Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Streszczenie powyżej = jeden wielki SPOILER

Streszczenie powyżej = jeden wielki SPOILER

Jeżeli biali ludzie mają w ogóle przetrwać, to jest ostatni sposób, który jeszcze mógłby nas uratować.
Białe kobiety zepsuto i sfeminizowano (czyli zmaskulinizowano, zmieniono w pseudo mężczyzn), więc GINIEMY demograficznie. Żadna populacja, w której zrobiono coś takiego z samicami (że tracą młodość i płodność absolutnie na wszystko, oprócz bycia samicami), nie przetrwa.
Debilki feministki wciąż nie rozumieją nawet tyle, że to nie jest żadna "walka o prawa kobiet", tylko "WALKA Z KOBIETAMI" - białymi, z ich genami, żeby w w najlepszych w historii czasach się nie rozmnażały i wyginęły.
I że kobiety przegrywają tę walkę.

No więc wymieramy z historycznie wręcz niesamowitą szybkością, jeszcze głupie sto lat temu przed IWŚ biali stanowili prawie 1/3 populacji świata i nim rządzili, dziś mały procent i szybko się starzeją i wymierają. Za dwa pokolenia nas w zasadzie NIE BĘDZIE - tylko starcy i małe ilości kompletnie lewacko zyebanej młodzieży, którzy już się nie rozmnożą.
Ostatnie płodne białe dziewczyny skundlą się, dobrowolnie lub przymusowo, z ciapatymi i czarnymi - i to będzie na tyle. Koniec.

Zatem paradoksalnie autorka, pieprznięta feministka, poddała jedyny sposób ratunku - który być może gdzieś w niektórych niewielkich, izolowanych populacjach zostanie jeszcze zastosowany. W całej niestety wątpię i większość białych ludzi wkrótce zniknie z powierzchni planety.
A ci, którzy zajmą nasze miejsce, będą kiedyś uczyć dzieci w szkołach: Nigdy, przenigdy nie róbcie tej głupoty, którą narzucono białym ludziom. Bo zginiecie.

Jeżeli biali ludzie mają w ogóle przetrwać, to jest ostatni sposób, który jeszcze mógłby nas uratować.
Białe kobiety zepsuto i sfeminizowano (czyli zmaskulinizowano, zmieniono w pseudo mężczyzn), więc GINIEMY demograficznie. Żadna populacja, w której zrobiono coś takiego z samicami (że tracą młodość i płodność absolutnie na wszystko, oprócz bycia samicami), nie przetrwa....

I film też polecam (ten współczesny oczywiście, nie ten z lat '50) - rzadko kiedy ekranizacja jest tak dobra.

I film też polecam (ten współczesny oczywiście, nie ten z lat '50) - rzadko kiedy ekranizacja jest tak dobra.