rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Paradoksalnie trudno jest pisać o archeologii w sposób ciekawy. Na prawdę trzeba się nagimnastykować żeby zbudować interesującą narrację, gdy do dyspozycji mamy tylko nieliczne źródła materialne i spekulatywną chronologię. Niestety większość archeologów, mimo że są fachowcami z wielkim dorobkiem naukowym ma wyjątkowo ciężkie pióro do pisania w sposób popularny. No bo do belletrystyki trzeba mieć zmysł. Książka Dąbrowskiego jest nawet miło napisana i dość lekko się ją czyta. Niestety jednak autor miewa zapędy do mącenia wody i dodawania dygresji, co momentami może zbijać czytelnika z tropu. Tak jakby dygresje były warunkiem pisarstwa popularnonaukowego. No ale generalnie nie jest źle. Fajny wstęp do poznania dziejów kultury łużyckiej i epoki brązu.

Paradoksalnie trudno jest pisać o archeologii w sposób ciekawy. Na prawdę trzeba się nagimnastykować żeby zbudować interesującą narrację, gdy do dyspozycji mamy tylko nieliczne źródła materialne i spekulatywną chronologię. Niestety większość archeologów, mimo że są fachowcami z wielkim dorobkiem naukowym ma wyjątkowo ciężkie pióro do pisania w sposób popularny. No bo do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Super jest ten reportaż serialowy/serial reportażowy. Niech mi tylko ktoś, (kto wie coś więcej) powie, czy ta historia jest serio prawdziwa? W sensie nie kwestionuję tego, ale jest tam tyle wątków, że to aż wydaje się niemożliwe.

Super jest ten reportaż serialowy/serial reportażowy. Niech mi tylko ktoś, (kto wie coś więcej) powie, czy ta historia jest serio prawdziwa? W sensie nie kwestionuję tego, ale jest tam tyle wątków, że to aż wydaje się niemożliwe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zgodzę się jedynie z tezą postawioną na początku, że powinniśmy dzień powszedni oddzielać od przeszłości i teraźniejszości ciężkimi wrotami. I tyle. Książka dla naiwnych. Amerykańskie dyrdymały podparte religijnymi mądrościami, które dla rozsądnego człowieka powinny być oczywiste. Już dawno temu Vonnegut kpił sobie z takich herosów sukcesu, wędrownych handlarzy aluminiowego sajdingu i encyklopedii.
Gorsze, że z książki wyziera znany nam skądś morał, że "praca czyni wolnym". Do tego Carnegie zdaje się być apologetą popularnej dziś "kultury zapierdolu". No Ameryczka pięknych snów... Osobiście uważam, że książka jest niebezpieczna. Daję jedną gwiazdę za te wrota.

Zgodzę się jedynie z tezą postawioną na początku, że powinniśmy dzień powszedni oddzielać od przeszłości i teraźniejszości ciężkimi wrotami. I tyle. Książka dla naiwnych. Amerykańskie dyrdymały podparte religijnymi mądrościami, które dla rozsądnego człowieka powinny być oczywiste. Już dawno temu Vonnegut kpił sobie z takich herosów sukcesu, wędrownych handlarzy aluminiowego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stetson Kennedy, wybitny etnolog i folklorysta amerykański (kolega Alana Lomaxa, Pete Seegera i Woody Guthriego), tuż po drugiej wojnie światowej wsiąka w struktury KKK. Tym podstępnym zabiegiem zdobywa informacje na temat tego rasistowsko-faszystowskiego ugrupowania i odkrywa skomplikowane powiązania łączące klan z politykami od szczebla powiatowego po państwowy, a nawet dociera do Białego Domu. Przedsięwzięciu towarzyszy oczywiście napięcie, emocje i gra z czasem. Autor ciągle obawia się zdemaskowania i śmiertelnego zagrożenia ze strony "współbraci". No po prostu pasjonująca lektura.
Jedyne polskie wydanie pochodzi z roku 1956, a to jest ciekawe bo u nas wtedy chętnie wydawano książki amerykańskich autorów pokazujące, że imperialistyczna Ameryka to kiła i syf. Stąd prawie cały Steinbeck, Faulkner i Caldwell.
Tak w ogóle to uważam, że "Śladami Ku Klux Klanu" powinno znaleźć się w serii amerykańskiej wydawnictwa Czarne (ej ludzie z Czarnego! Słyszycie?), bo lektura ciągle boleśnie aktualna.

Ciekawsze wyjątki:
"Sąd Najwyższy uznał wszystkie ustawy o oddzielnych strefach osiedlania białych i czarnych za sprzeczne z konstytucją.
- Do diabła z konstytucją! Do diabła z Sądem Najwyższym!"

"Niech wszyscy biali głosują - uczyni to z nich bandę, której emocjami będzie można pokierować."

Stetson Kennedy, wybitny etnolog i folklorysta amerykański (kolega Alana Lomaxa, Pete Seegera i Woody Guthriego), tuż po drugiej wojnie światowej wsiąka w struktury KKK. Tym podstępnym zabiegiem zdobywa informacje na temat tego rasistowsko-faszystowskiego ugrupowania i odkrywa skomplikowane powiązania łączące klan z politykami od szczebla powiatowego po państwowy, a nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zmęczyłem to. Fanem Dylana nigdy nie byłem i mimo wielu podejść do twórczości (na różnych etapach życia), raczej już nie będę. Można mi wmawiać, że jest wielkim poetą, ale on mnie po prostu nie zachwyca – muzycznie, lirycznie i wokalnie. Lubię albumy „Highway 61 Revisited” (ze względu na line-up, a nie na Boba) i „Nashville Skyline” (ze względu na numer „Lay Lady Lay”) i tyle.
Zabrałem się za lekturę, jako domorosły muzyk i songwriter amator z nadzieją, że czegoś się dowiem. Nie chodzi mi o to, że miałem nadzieję, że przeczytam podręcznik pieśniarza, ale że facet podzieli się ze mną głębszymi wartościami wypływającymi prosto z serca poety, wieszcza, buntownika. Tymczasem gość wali jakieś truizmy o tym, że trzeba być dobrym, odnaleźć siebie w życiu, i że mu było smutno jak jacht mu się rozbił o rafę i porwało go morze. Z książki wynika, że facet, choć dociekliwy i ciekawy świata, sam nie ma za bardzo czegokolwiek do powiedzenia. Aż zaczynają nasuwać się pytania: Czy dylanowska poezja rzeczywiście warta była Nagrody Nobla? A może: Jaka jest wartość samej Nagrody Nobla? Czy przypadkiem Dylan nie jest szarlatanem, a my wszyscy sobie nie wmówiliśmy, że jest taki magiczny, metafizyczny i super?
Daję dwie gwiazdki. Dałbym jedną, ale że dzięki „Kronikom” dowiedziałem się o wspaniałej Karen Dalton to daję jedną gwiazdkę dodatkową, za wartość poznawczą dzieła.

Zmęczyłem to. Fanem Dylana nigdy nie byłem i mimo wielu podejść do twórczości (na różnych etapach życia), raczej już nie będę. Można mi wmawiać, że jest wielkim poetą, ale on mnie po prostu nie zachwyca – muzycznie, lirycznie i wokalnie. Lubię albumy „Highway 61 Revisited” (ze względu na line-up, a nie na Boba) i „Nashville Skyline” (ze względu na numer „Lay Lady Lay”) i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Starożytny Rzym Maria Jaczynowska, Marcin Pawlak
Ocena 7,1
Starożytny Rzym Maria Jaczynowska, ...

Na półkach:

Dobra książka. Nieco okrojona wersja doskonałego podręcznika akademickiego z lat 80'. Ważna podstawka w dalszych studiach nad historią rzymskiego imperium.

Dobra książka. Nieco okrojona wersja doskonałego podręcznika akademickiego z lat 80'. Ważna podstawka w dalszych studiach nad historią rzymskiego imperium.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę naiwne słowa dziadygi, który rekapituluje swoje dotychczasowe życie. Spodziewałem się po tym wielkim humaniście większego "łupnięcia w łeb", czegoś co wzbudzi we mnie myśl, że wreszcie wiem jak, ja, człowiek pod czterdziestkę ma żyć żeby w końcu dać sobie odpust ze zmartwieniami, głupimi lękami życia i śmierci. Szukałem i szukam dalej odpowiedzi na te nurtujące mnie wątpliwości w różnych książkach, i nic. I tu też nic. Lektura na pewno dobra dla młodzieży, dla licealistów, nie po to by podcinać im skrzydła i podkopywać młodzieńczy entuzjazm, ale żeby nauczyć swojego rodzaju pokory, że to kolorowe życie (np. na instagramie) to lukier pod którym nadzienie toczone jest przez robactwo. No ale czy to nie trywialne? Każdy to przecież wie. Nie trzeba być hrabią Tołstojem, kiedyś bogaczem z morgami, dziwkarzem, żołdakiem, gwiazdorem, a teraz skruszonym dziadem proszalnym, żeby dojść do takich wniosków. Wynika ze "Spowiedzi", że poza samobójem jedynie religia dać nam może jakieśtam ukojenie. Dla mnie to wciąż za mało.

Trochę naiwne słowa dziadygi, który rekapituluje swoje dotychczasowe życie. Spodziewałem się po tym wielkim humaniście większego "łupnięcia w łeb", czegoś co wzbudzi we mnie myśl, że wreszcie wiem jak, ja, człowiek pod czterdziestkę ma żyć żeby w końcu dać sobie odpust ze zmartwieniami, głupimi lękami życia i śmierci. Szukałem i szukam dalej odpowiedzi na te nurtujące mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie czytałem, ale miałem z J.Kowalewskim zajęcia na studiach. Wykłady z teorii historiografii i historii. Kompletny kosmos trudny do pojęcia, ale muszę przyznać, że zajęcia pojechały mi po ambicji i dzięki nim sięgnąłem po Kanta, za co J.Kowalewskiemu jestem wdzięczny.
Acha, no i nie wierzę, że tę książkę przeczyta się ze zrozumieniem w przeciągu 5h i 40 min. Ze swojego doświadczenia zakładam (a posteriori hi hi hi), że to będzie długa droga wybrukowana kanciastymi kamorami. Ale na pewno będzie fun. Serdecznie pozdrawiam wszystkich studentów J.Kowalewskiego.

Nie czytałem, ale miałem z J.Kowalewskim zajęcia na studiach. Wykłady z teorii historiografii i historii. Kompletny kosmos trudny do pojęcia, ale muszę przyznać, że zajęcia pojechały mi po ambicji i dzięki nim sięgnąłem po Kanta, za co J.Kowalewskiemu jestem wdzięczny.
Acha, no i nie wierzę, że tę książkę przeczyta się ze zrozumieniem w przeciągu 5h i 40 min. Ze swojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ale grafomańska szmira, a na dodatek pełna niekonsekwencji. Ze względu jednak na natłok sprośności, przemoc i tajemnicę to się nawet trochę ubawiłem. W sensie, był to jakiś tam rodzaj rozrywki. Słuchałem tę książkę jako audiobook. Podziwiam profesjonalizm lektora, który nie parskał śmiechem, gdy trzeba mu było czytać jakieś głupie zdania, albo wulgarne określenia anatomiczne. Profeska. Polecam kucharkom, pracownikom składów węgla, budowlańcom, pastuchom; choć może niesprawiedliwie oceniam te grupy społeczne.

Ale grafomańska szmira, a na dodatek pełna niekonsekwencji. Ze względu jednak na natłok sprośności, przemoc i tajemnicę to się nawet trochę ubawiłem. W sensie, był to jakiś tam rodzaj rozrywki. Słuchałem tę książkę jako audiobook. Podziwiam profesjonalizm lektora, który nie parskał śmiechem, gdy trzeba mu było czytać jakieś głupie zdania, albo wulgarne określenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapoznawszy się z życiorysem autora zawartym we wstępie, z którego wynikało, że gość łamie schematy, zrywa z tradycją i jest rebel, spodziewałem się właśnie takiej literatury. Nie wiem. Albo, wobec tego, ja nie lubię jak Japończyk idzie pod prąd, bo bardziej mnie chwycili za gardło Akutagawa i Abe Kobo, albo nie zrozumiałem co Sakaguchi miał na myśli. Owszem, trzeba autorowi oddać wymyślną krwiożerczość, która, co ciekawe przywiodła mi na myśl sadystyczno-erotyczne drzeworyty ukiyo-e. Ale co poza tym? No własnie nic. Może jeszcze za lat parę wrócę do tego zbiorku i zmienię myślenie?

Zapoznawszy się z życiorysem autora zawartym we wstępie, z którego wynikało, że gość łamie schematy, zrywa z tradycją i jest rebel, spodziewałem się właśnie takiej literatury. Nie wiem. Albo, wobec tego, ja nie lubię jak Japończyk idzie pod prąd, bo bardziej mnie chwycili za gardło Akutagawa i Abe Kobo, albo nie zrozumiałem co Sakaguchi miał na myśli. Owszem, trzeba...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Przekrój przez Mroza Janusz Górski, Łucja Mróz-Raynoch
Ocena 8,5
Przekrój przez... Janusz Górski, Łucj...

Na półkach: ,

Co tu dużo gadać. Wspaniały przegląd fenomenalnych rysunków Daniela Mroza, z czasów jego działalności w Przekroju, uzupełniony wspomnieniami córki i współpracowników - np. L.J. Kerna i A. Macedońskiego. To mój ulubiony polski rysownik i ilustrator, dlatego tym bardziej cieszę się z pojawienia tej publikacji. Fajnie, że wraca i jest publikowany, bo chyba trochę o nim zapomniano.

Co tu dużo gadać. Wspaniały przegląd fenomenalnych rysunków Daniela Mroza, z czasów jego działalności w Przekroju, uzupełniony wspomnieniami córki i współpracowników - np. L.J. Kerna i A. Macedońskiego. To mój ulubiony polski rysownik i ilustrator, dlatego tym bardziej cieszę się z pojawienia tej publikacji. Fajnie, że wraca i jest publikowany, bo chyba trochę o nim zapomniano.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem, a w zasadzie wysłuchałem audiobook. Myślałem, że Mróz to gorsza papka i wyrobnictwo pisarskie. Fabuła dość wciąga, korci żeby czytać dalej. Na początku trochę za dużo dłużyzn i detali, żeby na koniec prowadzić fabułę na odlew i pstryk! wszystko jasne. Ta dysproporcja była marna. Jest trochę stylistycznych głupot. Np. jest opis, że gangus robi coś "bez skrupułów" po czym w zdaniu następnym, że bandyci będą "skrupulatnie" nad kimś tam się znęcać. Mnie to nie gra. Poza tym każdy z bohaterów, gdy tylko rzucał na coś okiem to "omiatał wzrokiem". Ta figura pojawia się w książce ze dwadzieścia razy jakby autor nie mógł znaleźć na to określenie synonimów.
Generalnie, można przyswoić, ale bez rewelacji. W przypadku audiobooka dużo dało to, że czyta Gosztyła, który umiejętnie oddaje głosem charakter postaci. No ale to już nie Mroza zasługa.

Przeczytałem, a w zasadzie wysłuchałem audiobook. Myślałem, że Mróz to gorsza papka i wyrobnictwo pisarskie. Fabuła dość wciąga, korci żeby czytać dalej. Na początku trochę za dużo dłużyzn i detali, żeby na koniec prowadzić fabułę na odlew i pstryk! wszystko jasne. Ta dysproporcja była marna. Jest trochę stylistycznych głupot. Np. jest opis, że gangus robi coś "bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękny poemat, i jakby to trywialnie nie brzmiało, nadal baaardzo aktualny. Można nawet przymknąć oko na endecką przeszłość autora, bo jest to poezja napisana po mistrzowsku. Należy też położyć szczególny nacisk na rewelacyjne ilustracje Daniela Mroza, które zarówno, oddają ducha tej poezji jak i czasów, w których powstały. Mamy więc 2 in 1, świetną literaturę i wybitne rysunki do studiowania.
Oddaję pokłon wydawnictwu Warstwy za ponowne wydanie tego dzieła.

Piękny poemat, i jakby to trywialnie nie brzmiało, nadal baaardzo aktualny. Można nawet przymknąć oko na endecką przeszłość autora, bo jest to poezja napisana po mistrzowsku. Należy też położyć szczególny nacisk na rewelacyjne ilustracje Daniela Mroza, które zarówno, oddają ducha tej poezji jak i czasów, w których powstały. Mamy więc 2 in 1, świetną literaturę i wybitne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybitnie dojmująca książka. Dla wojennych pornografów czasów trzeciej rzeszy haniebna i zakazana. Dziwne, że nie możemy wziąć z niej przykładu, i wreszcie przestać się zarzynać w imię etnicznego, terytorialnego, ideologicznego widzi mi się dyktatorów, carów i biskupów. Może to naiwne, ale takie było moje pierwsze (poza psychicznym dyskomfortem) odczucie po tej lekturze.
Do tego zupełnie inne spojrzenie na Wielką Wojnę niż to, które proponuje Hašek.

Wybitnie dojmująca książka. Dla wojennych pornografów czasów trzeciej rzeszy haniebna i zakazana. Dziwne, że nie możemy wziąć z niej przykładu, i wreszcie przestać się zarzynać w imię etnicznego, terytorialnego, ideologicznego widzi mi się dyktatorów, carów i biskupów. Może to naiwne, ale takie było moje pierwsze (poza psychicznym dyskomfortem) odczucie po tej lekturze.
Do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Daję, że "arcydzieło", bo wywleka polskie przywary i kpi z buńczucznej naszej, fantazyjnej wyjątkowości. Samotny był Gombrowicz w swoich chłodnych i celnych obserwacjach, te osiemdziesiąt lat temu. Tym bardziej czyni go to wieszczem, geniuszem, dzisiaj gdy na kartach wielu świetnych książek wraca historia Polski z wielkopańskimi pretensjami, które nie były takie różowe, a których tak wielu dalej pragnie.

Daję, że "arcydzieło", bo wywleka polskie przywary i kpi z buńczucznej naszej, fantazyjnej wyjątkowości. Samotny był Gombrowicz w swoich chłodnych i celnych obserwacjach, te osiemdziesiąt lat temu. Tym bardziej czyni go to wieszczem, geniuszem, dzisiaj gdy na kartach wielu świetnych książek wraca historia Polski z wielkopańskimi pretensjami, które nie były takie różowe, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak ktoś lubi podglądać życie mieszczuchów z początku XX w., to zapraszam bardzo. Dużo więcej frajdy sprawiało mi czytanie Ulissesa. Mimo wszystko w podglądactwie można poczynić sporo ciekawych obserwacji obyczajowych, kulturowych, antropologicznych. W perspektywie dziejów ludzkości sto lat to bardzo mało, a opisani przez Joyce'a ludzie to zupełnie inny świat i inne emocje niż ludzie dziś.
Ostrzegam, że wydanie Officyny z 2020 roku, w pięknym, literackim tłumaczeniu Z. Batko, naszpikowane jest tak nieziemską ilością literówek, że aż wstyd. Na każdej stronie jest ich mnóstwo. Z korespondencji dowiedziałem się, że wydawnictwu bardzo zależało na wydaniu 'Dublińczyków' przed nowym tłumaczeniem 'Ulissesa'. No właśnie... gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy.

Jak ktoś lubi podglądać życie mieszczuchów z początku XX w., to zapraszam bardzo. Dużo więcej frajdy sprawiało mi czytanie Ulissesa. Mimo wszystko w podglądactwie można poczynić sporo ciekawych obserwacji obyczajowych, kulturowych, antropologicznych. W perspektywie dziejów ludzkości sto lat to bardzo mało, a opisani przez Joyce'a ludzie to zupełnie inny świat i inne emocje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sporo ciekawych myśli starego mistrza Tao, pozwalających przyjąć trudy życia "na klatę" i znieść je w jako takiej harmonii. Książeczka jednak bardzo intuicyjna i zapewne przekład stanowił poważne wyzwanie, a co za tym idzie umyka nam spora część treści. Mało kto jednak posługuje się chińszczyzną żeby chłonąć mądrości Laozi w oryginale.
Z drugiej jednak strony taka sytuacja stwarza nam pole do własnej interpretacji dzieła.
I znów trudno powiedzieć czy książka nadaje się na półkę "Przeczytane", bo sięga się po nią co jakiś czas, gdy jest potrzeba ducha i serca.

Sporo ciekawych myśli starego mistrza Tao, pozwalających przyjąć trudy życia "na klatę" i znieść je w jako takiej harmonii. Książeczka jednak bardzo intuicyjna i zapewne przekład stanowił poważne wyzwanie, a co za tym idzie umyka nam spora część treści. Mało kto jednak posługuje się chińszczyzną żeby chłonąć mądrości Laozi w oryginale.
Z drugiej jednak strony taka sytuacja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kultowa książka. Śmieszna sprawa, ale można powiedzieć, że to jedna z książek dzieciństwa bo przeczytana przeze mnie dawno temu z ciekawości jeszcze w wydaniu trzytomowym, które to tomy z mozołem wychodziły po kolei chyba z dziesięć lat.
Jedyne tak rzetelne kompendium wiedzy na temat jazzu wydane w Polsce i napisane przez polskiego autora. Aż dziw bierze, że nie jest ciągle wznawiane. Olbrzymią zaletą książki jest właśnie to, że choć to monografia, można ją czytać od deski do deski i nie nuży. Można też ją poczytywać gdy jakiś konkretny okres w historii czarnej muzyki nas akurat interesuje. Autor zaczyna od "Adama i Ewy" sięgając czasów kolonizacji Ameryki, rzucając historyczne tło na początki niewolnictwa, adaptację ludowej muzyki afrykańskiej na nowym gruncie, do nowych realiów i europejskiego instrumentarium, a kończy na awangardzie, jazz rocku i swoistym "rozlaniu się" tej muzyki na cały świat.
Publikacja godna polecenia nie tylko miłośnikom muzyki, ale miłośnikom historii w ogóle.

Kultowa książka. Śmieszna sprawa, ale można powiedzieć, że to jedna z książek dzieciństwa bo przeczytana przeze mnie dawno temu z ciekawości jeszcze w wydaniu trzytomowym, które to tomy z mozołem wychodziły po kolei chyba z dziesięć lat.
Jedyne tak rzetelne kompendium wiedzy na temat jazzu wydane w Polsce i napisane przez polskiego autora. Aż dziw bierze, że nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Senna, tajemnicza i brudna, z rynsztoka wyciągnięta, proza poetycka. Gość na pewno był rewolucjonistą literackim, bo na tle wówczas obowiązującego realizmu i naturalizmu XIX wiecznego, to, to co stworzył to prawdziwy "kop w mordę". Momentami czułem, że "Paryski spleen" (albo splin) to antycypacja surrealizmu, na który jeszcze trzeba było trochę poczekać.

Senna, tajemnicza i brudna, z rynsztoka wyciągnięta, proza poetycka. Gość na pewno był rewolucjonistą literackim, bo na tle wówczas obowiązującego realizmu i naturalizmu XIX wiecznego, to, to co stworzył to prawdziwy "kop w mordę". Momentami czułem, że "Paryski spleen" (albo splin) to antycypacja surrealizmu, na który jeszcze trzeba było trochę poczekać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Taka sobie. Historia zjawiska opisana jest dość pobieżnie. W sumie jak ktoś wcześniej choć trochę o kanibalizmie słyszał, oglądał we filmie czy szczątkowo czytał to wiele więcej się nie dowie. Druga część książki to sylwetki serial killerów, którzy poza seryjnym mordowaniem gustowali również w "ludzinie". Mamy więc tutaj takie sławy jak Ed Gein, Jeffrey Dahmer czy Issei Sagawa. Znów, jeśli ktoś już o tych gościach co nieco słyszał to więcej się nie dowie.
Ponadto jest trochę błędów w terminologii anatomicznej, ale to może być kwestia nieumiejętnego tłumaczenia, które i w innych miejscach bywa karkołomne. Raczej czytadło na raz, a nie podręcznik.

Taka sobie. Historia zjawiska opisana jest dość pobieżnie. W sumie jak ktoś wcześniej choć trochę o kanibalizmie słyszał, oglądał we filmie czy szczątkowo czytał to wiele więcej się nie dowie. Druga część książki to sylwetki serial killerów, którzy poza seryjnym mordowaniem gustowali również w "ludzinie". Mamy więc tutaj takie sławy jak Ed Gein, Jeffrey Dahmer czy Issei...

więcej Pokaż mimo to