rozwiń zwiń
Katarzyna

Profil użytkownika: Katarzyna

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 5 lata temu
43
Przeczytanych
książek
45
Książek
w biblioteczce
19
Opinii
145
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 3 cytaty
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Jestem wymagającym człowiekiem w bardzo wielu kwestiach, a szczególnie w kwestiach dobrych książek. "Maybe Someday" jest świetne i nie ulega wątpliwości, że czyta się szybko i ogromną ciekawością, co będzie dalej, jak potoczą się losy bohaterów, będą razem czy nie będą? Powieść jest raczej spokojna, przynajmniej dla mnie. Mimo tego iż dotyczy wielkich uczuć toczy się jak dla mnie raczej łagodnie trochę jak dobra piosenka. Czyta się dobrze i przyjemnie i oczywiście od momentu kiedy sprawy zaczynają się komplikować z Maggie, książka nabiera szybszego tempa i aż nie chcę się patrzyć na zegarek ze strachem, że może to już pora iść spać.
Niestety, mimo młodego wieku mogę powiedzieć, że jestem już dość doświadczonym czytelnikiem, dlatego w Maybe Someday czegoś mi brakowało. Przede wszystkim akcja książki jest bardzo ograniczona. Większość zdarzeń jaka ma miejsce w powieści dzieje się głównie w mieszkaniu Ridge i Warrena. Może taki był zamiar autorki, żeby jak najbardziej zacieśnić świat przedstawiony w książce i ukazać intymność głównych bohaterów. Potrafię to w taki sposób zinterpretować, choć może coś sobie dopisuje, wymyślam, a może autorka sama nie wie, że uzyskała taki efekt, bo może pisząc zrobiła do podświadomie. Ja jednak uważam, że ten efekt nie jest do końca fajny. Z jednej strony plusem jest to, że skupiła się jak najbardziej na uczuciach Ridge i Sydney, ale z drugiej strony odebrała im życie, bo w zasadzie ja miałam wrażenie, że wszystko kręci się wokół pisania tekstów do piosenek i rozmów dwojga głównych bohaterów. Wiemy, że Sydney pracuje w bibliotece, ale nie przypominam sobie żadnej sceny w której wspominałabym coś więcej na temat tej pracy i podobnie jest z jej studiami. Wiemy tylko tyle, że studiuje muzykę i chcę zostać nauczycielką. Ponadto ani razu w książce nie pojawiła się wzmianka, że Sydney np dzwoni do mamy i choć co prawda wiemy, że ma ona średni kontakt z rodzicami to jednak nic nie wskazuje, że całkowicie zerwała z nimi kontakt, a właśnie tak się zachowuje jeśli patrzeć na opisy wydarzeń. Podobnie jest w przypadku Rigde - niby jest kimś w rodzaju serwisanta komputerów/informatykiem ( no widzicie, nawet dokładnie nie pamiętam, bo tak mało o tym było w książce) a ani razu nie ma sceny w której np Rigde wspomina, że męczy się z jakimś zleceniem na naprawę laptopa ( co najwyżej jest scena w której jednego niszczy... to było dobre!).
Po za tym wszystkim najbardziej intryguje mnie sam pomysł z głuchotą Rigde i tym, że potrafi on mówić i do tego jeszcze grać na gitarze. Gdyby był osobą, która utraciła słuch podczas wypadku lub miał częściowy lub niewielki ubytek na słuchu, okej nie mam nic przeciwko, ale bardzo niewielkie, wręcz znikome jest prawdopodobieństwo, że osoba, która nigdy nie słyszała i co jest wyraźnie powiedziane praktycznie całkowicie, do tego stopnia, że aparat słuchowy nic nie daje, a bardziej przeszkadza, to w jaki sposób nauczył się mówić? To tak jakbyśmy mieli nauczyć się czytać tekst pisany w naszym języku, nie brajlem, nic nie widząc od urodzenia. Nie mnie oceniać realizm tej kwestii bo nie jestem specjalistą. Wiem tylko, że wydaję mi się to trochę naciągane.
Ogólnie rzecz biorąc książka mimo to i tak zyskała moje serce. Do tego ta piękna okładka... Niby nie powinno się oceniać książki po okładce, ale muszę przyznać, że polskie wydawnictw mają na prawdę genialnych grafików.

Jestem wymagającym człowiekiem w bardzo wielu kwestiach, a szczególnie w kwestiach dobrych książek. "Maybe Someday" jest świetne i nie ulega wątpliwości, że czyta się szybko i ogromną ciekawością, co będzie dalej, jak potoczą się losy bohaterów, będą razem czy nie będą? Powieść jest raczej spokojna, przynajmniej dla mnie. Mimo tego iż dotyczy wielkich uczuć toczy się jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Setki pozytywnych opinii na lubimyczytać.pl które dały tej książce tak wysoką ocenę, sprawiły, że byłam niezwykle szczęśliwa, że dostałam ją w prezencie. Samo otrzymanie książki bez żadnej szczególniej okazji wystarczyło sprawić, że dzień stał się znacznie milszy, a informacja o tak dobrych opiniach z którymi w stosunku do wielu książek mogę się utożsamić, sprawiła, że ten dzień był już w zasadzie idealnym. Niestety, dzień w którym zaczęłam przemierzać kolejne strony tej powieści nie był już taki udany.
Na rynku wydawniczym mamy miliony różnych kryminałów, lepszych i gorszych - ten niestety należy do tych gorszych. Dlaczego? Jest po prostu nudny. Nie do końca rozumiem ideę pisania pięciuset stronicowej książki w której sprawa jest wyjątkowo szablonowa. Najgorsze jest jakieś pierwsze 300 - 350 stron. Mam ochotę kopnąć tych policjantów, żeby w końcu się wzięli do roboty, zamiast ciągle zadawać pytania " kto zabił konia", "jaki był motyw zabicia konia", " po co ktoś miałby zabijać konia" i tak na okrągło. Ale to nic. Po wielu stronach pojawia się następna "zagadka" i znowu to samo...znowu te same pytania i zero akcji. Wszystko jest takie proste, brakuje elementu zaskoczenia, a kolejne strony wcale nie powodują, że nie mam ochoty jej odłożyć, a wręcz przeciwnie - odkładam ją ponieważ oczy same mi się zamykają, znudzone śledzeniem długich i nudnych opisów.
Jestem zdania, że jeśli ktoś pragnie napisać dobry kryminał to ma dwie opcje:
1) Napisać kryminał z szablonową zagadką, ale wplatając to porywające i zaskakujące historie głównych bohaterów dotyczące życia zawodowego i prywatnego, które zniwelują brak genialnego pomysłu na kryminalne dochodzenie.
2) Napisać kryminał z genialną zagadką która powali czytelników na kolana - zagadkę jakiej jeszcze nie było.

Niestety "Bielszy odcień śmierci", to 500 stron niewykorzystanego potencjału. Pośród wielu mankamentów mogę wymienić także to, że autor nie potrafił tak na prawdę wykorzystać pomysłu na przedstawienie Instytutu Wargniera i życia psychopatów, którzy się tam znajdowali. W zasadzie prawie od początku pokładałam nadzieje w tym wątku, licząc na to, że psychologiczna i psychiatryczna tematyka zostanie pociągnięta, a rzekomo brutalni mordercy zostaną ukazani czytelnikowi w ciekawy i wciągający sposób, w sposób na prawdę makabryczny ( nie żebym była psychopatką, ale jeśli sugeruje się, że są tam najgorsi z najgorszych morderców, to dlaczego ucieka się od ukazania tego w znacznie dokładniejszy sposób?).
Reasumując po książki tego autora już raczej nie sięgnę.

Setki pozytywnych opinii na lubimyczytać.pl które dały tej książce tak wysoką ocenę, sprawiły, że byłam niezwykle szczęśliwa, że dostałam ją w prezencie. Samo otrzymanie książki bez żadnej szczególniej okazji wystarczyło sprawić, że dzień stał się znacznie milszy, a informacja o tak dobrych opiniach z którymi w stosunku do wielu książek mogę się utożsamić, sprawiła, że ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Osobiście uważam, że książka jest dobra, a opisane w niej przypadki są ciekawe i na prawdę zaskakujące, co też widać po samym tytule, bo bezpośrednio nawiązuje on do jednej z historii opisanych w tej pozycji.
Według mnie ma ona jednak pewną ciężą wadę, a mianowicie tekst napchany jest milionem odniesieniem do innych książek, rozdziałów, esejów itp, co na prawdę drastycznie odbija się na jakości czytania. Dużo jest "gwiazdek" i momentami na prawdę ciężko się skupić na samym treści. Oczywiście rozumiem, że autor wtrącał w tekst te wszystkie odnośniki, żeby przekazać czytelnikowi z jakich materiałów korzystał i na czym oparta jest wiedza znajdująca się w tej książce, ale w moim odczuciu umniejsza to jej wartość. Jednym słowem bibliografia jest wpleciona w tekst i jest to dość irytujące.
Mimo to jest to pozycja warta uwagi!
Polecam :)

Osobiście uważam, że książka jest dobra, a opisane w niej przypadki są ciekawe i na prawdę zaskakujące, co też widać po samym tytule, bo bezpośrednio nawiązuje on do jednej z historii opisanych w tej pozycji.
Według mnie ma ona jednak pewną ciężą wadę, a mianowicie tekst napchany jest milionem odniesieniem do innych książek, rozdziałów, esejów itp, co na prawdę drastycznie...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Katarzyna

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Ulubione

Stephen King Zielona Mila Zobacz więcej
Stephen King Ręka mistrza Zobacz więcej
Stephen King Worek kości Zobacz więcej
Stephen King Pokochała Toma Gordona Zobacz więcej
Tim Weaver Zanurzyć się w mrok Zobacz więcej
Harlan Coben Zaginiona Zobacz więcej
Tim Weaver Zanurzyć się w mrok Zobacz więcej
Harlan Coben Zaginiona Zobacz więcej
Tim Weaver Zanurzyć się w mrok Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
43
książki
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
145
razy
W sumie
wystawione
42
oceny ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
273
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
3
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]