rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Zacząłem czytać tę książkę zupełnie nie wiedząc o czym jest (zwykle staram się w ten sposób czytać). Miałem gdzieś w pamięci, że ktoś mi z jakiegoś powodu polecał ją. Najśmieszniejsze jest to, że przeczytałem tylko pół okładki i nawet nie byłem świadomy tego, że to książka która jest reportażem i że jest to reportaż dotyczący zamordowania rodziny przez ojca. Była to kolejna książka na czytniku, więc po prostu odpaliłem nie zastanawiając się bardziej nad wyborem.
Książka nie jest fabułą - być może zawiera części fabularyzowane co w sumie było ok.
Po przeczytaniu książki przejrzałem internet odnośnie tej sprawy i muszę oddać autorowi to, że przedstawia dużo szerszy kontekst i skupia się na pokazaniu wszystkich blasków i cieni tej rodziny. Internet w zasadzie bezsprzecznie w swoich czasach osądził i wydał wyrok, jednocześnie uznając zamordowaną żonę za zupełnie niewinną.
Autor skupił się na omówieniu całej historii w możliwie szerokim zakresie co poczytuję za bardzo dobrze wykonaną pracę. W sumie jest to moja pierwsza w życiu książka true crime, którą czytałem i czuję się bardzo zadowolony.
Czułem się cały czas zaangażowany w tę historię i zdobyłem odpowiedzi na większość pytań, które pojawiły mi się w mojej głowie. Wiadomo, części rzeczy nie da się w sposób jednoznaczny poznać, ale autor wtedy wskazuje takie miejsca w historii i sam mówi, że tego pewnie nigdy nie poznamy. Jednak wydaje mi się, że zrobił mrówczą pracę przygotowując tę pracę i wysiłek wydaje się uhonorowany czytelnikami na całym świecie.
Co ciekawe, ponoć tą historią żył cały świat... heh no chyba po za mną ;) do czasu jak przeczytałem tę książkę.

Zacząłem czytać tę książkę zupełnie nie wiedząc o czym jest (zwykle staram się w ten sposób czytać). Miałem gdzieś w pamięci, że ktoś mi z jakiegoś powodu polecał ją. Najśmieszniejsze jest to, że przeczytałem tylko pół okładki i nawet nie byłem świadomy tego, że to książka która jest reportażem i że jest to reportaż dotyczący zamordowania rodziny przez ojca. Była to kolejna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobra książka. Mam ją w epub, na audiotece i w papierze. Korzystam z niej regularnie i motywuje mnie do ciągłej pracy i nauki.

Dobra książka. Mam ją w epub, na audiotece i w papierze. Korzystam z niej regularnie i motywuje mnie do ciągłej pracy i nauki.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak to Sienkiewicz. Osobiście bardziej mi się podobał Potop. Wydaje mi się, że dość aktualna lektura jak na dzisiejsze czasy. Poszerza trochę rozumienie relacji polsko-ukraińskich i naszej trudnej przeszłości. Dodatkowo jest to historia która zaraz po wojnach z krzyżakami była kolejnym szczeblem do rozebrania naszego kraju.
Jest to lektura z typowym kiedyś wątkiem ratowania damy z opresji i z wątkami romantycznymi i wielkimi miłościami rozpoczynającymi się w zasadzie od pierwszego mrugnięcia oka. Oczywiście te miłości od samego początku były wielkie i prawdziwe - rzec by się chciało, że tylko w książkach są znane.
Postać Bohuna po prostu niezniszczalna, wręcz Kmicic Ognia i miecza.

Jak to Sienkiewicz. Osobiście bardziej mi się podobał Potop. Wydaje mi się, że dość aktualna lektura jak na dzisiejsze czasy. Poszerza trochę rozumienie relacji polsko-ukraińskich i naszej trudnej przeszłości. Dodatkowo jest to historia która zaraz po wojnach z krzyżakami była kolejnym szczeblem do rozebrania naszego kraju.
Jest to lektura z typowym kiedyś wątkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogólnie dobry traktat. Autor sam zaznacza, że nie mógł go ukończyć i tylko pierwszą część uznaje za taką, jak powinna wyglądać. Rzeczywiście - reszta tego traktatu z biegiem stron wypada gorzej niż pierwsza część jednak dalej pozwala spojrzeć na aspekty dawnej wojskowości z perspektywy praktyka zafascynowanego Kantem.
Jako człowiek w ogóle niezwiązany z wojskowością dla mnie ta lektura jest dla mnie ciekawa i świetnie wpisuje się w moje zainteresowania - uwielbiam książki w których są dawne bitwy, wielkie armie i żołnierskie wieczory po wygranych bitwach. Tu zaś dostaję wiele szczegółów na temat dawnej wojskowości od człowieka, który spędził kilkadziesiąt lat na myśleniu o tym. Może to być niezwykła lektura dla przyszłego twórcy nowej Wojny i pokoju, czy spadkobiercy Sienkiewicza.

Ogólnie dobry traktat. Autor sam zaznacza, że nie mógł go ukończyć i tylko pierwszą część uznaje za taką, jak powinna wyglądać. Rzeczywiście - reszta tego traktatu z biegiem stron wypada gorzej niż pierwsza część jednak dalej pozwala spojrzeć na aspekty dawnej wojskowości z perspektywy praktyka zafascynowanego Kantem.
Jako człowiek w ogóle niezwiązany z wojskowością dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to książka napisana przez autora w czasie bardzo niespokojnego okresu w jego państwie. Dodatkowo autor w czasie tworzenia tej książki stał się niewidzący. Warto też wiedzieć, że był gorliwym purytaninem, co nawet widać w tej książce, gdzie poniekąd krytykuje katolickie chrześcijaństwo.
Ogólnie książka jest dobra - język i styl rzeczywiście wyróżnia się. Autor tworzy bardzo ładny opis obrazu nieba i istot niebiańskich.
Ja osobiście trochę czuję zgrzyt gdy czytam o wszechmocnym i wszechwiedzącym Bogu, który umyślnie stawia drzewo z zakazanym owocem w Edenie.
Ogólnie jest to fabularyzowana opowieść o powstaniu świata i człowieka znana z Księgi Rodzaju. Większość tego, co myślę o tej lekturze jest już napisana w większości komentarzy. Dlatego nie chciałbym się powtarzać.

Jest to książka napisana przez autora w czasie bardzo niespokojnego okresu w jego państwie. Dodatkowo autor w czasie tworzenia tej książki stał się niewidzący. Warto też wiedzieć, że był gorliwym purytaninem, co nawet widać w tej książce, gdzie poniekąd krytykuje katolickie chrześcijaństwo.
Ogólnie książka jest dobra - język i styl rzeczywiście wyróżnia się. Autor tworzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka składa się z kilku części, a dostałem ją od endokrynologa "na receptę". Charakteryzuje się tym, że pierwsza część wystarczy dla większości ludzi, który po prostu potrzebują wiedzieć jak walczyć z insulinoopornością - jest to spisane w dość zwięzłej formie, bez wnikania w szczegóły i dość prosto.
Następne części książki są już wejściem we wszystkie szczegóły i biochemię naszego systemu energetycznego. To ta część nieobowiązkowa i dla głodnych wiedzy. Myślę, że dość szczegółowo wszystko jest opisane i takim językiem, który większość ludzi raczej zrozumie. Oczywiście są w tych dalszych częściach wzory chemiczne i skomplikowane nazwy, ale nie są one w całym wyjaśnieniu uciążliwe i myślę, że każdy sobie poradzi.

Książka składa się z kilku części, a dostałem ją od endokrynologa "na receptę". Charakteryzuje się tym, że pierwsza część wystarczy dla większości ludzi, który po prostu potrzebują wiedzieć jak walczyć z insulinoopornością - jest to spisane w dość zwięzłej formie, bez wnikania w szczegóły i dość prosto.
Następne części książki są już wejściem we wszystkie szczegóły i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dobra - myślę, że nie dla każdego, ale ja byłem nawet zadowolony.
Autorka skupia się na pewnym opisie genetyki i dziedzin dziś mocno z nią związanych. Mimo, że książka jest upchana gęsto wiedzą to jako czytelnik odnoszę wrażenie, że to ledwie dotknięty temat. Nawet sama autorka mówi o tym. Dla ludzi nieobeznanych z genetyką, biologią czy chemią chyba bym odradził jako pierwszą lekturę - jest tu praktycznie cały słowniczek pojęć genetyki i ciche założenie autorki, że czytelnik prawdopodobnie już się trochę interesuje zagadnieniem. Warto więc sięgnąć po tę książkę dopiero po kilku innych, łatwiejszych w odbiorze.
Osobiście trochę mi nie pasował styl prowadzenia książki przez autorkę. Jednak to tylko subiektywne odczucia i nie powinno to wpływać na ocenę. Widać, że dużo pracy zostało włożone w tę książkę i z zaciekawieniem będę wypatrywał kolejnych pozycji tej autorki.

Książka dobra - myślę, że nie dla każdego, ale ja byłem nawet zadowolony.
Autorka skupia się na pewnym opisie genetyki i dziedzin dziś mocno z nią związanych. Mimo, że książka jest upchana gęsto wiedzą to jako czytelnik odnoszę wrażenie, że to ledwie dotknięty temat. Nawet sama autorka mówi o tym. Dla ludzi nieobeznanych z genetyką, biologią czy chemią chyba bym odradził...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest ciekawa. Autor rozochocił czytelnika najpierw przyziemnymi i przyjemnymi dygresjami o hipnozie, kurach czy klatkach dla świń. Następnie, po krótkiej rozgrzewce, jesteśmy wrzucani w ocean fizycznych niedorzeczności, które autor nam podstawia kawałek po kawałku. W chwili, gdy wydaje mi się, że jestem w stanie zrozumieć jakąś część rzeczywistości, to podrzuca nowe informacje, które przeczą rozsądkowi. Oczywiście to jest to, czego oczekuję od takiej książki. Sam fascynowałem się wieloma pokrewnymi tematami z tymi, co autor więc czułem jakąś więź z autorem w czasie czytania tej książki.
Część o badaniach pana Dragana na temat nadświetlnych obserwatorach jest chyba najtrudniejsza w zrozumieniu, ale też najciekawsza. Przez to właśnie jest to książka na wiele powrotów. Jakiś czas temu czytałem św. Augustyna, który miał swoje cudowne rozważania o czasie. Jestem na tyle zaciekawiony tym tematem przez obu tych panów, że musiałbym sobie zrobić studium tych dwóch opisów. Mogę polecić tę książkę, ale nie jest ona dla każdego - raczej dla osób, które już są osłuchane z pojęciami fizycznymi i fizyką kwantową.

Książka jest ciekawa. Autor rozochocił czytelnika najpierw przyziemnymi i przyjemnymi dygresjami o hipnozie, kurach czy klatkach dla świń. Następnie, po krótkiej rozgrzewce, jesteśmy wrzucani w ocean fizycznych niedorzeczności, które autor nam podstawia kawałek po kawałku. W chwili, gdy wydaje mi się, że jestem w stanie zrozumieć jakąś część rzeczywistości, to podrzuca nowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra historia, opowiedziana przez dziennikarza. To istotne, że nie był to historyk, ani żaden naukowy pracownik, ponieważ pozwolił sobie w kilki miejscach na puszczenie wodzy fantazji (oczywiście uprzednio informując o tym czytelnika).
Powiem szczerze, że nigdy nie słyszałem o Koperniku w takim wydaniu - to brzmi jak średniowieczny agent 007, który był świetnie wykształcony, miał świetne prace, więc był zabezpieczony od utraty dochodu, a przy okazji całej tej historii okazał się być świetnym matematykiem i obserwatorem.
Całość przeczytałem z wielkim zainteresowaniem i każdemu bym polecił lekturę tej biografii.

Bardzo dobra historia, opowiedziana przez dziennikarza. To istotne, że nie był to historyk, ani żaden naukowy pracownik, ponieważ pozwolił sobie w kilki miejscach na puszczenie wodzy fantazji (oczywiście uprzednio informując o tym czytelnika).
Powiem szczerze, że nigdy nie słyszałem o Koperniku w takim wydaniu - to brzmi jak średniowieczny agent 007, który był świetnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie byłem w stanie wysoko ocenić tej pozycji. Mocno przegadane dialogi, które nie wydały mi się zbyt naturalne. Sama historia mimo, że ma potencjał i ma kilka ciekawych wątków fabularnych o tyle stylistycznie nie podeszła mi. Próbowałem ją czytać i słuchać to ostatecznie dosłuchałem ją. Jednak poczułem się zmęczony, bo gubiłem wątki i czułem irytację. W zasadzie jest to historia młodego człowieka, który okazał się cierpieć na romantyzm wedle postaci z tej książki. Zaczęło się od białej gorączki a skończyło... jak się skończyło. Jest to w sumie historia zamknięta i mamy pewien portret psychologiczny jednostki, która w trudnym świecie z trudnymi przeżyciami postanawia odgrodzić się od znanego sobie otoczenia i trafić daleko poza nie. Niespecjalnie marzy mi się powrót kiedyś do tej pozycji, nie mam też żadnych większych przemyśleń o naturze ludzkiej. Sama postać Jima mnie denerwowała, a narrator okazał się być dla niego zbyt często pobłażliwy.

Nie byłem w stanie wysoko ocenić tej pozycji. Mocno przegadane dialogi, które nie wydały mi się zbyt naturalne. Sama historia mimo, że ma potencjał i ma kilka ciekawych wątków fabularnych o tyle stylistycznie nie podeszła mi. Próbowałem ją czytać i słuchać to ostatecznie dosłuchałem ją. Jednak poczułem się zmęczony, bo gubiłem wątki i czułem irytację. W zasadzie jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z początku uważałem się oszukany, ponieważ tytuł traktował o roślinach jadalnych a ponad 1/3 książki traktowała o substancjach psychoaktywnych, typu Ayahuasca, wina, piwa. Po czasie trafiliśmy też na inne rośliny, takie jak daktyle, trzcina, przyprawy. W całym tym spisie brakowało mi na przykład ziemniaków, kukurydzy, pszenicy (jest jęczmień), konopii i w sumie wielu innych.
Z tego powodu jest to raczej książka o roślinach psychoaktywnych, bo autor z jakiegoś powodu wybierał takie, z których można robić różne alkohole i trunki psychoaktywne. Tytuł więc jest mylący, a książka zdecydowanie zbyt krótka, żeby opowiedzieć rzeczywiście o historii JADALNYCH roślin.
Mam dwa duże zarzuty do tej książki, które w mojej opinii są decydujące o merytorycznej jakości tej książki - a raczej dużym powątpiewaniu w nią.
Pierwszym zarzutem jest to, iż autor w sposób niezwykle frywolny przekonuje, że jeśli do zupy wleje się piwo i się ją zagotuje, to alkohole znikną i można taką zupę podawać dzieciom. No tu niestety jest to kłamstwo i dziwi mnie fakt, że wydawnictwo tego nie zredagowało. Alkohole znikają, ale potrzeba bardzo długiego czasu gotowania, a ta książka powiela mit o nieszkodliwej zupie piwnej na przykład dla kobiet w ciąży czy dzieci.
Drugim poważnym zarzutem jest zachęcanie (bo nie wiem jak to inaczej nazwać) do dawania dzieciom słodzonej wody żeby się uspokoiły. Każdy dentysta, stomatolog, logopeda czy świadomy rodzic po prostu przeżegna się słysząc taką bzdurę. Skoro mleko makowe pomagało usypiać dzieci przez pokolenia, to czemu dziś by nie próbować dalej hodować maków i usypiać dzieci w ten sposób? Do tego autor cytuje jakąś tam jedną osobę, która mówi, że cukier jest cudowny i jedyne w czym szkodzi to naszym portfelom, a wszyscy specjaliści od dietetyki się nie znają…

Kolejnym - nieco już mniejszym zarzutem, ale dalej - po rozdziale o ayahuasce można odnieść wrażenie, że jest to reklama tegoż produktu i zachęta do samodzielnego próbowania. W tym tekście są zawarte różnego typu brednie mesjanistyczne mające łączyć duszę z ciałem i inne podobnego typu rzeczy.

Także - jeśli mam podsumować - to z mojego punktu widzenia tytuł jest mylący, książka jest za krótka, co najmniej dwukrotnie jest wypisana i niezredagowana głupota i odnosi się wrażenie, że autor zachęca mnie do próby z substancjami psychoaktywnymi (pomimo tego, że jest to książka o jadalnych roślinach, a nie jakiś poradnik dobrych tripów czy książka o psychodeli). Nie jestem w stanie tej książki polecić, mimo, że styl i układ mi się nawet podobały, a samo czytanie było po prostu jak zwykła rozrywka. I tak uważam, że powinienem zejść oczko niżej, ale na "słabą" jednak nie zasługuje. Jednak czego się spodziewać po książce wydanej w Bellonie? Eh...

Z początku uważałem się oszukany, ponieważ tytuł traktował o roślinach jadalnych a ponad 1/3 książki traktowała o substancjach psychoaktywnych, typu Ayahuasca, wina, piwa. Po czasie trafiliśmy też na inne rośliny, takie jak daktyle, trzcina, przyprawy. W całym tym spisie brakowało mi na przykład ziemniaków, kukurydzy, pszenicy (jest jęczmień), konopii i w sumie wielu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to książka, która zaskoczyła mnie swoją intymnością. W swej formie przypomina mi bardzo sumiennie wykonany rachunek sumienia wraz ze spowiedzią. Dzięki skrupulatności autora możemy nazwać ją wręcz dziełem autobiograficznym. Podróżujemy przez życie autora od jego niemowlęcych lat, aż do jego wieku w czasie pisania tej książki.
Przy tym wszystkim dowiadujemy się jak wykształconym na tamte czasy był człowiekiem i jak niezwykłym był nawet ówczesnym - gdyż zdolność jego pojmowania trudnych dzieł literatury była na bardzo wysokim poziomie. Okazuje się, że był człowiekiem niezwykle ciekawym otaczającego go świata, ale również krytycznym względem prostych wyjaśnień. Poznajemy ścieżkę jego dochodzenia do katolicyzmu. Wiele jego przygód, doświadczeń okazuje się być grzechami, które do dziś są na ustach wielu wierzących. Uderza mnie aktualność jego przemyśleń, które potrafią zaskoczyć tym, że przecież żył on tysiąc sześćset lat temu, a brzmią jak problemy, z którymi dziś dalej ludzie się borykają. Przy tym czuć głębokość jego myśli i rozumowania - widać, że poświęcił wiele czasu i energii na to, by zastanawiać się nad przyczynami jego powodzeń i niepowodzeń, nad funkcjonowaniem świata i społeczeństw.
W czasie lektury odnosi się wrażenie, że poznajemy tego człowieka bardzo dokładnie.
Jakaż jest wielka różnica między mądrością tego człowieka a Myślami Pascala! Musiało się wiele wydarzyć, by z wiary wypełnionej miłością, pokorą, mądrością, ale też głęboką tolerancją zmieniła się w obraz wiary przedstawiany w Myślach Pascala. W świetle porównania argumentacji św. Augustyna z Pascalem ten drugi wypada niezwykle słabo w moim mniemaniu. Pierwszy wydaje się pozostawiać Bogu odpowiedzi na pytania, których odpowiedzi nie zna i dziękuje Mu za poznanie. Drugi przez poznanie i wiedzę próbuje dojść do Boga będąc jednocześnie pełnym zawiści dla ludzi, którzy nie znają lub nie chcą poznać jego wiary.

Jak na dzieło zatytułowane „Wyznania” jestem zaskoczony ciekawością autora na temat „tajemnicy czasu”. Autor osadza czas w ramach swojego rozumienia i próbuje ocenić czym on jest. Oczywiście w ramach własnej wiedzy. Ciekawym wnioskiem autora jest to, że on sam doskonale wie czym jest czas, jednak gdy ma komuś wytłumaczyć to okazuje się, że nie ma pojęcia jak to zrobić. Prosi Boga o zdradzenie tej tajemnicy i widać, że dla niego jest jest to bardzo ważny element w życiu.

Generalnie jego dzieło jest zlepkiem jego autobiograficznych myśli, jego filozofii, jego rozumowania na temat tego, czym jest prawda, gdzie Bóg istnieje i w jaki sposób funkcjonuje w świecie i czasie. Na końcu skupia się na analizie konkretnych zdań z Księgi Rodzaju.

Jest to jak na razie piąta książka z serii Hachette "Biblioteka filozofów" i do tej pory jedyna pozbawiona jakiegokolwiek komentarza od redaktora, tłumacza, czy kogokolwiek. To poczytuję sobie jako minus, bo o manichejczykach czy samym Augustynie musiałem doczytać w innych książkach, czy w Internecie, a wolałbym poznać kontekst historyczny z jednej książki.

Jest to książka, która zaskoczyła mnie swoją intymnością. W swej formie przypomina mi bardzo sumiennie wykonany rachunek sumienia wraz ze spowiedzią. Dzięki skrupulatności autora możemy nazwać ją wręcz dziełem autobiograficznym. Podróżujemy przez życie autora od jego niemowlęcych lat, aż do jego wieku w czasie pisania tej książki.
Przy tym wszystkim dowiadujemy się jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Troszkę przypomina mi coś ze światów Orwella i Huxleya tylko w bardziej nowym wydaniu.
Jest to świat dobrze zbudowany i przemyślany. Mamy szczegółowość procesu wytwarzania produktów spożywczych opisaną na bardzo wysokim poziomie dokładności. Same początki historii są dość wiarygodnie opisane i wydarzenia związane z całą tą wizją są w miarę spójne ze sobą.
Lektura nie zrobiła na mnie wrażenia odrażającej, odpychającej czy w jakikolwiek sposób nieprzystępnej. Fabuła wydaje mi się dość prosta i dobrze zgrana ze sobą.
Chyba spodziewałem się czegoś innego niż dystopii i otrzymanego świata po morderczym wirusie zwierzęcym. Ogólnie przyjemna rozrywka, ale tu nic nie poczułem wzniosłego, ani ponadczasowego.

Troszkę przypomina mi coś ze światów Orwella i Huxleya tylko w bardziej nowym wydaniu.
Jest to świat dobrze zbudowany i przemyślany. Mamy szczegółowość procesu wytwarzania produktów spożywczych opisaną na bardzo wysokim poziomie dokładności. Same początki historii są dość wiarygodnie opisane i wydarzenia związane z całą tą wizją są w miarę spójne ze sobą.
Lektura nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najbardziej pochłonęła mnie lektura Koloni karnej i bardzo podobało mi się Sprawozdanie dla akademii.
Reszta do mnie nie trafiła. Tu widzę, że Franz drugi raz opowiedział historię z Przed prawem - wcześniej jej wariant słyszałem - jeśli mnie pamięć nie myli - w Przemianie. Wydaje mi się, że w Przemianie była to lepiej dopasowana opowieść.
Ogólnie dobre wrażenie, jednak to są na tyle krótkie formy, że trudno mi cokolwiek o nich opowiedzieć bez zdradzania szczegółów.
Sprawozdanie dla akademii jest ciekawym zabiegiem, w którym małpa opowiada o swoim życiu naukowcom - jak nauczyła się mówić i jak dochodziła do danego momentu, w którym referuje swoje sprawozdanie.
Kolonia karna była chyba najdłuższym ze wszystkich opowiadań, ale do mnie trafiła bardzo.
Niestety - oceniam tu całość, a reszta była być może dla mnie niezrozumiała najpewniej.

Najbardziej pochłonęła mnie lektura Koloni karnej i bardzo podobało mi się Sprawozdanie dla akademii.
Reszta do mnie nie trafiła. Tu widzę, że Franz drugi raz opowiedział historię z Przed prawem - wcześniej jej wariant słyszałem - jeśli mnie pamięć nie myli - w Przemianie. Wydaje mi się, że w Przemianie była to lepiej dopasowana opowieść.
Ogólnie dobre wrażenie, jednak to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to dziwna opowieść. Ma w sobie tego dziwnego ducha jednocześnie silnych mężczyzn i zarazem bardzo słabych. Tu kobiety są ukazane z duchem czasów - jako siedlisko zła, kusicieli bez serca, krzywdzących biednych mężczyzn samym spojrzeniem i wywoływaniem pragnienia w nich.
Historia ta mogłaby być przykładem jak czasy władzy mężów, hipokryzji, etykiety wymuszającej ukrywanie prawdziwych emocji i pragnień doprowadzają do wielu cierpień wielu ludzi. Jak to, że ktoś nie otrzyma potrzebnej pomocy może doprowadzić do poważnych konsekwencji, chociaż popełnia coś, co Orwell nazwałby "myślozbrodnią". Do tego dochodziła presja społeczna, jakieś wewnętrzne poczucie winy doprowadzające do szaleństwa człowieka - wydawać by się mogło, zdrowego.
Lwa Tołstoja ogólnie nie polubiłem po lekturze Drogi przez mękę, jednak w krótszej formie trafił do mnie dużo lepiej.
Wydaje mi się, że jest to książka mówiąca o ówcześnie popularnych żądzach i pragnieniach, które nie mogą się mylić - a więc powstającej wtedy psychologii. Myślę, że to polemika z tą teorią lub właśnie ukazanie skutków takiego pojmowania dosłownego pragnień. Pod tym względem przypomina to trochę myśl Kafki, który wydał mi się jednak dużo znośniejszy w odbiorze.
Dzisiejszy czytelnik może poczuć się poczuć dziwnie, czytając o stosunkach panujących między mężczyznami i kobietami w tym opowiadaniu. Dlatego warto wiedzieć to przed lekturą, gdyż niektórzy bardziej wrażliwi mogą tu poczuć urazę do postaci, jak i autora.

Jest to dziwna opowieść. Ma w sobie tego dziwnego ducha jednocześnie silnych mężczyzn i zarazem bardzo słabych. Tu kobiety są ukazane z duchem czasów - jako siedlisko zła, kusicieli bez serca, krzywdzących biednych mężczyzn samym spojrzeniem i wywoływaniem pragnienia w nich.
Historia ta mogłaby być przykładem jak czasy władzy mężów, hipokryzji, etykiety wymuszającej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo osobista podróż syna przez rodzinne trudności związane z surowym wychowaniem ojca. Obraz ojca wymalowany przez Franza jest jednoznaczny, chociaż próbuje go w wielu miejscach zrozumieć, czy nadać jakikolwiek sens jego zachowaniu.
Z tego, co czytam - list ten nie dotarł nigdy do adresata, a został opublikowany wiele lat po śmierci Franza.
Ta informacja nadaje dodatkowej warstwy głębi, która niezwykle smuci.
Jako człowiek, który pisał wiele listów do swoich rodziców wiem, jak ważne jest przełamać się w istotnych dla siebie kwestiach i jak wiele potrafią zmienić takie gesty - szczególnie gdy trudno jest przebić się żywym słowem w rozmowie z kimś tak dominującym.
Nie jestem pewien, czy sam autor listu chciałby, aby ten list ujrzał światło dzienne. Jest to prywatna korespondencja kogoś, kto płacze w trakcie pisania tego, wyrzuca z siebie wszystkie urazy i usilnie próbuje zachować relację z ojcem i ją jakoś naprawić. Do tego po napisaniu listu dowiaduje się, że nie trafił on do adresata, gdyż matka Franzowi zwróciła go. Opublikowanie tak prywatnej sprawy lata po śmierci autora uważam za niemoralne.
Dlatego uważam też za niestosowne pozostawianie oceny punktowej przy tym liście. Pozostaje mi tylko żałować, że ojciec jego ostatecznie nie dostał tego listu - chociaż wnosząc po tym jak go opisał własny syn, mógłby zrozumieć go opacznie i poczuć się wielce urażony tonem, z jakim syn zwraca się do niego.

Bardzo osobista podróż syna przez rodzinne trudności związane z surowym wychowaniem ojca. Obraz ojca wymalowany przez Franza jest jednoznaczny, chociaż próbuje go w wielu miejscach zrozumieć, czy nadać jakikolwiek sens jego zachowaniu.
Z tego, co czytam - list ten nie dotarł nigdy do adresata, a został opublikowany wiele lat po śmierci Franza.
Ta informacja nadaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie trafiła do mnie. Na moje mniemanie zbyt skondensowana akcja - w zasadzie zdanie po zdaniu fabuła parła do przodu, więc wymaga więcej skupienia, mimo że nie są to jakieś głębokie przemyślenia autora. Wygląda na to, że wolę książki, w których między wydarzeniami prowadzącymi akcję do przodu są również sceny spowolnienia, dające chwilę wytchnienia i moment na przemyślenia.

Nie trafiła do mnie. Na moje mniemanie zbyt skondensowana akcja - w zasadzie zdanie po zdaniu fabuła parła do przodu, więc wymaga więcej skupienia, mimo że nie są to jakieś głębokie przemyślenia autora. Wygląda na to, że wolę książki, w których między wydarzeniami prowadzącymi akcję do przodu są również sceny spowolnienia, dające chwilę wytchnienia i moment na przemyślenia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mamy tu historię psa, który spotyka grupkę psów zachowujących się dla niego dziwnie. Ta oto scena owocuje początkiem jego rozważań na różne tematy. Mamy tu groteskowo pokazaną metodę naukową, gdzie indukcyjnie dochodzi do nieprawdziwych wniosków, poszukuje odpowiedzi na pytania, które nikogo innego nie obchodzą i zostaje przy tym sam. Poszukiwanie odpowiedzi powoduje, że zahacza nawet o problematykę wiary. Stając się odrzutkiem próbuje empirycznie zmierzyć się z głodem.
Ciekawa była to podróż. Bardzo ciekawa. Słuchałem książki na Audiotece i już wiem, że potrzebuję tę książkę dosłownie przestudiować w piśmie. Strumień świadomości wypływający z pióra autora i zalewający mój umysł wręcz tańczy tango z moim strumieniem świadomości pozwalając na budzenie bardzo nowych dla mnie przemyśleń. Swojego czasu czytałem dość uważnie logikę pragmatyczną K. Ajdukiewicza, a więc coś co traktowało o nauce o naukach - tamta książka była zwykłym podręcznikiem logiki pisanym przez filozofa i logika - tu zaś mam przykład nietuzinkowego rozumowania na temat samego dociekania i tego, jak bardzo ograniczeni jesteśmy przez samych siebie w odnajdywaniu odpowiedzi poprzez możliwości naszego poznania.
Doceniam tę pracę - myślę, że Kafka staje się w tym roku autorem, który rozbudzi we mnie nową ciekawość filozoficznymi przemyśleniami, ale też rozbudzi wyobraźnie w sposób niezwykle lekki i przyswajalny.

Mamy tu historię psa, który spotyka grupkę psów zachowujących się dla niego dziwnie. Ta oto scena owocuje początkiem jego rozważań na różne tematy. Mamy tu groteskowo pokazaną metodę naukową, gdzie indukcyjnie dochodzi do nieprawdziwych wniosków, poszukuje odpowiedzi na pytania, które nikogo innego nie obchodzą i zostaje przy tym sam. Poszukiwanie odpowiedzi powoduje, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem w trakcie czytania Wyznań św. Augustyna, który dość dużo pisał o manichejczykach, dlatego sięgnąłem po coś co mi troszeczkę uzmysłowi, czym jest to, z czym zaczął walczyć po opuszczeniu manichejczyków i nawróceniu się na katolicyzm.
W zasadzie jest to krótka historia powstania religii, jej twórcy oraz omówienie doktryny. Także autor omawia zwyczaje i swego rodzaju sakramenty obowiązujące w ramach tej religii.
Jest to na pewno lepsze niż lektura Wikipedii, jednak dość krótkie. Z drugiej strony wybrałem tę właśnie książkę właśnie ze względu na jej niewielki rozmiar, więc czuję się zadowolony.
Warto zauważyć, że aktualnie jest dostępna wyłącznie w formie audiobooka.

Jestem w trakcie czytania Wyznań św. Augustyna, który dość dużo pisał o manichejczykach, dlatego sięgnąłem po coś co mi troszeczkę uzmysłowi, czym jest to, z czym zaczął walczyć po opuszczeniu manichejczyków i nawróceniu się na katolicyzm.
W zasadzie jest to krótka historia powstania religii, jej twórcy oraz omówienie doktryny. Także autor omawia zwyczaje i swego rodzaju...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaskakująco trafna alegoria świata obserwowanego przez Orwella. Autor posługuje się wymyślonym folwarkiem z postaciami niebędącymi ludźmi, które przechodzą przez wiele etapów powstawania i trwania totalitaryzmu.
Myślę, że diagnoza tego jak rodzą się pewne mordercze idee postawiona przez autora jest dobrze uchwycona - bowiem z początku wygląda to tak, że z tłumu wyłania się ktoś z poczuciem krzywdy, wyraża to publicznie i trafia w sedno - bowiem okazuje się, że społeczeństwo również jest w stanie uwierzyć w to poczucie krzywdy. To wszystko rozwija się powoli, powstają pewne symbole walki z tą krzywdą. Następnie pojawia się przypadkiem szansa, którą część społeczeństwa dostrzega i postanawia wykorzystać.
W całym tym dziełku autor stawia - w mojej opinii - przedzałożenie, że zmiana w takim systemie prowadzi do krzywdy - do totalitaryzmu w pełnej krasie, a to, co było przed zmianą było lepsze niż to, co po zmianie. Czytelnik wgłębiając się w opowieść zaczyna myśleć, że lepiej było, gdy jednak farmer prowadził ten folwark. Że bieg wydarzeń sugeruje, że ta zmiana była niedobra. Koniec książki jednak pozostawia pewną smutną refleksję, która we mnie przynajmniej dźwięczy i myślę, że długo będzie jeszcze unosić się w moich myślach - bowiem przywódcy rewolucji zostali zjedzeni przez swoje dzieci, a te dzieci koniec końców zaczęły się nadspodziewanie zmieniać względem innych zwierząt. Ta zmiana bardzo smuci i nie pozostawia w czytelniku żadnej nadziei.
Książka za prostotę przekazu niezwykle trudnego zagadnienia, za język dostosowany nawet do najmłodszych, a także za siłę oddziaływania zasługuje na najwyższe noty. Nie jestem fanem wycierania sobie Orwellem twarzy w każdej sytuacji życiowej związaną ze zmianami w kraju, czy na świecie. Znam jednak historię dzisiejszej Rosji, która ma za sobą wiele bratobójczych epizodów, smutnej historii traktowania społeczeństwa jako wroga narodu z niezwykle błahych powodów. Znam też historię Niemiec, które być może w nieco inny sposób doszły do totalitaryzmu swojego czasu, ale efekt był równie przerażający. Wiele bym dał, żeby nigdy już nie powstały sprzyjające okoliczności do powstawania rządów totalitarnych nigdzie na świecie. Niestety wiem, że to jest niemożliwe. Książka dotarła do mnie dużo bardziej niż Rok 1984 tego autora, zasługuje więc w mojej opinii na dużo wyższą ocenę. Podejrzewam, że zostanie po niej ślad na bardzo długo, w porównaniu do roku 1984, który aż tak mnie nie rozbudził.

Zaskakująco trafna alegoria świata obserwowanego przez Orwella. Autor posługuje się wymyślonym folwarkiem z postaciami niebędącymi ludźmi, które przechodzą przez wiele etapów powstawania i trwania totalitaryzmu.
Myślę, że diagnoza tego jak rodzą się pewne mordercze idee postawiona przez autora jest dobrze uchwycona - bowiem z początku wygląda to tak, że z tłumu wyłania się...

więcej Pokaż mimo to