rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Moja pierwsza książka przeczytana po angielsku. Momentami było ciężko, szczególnie podczas jakiś rozważań, bo pojawiały się słowa, które wykraczały poza mój zasięg, ale ogólnie łatwo szło. Język jest bardzo przystępny. Małe wsparcie tłumaczem i spokojnie można przeczytać.
A sama treść... No treść sprawiła, że chciałam odrzucić to to od siebie jak najdalej, zwinąć się w kłębek i zapomnieć. Ale nie dlatego, że była taka beznadziejna. Dlatego, że była dobra. Okropnie dobra.
Od strachu silniejsza jest tylko nadzieja, a jak tę nadzieję się straci, to już nie wiem, jak można dalej żyć. A Alexowi się jakoś udało.
Bardzo specyficzna książka. Najpierw zwala cię z nóg i pozbawia wszystkiego. Potem powoli odzyskujesz nadzieję, odbudowujesz siły wraz z głównym bohaterem, otrzymujesz kolejną szansę, a potem wszystko dzieje się tak szybko. Po chwili czytasz już z sercem tłukącym głośno o żebra i lecisz na łeb na szyję przez kolejne kartki, modląc się, żeby im się udało. I jak już myślisz, że to koniec, że już po wszystkim, że się udało, i kiedy wreszcie dostrzegasz wraz z bohaterami pierwszy promień słońca, to wszystko się zawala.
Przez cały czas czytaniu towarzyszą silne emocje. I do tego skrajne. Rozpacz, złość, smutek, ale i euforia, radość, nadzieja. No i przede wszystkim strach. Stężenie strachu jest tam bardzo wysokie. Niesamowite są też same opisy tego strachu, a także to, jak wielkie przerażenie są w stanie przezwyciężyć zwykli nastolatkowie w imię przyjaźni, lojalności i wierności.
Z pewnością będę próbowała dorwać kolejną część. Ale może nie tak od razu. Ta książka wstrząsa i potrzeba trochę czasu, aby się pozbierać.

Moja pierwsza książka przeczytana po angielsku. Momentami było ciężko, szczególnie podczas jakiś rozważań, bo pojawiały się słowa, które wykraczały poza mój zasięg, ale ogólnie łatwo szło. Język jest bardzo przystępny. Małe wsparcie tłumaczem i spokojnie można przeczytać.
A sama treść... No treść sprawiła, że chciałam odrzucić to to od siebie jak najdalej, zwinąć się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem bardzo zawiedziona tą kontynuacją. O ile Malowany Człowiek mnie zaintrygował i zaciekawił, to Wojna w blasku dnia była irytująca i nudna. Akcja wlecze się niemiłosiernie i tak naprawdę nie dochodzi do niczego sensownego. Spora część książki to wspominki Inevery, które może byłby ciekawe same w sobie, ale miałam wrażenie, że po raz któryś czytam tą samą historię. I poniekąd tak było.
Smutne jest również to że postacie, które z początku lubiłam, zaczynają mnie denerwować i okazują się jakieś puste. Chociażby Renna i Leesha. Jedna zachowuje się jak dzikuska, a druga jest straszną hipokrytką. Nie wiem, czym mieli stać się w tej książce Krasjanie, ale dla mnie są po prostu okrutni, pozbawieni skrupułów i zaślepieni. Mam ogromną nadzieję, że jakoś uda się ich wyeliminować...
Chcę poznać zakończenie tej opowieści, ale naprawdę nie wiem, czy mi się to uda, jeśli tak dalej pójdzie.

Jestem bardzo zawiedziona tą kontynuacją. O ile Malowany Człowiek mnie zaintrygował i zaciekawił, to Wojna w blasku dnia była irytująca i nudna. Akcja wlecze się niemiłosiernie i tak naprawdę nie dochodzi do niczego sensownego. Spora część książki to wspominki Inevery, które może byłby ciekawe same w sobie, ale miałam wrażenie, że po raz któryś czytam tą samą historię. I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książa wpadła w moje ręce przypadkiem. Wyłowiłam ją spośród przecenionych tomów. Zainteresowała mnie opinie zawarte na odwrocie książki. Postanowiłam zabrać ją do domu.
Pierwsze ostrzeżenie: nie jest to książka pełna oszałamiających zwrotów akcji, perfekcyjnie wykreowanego świata, przepychu kwiecistych opisów. Najogólniej: nie powala jak na przykład Wiedźmin.
Ale ma w sobie jakiś urok. Spokój. Coś ulotnego, zawartego w tytule: Tkacze Światów. Bardzo trafne. Jest w niej coś innego, odmiennego. Jest dużo światła, kolorów, krajobrazów, znaczeń, symboli.
I mimo wszystko: podoba się.
Jest kilka rzeczy za które muszę pochwalić. Po pierwsze nowa koncepcja magii, z którą się jeszcze nie spotkałam. I kilka postaci, które chwytają za serce.
Książkę warto przeczytać, żeby zmienić trochę punkt widzenia, poznać coś nowego. Powiem, że nie jest to zła opowieść, choć można by trochę jej zarzucić. Najlepiej ocenić samemu.

Książa wpadła w moje ręce przypadkiem. Wyłowiłam ją spośród przecenionych tomów. Zainteresowała mnie opinie zawarte na odwrocie książki. Postanowiłam zabrać ją do domu.
Pierwsze ostrzeżenie: nie jest to książka pełna oszałamiających zwrotów akcji, perfekcyjnie wykreowanego świata, przepychu kwiecistych opisów. Najogólniej: nie powala jak na przykład Wiedźmin.
Ale ma w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po książkę sięgnęłam, ponieważ chciałam się przekonać, jakie naprawdę są osławione opowieści Zafona. Byłam już po lekturze "Pałacu północy", który podbił moje serce. Postanowiłam jeszcze nie wpadać w zachwyt nad autorem i zapoznać się z "Księciem mgły".
Początek wygląda nudno, zupełnie inaczej niż w "Pałacu". Chociaż czyta się przyjemnie, to z niecierpliwością czekam na akcję. I zaczyna się. Na początku małe sygnały, niewyjaśnione zjawiska. A im głębiej zanurzałam się w świat Zafona, tym bardziej nie mogłam się z niego wyrwać.
Książka z dreszczykiem. Nie ma tam krwi, potworów, czy spektakularnych masakr. Przeraża w inny sposób. Bardziej wyszukany, przemyślany, wyrafinowany. Sprawia, że wzdrygasz się na myśl o spacerze po domu w ciemności, zmusza do obejrzenia się przez ramię. Czyli taki rodzaj "horroru" jaki lubię.
I w końcu docieram do punktu kulminacyjnego. Nie jestem w stanie się oderwać. Pożeram stronę za stroną, wyobrażając sobie szalejący sztorm i niezmierzoną morską toń. I chociaż wiem jak to się skończy, nie przestaję czytać, towarzysząc bohaterom i kibicując im ze wszystkich sił.
Teraz, gdy analizuję powieść "na trzeźwo" widzę schemat, niezwykle podobny do tego z "Pałacu". Ale jakie to ma znaczenie, jeśli podczas czytania nie miałam czasu na myślenie o takich rzeczach? Lub biorąc po uwagę, tak wspaniale zbudowane napięcie?
To jedna z tych książek, które trzeba przeczytać do końca i dopiero wtedy można żyć dalej. A dla mnie, to jedno z najważniejszych kryteriów. Kiedy nie mogę oderwać się od opowieści, wiem, że jest świetna. A "Książę Mgły" z pewnością do tego typu należy.

Po książkę sięgnęłam, ponieważ chciałam się przekonać, jakie naprawdę są osławione opowieści Zafona. Byłam już po lekturze "Pałacu północy", który podbił moje serce. Postanowiłam jeszcze nie wpadać w zachwyt nad autorem i zapoznać się z "Księciem mgły".
Początek wygląda nudno, zupełnie inaczej niż w "Pałacu". Chociaż czyta się przyjemnie, to z niecierpliwością czekam na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po książkę sięgnęłam trochę przez przypadek. Zobaczyłam ją na półce z twórczością pana Sapkowskiego i stwierdziłam, że skoro to jego, to muszę przeczytać. I nie zawiodłam się.
Pierwsze opowiadanie "Droga z której się nie wraca" miało klimat typowo wiedźmiński. Historia sama w sobie mnie nie zachwyciła, ale postacie Visenny i Korina bardzo.
Kolejne opowiadanie "Muzykanci" jest niesamowite. Tajemnicze, wzbudzające niepokój. No i głównymi bohaterami są koty. Genialnie opisany jest świat widziany ich oczyma. Z początku ciężko się połapać w sensie wydarzeń, ale im bliżej do końca, tym wszystko staje się jaśniejsze. Wstrząsający jest fakt, że ludzie tak wiele złego czynią zwierzętom, a te, mimo wszystko, chcą ludziom pomóc. Strzeżcie się, gdy zabrzmi veehal, bo Zasłona znów może pęknąć...
Kolejne opowiadania na które watro zwrócić uwagę to "W leju po bombie". Powalające. Pełne czarnego humoru, ale i smutnej prawdy. Jest to gatunek science fiction, ale, jak dla mnie, to bardzo prawdopodobna historia. Każdy kto jest ciekawy, jak może skończyć Polska, jak my możemy skończyć, powinien przeczytać "W leju...". I zdanie, które powaliło mnie na kolana: "Zaproponowano: Park Przyjaźni, ale zaprotestowali wszyscy."
No i nie mogę pominąć tytułowego opowiadania: "Coś się kończy, coś się zaczyna." Jedyne w pełni wiedźmińskie. Jest tu opisany ślub Geralta i Yennefer. I, chociaż autor zarzeka się, że nie jest to alternatywne zakończenie sagi wiedźmińskiej, ja potraktuje to jak prawdziwe, szczęśliwe, jej zakończenie. Czytając, niejednokrotnie wybuchałam śmiechem, i potem musiałam się tłumaczyć, przed zszokowaną rodziną. Jest to, uważam, obowiązkowa lektura dla fanów wiedźmina.
Gorąco polecam, szczególnie, że zbiór kryje w sobie jeszcze kilka opowiadań, z którymi warto się zapoznać.

Po książkę sięgnęłam trochę przez przypadek. Zobaczyłam ją na półce z twórczością pana Sapkowskiego i stwierdziłam, że skoro to jego, to muszę przeczytać. I nie zawiodłam się.
Pierwsze opowiadanie "Droga z której się nie wraca" miało klimat typowo wiedźmiński. Historia sama w sobie mnie nie zachwyciła, ale postacie Visenny i Korina bardzo.
Kolejne opowiadanie...

więcej Pokaż mimo to