Najnowsze artykuły
-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[1]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Średnia ocen:
7,3 / 10
13 ocen
Ocenił na:
6 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (3 plusy)
Czytelnicy: 23
Opinie: 12
Zobacz opinię (3 plusy)
Popieram
3
Przyznam, że początek książki troszkę ostudził mój zapał. Pewne problemy z formą, kłopoty z nieco napęczniałymi i przeładowanymi zdaniami, oraz kilka innych elementów z osobna niegroźnych i razem w sumie też nieszczególnie strasznych, sprawiły że NTPrzestępcy po pierwszej sesji czytelniczej jakoś wylądowali na stole i przez dobrych kilka dni z tego stołu się nie ruszali.
Zmieniło się to parę dni później, gdy po prostu wywaliło mi na kilka godzin internet bez żadnej wskazówki odnośnie tego kiedy i czy w ogóle wróci. Machnąwszy na wszystko ręką, książkę złapałem i uzbrojony w nią poczłapałem na obiadospacer na mieście. Książke skonsumowałem do końca następnego dnia wieczorem, już w domu, i to nawet przy śmigającym internecie.
Skąd taka drastyczna zmiana? Początek jak to początek, cierpiał na problemy wieku dziecęcego. Im dalej w las, tym styl się wyostrzał, a zdania traciły zbędny tłuszczyk, nie marnując przestrzeni ani nie próbując popisać się humorem ani erudycją. Widać że w pewnym momencie autorka po prostu się rozkręciła i jej wyczyny wydobyły swoją naturalną wdzięczność i urokliwą zabawność. Fajnie byłoby jakby przyszłe pierwsze rozdziały były przepisywane na końcu, jak już się wejdzie w pisarską zone :).
A co to jest w ogóle własciwie za książka? To jest...właściwie technicznie rzecz biorąc jest to kryminał, ale nie jestem pewien, czy taka etykietka poprawnie oddaje serce samej opowieści. Nie dlatego, że jest w niej pełno humoru, czasem nawet czarnego; zabawność przecież nie dyskryminuje z poważności. Na pewno nie jest to książka detektywistyczna, która stawia przed nami zagadkę, opiera dłonie na biodrach i patrząc z góry, śmieje się rzucając nam wyzwanie, "rozwiąż mnie jeśli potrafisz!" Intryga jest, to prawda, ale nie ma tutaj za bardzo czego rozwiązywać - nie dostajemy wskazówek, nie dostajemy właściwie też wyzwania.
Czy to źle?
Nie.
Głównie dlatego, że nie o tym jest ta książka i pewnie nigdy nie miała być. Czytelnik nie musi się kłopotać samodzielnym składaniem wszystkiego do kupy, robi to za niego protagonistka, napędzana niemalże obsesyjną, neurotyczną potrzebą dobrania się do sedna sprawy. Czytelnik jest tutaj widzem, który może spokojnie wcinać popcorn (a w pewnym momencie nawet i własne paznokcie) podczas gdy bohaterowie mentalnie się gimnastykują i robią detektywistyczny legwork za niego.
Oczywiście, można długo gadać o tym, czym coś nie jest, ale to chyba mniej przydatne od powiedzenia, czym coś jest ;P. Tematycznie, jest to kryminał. Mamy wątki przestępcze, mamy łapanie złoczyńców, mamy dociekliwą główną bohaterkę.
...ale i tak mi to nie pasuje jako "to coś" co ma opisać NTPrzestępców.
Kryminał psychologiczny? Może. Ale generalnie najbardziej podoba mi się tutaj określenie "literatury spowiedzi". Bo pomimo sensacyjności całości, można bez większego trudu zauważyć, że temat jest autorce bliski i wiele tematów poruszonych w książce zna z własnego doświadczenia i chce się tymi doświadczeniami podzielić. I to chyba ta autentyczność, połączona ze wspomnianą wcześniej wdzięcznością, to najbardziej przylepiająca moc tej książki. NTPrzestępcy to zwrócenie uwagi na pewne problemy, zaproszenie do myślenia nad nimi. I jak to bywa gdy ktoś wygadany opowiada nam z sercem o czymś co mu bliskie, to nawet jeśli nas właściwie inicjalnie to nie obchodzi, to człowiek jakoś nagle czuje się zainteresowany.
Spowiedź Borkowskiej czytało mi się przyjemnie, pomimo początkowych stylowych wybojów. Gdzie miałem się śmiać, śmiałem (z kilkoma wyjątkami, głównie humoru referencyjnego); gdzie miałem być zaintrygowany, intrygowałem się. Negatywnym wyjątkiem było chyba w sumie jedynie to, że w pewnym momencie pani Elżbieta troszkę za bardzo przyłożyła się do oddania rzeczywistości w fikcji, zapominając że czytając łakniemy lustra rzeczywistości...które wyfotoszopowuje pewne nieładne i średno znośne elementy ;P. Mam tutaj na myśli pewną sekwencję dialogową, która jest idealną kopią normalnego dialogu...ale nie jest jego dobrym oddaniem. Czemu? Bo dialog zbyt realistyczny jest po prostu męczacy w czytaniu.
Ale ogólnie przy czytaniu się nie zmęczyłem, tylko odpocząłem. I zamyśliłem. Więc było fajnie.
Przyznam, że początek książki troszkę ostudził mój zapał. Pewne problemy z formą, kłopoty z nieco napęczniałymi i przeładowanymi zdaniami, oraz kilka innych elementów z osobna niegroźnych i razem w sumie też nieszczególnie strasznych, sprawiły że NTPrzestępcy po pierwszej sesji czytelniczej jakoś wylądowali na stole i przez dobrych kilka dni z tego stołu się nie ruszali....
więcej Pokaż mimo to