rozwiń zwiń

Dobrze wyjść z pisarzem: Michaił Bułhakow

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
03.08.2016

To mądry człowiek – pomyślał Iwan. – Trzeba przyznać, że wśród inteligentów także trafiają się wyjątkowo mądrzy ludzie, nie da się temu zaprzeczyć. Dziś o kolejnym autorze, którego bez wahania mogę nazwać jednym z moich ulubionych i o książce, do której wracałam już trzy razy. Michaił Bułhakow, proszę państwa, i „Mistrz i Małgorzata”.

Dobrze wyjść z pisarzem: Michaił Bułhakow

Pamiętam, o, jak dobrze pamiętam to pierwsze ukradkowe czytanie Mistrza i Małgorzaty!

To było jeszcze w czasach, gdy mieszkaliśmy z rodzicami w bardzo małym mieszkaniu, którego jedna ściana od podłogi do sufitu zastawiona była książkami. To ściana, dzięki której okazało się, że ślepnę. To ściana, której woluminową zawartość umiem odtworzyć grzbiet po grzbiecie, gdy zamknę oczy. Te książki powoli wykraczały poza regał, wypełniały mieszkanie, zagarniały je – robiły to dyskretnie i w najlepszym stylu. Zagarniały też stopniowo pamięć. Ale to później.

Jedną z tych książek – łagodnych agresorów – była powieść Bułhakowa.

Gdy rodzice wychodzili, zaczynały się namiętne poszukiwania. Drzwi się zamykały. Jeszcze nadstawiałam ucha, czy aby na pewno na dole trzasnęły drzwi klatki schodowej, czy aby na pewno zamknęli drzwi do samochodu, czy odpalił silnik? Gdy wszystkie dźwięki były odhaczone, biegłam po taboret. Czego nie wolno czytać, gdy są? Czego nie mogę dosięgnąć? – to były moje wytyczne.

„Mistrz i Małgorzata” je spełniała. Nazwisko autora wydawało mi się dziwne. Na okładce była kobieca twarz, oko podmalowane na niebiesko. Namierzyłam ją już wcześniej w czasie sprzątania. Nie wiem, ile miałam wtedy lat. Dziesięć? Jedenaście? Ale ta książka mnie intrygowała.

Oczywiście, na dłuższą metę nic wtedy z tego czytania nie wyszło. Trudno było mi wgryźć się w tekst. Jeszcze tę rozmowę w czasie początkowego spaceru mogłam prześledzić. Później pojawiał się Piłat – hm. Otworzyłam książkę w środku. Właściwie otworzyła się sama w miejscu, w którym się rozklejała. Był to początek drugiej części, rozdział 17 lub 19. Pojawiała się Małgorzata. Czytałam.  I czytałam. I wtedy pomyślałam, że to jest powieść o czarownicy i lataniu. I bardzo mi się to spodobało.

Ostatecznie, po raz pierwszy w całości przeczytałam tę książkę już w mniej powstańczych warunkach, bo – jak większość ważnych dla mnie książek – w czasie, gdy chodziłam do liceum. Później drugi raz, na studiach i trzeci raz, kilka lat po ich zakończeniu. I za każdym razem tak samo świetnie się przy niej bawiłam. Choć przecież znam tę historię, przynajmniej tak mogłoby się zdawać, aż za dobrze.

Zamykając się na moment na wszystkie społeczno-polityczne interpretacje, które są z nią związane: to po prostu wspaniała powieść z narracją poprowadzoną w dwóch równoległych wątkach, opowiedziana z poczuciem humoru, momentami absurdalnym.

W tej powieści znalazłam też dla siebie parę porad, które wzięłam sobie do serca i o których staram się pamiętać – w sumie same mi się nasuwają na myśl – gdy znajduję się w życiowych punktach zwrotnych.

Po pierwsze:

Niech pani nigdy nikogo i o nic nie prosi! Nigdy i o nic, tych zwłaszcza, którzy są od pani potężniejsi. Sami zaproponują, sami wszystko dadzą.

Po drugie:

W ogóle niech mi będzie wolno poradzić pani, Małgorzato, niech się pani nigdy niczego nie boi. To rozsądne.

Po trzecie, najważniejsze:

Wszystko będzie, jak być powinno, tak już jest urządzony świat.

A jakie Wy macie skojarzenia z „Mistrzem i Małgorzatą”?


komentarze [7]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
lily_rose 04.08.2016 21:55
Czytelniczka

Fenomenalna książka! Ostatnio stwierdziłam, że Behemot, Woland i reszta demonicznej bandy - mogliby odwiedzić kraj Kim Dzong Una. To byłyby niezapomniane przygody :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Guzikowianka 04.08.2016 07:33
Czytelniczka

Połowicznie rozczarowana ....Miłe wspomnienia autorki tylko Bułhakow gdzieś mi umknął, a to na niego liczyłam.

Żeby ukryć rozczarowanie poczytam sobie o nim w innym źródle. A poniżej odpowiedź na pytanie autorki (tematyczna).
Odkryłam go w liceum, oczywiście na etapie "lektur obowiązkowych". Oczywiście przez "Mistrza i Małgorzatę". Książka bardzo mnie wciągnęła. Do tego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Elenaj 03.08.2016 22:33
Czytelniczka

Ta powieść musi znaleźć swego odbiorcę.
Ten, który ją odczyta ,podda się magii tej książki -wchodzi w symbiozę z nią.
I już przepadło ,jest związany , uzależniony do końca życia.
Co jakiś czas odzywa się w nim przymus zajrzenia do Moskwy Bułhakowa .
Gdybym musiała zostawić sobie tylko jedną książkę - nie wahałabym się.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
apache_server 03.08.2016 20:11
Czytelnik

Trzeba pamiętać, że książka była pisana w czasach makabrycznego terroru Stalina. Bułhakow przeżył nietknięty, choć innym Stalin nie popuścił.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marek 03.08.2016 17:53
Czytelnik

Ja usłyszałem o tej książce na fali pierestrojki wtedy nie w Rosji, a jeszcze w Związku Radzieckim. W tv pokazywano klatkę schodową na ulicy Sadowej (tam "gościł" w czasie akcji powieści Woland ze świtą) całą "opisaną" cytatami z książki, przez młodych czytelników powieści. Mam w domu egzemplarz książki, który powoli zbliża się od stadium - czytanej, do zaczytanej. Wracam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Reika 03.08.2016 17:11
Czytelniczka

Tekst fajny, choć żadnej treści w nim nie ma. Prócz krótkich wspominek autorki. Szczerze mówiąc myślałam, że będzie coś o Bułhakowie właśnie. Tytuł mnie zmylił.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Joanna Janowicz 03.08.2016 15:12
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post