Goldenrose

Profil użytkownika: Goldenrose

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 11 lata temu
22
Przeczytanych
książek
23
Książek
w biblioteczce
8
Opinii
20
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Szepty to pierwsza książka przeczytana przeze mnie w 2013 roku :) Spokojna, dość ciepła, warta przeczytania, choć bez wybitnej rewelacji.

Książka Ireny Matuszkiewicz ma bardzo zachęcający opis – to “szu szu szu” pomiędzy ludźmi i “szu szu szu” do komórki rozbawiło mnie i wzbudziło ciekawość. W samej książce szeptów nie jest tak wiele, ale nie robi to aż takiej różnicy.

Główna bohaterka to Funia, czyli Felicja. Starsza pani (80 lat!), ale żwawa, ciekawa świata i aktywna (uczy się angielskiego, chodzi na wykłady na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, pisze wspomnienia, a nawet dość aktywnie korzysta z internetu). Ma swoją grupę dobrych koleżanek, z którymi co tydzień (co najmniej) się spotyka. Tam jest sobą, prowadzi aktywne życie. W domu (mieszka z blisko 60-letnią córką, jej mężem i 30-letnią wnuczką) wydaje się być trochę zepchnięta na margines. Wciąż słyszy, że tego, czy tamtego ma nie robić, że ma się oszczędzać, że musi pamiętać o swoim wieku…

Książka ma dość specyficzną, ale ciekawą budowę. Kojarzy mi się z cebulą – kolejne części coraz głębiej odkrywają Funię i jej stosunki z bliskimi. Najpierw poznajemy Felicję taką, jaką sama siebie widzi, potem widzimy coraz więcej aspektów postrzeganych przez jej otoczenie.

Podejrzewam, że wielu Czytelników może znaleźć Funię w swoim otoczeniu. Starsza pani twierdząca, że jej życie było ciężkie, trudne, dramatyczne, że niewiele w życiu dobrego ją spotkało, że zięć nastawia córkę przeciw niej, że czuje się niepotrzebna, że odsunięto ją na boczny tor, itd. I nim ocenicie szybko Danielę (córkę), pomyślcie najpierw o tych paniach z otoczenia. I poczekajcie z ocenami do końca, do ostatniej niemal strony. Bo jeśli dwie osoby różnie pamiętają te same wydarzenia, to… może każda z nich ma swoją prawdę?…

Niezależnie od oceny książki, na pewno należy jej przyznać, że nie jest przesłodzona. Początkowo trochę tego się bałam – że znajdę w niej super babcię, którą przygarnęła z poczucia obowiązku córka, ale jest z tego powodu nieszczęśliwa i unieszczęśliwia innych. Tymczasem książka pokazuje wcale nieprzesłodzony, ale i niełatwy obraz związany z postrzeganiem siebie, z konfliktem pokoleń i wyborami, które mają swoje konsekwencje czasem i 40-5o lat później.

Akcja książki toczy się generalnie na Kujawach (Włocławek, Aleksandrów), ale wspomnieniami bohaterowie wracają m.in. do Wrocławia, Białkowa koło Cybinki i ogólnie Polesia. Co ciekawe to właśnie z Cybinki została zapożyczona nazwa grupy starszych przyjaźniących się pań – Alebabki.

Szepty to pierwsza książka przeczytana przeze mnie w 2013 roku :) Spokojna, dość ciepła, warta przeczytania, choć bez wybitnej rewelacji.

Książka Ireny Matuszkiewicz ma bardzo zachęcający opis – to “szu szu szu” pomiędzy ludźmi i “szu szu szu” do komórki rozbawiło mnie i wzbudziło ciekawość. W samej książce szeptów nie jest tak wiele, ale nie robi to aż takiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedy moja siostra śpi to niezwykła książka. Porusza trudne tematy (stosunki w rodzinie, gdzie jedno z dzieci jest gwiazdą, a pozostałe – w jej cieniu, gdzie mimo zrozumienia i pozornej szczerości, wszyscy mają swoje sekrety), ale robi to lekko, w stylu, który sprawia, że trudno ją odłożyć, że chce się poznać kolejne strony.

Poznajemy rodzinę Snow – Robin (gwiazdę biegaczkę), Molly i Chrisa oraz ich rodziców. Książka zaczyna się w trudnym momencie – Robin (mając ok. 30 lat) przechodzi zawał serca. Dzieje się to podczas treningu – znajduje ją jakiś inny biegacz (amator), reanimuje, wzywa karetkę. Jednak nie wiadomo jak długo dziewczyna leżała – jest w śpiączce. Dla wszystkich jest to szok – młoda kobieta, wysportowana, pełna siły – i zawał? Jakim cudem? Dodatkowo trudny jest fakt, że akurat tego dnia Molly nie poszła z Robin na trening, więc się obwinia, a i matka – w rozpaczy – też rzuca w jej stronę oskarżenia.

Krok po kroku Molly odkrywa, że Robin miała wiele sekretów – w tym dotyczący jej stanu zdrowia. Odkrywa też, że siostra miała rację dzieląc się wątpliwościami co do niektórych przyjaciół Molly, choć sama Molly nie chciała jej słuchać.

Sekrety Robin, jej postanowienia, podejście rodziców do całej sytuacji, “dorastanie” Molly (w rzeczywistości – wzięcie odpowiedzialności za swoje decyzje) i problemy małżeńskie Chrisa – to wszystko tworzy tło do opowieści o relacjach rodzinnych. Barbara Delinsky tworzy coraz to nowe sytuacje krok po kroku kreśląc obraz rodziny w której wielu z nas może zobaczyć siebie. Równocześnie całość jest spójna – postacie nie pojawiają się znikąd, a kolejne działania poznanych osób, są logiczne.

Najbliższa w książce była mi Molly – raz, że jest jej “dużo”, ale też sama miałam w dzieciństwie siostrę gwiazdę (pianistkę), więc dobrze znam uczucia, jakimi targana była Molly. I chyba dlatego byłam wręcz zaskoczona, jak dobrze ta postać jest przemyślana, jak jej odczucia z przeszłości są bliskie moim.

Kiedy moja siostra śpi to książka na pewno warta przeczytania. I lepiej nie zabierać się za nią w poniedziałek, bo może się okazać, że skończycie ją w środku nocy albo nad ranem…

(http://swiatksiazek.wordpress.com/2012/06/23/kiedy-moja-siostra-spi-barbara-delinsky/)

Kiedy moja siostra śpi to niezwykła książka. Porusza trudne tematy (stosunki w rodzinie, gdzie jedno z dzieci jest gwiazdą, a pozostałe – w jej cieniu, gdzie mimo zrozumienia i pozornej szczerości, wszyscy mają swoje sekrety), ale robi to lekko, w stylu, który sprawia, że trudno ją odłożyć, że chce się poznać kolejne strony.

Poznajemy rodzinę Snow – Robin (gwiazdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O niewielu książkach na moim blogu piszę źle. Wynika to z mojego podejścia, o którym już kiedyś pisałam – jak książka mi się nie podoba, szkoda mi na nią czasu – nie czytam. Za jakiś czas jest druga szansa, ale jeśli nadal mnie nie pociąga/odrzuca/nudzi – odkładam i nie wracam. Dom kobiet Lynn Freed to dziwna książka, niespójna i przepełniona szaleństwem. Ale do końca wierzyłam, że znajdzie się jakieś sensowne wytłumaczenie, a sama książka jest niedługa, więc postanowiłam dokończyć…

Dom kobiet to opowieść o kilku różnych kobietach. Głównymi bohaterkami są Natalia (matka, niespełniona śpiewaczka operowa, doświadczona obozem koncentracyjnym w trakcie wojny) i Theodora (córka, nastolatka). Obok nich pojawiają się także inne, jak Maude (stosunkowo najnormalniejsza postać w książce, służąca), Vi (także śpiewaczka, zrujnowana przez męża hazardzistę), niewidoma kobieta i kilka innych.

Długo sądziłam, że to książka o szaleństwie matki i zaborczej miłości do córki. Biorąc pod uwagę obóz i samotność – szaleństwo nie jest bezpodstawne. Miłość do córki i nienawiść do mężczyzn wypaczają jej stosunek do świata, a także dziwacznie kształtują Theodorę. Niemniej jednak nagromadzenie różnych wątków, przy równoczesnym zaplątaniu tego na zasadzie jakiejś telenoweli (przemieszanie dzieci, żon, kuzynów, kochanków, przy równoczesnej wewnętrznej akceptacji dla całości…) sprawia, że całość jest zupełnie niewiarygodna. Rozumiem, że szaleństwo matki przenosi się na córkę, ale z drugiej strony jej podejście do świata jest co najmniej dziwne, a podejmowane decyzje – niczym nieuzasadnione – gdyby w ten sam, choćby dziwny, sposób traktowała wszystkich mężczyzn – byłoby to klarowne. Ale Thea ma różne podejście do męża, a różne do innego, przypadkowego mężczyzny.

Zastanawiam się jakie było założenie Autorki – książka o szaleństwie, które poprzez swoje działania matka przekazuje córce? Jeśli tak, to jest to całkiem przyzwoity szkic, acz do dopracowania. A może totalnie zepsute życie bogatych (i białych – niekoniecznie jako jedna grupa) w Afryce, w II połowie XX wieku? Chyba nie, choć sporo tu takich kwestii. A może coś jeszcze innego, czego nie wykryłam?

Ogólnie – nie polecam. Jest wiele innych książek o tajemnicach i szaleństwie, które wciągają, czasem przerażają, czasem budzą wzruszenie, bądź żal, ale są wewnętrznie spójne i przemyślane. Niestety, Dom kobiet taki nie jest, a w pewnym momencie bohaterki – miast współczucia, zaczynają drażnić.

(http://swiatksiazek.wordpress.com/2012/06/15/dom-kobiet-lynn-freed/)

O niewielu książkach na moim blogu piszę źle. Wynika to z mojego podejścia, o którym już kiedyś pisałam – jak książka mi się nie podoba, szkoda mi na nią czasu – nie czytam. Za jakiś czas jest druga szansa, ale jeśli nadal mnie nie pociąga/odrzuca/nudzi – odkładam i nie wracam. Dom kobiet Lynn Freed to dziwna książka, niespójna i przepełniona szaleństwem. Ale do końca...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Goldenrose

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
22
książki
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
20
razy
W sumie
wystawione
22
oceny ze średnią 6,5

Spędzone
na czytaniu
179
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]