rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Bardzo mi smutno, że tego typu pisanie jest tak cenione wśród kobiet. To wystawia nam określoną cenzurkę. Do rzeczy. Dobry tytuł, niezła fabuła, nie licząc żałosnego zakończenia na poziomie: pensjonarka minus. Ale portrety psychologiczne bohaterów... Toż to dramat. Postaci jak wycięte z kartonu, prawda psychologiczna poniżej zera. Mała dziewczynka zawłaszczona przez Niemców już po kilku miesiącach nienawidzi Polaków. Dlaczego? Bo tak się autorce coś ubzdurało. Głowna bohaterka jest już dorosła, gdy nagle dowiaduje się, że ojciec nie jest jej prawdziwym ojcem. Jaka jest reakcja? Żadna, ani krzty wzruszenia, nic. Po prostu - bohaterka pojedzie poznać swojego prawdziwego ojca, tak z ciekawości. Jedzie. Z Francji do Polski. I w Polsce tak się już jej od razu podoba z tym nowym ojcem i w ogóle, że ma nawet ochotę zostać...
Zastanawiałam się, jak to możliwe, że wydawnictwo nie zwróciło na to uwagi... Wszystko stało się jasne, gdy zerknąłem na notę wydawniczą - okazało się że autorka jest współwydawcą. To tłumaczy braki redakcyjne, ale co wytłumaczy koszmarną okładkę?

Bardzo mi smutno, że tego typu pisanie jest tak cenione wśród kobiet. To wystawia nam określoną cenzurkę. Do rzeczy. Dobry tytuł, niezła fabuła, nie licząc żałosnego zakończenia na poziomie: pensjonarka minus. Ale portrety psychologiczne bohaterów... Toż to dramat. Postaci jak wycięte z kartonu, prawda psychologiczna poniżej zera. Mała dziewczynka zawłaszczona przez Niemców...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muzykę kocham, ale grafomanii nie cierpię. Samouwielbienie i patos na temat własnego ego sięgają w tej książce szczytu.

Muzykę kocham, ale grafomanii nie cierpię. Samouwielbienie i patos na temat własnego ego sięgają w tej książce szczytu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę przegadana. Za dużo słów, za dużo synonimów, za dużo niepotrzebnych przymiotników. Za często stosowana maniera - czasownik na końcu zdania. Dużo przy tym ładnych zdań o niczym. Miałam wrażenie pewnej wtórności wobec Tokarczuk "Dom nocny...".
Ale lubię Pilcha, więc przeczytałam.

Trochę przegadana. Za dużo słów, za dużo synonimów, za dużo niepotrzebnych przymiotników. Za często stosowana maniera - czasownik na końcu zdania. Dużo przy tym ładnych zdań o niczym. Miałam wrażenie pewnej wtórności wobec Tokarczuk "Dom nocny...".
Ale lubię Pilcha, więc przeczytałam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Idealne połączenie Pilcha i Houellebecqa!
Książka na pewno ani dla osób poniżej 18 lat, ani dla tych po 60tce. Bardzo odważna, mocno rozerotyzowana. Przeczytałam ją dwa razy, żeby zrozumieć dlaczego tak bardzo mi się spodobała, mimo mało sensacyjnej fabuły. Chyba wiem. Jest w niej to, co lubię najbardziej. Z jednej strony niesłychana poezja słów, których Autor jest mistrzem, a z drugiej - niebywałe poczucie humoru, dzieki któremu podczas lektury śmiałam się wielokrotnie.

Idealne połączenie Pilcha i Houellebecqa!
Książka na pewno ani dla osób poniżej 18 lat, ani dla tych po 60tce. Bardzo odważna, mocno rozerotyzowana. Przeczytałam ją dwa razy, żeby zrozumieć dlaczego tak bardzo mi się spodobała, mimo mało sensacyjnej fabuły. Chyba wiem. Jest w niej to, co lubię najbardziej. Z jednej strony niesłychana poezja słów, których Autor jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze się czyta, momentami zaskakująca. Warto.

Dobrze się czyta, momentami zaskakująca. Warto.

Pokaż mimo to