-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2024-04-24
2024-04-09
"Carmilla" nie jest wielkim dziełem literackim, zarówno gabarytowo jak i stylistycznie. Należy jednak pamiętać o całej gamie walorów, jakie mieści w sobie nowela irlandzkiego pisarza. Rok wydania - 1872 - świadczy o tym, że Joseph Sheridan Le Faun wyprzedził znane, popularne opowieści wampiryczne, typowe dla przełomu wieków. Co więcej, obyczajowe ulokowanie podstępnego uczucia w związku dwóch kobiet, z pewnością należy uznać za akt sporej odwagi w czasach nadal bardzo purytańskich. Tajemnica zaś sięga po stare rody, po których został ledwie mroczny ślad, co skłania czytelnika do sięgnięcia po często pomijane ludowe baśnie lub prawdy.
Gotycka forma zawsze dostarcza poetyckich opisów, wprowadzających nas w mroczny klimat i zapewniających niezwykłą narrację. "Carmilla" z pewnością doskonale wpisuje się w ten nurt. Sny mieszają się tu z jawą, a brak jednoznacznych nazw nadanych siłom nieczystym pozostawia przyjemną furtkę dla wyobraźni. Dzięki połączeniu młodego lęku, niepewności ale i namiętności Laury z dojrzałym rozsądkiem ojca czy doktora , także my pozostajemy w zawieszeniu pomiędzy realnym światem a fantazją.
Grono bohaterów jest niewielkie ale z pewnością ciekawe. Każda z postaci ma do odegrania znaczącą rolę a zmienność reakcji i zachowań świetnie nakreślonych głównych bohaterek, pozwala cieszyć się momentami zaskoczenia. Bywa naiwnie ale też ekscytująco, bywa sztampowo ale też innowacyjnie.
Wydawnictwo Uroboros uczciło pięćdziesięciolecie pierwszego polskiego wydania bardzo efektywną oprawą graficzną. Utrzymane w skromnej kolorystyce acz odważne i wyraziste ilustracje Aleksandry Czudżak dodają książce atrakcyjności. Także przekład Pauliny Braiter brzmi stylowo, tłumaczka posługuje się polszczyzną dawną lecz dyskonale zrozumiałą dla współczesnego czytelnika. Jest to więc opowieść przyjemna, dobrze spisana i co ważne, kładąca podwaliny pod tak uznane dzieła jak choćby "Dracula".
Warto poświęcić popołudnie na zagłębienie się w klasyczną grozę, na spotkanie z niezwykłymi postaciami i oswojenie się z tematyką, która na dobre rozgościła się w popkulturze i wyobraźni pisarzy. To bardzo ładnie prezentująca się ciekawostka literacka, którą czyta się bez wielkiej ekscytacji ale z niewątpliwą przyjemnością.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Uroboros
"Carmilla" nie jest wielkim dziełem literackim, zarówno gabarytowo jak i stylistycznie. Należy jednak pamiętać o całej gamie walorów, jakie mieści w sobie nowela irlandzkiego pisarza. Rok wydania - 1872 - świadczy o tym, że Joseph Sheridan Le Faun wyprzedził znane, popularne opowieści wampiryczne, typowe dla przełomu wieków. Co więcej, obyczajowe ulokowanie podstępnego...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-05
Mam wiele szacunku dla autorki bo tym zbiorem opowiadań zapełniła czas, który dłużył się już fanom jej mrocznych powieści. Jeszcze większy szacunek wzbudza fakt, że porzuciwszy nieudaną książkę, tworzoną w czasach pandemii, podczas okresu trudnego dla jej prywatnego życia, stworzyła zbiór jedenastu opowieści czerpiących zarówno z jej doświadczeń życiowych jak i nieprzebranych pokładów fantazji. Opowiadania poprzedzone wstępami określającymi impuls do tworzenia, przywodzącymi pewne realne epizody z życia, rozwijają przed nami wachlarz grozy tak szeroki, że chyba każdy znajdzie tutaj dla siebie kilka ciekawych miejsc, postaci, wyobrażeń.
Opętane miejsca - zwykły blok czy stary dwór. Przedziwni ludzie noszący w sobie ciemność, która dosłownie wyciąga macki po tych, którzy stają na drodze. Przechowalnie dusz, które albo muszą zachować się nieskalanie albo uznać swój grzech by wyjść z zaklętej pętli czasu. Pozornie niewinne czy wręcz piękne wakacyjne destynacje, które nie mają nic wspólnego z obrazem jaki tworzą ich pierwsze opisy. Wariacje "Jedenastu odcieni makabry" mnożą się i zaskakują a czytelnik raz wstrzymuje oddech wchodząc do stajni, raz uśmiecha się pod nosem myśląc o możliwych zleceniach dla Powielarni. Albo leje się krew i flaki ścielą się gęsto albo lęk budzi to co w nas, nie wymagające nawet krzty fizycznej przemocy.
Oczywiście tego typu zbiór nigdy nie będzie równy, nigdy też nie zaspokoi potrzeb wielbicieli jednego stylu straszenia czy kreowania rzeczywistości. Dla mnie jednak było to znakomite wypełnienie serii krótkich momentów wolnego czasu. Bo tak właśnie działają te opowiadania - każde jest inne, każde budzi inne emocje, każde wymaga innego postrzegania. Jednym słowem, bawiłam się świetnie. Mam za sobą dwie powieści autorki, dwie kolejne przede mną ale lubię też opowiadania, a to z jakich fantazji CJ Tudor stworzyła "Spojrzenie w mrok" sprostało mojej potrzebie obcowania z grozą w odcinkach.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca
Mam wiele szacunku dla autorki bo tym zbiorem opowiadań zapełniła czas, który dłużył się już fanom jej mrocznych powieści. Jeszcze większy szacunek wzbudza fakt, że porzuciwszy nieudaną książkę, tworzoną w czasach pandemii, podczas okresu trudnego dla jej prywatnego życia, stworzyła zbiór jedenastu opowieści czerpiących zarówno z jej doświadczeń życiowych jak i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-21
Czasem wraca się do starych spraw, prywatnie lub zawodowo. Trzeba uzupełnić policyjne akta, odkurzyć śledztwa i wspomnienia. Okazać się jednak może, że lepiej byłoby zostawić stare czyny tam, gdzie zostały popełnione a stare trupy tam, gdzie zostały pogrzebane. Szczególnie, gdy za makabrę odpowiada Mara - ta wyjęta z podań i ta ukryta w ludzkich czynach.
Michał Śmielak zabrał nas już kiedyś do Wnyków i było tam strasznie. Mało jednak było strachu autorowi, sporo raz jeszcze zrobił krok w głąb tych samych lasów i zakopał nas z całą pobliską Osadą w śniegach zimy stulecia. Tam zdarzyło się wielkie zło, o którym opowiada po latach emerytowany policjant - świadek wydarzeń; opowiada też, trzydzieści lat wcześniej, jego krewny.
Prowadzona gawędziarskim tonem opowieść o codzienności zmienia się w cichą, mroczną relację prowadzącą nas w głąb ludzkich lęków, manipulacji i tajemnic przyniesionych z innych ziem. To, co miało być przytulną, pełną radości i wsparcia osłoną na świąteczny czas, zamieni się w krwawe pole upadających kolejno kostek domina. Umrze miłość, zjawi się zemsta i lęk.
Ktoś zabił i będzie zabijał dale; jedni chą odpowiedzi, inni sami wydają werdykt; ktoś nie po raz pierwszy ucieka przed odpowiedzialnością, na wieki zacierając ślady...
Trzy wycinki czasu, te same postaci albo ich młodsze odbicia, jedna opowieść - dzielona między wysiedleńczy pośpiech, brak prądu w głuche, zimową noce i pączki zjadane przy współczesnym łataniu czarnych plam. Zmienia się styl opowiadania, zmieniają miejsca ale niekomfortowe wrażenie przemilczenia pozostaje z nami przez cały czas. Stary policjant czegoś nie chce wyjawić, nieistniejąca już osada skrywa czyjeś cienie, ktoś przyniósł na spokojne tereny marę z podkarpackiej wsi.
Nie ma lepszego czasu na krwawy kryminał, na koszmar ludzkich słabości, na pochopne decyzje, gwałtowne wskazywanie winnych i mierzenie się z prawdą nie do uwierzenia, niż mrok listopadowych nocy. Bo one zapowiadają skrzypienie śniegu pod stopami niepożądanych gości, one zamykają nas w domach, które bywają pułapkami i one z miłosnych planów pozostawiają tylko krwawe strzępy. Ktoś strzeże strasznych prawd, ktoś trzyma wartę nad grobami, strzeżcie się mary.
Polecam fascynującą podróż w mróz i śnieg, w opowieści snute językiem starych i młodych, w gwałt wiejskiej sprawiedliwości i tajemnice, których odkryć nie można nawet całe pokolenia później. Choć właściwie można, tylko czy ktoś się odważy?
Katarzyna
we współpracy z Autorem i Wydawnictwem Skarpa Warszawska.
Czasem wraca się do starych spraw, prywatnie lub zawodowo. Trzeba uzupełnić policyjne akta, odkurzyć śledztwa i wspomnienia. Okazać się jednak może, że lepiej byłoby zostawić stare czyny tam, gdzie zostały popełnione a stare trupy tam, gdzie zostały pogrzebane. Szczególnie, gdy za makabrę odpowiada Mara - ta wyjęta z podań i ta ukryta w ludzkich czynach.
Michał Śmielak...
2023-11-15
Całe moje czytelnicze serce odwróciło się od tej książki i niestety, mimo intensywności i plastyczności języka, do końca nie wróciło na właściwą stronę. Co poszło nie tak w naszej relacji?
Z pewnością nie chodzi o autora, przeczytałam wszystkie jego poprzednie książki i wywarły na mnie naprawdę dobre wrażenie. Nie jest to kwestia stylu, bo energia wypływająca z przewagi dialogów i zdań budowanych z idealnym odwzorowaniem potocznego, przejrzystego języka jest z pewnością walorem opowieści. Co więcej, warte pochwały są podjęte tutaj tematy. "Na białym koniu" jest bowiem obrazem zgnilizny - począwszy od domowej przemocy i rówieśniczego piętnowania inności, aż po chore darknetowe zabawy w ekstremalne porno. Mocne założenia, mocne wykonanie, wydawać się może, że trudno znaleźć pole dla krytyki. A jednak.
Dobrze zaczęta historia wrzuca nas w szczelinę pomiędzy realnymi wydarzeniami a snami, przenoszącymi czytelnika do dramatycznych wydarzeń z dzieciństwa bohatera. Tamte lata zostawiły paskudny ślad na policzku, traumę, ale też wspomnienie mocnej przyjaźni i troski zaoferowanej przez sąsiada. Gdy więc przychodzi pora na ratowanie tamtej zapamiętanej dziewczyny, która teraz weszła w brzydki świat, nie ma mowy o odrzuceniu prośby jej ojca - choćby kosztem utraty pracy. Tak, ta warstwa pozostaje ciekawa i dobrze prowadzona.
Z kolejnymi wydarzeniami, od poszukiwań w necie po zderzenie z realiami 'aktorskich' zleceń, umiera równowaga lektury. Przesyt detali, brutalności i obrzydliwych praktyk sprawia, że przestajemy żyć wstrząsem a zaczynamy czekać na jakiekolwiek inne obrazy. To, co rzuciło nami o ścianę wraz z pierwszą gwałtowną emocją, zaczyna przybierać formę wyliczanki z gatunku: co tu jeszcze wymyślić, żeby było więcej krwi i flaków.
Rozumiem i popieram intencje przekazu. Miała to być tak gruba warstwa brudu, by poziom zbydlęcenia przestrzegł nas przed każdą podobną pokusą, przed kłamstwem i działaniem podłych ludzi. Niestety przekroczone granice się mszczą. Brud spada nam pod nogi a my przechodziły po nim lekką stopą. Czyżbym miała się zgodzić z potocznym "co za dużo, to nie zdrowo"? Niestety tak.
Dobre tempo, łatwość przyswajania tekstu i niewątpliwa, celowa odraza to walory nowości Adama Dzierżka. Niestety, zbyt intensywne wiercenie palcem w ranie pozbawiło mnie czucia. I empatii. Koniec jest ciekawy, ale poczucie przebodźcowania pozostaje.
Dla mnie ta lektura to przykład podania ważnego tematu w zbyt jaskrawej formie, która prawdopodobnie będzie odpowiadała sporej grupie czytelnikowi. Ja do niech tym razem nie należę. Szkoda.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Initium.
Całe moje czytelnicze serce odwróciło się od tej książki i niestety, mimo intensywności i plastyczności języka, do końca nie wróciło na właściwą stronę. Co poszło nie tak w naszej relacji?
Z pewnością nie chodzi o autora, przeczytałam wszystkie jego poprzednie książki i wywarły na mnie naprawdę dobre wrażenie. Nie jest to kwestia stylu, bo energia wypływająca z przewagi...
2023-10-08
Tę opowieść, gęstą i duszną jak meksykański klimat, poznajemy w relacjach dwojga bohaterów. Beatriz to córka niegdyś wpływowego polityka, który na skutek gwałtownych, rewolucyjnych przemian, stał się wrogiem publicznym i został skazany na śmierć. Andrés jest księdzem, który powraca w rodzinne strony, by nieść tam posługę. Ona w małżeństwie chciała odnaleźć ucieczkę od biedy i złego traktowania, on kapłaństwem pokrywa tajemnice wyniesione z domu babki. Łączy ich dom straszny, dom groźny w gniewie płynącym z makabrycznej przeszłości.
Motywy, na których Isabel Cañas opiera swoją gotycką w stylu powieść, nie są zaskakujące. Jest tu nawiedzony dom, są sekrety, o których nie mówi się głośno, jest zakazane uczucie i strach, na którym zawsze buduje się grozę. Pomimo tej znanej mieszanki czyta się 'Hacjendę' z wielkim zaangażowaniem. Autorka świetnie zdaje egzamin z plastyczności opisów i intensywności przeżyć bohaterów, jest to zatem w swoim gatunku książka dobrze wyważona i bardzo sprawnie skonstruowana. To, co znacznie podnosi jej walory to zatopienie nas w kulturze meksykańskiej. Hiszpańskie i katalońskie wtrącenia, retrospekcje mające odnieść się do burzliwych przemian w kraju, mocne odniesienia do rasizmu, wyzysku i patriarchalnej bezkarności przenoszą treść na wyższy poziom i pozwalają poszerzyć wiedzę.
Autorka wyśmienicie łączy sen z jawą, przekonanie o prawdziwości wydarzeń z obawą, że bohaterką kieruje obłęd, subtelność uczuć z gwałtownością scen wprost z horroru. Miesza także odczucia na tyle sprawnie, że nie sposób umknąć zarówno od przenikliwego zimna jak i od dusznego bezruchu. W Beatriz miesza się odwaga i przerażenie, w Andrèsie spotykają się dawne wierzenia, niepewność wynikła z dezorientacji i spokój, który zdaje się podpowiadać, w którym kierunku powinien zmierzać. Akcja, pomimo umiejscowienia na małej, zamkniętej przestrzeni, prowadzi nas szlakiem polityki, różnic społecznych i przenikania się tradycji z przekonaniem o mocy czystych sił.
Wnika się w tę opowieść wyobraźnią, emocjami i wielką ciekawością. Wizualizuje się każdą ze scen, traci oddech w poczuciu lęku i w ucieczce. I rzecz jasna, mocno kibicuje się bohaterom, którzy na grozie i walce budują nowy świat. Niby klasyka, niby znane płaszczyzny a jednak język i szeroki wachlarz spraw podanych pobocznie sprawiają, że jest to lektura wyjątkowo emocjonująca. Polecam.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Mova
Tę opowieść, gęstą i duszną jak meksykański klimat, poznajemy w relacjach dwojga bohaterów. Beatriz to córka niegdyś wpływowego polityka, który na skutek gwałtownych, rewolucyjnych przemian, stał się wrogiem publicznym i został skazany na śmierć. Andrés jest księdzem, który powraca w rodzinne strony, by nieść tam posługę. Ona w małżeństwie chciała odnaleźć ucieczkę od biedy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książki, które poruszają temat ucieczki od biedy i poniżenia do pozornie lepszego świata, nie należą do rzadkości. Często też, bohaterka jest silną, upartą i waleczną postacią, co przydaje rumieńców walce z przeciwnościami losu i obłudą ludzi, obiecujących złote góry. To, co zaskakujące w "Domu pożądania" to fakt, że akcja toczy się w wampirycznym klimacie i mrocznym otoczeniu. Właśnie to umiejscowienie akcji, pomiędzy smogiem miasta a oceaniczną przestrzenią sprawiło, że po książkę Alexis Henderson sięgnęłam z ciekawością.
Nierówności społeczne, osierocenie, gwałtowność uzależnionego brata - to wszystko sprawia, że łatwo ulec pokusie dostatniego życia. Nawet, jeśli ma się to odbyć kosztem dostarczania krwi spragnionym 'atrakcji' potomkom szlacheckich rodöw Północy. To wprowadzenie i odwaga w podjęciu szybkiej, stoczonej po walce decyzji, obiecuje ciekawe rozwinięcie akcji. Niestety, wraz z kolejnymi rozdziałami opisującymi pobyt Marion wśród podobnych jej krwiopanien, zaczynamy odczuwać kręcenie się wokół własnego ogona. Powtarzalność, oczywistość kolejnych scen, nadmierne epatowanie sztucznie wzmacnianymi wrażeniami sprawia, że z przyjemności przechodzimy w dyskomfort.
Warto docenić walkę o pierwszeństwo, odkrywanie tajemnic, dążenie do prawdy i siłę siostrzeństwa, które rodzi się wraz ze świadomością zagrożenia. Rozumiem też zamysł autorki, by zgodnie z obranym gatunkiem szokować opisami zachowań, snów zmieszanych z obłędem i uczuć opartych na wyzysku. Niemiej, szok przechodzi w znużenie i już tylko czekamy na to, co jest oczywiste od pierwszego zetknięcia się Marion z bogatym, ekscentrycznym światem groteskowych postaci żyjących hedonizmem i kłamstwem.
To był bardzo dobry pomysł, nieźle osadzony w skrajnościach ekonomicznych, moralnych i etycznych. Jednak język pozostawia dużo do życzenia a przewidywalna akcja odbiera największą czytelniczą przyjemność - zaskoczenie.
Można czytać tę powieść z lekkością, pomijając nieścisłości i przydługie opisy uniesień wszelkiej maści. Można potraktować ją jako przygodowe czytadło na ponury dzień, bo klimatycznie z pewnością będzie odpowiednia. Albo można przeczytać inną wampiryczną opowieść, która poruszy ważne kwestie w lepszym stylu.
Dla mnie "Dom pożądania" mieści się w granicach przeciętnej literatury, w której jednak można znaleźć ekscytujące momenty i kilka ciekawostek. Szkoda, że literacko poziom nie sięgnął pomysłu. Średniaczek z plusem.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Mova.
Książki, które poruszają temat ucieczki od biedy i poniżenia do pozornie lepszego świata, nie należą do rzadkości. Często też, bohaterka jest silną, upartą i waleczną postacią, co przydaje rumieńców walce z przeciwnościami losu i obłudą ludzi, obiecujących złote góry. To, co zaskakujące w "Domu pożądania" to fakt, że akcja toczy się w wampirycznym klimacie i mrocznym...
więcej Pokaż mimo to