rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Myślę, że inaczej odbiera się treść po uprzednim przeczytaniu książki „Najgorszy człowiek na świecie”. Wtedy posiada się punkt odniesienia.

Autorka ma swoje stany emocjonalne i swoje markery (dosłownie!). Poza tym zgniecenia, podarcia, plamy, zagięcia, skreślenia, poprawki – na to wszystko możemy natrafić zmieniając karty. Moim zdaniem to uwierzytelnia, staje się bardziej bliskie. Tak wyglądają notatki robione w różnych stanach psychicznych.

Zupełnie mnie nie dziwią skrajnie odmienne komentarze. W odniesieniu do tej pozycji wyjątkowo celne wydają się być słowa: „Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie”. Można być ponad miarę empatycznym, ale jeśli ktoś sam przeżyje daną sytuację/będzie w danym stanie emocjonalnym, wtedy najlepiej zrozumie. „Totalnie wpadam w panikę, kiedy ktoś mnie pyta co słychać” – gdzie tu głębia, ukryty sens? A jednak… Introwertyczne dusze potrafi tak ten tekst uderzyć, że ze łzami w oczach komentują: Sedno. Sedno mojego istnienia. . I nie chodzi o to, że czasami nie chcesz „wyjść do ludzi”. Chodzi o to, że całe życie przed nimi uciekasz, bo nawet krótkie imieninowe „wszystkiego najlepszego” napawa Cię strachem przeogromnym. I nie każdy musi to rozumieć. Tak jak nie każdy musi sięgnąć po „Kołonotatnik”. Chyba, że jesteś Bohaterem?

Myślę, że inaczej odbiera się treść po uprzednim przeczytaniu książki „Najgorszy człowiek na świecie”. Wtedy posiada się punkt odniesienia.

Autorka ma swoje stany emocjonalne i swoje markery (dosłownie!). Poza tym zgniecenia, podarcia, plamy, zagięcia, skreślenia, poprawki – na to wszystko możemy natrafić zmieniając karty. Moim zdaniem to uwierzytelnia, staje się bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Zapałka na zakręcie”, czyli niezwykle trafna kwintesencja słów: „Ile wielkich spraw w życiu człowieka zależy od maleńkich, niedostrzegalnych nieomal decyzji.”
Grupa dzieci spotyka się co roku w jednej miejscowości podczas wakacji. Dzieci – słowo klucz. Wszystko jest beztroskie, a dominującym uczuciem jest radość oczekiwania na czas spędzony ze znajomymi. I nagle wszystko komplikuje to dorastanie! Najpierw zgrana paczka przyjaciół, później „tu dwoje, tam dwoje”. Właśnie temu autorka poświęca najwięcej uwagi. Wprowadza wiele zagrywek damsko-męskich, które przywołują na twarz uśmiech, ale i zadumę. Duże wrażenie zrobiła na mnie zmiana perspektywy w narracji. Ten celowy i świadomy zabieg doskonale posłużył do uświadomienia, że jedno i to samo zachowanie, może być diametralnie inaczej odbierane przez kobietę i mężczyznę.

„Zapałka na zakręcie”, czyli niezwykle trafna kwintesencja słów: „Ile wielkich spraw w życiu człowieka zależy od maleńkich, niedostrzegalnych nieomal decyzji.”
Grupa dzieci spotyka się co roku w jednej miejscowości podczas wakacji. Dzieci – słowo klucz. Wszystko jest beztroskie, a dominującym uczuciem jest radość oczekiwania na czas spędzony ze znajomymi. I nagle wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Zapisane w kościach”? Żeby tylko! Ta książka zapisała się w całym moim organizmie. Żywe, szczegółowe, bezpośrednie i dobitne opisy poruszyły wiele organów, a wyobraźnia szalała… Palące się ciało to tylko delikatne zaproszenie czytelnika w świat umarłych. Autor jakby chciał sam siebie usprawiedliwić słowami bohaterki: „Nie wszyscy lubują się w makabrze tak jak ty, skarbie”.
Ujęło mnie stopniowanie napięcia. Kiedy myślałam, że już bardziej nie można przedstawić czegoś plastycznie, autor dokładał jeszcze jedno zdanie, które wznosiło na szczyt całą wizualizację sceny. W kulminacyjnych momentach każde dodatkowe określenie tworzyło w głowie obraz.
Doktora Davida Huntera poznałam dopiero w tej części, ale zupełnie nie przeszkodziło mi to we wdrożeniu się w klimat książki. Co więcej, jestem pewna, że będzie to ekscytująca znajomość.

„Zapisane w kościach”? Żeby tylko! Ta książka zapisała się w całym moim organizmie. Żywe, szczegółowe, bezpośrednie i dobitne opisy poruszyły wiele organów, a wyobraźnia szalała… Palące się ciało to tylko delikatne zaproszenie czytelnika w świat umarłych. Autor jakby chciał sam siebie usprawiedliwić słowami bohaterki: „Nie wszyscy lubują się w makabrze tak jak ty,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Gdyby tylko umiał mamrotać głośniej, to umiałby mówić” – te owce to potrafią! Autorka przemawia przez zwierzęta, utożsamia je, charakteryzuje i karmi. Wyborne pożywienie dostaje również czytelnik, ale ostrożnie, można się zakrztusić ze śmiechu.

„Gdyby tylko umiał mamrotać głośniej, to umiałby mówić” – te owce to potrafią! Autorka przemawia przez zwierzęta, utożsamia je, charakteryzuje i karmi. Wyborne pożywienie dostaje również czytelnik, ale ostrożnie, można się zakrztusić ze śmiechu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Nawet jak sobie marzę, to mi nie wychodzi" - pisze autor. Podważam - wychodzi! Wychodzi z szafy, idzie przedpokojem, mija łazienkę i trafia w sedno. Po drodze zatrzymuje się jeszcze w kuchni, gdzie pikantnie przyprawia serwowane myśli. Posiłek pełnowartościowy, czytelnik syty.

"Nawet jak sobie marzę, to mi nie wychodzi" - pisze autor. Podważam - wychodzi! Wychodzi z szafy, idzie przedpokojem, mija łazienkę i trafia w sedno. Po drodze zatrzymuje się jeszcze w kuchni, gdzie pikantnie przyprawia serwowane myśli. Posiłek pełnowartościowy, czytelnik syty.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autorka podaje, że tomik jest "zastrzykiem energii". Moim zdaniem to jest dializa. Nie tylko wpływa do krwiobiegu czytelnika, ale także usuwa z organizmu szereg toksycznych związków i pomaga w uzyskaniu równowagi, tej ważniejszej, niż metaboliczna.

Autorka podaje, że tomik jest "zastrzykiem energii". Moim zdaniem to jest dializa. Nie tylko wpływa do krwiobiegu czytelnika, ale także usuwa z organizmu szereg toksycznych związków i pomaga w uzyskaniu równowagi, tej ważniejszej, niż metaboliczna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jarosław Borszewicz na jednej z pierwszych stron dziękuje za pewien telefon słowami: "Czasami taki telefon ratuje życie nie tylko książce, ale i autorowi..." Dodałabym: czasami taka książka ratuje nie tylko życie wewnętrzne czytelnika, ale i jego sens istnienia.

Jarosław Borszewicz na jednej z pierwszych stron dziękuje za pewien telefon słowami: "Czasami taki telefon ratuje życie nie tylko książce, ale i autorowi..." Dodałabym: czasami taka książka ratuje nie tylko życie wewnętrzne czytelnika, ale i jego sens istnienia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to zderzenie. Pojedynek. Dla innych, życie głównej bohaterki przypomina betonowy kloc. Jest stabilne, niezniszczalne, silnie osadzone w realiach współczesności. Nawet atrakcyjne, przebojowe. Dla niej samej, życie to wieża zbudowana z klocków Jenga. Początkowo jest dobra zabawa, gra sprawia przyjemność. Z czasem jednak wieża staje się niekompletna, bo ubywa zbyt wiele znaczących klocków. Niby na tym to polega, ale bez precyzji i opanowania równowaga zostaje zburzona. Fundament zaczyna się chwiać. Bohaterka stara się uzupełniać braki, najczęściej zalewa je alkoholem. Ciecz ma jednak to do siebie, że nie pozostaje długo na miejscu. Co więcej, drąży kolejne korytarze, które pozostawiają skazy i jeszcze bardziej osłabiają cały system. Kto wygra tę partię?

Ta książka to zderzenie. Pojedynek. Dla innych, życie głównej bohaterki przypomina betonowy kloc. Jest stabilne, niezniszczalne, silnie osadzone w realiach współczesności. Nawet atrakcyjne, przebojowe. Dla niej samej, życie to wieża zbudowana z klocków Jenga. Początkowo jest dobra zabawa, gra sprawia przyjemność. Z czasem jednak wieża staje się niekompletna, bo ubywa zbyt...

więcej Pokaż mimo to