Dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, wybitny znawca twórczości Zdzisława Beksińskiego, historyk sztuki, autor licznych artykułów, katalogów i wystaw.
Reprodukcje obrazów (i fotografii!) na tle krótkiej biografii, sięgającej dziadków. Jeśli chodzi o biografię, bardziej podziałał na mnie film "Ostatnia rodzina", ale za to przedstawiono tutaj trochę koncepcji Beksińskiego na malarstwo, jak używanie "wieszaków", pokazywanie "rzeczy prostych w sposób skomplikowany, aby mimo komplikacji były rozpoznawalne", itd.
Szkoda, że artysta nie nadawał swoim dziełom tytułów. Często trudno wyczuć o co w nich może chodzić. Z drugiej strony sam Beksiński od takich analiz się odżegnywał i miał podejście do obrazu bardziej na zasadzie emocjonalnej "jeśli tu jest czerwień, to obok muszę dać zieleń", bez wnikania w treść jako taką. Jego styl jednak jest bardzo charakterystyczny. Te faktury przedmiotów, jakby gnijące, jakby utkane, mroczny klimat.
Przyznaję, że już mam przesyt Beksińskiego, był taki czas, że był wszędzie, ale prawda jest taka, że po prostu świetny artysta. Chodzi bardziej o to, że jest tak wiele poza nim, a ludzie często fiksują się na nim i już nie wychodzą poza jego świat. Te zdjęcia są dobre, początkowo miałam takie odczucia, że no może takie zwykłe, że w zasadzie to takie o, ale nie. Po zapoznaniu się z całością widać jeden zamysł artystyczny, jedną konwencję, w tym wszystkim jest sporo pomyślunku estetycznego, to ta sama historia opowiadana wciąż na nowo, niestety smutna. Beksiński miał uważne oko, widział więcej, czuć jego ducha w tym albumie. Polecam.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (22)