-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2021-05-09
2021-05-04
2021-05-01
2021-04-23
2021-04-15
2021-04-10
2021-03-30
2021-04-04
2021-03-23
2021-03-14
2021-03-03
2021-03-02
2021-03-05
2021-02-25
Czasami mówi się „nieszczęścia chodzą po ludziach”. Autorka wzięła sobie do serca to powiedzenie, a nawet dokonała nadinterpretacji, w której to te nieszczęścia trzymają się człowieka jak rzep psiego ogona i nie tyle chodzą, co robią z sobie z niego trampolinę do skakania.
Owszem napisana dobrze, ale PO CO?
Powieść wcale nie jest emocjonalna, tylko po prostu smutna. Im dalej brnęłam w te historie, tym bardziej miałam wrażenie, że to wszystkie takie jakieś naciągane, jakby autorka miała spis nieszczęść do wykorzystania w potencjalnych powieściach i założyła się z kolegą po fachu, kto wykorzysta więcej.
Czasami zaplącze się gdzieś nostalgiczne zdanie o miłości, sensie życia takich tam, i niby to głębokie, ale ginie gdzieś w tych 800 stronach.
Może jestem za młoda na takie lektury, ale tak czy siak nie polecam. Istnieje wiele lepszych, mniej męczących, za to bardziej edukujących książek na poruszone tematy (toksyczne związki, depresja i cała resztę).
Czasami mówi się „nieszczęścia chodzą po ludziach”. Autorka wzięła sobie do serca to powiedzenie, a nawet dokonała nadinterpretacji, w której to te nieszczęścia trzymają się człowieka jak rzep psiego ogona i nie tyle chodzą, co robią z sobie z niego trampolinę do skakania.
Owszem napisana dobrze, ale PO CO?
Powieść wcale nie jest emocjonalna, tylko po prostu smutna. Im...
2021-01-20
2021-02-08
2021-02-08
2021-01-20
2021-01-17
Zazwyczaj unikam książek i filmów, które są opisywane jako „zabawne” lub jeszcze lepiej „przezabawne”, bo dziwnym trafem mnie nigdy nie bawią. Tym razem było tak samo, humor pana Adama do mnie nie przemawia, a większość żartów jest dosyć płytka. Zdarzyła się może jedna anegdota, która wywołała u mnie uśmiech.
Poza tym kto stwierdził, że dobrym pomysłem będzie napisanie książki przez kogoś z takim brakiem talentu.
„Żartobliwe” (ekhem przezabawne) porównania co trzy, cztery zdania o dziwo, wcale nie są zabawne, tylko sprawiają wrażenie wymuszonego, sztucznego humoru. A w momentach, które winny być poruszające, emocji ewidentnie brak.
Książka ma niby 170 stron, ale nie wiem, czy tekstu starczy chociaż na 120 stron. Plus jest taki, że lektura, choć żenująca, jest przynajmniej krótka.
Zazwyczaj unikam książek i filmów, które są opisywane jako „zabawne” lub jeszcze lepiej „przezabawne”, bo dziwnym trafem mnie nigdy nie bawią. Tym razem było tak samo, humor pana Adama do mnie nie przemawia, a większość żartów jest dosyć płytka. Zdarzyła się może jedna anegdota, która wywołała u mnie uśmiech.
więcej Pokaż mimo toPoza tym kto stwierdził, że dobrym pomysłem będzie napisanie...