-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać58
Biblioteczka
2023-09-05
2023-04-07
Trochę dziwnie czuję się wystawiając tej pozycji 7, bo jest ona bardzo krótka. Chyba nawet jak na novellę - ledwo co dłuższa niż opowiadanie. Niemniej jednak, nie da się powiedzieć, żeby była napisana źle. Stylowo czyta się dobrze, postaciom łatwo kibicować, centralny twist, choć przewidywalny, został wyegzekwowany sprawnie. Wszystkie części się ze sobą składają w zacną całość.
Nie ma na co narzekać, stąd 7. Z drugiej strony, pozycja była jednak za krótka i nie do końca w moich klimatach, żebym dała coś wyżej.
Trochę dziwnie czuję się wystawiając tej pozycji 7, bo jest ona bardzo krótka. Chyba nawet jak na novellę - ledwo co dłuższa niż opowiadanie. Niemniej jednak, nie da się powiedzieć, żeby była napisana źle. Stylowo czyta się dobrze, postaciom łatwo kibicować, centralny twist, choć przewidywalny, został wyegzekwowany sprawnie. Wszystkie części się ze sobą składają w zacną...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-13
Książka dość krótka, napisana w dobrym stylu, ale...
Dość nietypowym było czytać wstawki napisane w slangu ciemnoskórych Amerykanów (ucieka mi techniczna nazwa), ale zdecydowanie wpasowały się one w zamierzenia autorki. Tak samo dziwnie było czytać "furthering of the race" i inne takie rasistowskie wydźwięki, no ale - rzecz się przecież dzieje w USA 1920, to ciężko czegoś innego oczekiwać. Jedyne co pozostawia niesmak w moich ustach to jakby przekonanie autorki, że nic się od tamtych czasów nie zmieniło - a przynajmniej tak pozostaje mi odczytać jej porównanie Red Summer do Breonny Tailor, które znajduje się w posłowiu.
Nie obniżam jednak za politykę mojej oceny. Było jej na tyle niewiele, że idzie przymknąć oko. Fabuła zdecydowanie obracała się wokół i wewnątrz Black Community, a skoro wszystkie postacie są ciemnoskóre, to na szczęście pisarka skupiła się na ich charakterach i historiach, które całkiem zgrabnie przedstawiła. Fabuła miała sens, magia była ciekawa.
Niestety, zabrakło mi tego, co w zasadzie najbardziej było obiecywane na okładce - heistu. Jak wspominałam, książka jest krótka, a dodatkowo w zasadzie 80% jej schodzi na build-up. Planowania, włamań, sprytnych zagrań i wszystkich innych rzeczy, których oczekiwałam, jest po prostu bardzo niewiele. Było też parę momentów dłużyzny, na szczęście nigdy nie dłuższych niż jeden rozdział - a te podobnie jak sama książka, są bardzo krótkie.
Myślę, że warto przeczytać w ramach poszerzania horyzontów. Czytało się wartko - całość połknęłam chyba w trzy dni. I choć heistu nie ma tyle, ile bym oczekiwała, to jednak obiecane postacie są i raczej łatwo im kibicować.
Książka dość krótka, napisana w dobrym stylu, ale...
Dość nietypowym było czytać wstawki napisane w slangu ciemnoskórych Amerykanów (ucieka mi techniczna nazwa), ale zdecydowanie wpasowały się one w zamierzenia autorki. Tak samo dziwnie było czytać "furthering of the race" i inne takie rasistowskie wydźwięki, no ale - rzecz się przecież dzieje w USA 1920, to ciężko czegoś...
2021-10-23
Odpadłam około 25%.
Książka jest ogólnie dobra. Opis na okładce pasuje do zawartości, styl jest fajny, niby rzeczy się dzieją... A jednak lektura mnie zanudziła. Nie wiem, czy to kwestia, że ostatnio zajęłam się czymś innym, co mniej bardziej porywa, czy ogólnie po prostu gustu.
Powiem tak - jeżeli opis z tyłu Wam się podoba, to spróbujcie. A nuż Wam się spodoba.
Odpadłam około 25%.
Książka jest ogólnie dobra. Opis na okładce pasuje do zawartości, styl jest fajny, niby rzeczy się dzieją... A jednak lektura mnie zanudziła. Nie wiem, czy to kwestia, że ostatnio zajęłam się czymś innym, co mniej bardziej porywa, czy ogólnie po prostu gustu.
Powiem tak - jeżeli opis z tyłu Wam się podoba, to spróbujcie. A nuż Wam się spodoba.
2021-12-02
Niezła i spoko zakończenie overall, ale pierwsza część bardziej mnie wciągnęła. Plus, Dayo został oddelegowany na trzeci plan :/
Niezła i spoko zakończenie overall, ale pierwsza część bardziej mnie wciągnęła. Plus, Dayo został oddelegowany na trzeci plan :/
Pokaż mimo to2019
W sumie to mamy tu wszystkie dobrze ograne tropy YA (The Chosen One, insta love, nawet pączkujący trójkąt miłosny) oraz szerzej fantasy (zły król, rebelia, prześladowania magów), podane w spoko stylu oraz nietypowej otoczce kulturalnej. Choć gwoli ścisłości, zdarzyło mi się przeczytać co nieco recenzji na goodreadsach napisanych przez Nigeryjczyków i wynika z nich, że więcej w tej książce USA niż Nigerii, ale w sumie czy kogoś to dziwi? ¯\_(ツ)_/¯
Niemniej jednak mnie, jako osobie kulturowo nieobeznanej, czytało się szybko i wartko. Ot, takie zajęcie na jedno popołudnie.
W sumie to mamy tu wszystkie dobrze ograne tropy YA (The Chosen One, insta love, nawet pączkujący trójkąt miłosny) oraz szerzej fantasy (zły król, rebelia, prześladowania magów), podane w spoko stylu oraz nietypowej otoczce kulturalnej. Choć gwoli ścisłości, zdarzyło mi się przeczytać co nieco recenzji na goodreadsach napisanych przez Nigeryjczyków i wynika z nich, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2019
Bardzo chciałam, żeby ta książka mi się podobała. Debiut dość głośny na social media, a jako aspirująca pisarka staram się nadążać za tym, co głośne na rynku; czasami to wychodzi z przyjemnością, a czasami.... No właśnie...
Rozczarowanie.
Pierwszy rozdział nastawił mnie do lektury bardzo pozytywnie. Ciężko nie współczuć bohaterce, która tak desperacko czegoś pragnie, a mimo to nie może tego zdobyć. Świat przedstawiony i kultura zapowiadały się na naprawdę ciekawe i dobrze scharakteryzowane.
Niestety, żaden z innych aspektów książki do tej charakteryzacji nie dorasta. Fabuła przewidywalna i dołująca; bohaterowie płascy i na jedną nutę; problemy wewnętrzne głównej bohaterki stają się monotonne i powtarzalne. Im dalej w las, tym nudniej. Przez drugą połowę książki przedzierałam się jak przez las z cierniami, byle tylko skończyć, byle tylko skończyć...
A na koniec nawet nie ma porządnego zakończenia tylko cliff. Powtarzam to już chyba wielokrotnie - jeśli jesteś dobrym pisarzem, nie potrzebujesz chamskich cliffów, żeby czytelnika przyciągnąć, bo ten sam ochoczo sięgnie po kolejną część. A jeśli nie jesteś dobrym pisarzem... cóż. Cliff i tak cię nie uratuje.
"Kingdom of Souls" nic nie ratuje. Ani romans, nawet jak ktoś lubi, bo poza pierwszą połową wcale go tam wiele nie ma. Ani cliff, bo co z tego, że cliff, jak mnie totalnie nie obchodzą ci płascy i bezwyrazowi bohaterowie? Ani gore czy szok, bo nie ma żadnego szoku, kiedy w sumie większość postaci umiera. Ani rewelacje na koniec, bo są najbardziej kliszowe jakie mogą być.
Koniec końców... Szkoda mi tego pierwszego rozdziału, naprawdę. Obiecywał tak wiele, ale chyba zawieruszył się nie w tej książce co trzeba.
Bardzo chciałam, żeby ta książka mi się podobała. Debiut dość głośny na social media, a jako aspirująca pisarka staram się nadążać za tym, co głośne na rynku; czasami to wychodzi z przyjemnością, a czasami.... No właśnie...
Rozczarowanie.
Pierwszy rozdział nastawił mnie do lektury bardzo pozytywnie. Ciężko nie współczuć bohaterce, która tak desperacko czegoś pragnie, a...
2020-07-19
Pamiętacie dwa ostatnie sezony "Gry o Tron"? Jak nie, to zazdroszczę. Jak tak, to wyobraźcie sobie, że ktoś je obejrzał, po czym uznał, "Łał, co za arcydzieło! Poprowadzę kontynuację mojej książki w taki sam sposób!"
Tak można najszybciej skrócić, co to się porobiło w "Children of Virtue and Vengeance". Character development? Za okno. Ciekawe interakcje i poplątane związki pomiędzy postaciami? Spalić i zastąpić prostackimi kłótniami, mizianiem się po kątach i zmianami charakteru o 180 stopni. Przekaz? Najwyraźniej, że mordowanie tysięcy dla "sprawy" jest słuszne i zawsze wygrywa ten najokrutniejszy.
Aż mnie ręce na klawiaturze bolą, jak to piszę. Pierwsza część z kolan mnie nie zwaliła, ale była zjadliwa i obiecywała ciekawą zagwozdkę na przyszłość. Tyle że ta przyszłość to poszła w diabły.
Unikać jak ognia.
Pamiętacie dwa ostatnie sezony "Gry o Tron"? Jak nie, to zazdroszczę. Jak tak, to wyobraźcie sobie, że ktoś je obejrzał, po czym uznał, "Łał, co za arcydzieło! Poprowadzę kontynuację mojej książki w taki sam sposób!"
Tak można najszybciej skrócić, co to się porobiło w "Children of Virtue and Vengeance". Character development? Za okno. Ciekawe interakcje i poplątane związki...
2020-10-03
Nareszcie afrykańsko-amerykańskie YA fantasy, które mi się spodobało. Czy było idealnie? No nie. Ale styl, fabuła i postacie wszystkie zostały dobrze skonstruowane. Z narzekania - ostatnia 1/3 książki wydaje się nieco przyśpieszona i nie pakuje za bardzo emocjonalnego ładunku. Niektóre wydarzenia są za szybkie, niektóre, choć ogólnie dobre, to oszczędzają głównej bohaterce trudnych wyborów, a niektóre dzieją się "bo tak" (np. bohaterka robi coś, co powinno ją zabić - ale nie ginie, bo... nie. Bez wyraźniego powodu).
Ale żeby nie było. Zakończenie generalnie OK i choć mogło być lepiej, to zdecydowanie nie było źle.
Nareszcie afrykańsko-amerykańskie YA fantasy, które mi się spodobało. Czy było idealnie? No nie. Ale styl, fabuła i postacie wszystkie zostały dobrze skonstruowane. Z narzekania - ostatnia 1/3 książki wydaje się nieco przyśpieszona i nie pakuje za bardzo emocjonalnego ładunku. Niektóre wydarzenia są za szybkie, niektóre, choć ogólnie dobre, to oszczędzają głównej bohaterce...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-17
Nie wiem co ostatnio mam pecha, ale po co najmniej dobrych rozdziałach pierwszych natykam się na zdecydowanie mniej dobre rozdziały kolejne. W dodatku do tego stopnia, że po 30-40% już nie jestem w stanie przebrnąć dalej. Tak było w "Hall of Smoke", i tak jest też tutaj.
Przynajmniej częścią mojego problemu z "The Gilded Ones" może być po prostu wiek widowni, na którą książka celuje. Choć, przyznam, że do końca nie jestem pewna, jaki to. Stylowo dałabym ją trzynastolatce, ale pod względem zawartości - tortury, gwałty, inne okrucieństwa - no to wypadałoby już na 15+.
Przede wszystkim jednak, książka po prostu mnie nie wciągnęła. Od prostego stylu po dłużącą się fabułę. Świat przedstawiony też mnie jakoś z nóg nie powalił, choć to chyba najmocniejsza strona tej pozycji. Ale nie wystarczająca, by kontynuować lekturę.
Myślę, że dla nastolatka się nada - tylko po co próbować, skoro istnieje wiele znacznie zacniejszych książek młodzieżowych? Ja sobie podaruję.
Nie wiem co ostatnio mam pecha, ale po co najmniej dobrych rozdziałach pierwszych natykam się na zdecydowanie mniej dobre rozdziały kolejne. W dodatku do tego stopnia, że po 30-40% już nie jestem w stanie przebrnąć dalej. Tak było w "Hall of Smoke", i tak jest też tutaj.
Przynajmniej częścią mojego problemu z "The Gilded Ones" może być po prostu wiek widowni, na którą...
W sumie średnie mystery z tego mystery, bo w zasadzie nie ma dochodzenia, choć jest drobny twist, co wychodzi w finale. Który tak ogólnie jest dość słaby, więc odejmuję za niego gwiazdkę. Ale tak poza tym książka spoko. Robi to, co miała robić, a że nie jest super ambitna, no to już inna sprawa.
Dobre, szybkie czytadło na parę dni jako odskocznia.
W sumie średnie mystery z tego mystery, bo w zasadzie nie ma dochodzenia, choć jest drobny twist, co wychodzi w finale. Który tak ogólnie jest dość słaby, więc odejmuję za niego gwiazdkę. Ale tak poza tym książka spoko. Robi to, co miała robić, a że nie jest super ambitna, no to już inna sprawa.
Pokaż mimo toDobre, szybkie czytadło na parę dni jako odskocznia.