rozwiń zwiń
Nina

Profil użytkownika: Nina

Grudziądz Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 39 tygodni temu
500
Przeczytanych
książek
502
Książek
w biblioteczce
132
Opinii
1 255
Polubień
opinii
Grudziądz Kobieta
Dodane| 12 książek
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Ależ wymęczyła mnie ta książka. Kupiłam ją, ponieważ przyciągnęło mnie piękne wydanie oraz opis zawartej w niej historii. Okazało się jednak, że czytanie tej pozycji to dla mnie żmudna przeprawa. Niestety, kompletnie nie spełniła ona moich oczekiwań.
„Mam na imię Jutro” to historia wyjątkowego psa. Towarzyszy on swojemu właścicielowi w rozmaitych przygodach. Gdy jego Pan znika, pies wiernie czeka na niego w wyznaczonym miejscu. Zarówno Pan, jak i pies cieszą się bardzo długim, nadludzko długim życiem... Mijają dekady, a Jutro nadal czeka wiernie na swojego właściciela. Jednak, czy tylko on cieszy się tak długim życiem? I kto sprawił, że zniknął?
Fabuła 2/3
Gdy przeczytałam opis na okładce książki, bardzo chciałam ją mieć. Zainteresowała mnie forma przedstawienia całej historii z perspektywy psa. Szczególnie iż w książce pojawiał się zarówno motyw fantastyczny, jak i historyczny. Takie połączenie wydało mi się bardzo ciekawe. I muszę przyznać, że rzeczywiście są to dwa najbardziej fascynujące elementy w książce. Wraz z psem o imieniu Jutro odkrywamy tajniki sztuki zwanej dawniej alchemią oraz poznajemy zwyczaje ludzi różnych epok.
Niestety miałam ogromny problem z tym, że spore fragmenty książki do niczego nie prowadziły. Akcja nie była wartka, pojawiło się kilka wątków pobocznych, które wydawały się raczej zapychaczami „na przeczekanie”. Momentami miałam wrażenie, że ta powieść nigdy się nie skończy albo, że ostatecznie okaże się, że nie ma żadnego celu, do którego by zmierzała.
Postaci 1/3
Zawiodłam się również na postaciach wykreowanych w książce. Nie mogę narzekać na rozbudowanie opisów i charakteru właściciela psa oraz głównego antagonisty. Są to bohaterowie wielowymiarowi z bardzo ciekawymi indywidualnymi losami. Zostali oni przedstawieni tak, że łatwo można ich sobie wyobrazić. Jednak to nie dla ludzkich postaci zabrałam się za tę książkę.
Jutro jest psem i cała narracja jest jego opowieścią. Dowiadujemy się zatem, jak on wygląda, co czuje i co przeżył. Podobnie jest z innymi czworonożnymi bohaterami, których poznajemy. Jednak brakuje mi w nich tego „psiego” elementu. Oczywiście każdy psi bohater ma swoje zwierzęce zachowania, o tym autor nie zapomniał. Mimo wszystko jednak Jutro jest mocno uczłowieczony, podczas gdy ja miałam szczerą nadzieję na coś naprawdę oryginalnego w tej kwestii.
Język i struktura 1/3
Trzeba przyznać, że język książki jest przepiękny. Autor bardzo dobrze operuje słowem, opisy są malownicze a postaci jak żywe. Jeżeli jesteśmy w środku interesującej akcji, słowa płyną wartko i wciągają czytelnika. Niestety, autor jest też bardzo powtarzalny. Przez to wielokrotnie czytamy analogiczne opisy tego samego miejsca czy te same uwagi (choć podane nieco innymi słowami) dotyczące któregoś z bohaterów.
Struktura książki początkowo wydawała mi się całkiem w porządku. W tej powieści przeplatają się ze sobą losy właściciela psa oraz okres, w którym Jutro jest sam. Szybko jednak zorientowałam się, że są to historie nieproporcjonalne i w tzw. „międzyczasie” można się okropnie wynudzić.
Punkt dodatkowy 1/1
Uważam, że mimo wszystko, książka zasługuje na dodatkowy punkt za próbę połączenia kilku bardzo interesujących i obiecujących pomysłów.
Ogólna ocena 5/10
Przy ostatecznej ocenie „Mam na imię Jutro” wypada naprawdę słabo. Pamiętajcie jednak, że to subiektywna ocena. Styl, który mi nie przypadł do gustu, może zachwycić inną osobę. Sprawdzałam inne opinie i ten autor ma także wielu fanów.

Ależ wymęczyła mnie ta książka. Kupiłam ją, ponieważ przyciągnęło mnie piękne wydanie oraz opis zawartej w niej historii. Okazało się jednak, że czytanie tej pozycji to dla mnie żmudna przeprawa. Niestety, kompletnie nie spełniła ona moich oczekiwań.
„Mam na imię Jutro” to historia wyjątkowego psa. Towarzyszy on swojemu właścicielowi w rozmaitych przygodach. Gdy jego Pan...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podchodziłam do tej książki z wielkim entuzjazmem. Okładkowy opis i tematyka zdecydowanie przykuły moją uwagę. Okazało się, że słusznie. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać to dzieło, bo autor zawarł w nim nie tylko ciekawą myśl, ale też interesujący świat przedstawiony.
Fabuła 2/3
Muszę przyznać, że fabuła tej książki jest fenomenalna. Historia zaczyna się w momencie, w którym spustoszenie sieje tajemnicza epidemia. Przez szalejącą zarazę wymierają psowate, kotowate, a także inne stworzenia, takie jak króliki czy wiewiórki. Ludźmi szarga potworna rozpacz, wszak tracą oni swoich najlepszych przyjaciół. Tę lukę ma zapełnić nauka. Mijają lata i wreszcie naukowcom udaje się stworzyć pupili. Czy są to ludzie z cechami zwierzęcymi, czy raczej zwierzęta z cechami ludzkimi? Aby poznać ich historię, trzeba przeczytać książkę.
Bardzo ważnym elementem fabuły są relacje zachodzące między ludźmi a pupilami. Skrajne poglądy, które zderzają się ze sobą, tworzą obraz wielowymiarowego świata, który z łatwością można porównać do tego, co widzimy współcześnie za sprawą wielu problemów społecznych.
Ogromnym mankamentem jest brak ciągłości fabularnej. Cała książka opowiada o tym samym – poruszamy się w jednym uniwersum. Jednak w znaczącej mierze historie bohaterów z poszczególnych rozdziałów nie przeplatają się ze sobą. Początek powieści jest niezwykle obiecujący. Jednak dalszy ciąg ukazuje rozmaite wydarzenia i wiele różnych postaci. Druga połowa książki sprawia wrażenie, jakby autor nie umiał wyjść poza tworzenie opowiadań.
Postaci 1/3
Genialny pomysł na fabułę oraz spory kunszt pisarski nie pomogły w oddaniu kreacji bohaterów. Wiemy wszystko o ich powierzchowności, ale cechy charaktery są opisywane płytko, jakby na potrzeby chwili. Wyraźnie widać, że postaci jedynie służą historii. Całość wygląda, jakby autor wymyślił określoną fabułę, a potem dostosował do niej bohaterów. W związku z tym, pomimo opisania dziejów kilkorga z nich (włącznie z przeszłością), wyraźnie widać, że postaci służą opisaniu wydarzeń, nie zaś odwrotnie. W ten sposób otrzymujemy bohaterów, z którymi nie jesteśmy w stanie się utożsamić.
Niemniej jednak trzeba przyznać, że bohaterowie w „Kagańce i obroże” są różnorodni. Zostali opisani w sposób plastyczny i przedstawiają różne rodzaje osobowości.
Język i struktura 3/3
„Kagańce i obroże” zostały napisane w sposób fenomenalny. Osobiście bardzo lubię taki bezpośredni, cięty język. Autor nie szczędzi nam rozmaitych przemyśle na temat świata przedstawionego oraz humoru sytuacyjnego. Opisy miejsc i wydarzeń zostały opisane w sposób szeroki, ciekawy i płynny. Dzięki temu akcja jest dynamiczna i wciągająca.
Punkt dodatkowy 1/1
Moim zdaniem książka zasługuje na dodatkowy punkt za sam pomysł. Przedstawia wyjątkową, bardzo ciekawą historię, która skłania do przemyśleń.
Ogólna ocena 7/10
„Kagańce i obroże” to zdecydowanie bardzo udana, godna polecenia pozycja. Zawiera w sobie niemal wszystko to, co powinna mieć interesująca książka. Ma także dodatkowe walory, takie jak poruszenie ważnych problemów moralnych, co wynosi ją ponad lektury czytane wyłącznie dla przyjemności. Moim zdaniem ta książka ma ogromny potencjał do tego, by rozwinąć zawartą w niej historię, zbudować na niej jeszcze szerszy świat przedstawiony, wzbogacić bohaterów w głębsze osobowości i stworzyć co najmniej duże dzieło, jeśli nie kilkutomową serię.

Podchodziłam do tej książki z wielkim entuzjazmem. Okładkowy opis i tematyka zdecydowanie przykuły moją uwagę. Okazało się, że słusznie. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać to dzieło, bo autor zawarł w nim nie tylko ciekawą myśl, ale też interesujący świat przedstawiony.
Fabuła 2/3
Muszę przyznać, że fabuła tej książki jest fenomenalna. Historia zaczyna się w momencie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam, że „What Beauty There Is” kupiłam, ponieważ wiele osób polecało tę książkę. Ostatecznie przekonała mnie recenzja, która skupiła się na miłości rodzeństwa. Moim zdaniem jest to jeden z najpiękniejszych rodzajów miłości, dlatego poczułam potrzebę przeczytania tej książki.
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z Cory Anderson. Po krótkim researchu dowiedziałam się, że „What...” jest jej debiutem. Tym bardziej cieszę się, że ta książka trafiła na polski rynek. Jest to bowiem debiut bardzo udany.

Fabuła 3/3
Fabuła tej powieści jest niezwykle wciągająca, ponieważ angażuje czytelnika już od pierwszych stron. Nie da się przekazać słowami dokładnej opinii o niej bez spoilerowania, ale dołożę wszelkich starań, aby ją tu opisać.
„What Beauty There Is” to w istocie opowieść o dwójce braci oraz towarzyszącej im młodej dziewczynie. Chłopcy postawieni w tragicznej sytuacji, dodatkowo wplątani w niebezpieczne konflikty dorosłych, muszą poradzić sobie sami. Z pomocą spieszy im jednak Ava. Tylko ona jest świadoma tego, że historie ich rodzin są mocno powiązane. Towarzyszy jej jednak strach przed odrzuceniem.
Trójka dzieci razem stawia czoła kłopotom, które nigdy nie powinny stać się udziałem tak młodych osób. Mają przed sobą jedno, ważne zadanie – przetrwać.
Wiem, że taki opis niewiele mówi, ale naprawdę nie chcę wam zdradzać fabuły. Szczególnie, że w tej powieści, cała historia budowana jest przez bohaterów. W pewnym sensie jest ona spójna z emocjami, a mimo to jakby drugorzędna wobec nich.
Postaci 3/3
Jestem zachwycona kreacją każdej jednej postaci w tej książce. Cory Anderson uczyniła coś wspaniałego – niczym najlepsi pisarze stworzyła dzieło, w którym bohaterowie są fabułą. Cała historia opleciona jest wokół każdego z nich. Poznajemy nie tylko losy bohaterów, ale również ich cechy, myśli oraz odczucia.
Na ogromną uwagę zasługuje, moim zdaniem, postać szeryfa Doyla. Jest to osoba drugoplanowa, ale jego wkład w całą historię oraz ogólnie jego kreacja to prawdziwy majstersztyk.
Uważam, że na wiele uwagi zasługuje też Ava. Gdy zamknęłam książkę, przeczytawszy ją, miałam wrażenie, że na jej kartach rozegrała się nie jedna lecz dwie równoległe fabuły. I to właśnie dzięki postaci Avy.
Język i struktura 2/3
Trzeba przyznać, że klimat tej książki jest niesamowity. Autorka przenosi nas do niewielkiego miasteczka w Stanach, do biednych domów, zakurzonych dróg, lasu pochłoniętego niebezpiecznym mrozem... Narracja jest zbudowana w bardzo emocjonalny sposób, każde słowo ma zatem znaczenie.
Muszę przyznać, że nie było mi łatwo zatopić się w tak stworzonej powieści. Początkowo wydawało mi się, że choć historia jest ciekawa, to nie mogę się „wciągnąć”. Później jednak przyszło zrozumienie, że taki język i struktura współgrają z ogólnym klimatem powieści.
Punkt dodatkowy 1/1
Moim zdaniem książka zasługuje na dodatkowy punkt po prostu za to, jak bardzo jest poruszająca.
Ogólna ocena 9/10
Uważam, że „What Beauty There Is” to niezwykle udana pozycja. Właśnie takie książki chętnie polecę kiedyś mojej córce. Jest to lektura niełatwa, wymaga zrozumienia emocji bohaterów, ich motywów, ale przy tym budzi poczucie empatii. Wzruszyła mnie szczególnie postać Avy. Co ważne, choć głównymi bohaterami książki są dzieci, to nawet dorośli mogą z łatwością utożsamić się z ich historiami i odczuciami.
Na pewno długo będę pamiętać o tej lekturze. Polecam ją każdemu!

Opinia dostępna także na blogu: https://bookeli-ipsum.blogspot.com/

Przyznam, że „What Beauty There Is” kupiłam, ponieważ wiele osób polecało tę książkę. Ostatecznie przekonała mnie recenzja, która skupiła się na miłości rodzeństwa. Moim zdaniem jest to jeden z najpiękniejszych rodzajów miłości, dlatego poczułam potrzebę przeczytania tej książki.
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z Cory Anderson. Po krótkim researchu dowiedziałam się, że...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Nina

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
500
książek
Średnio w roku
przeczytane
31
książek
Opinie były
pomocne
1 255
razy
W sumie
wystawione
419
ocen ze średnią 6,7

Spędzone
na czytaniu
2 673
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
30
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
12
książek [+ Dodaj]