Książka Anny Kamińskiej "Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Autobiografia, biografia, wspomnienia.
Dziennikarka i autorka książek. Publikowała między innymi w tygodniku „Wysokie Obcasy” („Gazeta Wyborcza”) oraz w magazynach: „Pani”, "Zwierciadło”, „Uroda Życia”, "Malemen" i „Sukces”, pracowała też jako wydawca wielu programów w telewizyjnych. Autorka książek Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych (2010),Miastowi. Slow food i aronia losu (2011),a także porywających biografii Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak (2015) oraz Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz (2017).
Za Simonę…, która rozeszła się w nakładzie kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy, otrzymała nominację do Nagrody Literackiej Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego.
Najbardziej drażni ludzi to, że ryzykujemy życie dla czegoś, co wydaje się kompletnie bezużyteczne, nikomu niepotrzebne. Ale może to jest po...
Najbardziej drażni ludzi to, że ryzykujemy życie dla czegoś, co wydaje się kompletnie bezużyteczne, nikomu niepotrzebne. Ale może to jest potrzebne tym, którzy to robią! Może oni po prostu potrzebują tego, żeby żyć.
Starałam się, ale nie umiem się przekonać. Niestety postać Simony Kossak jest dla mnie tak antypatyczna i trudna do zniesienia, że nie umiałam obdarzyć jej sympatią, pomimo jej miłości do przyrody i ważnej pracy, jaką wykonywała. To zapewne rzutuje na ogólny odbiór tej biografii.
Nie tylko zresztą ona, fatalną antybohaterką była jej nieznośna matka, trudna i nieprzyjemna siostra, zakłamany Lech Wilczek. Niestety nie umiałam poczuć nawet cienia sympatii do tego świata upadłej arystokracji.
Nie do końca chyba też wybrzmiało, co tak naprawdę stanowiło dokonania Simony. Nie najlepsza uczennica, początkowo mierna studentka, potem przyrodniczka, która za nic miała fakt, że hoduje w ogrodzie rośliny, zagrażające ekosystemowi Puszczy Białowieskiej. Może powinnam ją zapamiętać jako popularyzatorkę wiedzy przyrodniczej? O tym epizodzie też nie było zbyt wiele, w głowie został mi obraz (może krzywdzący) egocentrycznej ekscentryczki.
Niesmak pozostawiły też wszędobylskie zdrobnienia - wiem, że pochodzące głównie z cytatów. Jednak "twarzyczkę" i "szczygiełka" jeszcze zniosę. "Kaweczkę", "dubeltóweczkę" i "policzuszki" już nie. Wiem, że Simona była drobnej postury, ale opisywanie jej i jej życia deminutywami naprawdę odbiera jej resztki powagi.
Nie mam zamiaru deprecjonować postaci Simony Kossak, nie mam do tego ani wiedzy, ani prawa, ale taki jej obraz wyłania się z biografii Anny Kamińskiej i czuję się przez to rozczarowana.
To moja druga książka Kamińskiej i - co ciekawe - biografię Simony Kossak, którą się właściwie nie interesowałam, czytało mi się zdecydowanie lepiej niż biografię Wandy Rutkiewicz, gdy himalaizmem interesuję się bardzo ;). Kilka tygodni temu czytałam też "Serce i pazur" Kossak i tak sobie myślę, że gdyby jej biografia trafiła w moje ręce wcześniej, raczej nie sięgałabym po jej twórczość. Simona wyłaniająca się z tej książki to postać ekscentryczna i apodyktyczna, choć widać, że Kamińska starała się zachować bezstronność i dopuszczać do głosu różne osoby, które miały okazję poznać Simonę z różnych stron.
Podobał mi się sposób opowiadania o Kossak - skupienie się na jej dzieciństwie, wpływie wychowania na jej osobowość i późniejsze zachowanie, takie przedstawienie jej relacji z ludźmi, by nie naruszyć zanadto ich ani jej prywatności. Zabrakło mi za to bardziej szczegółowych opisów relacji Simony ze zwierzętami - w końcu stanowiły one bardzo istotną część jej życia. Ze zdjęć czy krótkich komentarzy wynika, że miała sporo oswojonych zwierząt, wiele z nich pojawiało się w jej opowieściach, ale Kamińska niemal zbagatelizowała ten temat - i szkoda.
Jako że przed lekturą moja wiedza o Simonie Kossak była baaardzo niewielka, z książki dowiedziałam się dużo i czytało mi się ją szybko i dobrze. Na pewno nie jest to bardzo szczegółowa i dokładna biografia, jednak w tym przypadku mi to nie przeszkadzało (nie sądzę, bym chciała się aż tak bardzo zgłębiać w życie Simony) i jestem zadowolona z lektury, wzbogaconej zresztą bardzo fajnymi zdjęciami :).