rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książka bardzo nietypowa. Przedstawia obraz bohatera na skraju załamania nerwowego - uważa, że nic mu się w życiu nie udało. Ma wrażenie, że przegrał swoją egzystencję.

Pozycja dość intrygująca. Interesującą częścią jest opis przeżyć wew. głównego bohatera. Jednak cała książka średnio mi podeszła. Zdecydowanie 6 gwiazdek - nie mniej, nie więcej.

Książka bardzo nietypowa. Przedstawia obraz bohatera na skraju załamania nerwowego - uważa, że nic mu się w życiu nie udało. Ma wrażenie, że przegrał swoją egzystencję.

Pozycja dość intrygująca. Interesującą częścią jest opis przeżyć wew. głównego bohatera. Jednak cała książka średnio mi podeszła. Zdecydowanie 6 gwiazdek - nie mniej, nie więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Lśnienie" to moje pierwsze spotkanie ze Stephenem Kigniem - mistrzem literatury grozy, który pozostaje moim półkowym przyjacielem do dnia dzisiejszego.

Książkę, jak każdą następną, połknąłem w bardzo krótkim czasie. Nie zauważałem upływu czasu, kiedy topiłem się w kolejnych stronach tego arcydzieła. S. King stworzył niekwestionowaną obowiązkową pozycję, którą powinien przeczytać każdy.

Kiedy w nocy robiłem krótkie przerwy, aby udać się do kuchni lub łazienki, czułem się źle we własnym domu. Miałem wrażenie, jakoby przyszło mi przechodzić przez kolejne korytarze hotelu Overlook. Każde drzwi symbolizowały kolejne pokoje, za którymi ukryta była historia. Chyba nie muszę opisywać moich emocji, gdy w kieszeni jeansów zabrzęczały mi klucze, skupione w duży pęk. "Jack'u. Jacku Torrance - chyba czas wracać do pokoju" - myślałem, targany dreszczykiem emocji, w drodze powrotnej do lektury".

Moim bardzo skromnym zdaniem, "Lśnienie" to majstersztyk. Na szczególne wyróżnienie zasługują opisy, portrety bohaterów, zawiązanie akcji, utrzymanie wysokiego poziomu napięcia i finał. Zasłużona 10ka.

"Lśnienie" to moje pierwsze spotkanie ze Stephenem Kigniem - mistrzem literatury grozy, który pozostaje moim półkowym przyjacielem do dnia dzisiejszego.

Książkę, jak każdą następną, połknąłem w bardzo krótkim czasie. Nie zauważałem upływu czasu, kiedy topiłem się w kolejnych stronach tego arcydzieła. S. King stworzył niekwestionowaną obowiązkową pozycję, którą powinien...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na wstępie chciałbym dać wam dobrą radę - nie nastawiajcie się na "Pod Kopułą" jako stricte horroru. Grozy tu jest bardzo mało, dosłownie śladowe ilości. Dlatego jeżeli oczekujesz od mistrza grozy kolejnej powieści jeżącej włosy na głowie, to daruj sobie tą książkę.

Cóż, motyw odcięcia od świata jest już stary i wyświechtany, ale pan King dał radę wykrzesać z niego trochę iskier. Tym sposobem powstała książka pod tytułem "Pod Kopułą". Przeczytałem tę książke w tydzień i nie żałuje ani minuty.

Pierwszym elementem, który utwierdził mnie w przekonaniu, że Stephen King to mistrz, jest wielowątkowość powieści. Tutaj plus dla autora za to, że akcję prowadzi z perspektywy kilku bohaterów. Gdyby w takim obszernym tomie opisywać tylko jedną postać, to byłaby to nudna pozycja.

Kolejną częścią składową, za którą Kingowi należą się gratulacje są kreacje bohaterów. Nie ma tu jasnego podziału na "dobro i zło" czy "czarnych i białych". Owszem, niektóre postaci już na początku opowiadają się po jednej ze stron, jednak wraz z rozwojem akcji poznajemy charaktery innych bohaterów, widzimy ich przemiany i obserwujemy przejścia pomiędzy różnymi obozami.

Pomimo nagromadzenia imion i nazwisk potencjalny "zdrowy" (nikogo nie obrażając) czytelnik nie będzie miał problemu z zapamiętywaniem postaci. Tym samym Brenda zawsze będzie mu się kojarzyć z miłą żoną komendanta jednostki policyjnej.

Byłbym skłonny dać o jedną gwiazdkę więcej, gdyby nie zakończenie. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale jako wielki fan Kinga liczyłem na jakies zaskakujące zakończenie. Owszem, było takie, ale sposób, w jaki wszystko się wyjaśniło okazał się banalny i "chory".

Polecam wszystkim, ale nie jako "horror", a świetny thriller/powieść sci-fi.

Na wstępie chciałbym dać wam dobrą radę - nie nastawiajcie się na "Pod Kopułą" jako stricte horroru. Grozy tu jest bardzo mało, dosłownie śladowe ilości. Dlatego jeżeli oczekujesz od mistrza grozy kolejnej powieści jeżącej włosy na głowie, to daruj sobie tą książkę.

Cóż, motyw odcięcia od świata jest już stary i wyświechtany, ale pan King dał radę wykrzesać z niego trochę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tylko trzy słowa - "Skazani na Shawshank". To opowiadanie w stu procentach ratuje honor całej książki. Piękna historia, postać Andiego świetnie wykreowana. Na pozór spokojny, opanowany, ale w swoim umyśle knuł intrygę. Więcej takich bohaterów, panie King. O innych opowiadaniach nie będę się wypowiadał, bo pomiędzy nimi a "Skazanymi..." jest duża przepaść. Polecam również zasięgnąć do ekranizacji z Freeman'em ;)

Gorąco polecam dla samego opowiadania "Skazani na Shawshank".

Tylko trzy słowa - "Skazani na Shawshank". To opowiadanie w stu procentach ratuje honor całej książki. Piękna historia, postać Andiego świetnie wykreowana. Na pozór spokojny, opanowany, ale w swoim umyśle knuł intrygę. Więcej takich bohaterów, panie King. O innych opowiadaniach nie będę się wypowiadał, bo pomiędzy nimi a "Skazanymi..." jest duża przepaść. Polecam również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Stephen King - w czasie tworzenia "Cujo" wybuchowy alkoholik. Swoje uczcucia przelewa na kartki podczas pisaia powieści. W ten sposób powstaje horror, nie, thriller, bo horror to niepoprawne słowo, z psem w roli głównej.

Cujo - spokojny, przyjacielski bernardyn zostaje zarażony wścieklizną i z dnia na dzień zamienia się w morderczą machinę. Pierwsza myśl - pies jako morderca? Halo, taka fabuła nie przejdzie. Druga myśl - zapomniałem, przecież to S. King. On nawet instrukcję obsługi pralki umnie zamienić w literaturę grozy. A jednak, rozczarowanie.

Po pierwszych stronach historia zapowiadała się na bardzo miłą lekturę. Jednak z każdym kolejnym wyrazem książka coraz bardziej mnie rozczarowywała. Monotonność akcji była nudna. Książce zabrakło sztandarowej dla Kinga wielowątkowości. Przez to tak niska ocena.

Polecam tylko i wyłącznie fanom autora.

Stephen King - w czasie tworzenia "Cujo" wybuchowy alkoholik. Swoje uczcucia przelewa na kartki podczas pisaia powieści. W ten sposób powstaje horror, nie, thriller, bo horror to niepoprawne słowo, z psem w roli głównej.

Cujo - spokojny, przyjacielski bernardyn zostaje zarażony wścieklizną i z dnia na dzień zamienia się w morderczą machinę. Pierwsza myśl - pies jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejne spotkanie ze Stephenem Kingiem. Moim zdaniem książka jest bardzo dobra. Autor od samego początku buduje napięcie, powoli prowadzi akcję. Byłaby to świetna (chyba najlepsza) książka Kinga, gdyby nie miejscowa przewidywalność fabuły i zbytnie przyśpieszenie akcji na ostatnich 50-100 stronach. Zakończenie, pomimo iż przewidywalne, to mistrzowskie. Po zamknięciu książki zbierałem szczękę z podłogi. Gorąco polecam.

Kolejne spotkanie ze Stephenem Kingiem. Moim zdaniem książka jest bardzo dobra. Autor od samego początku buduje napięcie, powoli prowadzi akcję. Byłaby to świetna (chyba najlepsza) książka Kinga, gdyby nie miejscowa przewidywalność fabuły i zbytnie przyśpieszenie akcji na ostatnich 50-100 stronach. Zakończenie, pomimo iż przewidywalne, to mistrzowskie. Po zamknięciu książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W Stephenie Kingu szanuję to, iż oprócz tworzenia "pełnometrażowych historii", od czasu do czasu spod swojego pióra wypuszcza zbiory opowiadań. Takim właśnie zbiorem jest "Czwarta po północy". Znajdujące się w niej opowiadania wywarły na mnie bardzo zróżnicowane wrażenie - jedna potrafiła całkowicie zanudzić, podczas gdy inne wciągnęly mnie całkowicie. Tym samym:

Miejsce pierwsze - bezapelacyjnie "Langoliery". Opowieść o pożeraczach czasu, które pochłaniają przeszłość. Opowiadanie dobre, wciągające. Przemyślana historia.

Miejsce drugie - "Tajemnicze okno. Tajemniczy Ogród". W tym opowiadaniu urzekła mnie postać Johna Spluwy. Świetna kreacja bohatera, portret jak i zachowanie.

Miejsce trzecie - "Polaroidowy pies". Na początku zapowiadała się nieźle, historia rozwijała się wraz z robieniem kolejnych zdjęć. Jednak wraz z kartkowaniem historia była coraz bardziej nużąca. Początkowy czar zupełnie pryskał.

Miejsce czwarte - "Policjant biblioteczny". Opowiadanie całkowicie nie przypadło mi do gustu. Myślę, że pomysł był dobry, ba, nawet wart rozwinięcia w oddzielną książkę. O ile poprzednie opowiadania idealnie zamykały się w wyznaczonej obszerności, to temu zdecydowanie brakowało treśći. Stąd też ostatnie miejsce.

Polecam wszystkim fanom krótkich utworów tego autora (w szczególności "Langoliery").

W Stephenie Kingu szanuję to, iż oprócz tworzenia "pełnometrażowych historii", od czasu do czasu spod swojego pióra wypuszcza zbiory opowiadań. Takim właśnie zbiorem jest "Czwarta po północy". Znajdujące się w niej opowiadania wywarły na mnie bardzo zróżnicowane wrażenie - jedna potrafiła całkowicie zanudzić, podczas gdy inne wciągnęly mnie całkowicie. Tym samym:

Miejsce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z pierwszych książek Kinga, za które się złapałem. Pozycja dość przeciętnia, zdarzenia zrelacjonowanie poprawnie. Mdła i nudna historia, dokończona na siłę. Nie polecam, chyba że jako przerywnik pomiędzy innymi dziełami autora.

Jedna z pierwszych książek Kinga, za które się złapałem. Pozycja dość przeciętnia, zdarzenia zrelacjonowanie poprawnie. Mdła i nudna historia, dokończona na siłę. Nie polecam, chyba że jako przerywnik pomiędzy innymi dziełami autora.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Futurystyczna wizja degeneracji świata, do jakiej może dojść w przyszłości. Stany Zjednoczone - co roku stu chłopców wyrusza w tytułowy Wielki Marsz - pochód przez stan. Do piero po pewnym czasie uczestnicy odkrywają, że od ich kondycji psychicznej i fizycznej może zależeć życie.

Cóż mogę powiedzieć. Świetna książka, zarówna dla tych, którzy zaczynają swoją przygodę z Kingiem, jak i dla oczytanych fanów Stephena. Utwór świetnie prezentuje wizję zniszczenia moralnego świata, wyjałowienia ludzi i śmierci jako jedynej słusznej rozrywki.

Pomimo tego, że od momentu, kiedy skończyłem tę pozycję minęło sporo czasu, to do tej pory bolą mnie nogi, a co jakiś czas czuję upojną woń arbuza.

Futurystyczna wizja degeneracji świata, do jakiej może dojść w przyszłości. Stany Zjednoczone - co roku stu chłopców wyrusza w tytułowy Wielki Marsz - pochód przez stan. Do piero po pewnym czasie uczestnicy odkrywają, że od ich kondycji psychicznej i fizycznej może zależeć życie.

Cóż mogę powiedzieć. Świetna książka, zarówna dla tych, którzy zaczynają swoją przygodę z...

więcej Pokaż mimo to