do niej około trzydziestu Polaków, w tym dwadzieścia kobiet. W 1882 roku w progi uczelni wstąpiła Anna Bilińska-Bohdanowicz. To pierwsza bohaterka, którą poznajemy w książce Sylwii Zientek. Na przykładzie losów tej twórczyni widzimy, jak bardzo ówczesny świat był niesprawiedliwy i zależny od pieniędzy (choć czy to się kiedykolwiek zmieniło?). Studia na prywatnej uczelni nie należały bowiem do najtańszych. Co więcej, kobiety musiały za nie płacić prawie dwa razy więcej niż mężczyźni. Dlaczego? Podobno przygotowanie pracowni dla kobiet było droższe niż tej dla mężczyzn i kobiety „nie musiały same łożyć na edukację”, co zdecydowanie mijało się z prawdą.

Zmagania finansowe i prywatne Bilińskiej śledzimy na prawie stu stronach książki. I naprawdę trudno się czyta o przymierającej głodem artystce. Choć brzmi to jak wyświechtany motyw, jednak uderza niesprawiedliwość i ironia losu. Bowiem dopiero tragiczne wydarzenie, jakim jest śmierć najlepszej przyjaciółki i malarki – Klementyny Karssowskiej – oraz przekazany przez nią artystce spadek dały Bilińskiej stabilność finansową. Po serii tragedii (zmarli także ojciec Blińskiej oraz jej miłość – Wojciech Grabowski) po artystce została pamiątka, jaką jest namalowany w 1887 roku autoportret w żałobie, który zyskał wielką sławę, dając rozpoznawalność także malarce. Niestety, dwa lata później Bilińska-Bohdanowicz zmarła przedwcześnie w wieku 39 lat.

Pieniądze szczęścia nie dają

Brak finansów był (i wciąż jest) przeszkodą w zdobywaniu stosownego wykształcenia, jednak historia Anieli Pająkówny, również opowiedziana w „Polkach na Montparnassie”, pokazuje, że pieniądze mogą być także przyczyną tragedii. Pająkówna, uzdolniona i wszechstronnie wykształcona córka stangreta, została objęta patronatem Heleny i Mieczysława Pawlikowskich z Medyki. Patroni opłacili jej studia w Paryżu i wyznaczyli roczną pensję. To właśnie te pieniądze spowodowały w pewnym stopniu nieszczęście artystki. Po zakończeniu studiów Pająkówna zamieszkała we Lwowie, gdzie poznała owianego sławą Stanisława Przybyszewskiego. Zafascynowana ze wszech miar tym „człowiekiem sztuki”, chciała wspierać jego twórczość i wydawane przez niego pismo „Życie”. Pisarz korzystał z majątku malarki, a przy okazji uwiódł Anielę, która stała się elementem miłosnego „czworokąta”, jaki Przybyszewski stworzył z nią, żoną Dagny i Jadwigą Kasprowiczową. W 1901 roku malarka urodziła córkę Przybyszewskiego – przyszłą dramatopisarkę Stanisławę. Jednak podwójna moralność tamtych czasów pozwalała uwielbiać bawidamka, a potępiała pannę z dzieckiem. Aniela nie dostawała nowych zleceń, a na wsparcie ze strony Przybyszewskiego nie mogła liczyć. W 1909 roku wróciła więc do Paryża, gdzie trzy lata później zmarła, osieracając córeczkę.

Romanse literatury i malarstwa

Mela Muter (Maria Melania Mutermilch) do Paryża przybyła w 1901 roku razem z mężem Michałem (krytykiem sztuki i niezbyt poczytnym pisarzem) oraz rocznym synkiem Andrzejem. Jako córka zamożnego żydowskiego kupca z zasymilowanej rodziny miała zapewnione w Warszawie dobre i wygodne życie. Jednak wiedziała, że w Polsce nie będzie mogła rozwijać swojego talentu. Dlatego przestronne mieszkanie zamieniła na klitkę bez wygód w dzielnicy Montparnasse. W Paryżu spotkała znanego z wczesnej młodości literata – Leopolda Staffa, który w 1903 roku stał się modelem do malowanego przez artystkę „Portretu poety”. W życiu prywatnym parę zaś połączył romans, który ostatecznie wypalił się przez brak determinacji ze strony poety. Mela wielokrotnie chciała rozstać się z mężem, co ostatecznie nastąpiło dopiero niespełna dwie dekady później. Natomiast złamane po romansie z literatem serce leczyła w Hiszpanii. Tu urzekła ją otwartość i gościnność Katalończyków. To właśnie w barcelońskiej galerii José Dalmau odbyła się jej pierwsza indywidualna wystawa, a w Gironie znajduje się jedyna na świecie ulica nazwana jej imieniem. Dlaczego nie ma ulicy Meli Muter w Polsce?

W (nie)pamięci

Kompletne zapomnienie i niedocenienie bardzo często przewija się przez życiorysy wybitnych Polek z przełomu wieków. Widać je we wszystkich opisywanych w „Polkach na Montparnassie” historiach: Anny Bilińskiej-Bohdanowicz, która jako pierwsza malarka zdobyła sławę w Paryżu, Olgi Boznańskiej – jednej z najbardziej utytułowanych polskich malarek, Marii Dulębianki – feministki i wieloletniej partnerki Marii Konopnickiej, Alicji Halickiej, która – choć była pierwszą kubistką – tworzyła w cieniu męża. Nie zapominajmy również o Meli Muter – pierwszej artystce pochodzenia żydowskiego pochodzenia, która zamieszkała i rozwijała swoją karierę w Paryżu, a mimo licznych sukcesów, zmarła w nędzy i zapomnieniu, Anieli Pająkównie – uzdolnionej córce stangreta, która została uwiedziona i porzuca przez Przybyszewskiego, Irène Reno – wybitnej rysowniczce i wreszcie Zofii Stankiewiczównie, która jako pierwsza Polka rozpoczęła w XIX wieku naukę malarstwa w Paryżu.

Choć wiele z obrazów tych wybitnych artystek i pionierek zaginęło wskutek m.in. wojennej zawieruchy i nie uczymy się o nich na lekcjach historii w szkołach, to jednak warto poświęcić czas na lekturę znakomicie sfabularyzowanych biografii, by przekonać się, że kobiety zawsze potrafiły walczyć o swoje prawa. Wszak tylko pamięć i szeroka współczesna świadomość, że historia i kultura są dziełem obu płci, pomoże nam zachować tak ważną różnorodność.

Ewa Guzek

O autorce

Sylwia Zientek – pisarka, autorka powieści,głównie historycznych, opowiadań oraz licznych publikacji biograficznych. Wydała m.in. sagęwarszawską „Hotel Varsovie”, książki „Kolonia Marusia” i „Miraże”. Absolwentka prawa na Uniwersytecie Warszawskim oraz Centrum Studiów Latynoamerykańskich. Po wielu latach pracy porzuciła zawód prawniczki dla pisania. Mama trójki dzieci. Entuzjastka sztuki, zwłaszcza malarstwa. Uwielbia podróże śladami artystów oraz sekretne życie muzeów.

Dlaczego warto przeczytać „Polki na Montparnassie”?

Utalentowane, odważne, ciekawe świata i ludzi, krok po kroku poszerzające granice swojej , a w konsekwencji także naszej wolności. „Polki na Montparnassie”, czyli polskie artystki z kręgu Ecole de Pari,s sportretowane przez Sylwię Zientek bardzo barwnie i szczegółowo na tle życia społeczno-obyczajowego z przełomu XIX i XX wieku w Europie. Fascynująca książka, przepełniona miłością do sztuki i życia w zgodzie z samą sobą.

Grażyna Torbicka

To pasjonującą opowieść o kobietach, które zbyt dużo razy słyszały, że „muszą zdecydować, czy chcą zostać artystą, czy kobietą" i udowodniły, że nic nie muszą, za to mogą. I to bardzo dużo... na przykład zostać wybitnymi artystkami. Tak jak dzieła sztuki są ponadczasowe, tak biografie osób, które wytyczały nowe ścieżki, inspirują kolejne pokolenia. Inspirujmy się więc i czerpmy z nich moc.

Marta Frej

Książka „Polki na Montparnassie” jest już dostępna w księgarniach online.

Artykuł na podstawie książki „Polki na Montparnassie” we współpracy z Wydawnictwem Agora


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
wesolamamusia  - awatar
wesolamamusia 05.06.2021 20:33
Czytelniczka

Mam pytanie - czy ktoś już dostał tę książkę? Pytam z ciekawości, bo ja jeszcze czekam :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Wisienka  - awatar
Wisienka 28.05.2021 08:37
Czytelniczka

Czuję się zachęcona do czytania. Szukam w księgarniach i czytam. Zobaczymy .

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
EsterilThyssen  - awatar
EsterilThyssen 26.05.2021 10:28
Czytelnik

"Artystyczna herstoria, czyli „Polki na Montparnassie” Sylwii Zientek " Herstoria to co to takiego? Jakiś lewacka nowomowa? Jakby było her story to ok, bo z języka angielskiego znaczy jej historia. Jednakże herstoria ?!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jousna  - awatar
jousna 25.05.2021 14:15
Czytelniczka

Marzy mi się przeczytanie tej książki :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 24.05.2021 12:22
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post