rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Historia dwóch rodzin. Obyczaje seksualne i reputacja młodego poety. Upływający czas i zmieniająca się Anglia. Szesnastoletnia dziewczyna, która zapamiętuje owego artystę podczas jego wizyty w roku 1913 i jej późna starość. Tyle w skrócie jeśli chodzi o pozytywne notki na okładce.
Na ponad 600 stronach autor rzeczywiście przedstawił wydarzenia z życia dwóch rodów-skoligaconych ze sobą. Jako centralną umieścił postać owego młodego artysty Cecila Valance, który o dziwo, szybko niknie jako żywy bohater. Tragedia I Wojny Światowej wydaje się jednak tylko odległym echem, jakby była potwierdzeniem złośliwej anegdoty o Anglikach – że będą się bić do ostatniej kropli swojego sojusznika. Wojna nie sieje zniszczenia, nie zabiera setek ludzi, od gdzie niegdzie ktoś umarł. Faktycznie, nie jest to opowieść o wojnie, jednak zwróciło to moją uwagę. Tak naprawdę odczuwamy śmierć jednego bohatera. Poety. Otoczonego nimbem wyższości, podobnie jak jego rówieśnicy- elitę społeczną ówczesnej Anglii. Z tym, że wszyscy mają skłonność do „zwyczajów oksfordzkich”. A różnią, się od swoich potomków tym, że ci ostatni nie ukrywają swojego homoseksualizmu. Wątek ten jest wykorzystany by ukazać jak zwodnicze i jak bolesne może być „wybielanie” przeszłości. Stawianie kogoś na piedestale. Tworzenie legendy.
Nie jest to lekka lektura, narracja, dialogi, silny związek z genealogią bohaterów... Każdy ma coś na sumieniu, coś, co z czasem i tak wypłynie na światło dzienne… Zapraszam na http://zksiegarni.pl/

Historia dwóch rodzin. Obyczaje seksualne i reputacja młodego poety. Upływający czas i zmieniająca się Anglia. Szesnastoletnia dziewczyna, która zapamiętuje owego artystę podczas jego wizyty w roku 1913 i jej późna starość. Tyle w skrócie jeśli chodzi o pozytywne notki na okładce.
Na ponad 600 stronach autor rzeczywiście przedstawił wydarzenia z życia dwóch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu „Jednorocznej wdowy” byłem święcie przekonany, że notka na okładce książki wprowadza Czytelnika w błąd. Taki chwyt, reklamowy. Ale inne recenzje, również trzymały się jednej wersji mówiącej o czym traktuje ta książka. „Ruth Cole, opuszczona w wieku czterech lat przez matkę” czytamy na okładce. No tak. „Pewną nocą czteroletnią Ruth Cole” zaczyna się książka. Faktycznie. Przez całą lekturę towarzyszymy, najpierw małej dziewczynce, a potem dorosłej kobiecie. Widzimy jej sukcesy literackie, ba- nawet uczestniczymy w procesie tworzenia nowego dzieła. Śledzimy jej rozterki miłosne, jesteśmy przy pierwszym kontakcie fizycznym z mężczyzną. Towarzyszymy podczas ślubu, a potem podczas żałoby. Jesteśmy z nią kiedy ponownie się zakochuje, kibicujemy podczas brutalnej zemsty. Wszystko zdaje się mówić o Ruth Cole.
Ale to nie jest książka o Ruth Cole. To książka o tych, którym się nie udaje. O tych, którzy odnoszą porażki. Mają pecha. To Edward O'Hare. Szturmuje na samym starcie i wydaje się, że tak będzie do samego końca. „Mniej więcej sześćdziesiąt razy”. Ale na tym się kończy. Wypala. Jest przegrany. Bezwolny. Skazany na klęskę. Do samego końca. A autor, jakby śmiejąc się z trenerów sukcesu, wynagradza cierpliwość i wytrwałość Eddiego- na krótko, czego można się domyślić.
W sztuce chyba o to chodzi. By zdenerwować, podrażnić, zmusić do myślenia i refleksji. Irvingowi to się udaje. Z lekkością, nonszalancją i z niezwykle wciągającą narracją. Niesamowite.
Zapraszam na stronę http://zksiegarni.pl/

Po przeczytaniu „Jednorocznej wdowy” byłem święcie przekonany, że notka na okładce książki wprowadza Czytelnika w błąd. Taki chwyt, reklamowy. Ale inne recenzje, również trzymały się jednej wersji mówiącej o czym traktuje ta książka. „Ruth Cole, opuszczona w wieku czterech lat przez matkę” czytamy na okładce. No tak. „Pewną nocą czteroletnią Ruth Cole” zaczyna się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytanie „Historyka” przypomina mozolne przedzieranie się, przez manuskrypty w archiwum. Czytamy, czytamy, czytamy, lektura zdaje się nie mieć końca, a zebrane informacje tylko małymi kroczkami przybliżają nas do celu. Ponadto specyfika dawnego języka nie pozwala nam czytać na tyle swobodnie, by szybko pochłaniać archiwalia… Pani Kostova wręczyła nam książkę lekką, co nie znaczy, że łatwą. Specyficzny język , mnóstwo informacji historycznych… to można zaakceptować. Niestety, razi naiwność w tworzeniu postaci, razi wieczny zachwyt eksplodujący w każdym opisie. Mimo wszystko czułem bijącą z kart książki pasję, którą autorka przelała na papier. Zachęcam, mimo, że nie jest to lektura, która całkowicie mnie pochłonęła. Po więcej zapraszam na http://zksiegarni.pl/

Czytanie „Historyka” przypomina mozolne przedzieranie się, przez manuskrypty w archiwum. Czytamy, czytamy, czytamy, lektura zdaje się nie mieć końca, a zebrane informacje tylko małymi kroczkami przybliżają nas do celu. Ponadto specyfika dawnego języka nie pozwala nam czytać na tyle swobodnie, by szybko pochłaniać archiwalia… Pani Kostova wręczyła nam książkę lekką, co nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Heinrich Müller jest postacią niezwykle tajemniczą. Gdy w moje ręce wpadła książka Joachima Bornscheina niezwykle się ucieszyłem. Ponadto Manfred Weißbecker, niemiecki historyk w „Słowie wstępnym” w samych superlatywach wypowiedział się na temat tej pracy. Tym bardziej ochoczo wziąłem się do lektury.
Niestety… Na kartach książki mamy opisany pokrótce życiorys Müllera, epizody z I Wojny Światowej, karierę w Policji i kolejne awanse. Uczestnictwo w kilku złowieszczych projektach, kilka relacji na temat wyglądu i zachowania. I to wszystko.
Można dodać jeszcze rozdział dotyczący spekulacji powojennych losów Müllera. Reszta dotyczy Gestapy jako instytucji.
Nie jest to jednak zła pozycja. Po prostu po Müllerze pozostało niewiele przekazów i informacji. Co najwyżej garść opinii ludzi, którzy się o niego otarli, dokumenty, które wyszły spod jego ręki i oficjalny życiorys. Reszta to tylko próba interpretacji. A co do samej interpretacji…Autor przedstawił szefa aparatu terroru jako bezwzględnego karierowicza. Według mnie- niesłusznie. Aparat władzy nazistowskiej opierał się na terrorze, a elity walczyły w klikach o wpływy i jak najbliższy dostęp do führera. Umacnianie swojej pozycji i aura grozy i wszechmocy służyła przetrwaniu.
Ciekawy również wydaje się wątek, poruszony przez autora, a dotyczący współpracy Müllera z obcym wywiadem. Czyżby to było powodem, że tak niewiele informacji pozostało po jednym z największych bandytów w administracji III Rzeszy? Predyspozycje do bycia w cieniu czy specjalnie wyuczone odruchy. Fenomenalna pamięć do ludzi i chęć posiadania wiedzy o każdym, czy zbieranie informacji dla prawdziwych mocodawców… to Czytelnik będzie musiał ocenić sam po przeczytaniu.
Po więcej zapraszam na http://zksiegarni.pl/

Heinrich Müller jest postacią niezwykle tajemniczą. Gdy w moje ręce wpadła książka Joachima Bornscheina niezwykle się ucieszyłem. Ponadto Manfred Weißbecker, niemiecki historyk w „Słowie wstępnym” w samych superlatywach wypowiedział się na temat tej pracy. Tym bardziej ochoczo wziąłem się do lektury.
Niestety… Na kartach książki mamy opisany pokrótce życiorys Müllera,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy otrzymałem tę książkę, liczyłem, że będę ją czytał w drodze do pracy. Ot, jakieś sentencje, zdania wyrwane z kontekstu, po przeczytaniu których można chwilę podumać. Jednak pomyliłem się. Postać Berta Hellingera z jego koncepcją psychologiczną zaważyła na podejściu do lektury. Nie jestem psychologiem i nie mnie oceniać skuteczności nowatorskiej metody. Jestem daleki od krytyki- bo czy koniecznie trzeba ukończyć określone szkoły, studia, kursy by poznać klucz do otwarcia wnętrza drugiego człowieka? Ta książka daje nam narzędzia. Ale...czy potrafimy ich użyć? Zapraszam po więcej na http://zksiegarni.pl/

Gdy otrzymałem tę książkę, liczyłem, że będę ją czytał w drodze do pracy. Ot, jakieś sentencje, zdania wyrwane z kontekstu, po przeczytaniu których można chwilę podumać. Jednak pomyliłem się. Postać Berta Hellingera z jego koncepcją psychologiczną zaważyła na podejściu do lektury. Nie jestem psychologiem i nie mnie oceniać skuteczności nowatorskiej metody. Jestem daleki od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciepła i sympatyczna historia o dorastaniu. W małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają bezpośrednio lub też z opowiadań. Realia życia w takim miejscu i niesamowicie oddane rozterki i pragnienia małej dziewczynki, a potem kobiety, zebrane w kilku opowiadaniach musiały być kilkanaście lat temu dość sporym wstrząsem dla czytelnika. W świetle dzisiejszych trendów, skurczenia się obszarów uznawanych za tabu czy też za niestosowne- można rzeczywiście odnieść wrażenie, że owa literacka nagroda Nobla to lekka przesada. Ale przecież nie za to jedno opowiadanie autorka została wynagrodzona. Nie spodziewajmy się erupcji wrażeń tylko z powodu notki o przyznaniu autorce nagrody. Potraktujmy książkę jak coś co należy odkryć, a nie jako cenzorów kapituły nagrody Nobla. A wtedy docenimy jej zalety. Po więcej zapraszam na http://zksiegarni.pl/

Ciepła i sympatyczna historia o dorastaniu. W małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają bezpośrednio lub też z opowiadań. Realia życia w takim miejscu i niesamowicie oddane rozterki i pragnienia małej dziewczynki, a potem kobiety, zebrane w kilku opowiadaniach musiały być kilkanaście lat temu dość sporym wstrząsem dla czytelnika. W świetle dzisiejszych trendów, skurczenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fight club to jedna z niewielu pozycji, którą należy połączyć z obejrzeniem filmu. Choć rzadko oglądam filmy, ten oglądałem wielokrotnie. A i książkę czytałem niezliczoną ilość razy. To książka o pasji. Ta pasja napędza do zmian. W swoim myśleniu, postępowaniu, postrzeganiu świata. Poprzez walkę. Niszczenie. Tego co nieistotne i tego co ważne. Nawet samego siebie. Więcej na mojej stronie http://zksiegarni.pl/

Fight club to jedna z niewielu pozycji, którą należy połączyć z obejrzeniem filmu. Choć rzadko oglądam filmy, ten oglądałem wielokrotnie. A i książkę czytałem niezliczoną ilość razy. To książka o pasji. Ta pasja napędza do zmian. W swoim myśleniu, postępowaniu, postrzeganiu świata. Poprzez walkę. Niszczenie. Tego co nieistotne i tego co ważne. Nawet samego siebie. Więcej na...

więcej Pokaż mimo to