xmermazingx

Profil użytkownika: xmermazingx

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 godziny temu
29
Przeczytanych
książek
29
Książek
w biblioteczce
22
Opinii
94
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Powiem szczerze, że przeczytawszy całą serię o Feyrze, daję naprawdę mocną siódemkę. Świat przedstawiony jest muszę przyznać bardzo ciekawy, fabuła ogromnie wciągająca a większość bohaterów wprost cudowna; najbardziej do gustu przypadli mi Mor, Kasjan oraz Azriel; moi zdecydowani ulubieńcy. Ale mam jeden minusik, a może bardziej taką niewiadomą, którą muszę tej książce przypiąć, ponieważ nie wiem do końca co zrobić z Feyrą. Mam do niej naprawdę mieszane uczucia; z jednej strony jest bohaterką, która poświęciła dużo, aby uratować swój świat i ludzi, których kocha, ale z drugiej strony…. jest dla mnie postacią bez charakteru. Niestety dla mnie większość książki Feyra była zwyczajnie… nudna. I przykro mi to mówić, ale taka jest prawda. Osoba, którą każdy wychwala pod niebiosa, która przez całą serię nie ma widocznych wad, sprawia, że kiwam z dezaprobatą głową. I oczywiście rozumiem wielką miłość Rhysa oraz Feyri, ale jak czytałam, że na kolejnej stronie książki, Rhys nie ma do zachowania Feyri żadnych zastrzeżeń i mówi, jak to ona nigdy nie mogłaby zrobić nic złego, to ciśnienie lekko mi się potrafiło podnieść. Oczywiście ich związek był piękny, ale jak już się zeszli ze sobą, byli wręcz tak przesłodzeni, że człowiek potrafił dostać cukrzycy. Podsumowując, seria jest naprawdę bardzo dobra, ale niestety Feryi troszkę brakuje charakteru.

Powiem szczerze, że przeczytawszy całą serię o Feyrze, daję naprawdę mocną siódemkę. Świat przedstawiony jest muszę przyznać bardzo ciekawy, fabuła ogromnie wciągająca a większość bohaterów wprost cudowna; najbardziej do gustu przypadli mi Mor, Kasjan oraz Azriel; moi zdecydowani ulubieńcy. Ale mam jeden minusik, a może bardziej taką niewiadomą, którą muszę tej książce...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Matko, co tutaj się stało, Pani Maas?
Powiem szczerze, że jestem tą książką dość zawiedziona. A zapowiadała się naprawdę fantastycznie; wątek kryminalny oraz romantyczny pomiędzy ciekawie zapowiadającą się bohaterką, a mrocznym, siejącym postrach aniołem w świecie przepełnionym fantastyką? No po prostu miodzio. Byłam tak nakręcona na tą pozycję, ponieważ wydawało mi się, że jeśli będzie stylem podobna do innych książek autorki, na pewno mi się spodoba. Cóż, prawda okazała się być zupełnie inna.
Rzeczywiście, wątek kryminalny jest bardzo interesujący i to jest chyba jedyna rzecz, która zachęciła mnie do sięgnięcia po drugą część. Wszystko inne dość mocno leży; bohaterowie są tak jednowymiarowi, że to aż boli - Bryce, nie dość, że w każdym możliwym zdaniu przedstawiana jako chodząca bogini, piękność nad pięknościami, seksowna, zmysłowa oraz ta, za którą uganiał się każdy facet, to w dodatku jest tak wulgarna, że aż momentami nieprzyjemnie książkę się czytało. Opisana jako wieczna imprezowiczka, Bryce jest wysoce irytującą osobą, przez to, jak traktuje innych, przez jej ciągłe, niesmaczne przekleństwa oraz mentalność na poziomie pomiędzy 5 latkiem, a zbuntowaną, rozkapryszoną 13 latką.
Z drugiej strony mamy Hunta aka Umbra Mortis, który jest Aniołem (autorka zdecydowanie ma coś do facetów ze skrzydłami ;) ) Początkowo bardzo intrygująca osoba; tajemnicza, twarda, pozbawiona jakichkolwiek emocji, okazuje się tak naprawdę ciepłą kluchą, która ugania się za Bryce, niczym zagubiony szczeniak. Raz Hunt próbuje być mroczny oraz stanowczy, zaraz jest "śmieszkiem", który rzuca dość słabe teksty (do dialogów zaraz również przejdę), a poźniej jest czymś pomiędzy i nigdy jakoś to nie wychodzi ani dobrze, ani ze sobą nie współgra. A jest to wielka szkoda, ponieważ był on chyba najciekawiej zapowiadającą się postacią.
Tak, jak już wspomniałam, dialogi. Oh, matko, to chyba leży najbardziej ze wszystkich komponentów książki. Teksty oraz dialogi w tej opowieści są tak infantylne, a za razem tak wulgarne, że większość czasu byłam niesamowicie zażenowana i musiałam na moment przerwać czytanie, po czym westchnąć niczym zawiedziona matka.
Jeszcze jedną rzeczą, która mi przeszkadzała, były dziwne proporcje pomiędzy opisami; tam, gdzie powinny być one skrócone ( na przykład opisy ubrań bohaterów, opisów krajobrazów czy Domów), były niepotrzebnie wydłużane, a tam gdzie rzeczywiście powinny być dłuższe ( opisy przeżyć bohaterów ) były zdecydowanie za krótkie. Bo jeśli Hunt pała sympatią do Bryce po parunastu wypowiedzianych zdaniach... coś jest nie tak. I tego zupełnie nie kupuję.
Tak fajna relacja, enemies to lovers oraz slow burn została tak mocno zaprzepaszczona, a miała tak duży potencjał.
Jest też dużo powtórzeń, które zupełnie nie są potrzebne i tak dużo nawiązań do seksu, że człowiekowi aż oczy wznosiły się ku niebu, gdyż ile razy można czytać o tym, że "powietrze ma zapach seksu oralnego"? Pomijając już fakt, że to porównanie w ogóle nie ma żadnego sensu.
Podsumowując, książka jest taka sobie. Ma swoje dobre momenty, ale ma też dużo słabych i sądzę, że jej potencjał został zaprzepaszczony dość mocno. Mimo wszystko dam drugiej części szansę i mam nadzieję, że będzie lepsza.

Matko, co tutaj się stało, Pani Maas?
Powiem szczerze, że jestem tą książką dość zawiedziona. A zapowiadała się naprawdę fantastycznie; wątek kryminalny oraz romantyczny pomiędzy ciekawie zapowiadającą się bohaterką, a mrocznym, siejącym postrach aniołem w świecie przepełnionym fantastyką? No po prostu miodzio. Byłam tak nakręcona na tą pozycję, ponieważ wydawało mi się,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż, mam z tą książką pewien problem...
Otóż ogólnie rzecz ujmując moja przygoda ze "Start a Fire" zaczęła się, jak to u większości, na Wattpadzie, jeszcze w czasach, kiedy chodziłam do liceum. I oh, matko, jak przepadłam, czytając to opowiadanie. Byłam w nim tragicznie zakochana i czekałam z niecierpliwością na kolejny rozdział, a kiedy było wiadome, że powstaną kolejne części, to i na nie. Przeżywałam z bohaterami wszelkie rozterki, wybuchy złości, szczęśliwe momenty i wewnętrzne tragedie. I mam do tej trylogii niesamowity sentyment, a już szczególnie do pierwszej części, ponieważ pojawiła się w moim życiu w naprawdę cudownym momencie i pomogła mi w wielu momentach oderwać się od szkolnej rzeczywistości i zapomnieć o calutkim świecie. I gdy dowiedziałam się, że Pizgacz wydaje ją na papierze, pomimo, że nie byłam jej już aż tak wielką, zagorzałą fanką, uśmiech pojawił się na mojej twarzy i postanowiłam, że na milion procent ją kupię. I tak też zrobiłam. Byłam ciekawa, jak książka pozmienia się po wydaniu i jaka będzie w porównaniu do tej wattpadowskiej. I cóż...
Mam mieszane odczucia.
Ale może najpierw zacznę od plusów.
Pizgacz napisała to opowiadanie będąc jeszcze nastolatką i cudownie jej to wyszło, a poprawiając ją dla wydawnictwa, zrobiła jescze lepszą robotę. Jej styl jest naprawdę dobry, szybko się to wszystko czyta, a to, jak pisze, w niektórych momentach mocno chwyta za serce. Nie wiem, jak dziewczyna to robi, ale robi to cholernie dobrze. Po prostu wciąga czytelnika do stworzonego przez siebie świata i nie chce puścić. I pomimo, że miałam z tą książką pewien problem, o którym zaraz opowiem, nie mogłam się od niej oderwać. Pochłonęłam ją dosłownie w dwa dni, ponieważ czytałam ją praktycznie od rana do wieczora i nawet na uczelni udało mi się coś tam przemycić.
Kolejną zaletą jest to, że wszystko jest tam dokładne i tak pięknie, powoli się to rozwija. Nie ma czegoś takiego, że po 10 stronach, głowni bohaterowie zakochują się w sobie i ganiają za sobą, jak zagubione szczeniaki. Kocham slow-burny, więc znalazłam się w tej historii pod tym względem jak nic.
Zdaje sobie sprawę, ile autorka pracy włożyła w tą książkę i szczerze gratuluję jej sukcesu, szczególnie w tak młodym wieku.
Uważam, że ta książka naprawdę będzie na językach wielu osób.
Ale
Ale zawsze jest to mityczne 'ale', które muszę wcisnąć, bo jednak nie mogę temu opowiadaniu wystawić bezproblemowej dziesiątki. W zasadzie nie mam pojęcia, czy wystawię mu jakąkolwiek ocenę.
Bo tak jak owe dzieło jest i ciekawie napisane i widać wkład w nie włożony, tak nie pasuje mi w nim jedna rzecz, którą jest aż tak wielka toskyczność. I owszem, czytając je na Wattpadzie, ta toksyczność też tam była, o czym Pizgacz nie raz wspominała. Jednak nie było jej tam aż tak dużo. Oczywiście, były momenty, w których kręciłam sprzecznie głową i cykałam językiem, ponieważ nie podobało mi się, jak bohater x traktuję bohaterkę y. I uważam, że każdy level toksyczności jest zły i nie należy go pochwalać ani tym bardziej romantyzować, jednak i tak mimo tego coś było w tym opowiadaniu, co mnie przyciągnęło. Relacja Nate'a i Victorii była burzliwa i trudna, jednak mimo wszystko w wielu momentach wywoływała uśmiech na mojej twarzy. Tutaj ten uśmiech pojawiał się albo bardzo rzadko, albo nie pojawiał się w ogóle. Gdyż, oh, cholera, naprawdę mocno tutaj zostało pojechane po bandzie. Relacja głównych bohaterów została tak mocno podkręcona ową toksycznością, że aż trudno mi się to momentami czytało. Nie podobało mi się, jak Nate zachowywał się większość czasu, a i z Victorią miałam chwilami też wielki problem. Większość ich interakcji wywoływała u mnie ciarki, jednak nie były to ciarki tego dobrego rodzaju. I być może taki był zamiar. Sama nie mam pojęcia. Jednak, kiedy, (i tutaj takie moje przypuszczenie, które nie mam pojęcia, czy się sprawdzi) Nate i Victoria w przyszłości będą na jakieś stopie wyższej, niż zywkła nienawiść, albo będą w związku, cały początek ich relacji ze stalkowaniem Nate'a, groźbami, robieniem Vic krzywdy itp sprawia, że w środku mi naprawdę dziwnie. Ponieważ zwyczajnie nie potrafię sobie tego wyobrazić. Nie po tym, co Shey zrobił i jak się wobec dziewczyny zachowywał. Po prostu zupełnie to do mnie nie przemawia. Jeszcze to, jak zachowywał się na początku opowiadania na Wattpadzie, było jeszcze do obronienia się. Tutaj; absolutnie takie nie jest. Toksyczności jest zbyt dużo, przez co z bohaterów, których naprawdę lubiłam, pozostały naprawdę marne skrawki. Victoria większość czasu niesamowicie działała mi na nerwy, a Sheya miałam ochotę wywieźć na najdlajszy, najzimniejszy skrawek Syberii. Po prostu nie czułam tego czegoś. Tej iskry. Owszem, być może nie powinnam oceniać tej książki przez pryzmat Wattpada, ale nie mogłam tego nie zrobić, znając te dwie historie. Dlatego nie wystawię tej książce żadnych gwiazdek, a ta opinia będzie po prostu zbiorem moich myśli, które musiałam gdzieś napisać.
I ode mnie chyba tyle.
Z jednej strony książka wciągająca, z drugiej powoduje grymas na mojej twarzy przez tą zabójczą toksyczność. I jak już wspomniałam, być może taki własnie był zamiar; jednak momentami było jej naprawdę zbyt dużo. Nawet, jeśli połknęłam tę książkę w tak krótkim odstępie czasowym.

Cóż, mam z tą książką pewien problem...
Otóż ogólnie rzecz ujmując moja przygoda ze "Start a Fire" zaczęła się, jak to u większości, na Wattpadzie, jeszcze w czasach, kiedy chodziłam do liceum. I oh, matko, jak przepadłam, czytając to opowiadanie. Byłam w nim tragicznie zakochana i czekałam z niecierpliwością na kolejny rozdział, a kiedy było wiadome, że powstaną kolejne...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika xmermazingx

z ostatnich 3 m-cy
xmermazingx
2024-04-15 08:20:24
xmermazingx ocenił książkę Księga Azraela na
10 / 10
2024-04-15 08:20:24
xmermazingx ocenił książkę Księga Azraela na
10 / 10
Księga Azraela Amber V. Nicole
Średnia ocena:
7.7 / 10
562 ocen

ulubieni autorzy [1]

Jennifer L. Armentrout
Ocena książek:
7,6 / 10
59 książek
16 cykli
1579 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
29
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
94
razy
W sumie
wystawione
27
ocen ze średnią 6,7

Spędzone
na czytaniu
251
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
5
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]