rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jakiś czas temu czytałam książkę tej samej autorki pod tytułem „Czasami kłamię” i pamiętam, że zrobiła na mnie duże wrażenie, a zakończenie zostawiło z wielkim znakiem zapytania. Nie spodziewałam się niczego z tego, co się ostatecznie wydarzyło. Nic dziwnego, że tym razem liczyłam na powtórkę!


Nie zawiodłam się. Wkręciłam się w tę opowieść niesamowicie. Znowu autorka wywiodła mnie w pole świetnie skonstruowaną intrygą. Co prawda mam gdzieś z tył głowy kilka spraw, które nie do końca zostały wyjaśnione. Czuję, że mnie to lekko „swędzi”, ale wybaczam, bo całość okazała się znakomita! Dostajemy postaci z krwi i kości, o skomplikowanych charakterach. Oczywiście niewyjaśnione morderstwo i tajemnice z przeszłości. Klasyk - możnaby rzec, gdyby nie to, że to nie jest klasycznie prowadzony thriller. Od zwrotów akcji może zakręcić się w głowie!

Spróbujcie podczas czytania przewidzieć "kto zabił". Mogę się założyć, że po pierwsze, wasze typy będą się zmieniać podczas lektury, a po drugie, na końcu i tak będziecie zaskoczeni!

Jakiś czas temu czytałam książkę tej samej autorki pod tytułem „Czasami kłamię” i pamiętam, że zrobiła na mnie duże wrażenie, a zakończenie zostawiło z wielkim znakiem zapytania. Nie spodziewałam się niczego z tego, co się ostatecznie wydarzyło. Nic dziwnego, że tym razem liczyłam na powtórkę!


Nie zawiodłam się. Wkręciłam się w tę opowieść niesamowicie. Znowu autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To było moje pierwsze spotkanie z Murakamim i muszę przyznać, że się zawiodłam. Nie znalazłam w tej książce żadnego zachwytu. Totalnie przeciętna. Całkiem urocza, momentami zabawna, ale to nie są historie, które mogłyby uderzyć w jakiś mój czuły punkt. Mam wrażenie, że gdyby nie były podpisane sławnym nazwiskiem, to nie byłoby tak łatwo ich wydać.

Zakładam, że ten zestaw opowiadań, nie był dobrym wyborem na pierwsze spotkanie z tym autorem. Prawdopodobnie ci, którzy znają go z innej strony, mogli potraktować "Pierwszą osobę liczby pojedynczej" jako dodatek do twórczości, gratis, "scenki po napisach", smaczek i tym samym poczuć, że autor puszcza do nich oko. Mnie to nie dotyczyło. Liczyłam na dużo więcej, ale to na pewno nie będzie ostatnia moja książka Murakamiego. Coś czuję, że inny tytuł mogłabym potraktować zupełnie inaczej. Sprawdzę to!

To było moje pierwsze spotkanie z Murakamim i muszę przyznać, że się zawiodłam. Nie znalazłam w tej książce żadnego zachwytu. Totalnie przeciętna. Całkiem urocza, momentami zabawna, ale to nie są historie, które mogłyby uderzyć w jakiś mój czuły punkt. Mam wrażenie, że gdyby nie były podpisane sławnym nazwiskiem, to nie byłoby tak łatwo ich wydać.

Zakładam, że ten zestaw...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Coraz więcej mówi się o terapii, psychologach i psychiatrach. Od pewnego czasu zmienia się narracja, chociaż wiele mitów wciąż krąży wokół nas. Ja sama byłam jeszcze do niedawna przekonana, że leczenie elektrowstrząsami to tortury sprzed kilkudziesięciu lat i nikt już tego nie robi. Tymczasem dzięki tej książce dowiedziałam się, że tę metodę stosuje się w XXI wieku, ale nie ma ona nic wspólnego z przerażającymi obrazkami, które widujemy w filmach.


Naprawdę sporo się dowiedziałam. Szybko się tę książkę czyta, dzięki formie rozmowy, chociaż mam wrażenie, że po pewnych tematach tylko się prześlizguje. Brakuje w niej informacji o przeszłości tej dziedziny, ale w tym pomoże "Czarna owca medycyny". Polecam traktować te dwie książki jako zestaw, bo jedna idealnie uzupełnia drugą.
Na koniec dodam jeszcze: czytajmy takie książki, żeby rozumieć więcej!

Coraz więcej mówi się o terapii, psychologach i psychiatrach. Od pewnego czasu zmienia się narracja, chociaż wiele mitów wciąż krąży wokół nas. Ja sama byłam jeszcze do niedawna przekonana, że leczenie elektrowstrząsami to tortury sprzed kilkudziesięciu lat i nikt już tego nie robi. Tymczasem dzięki tej książce dowiedziałam się, że tę metodę stosuje się w XXI wieku, ale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy pingwiny mają kolana? Mają! A wiecie, jak najlepiej chodzić po lodzie? Jak pingwin, z głową wyciągniętą do przodu. Widzieliście kiedyś, żeby pingwin się przewrócił, chodząc po lodowcu? Nie, bo ma środek ciężkości w dobrym miejscu. Chciałabym napisać, że te i więcej ciekawostek o tych fascynujących zwierzętach przeczytacie w tej książce, ale niestety minęłabym się z prawdą.


Ta książka to opowieść o badaczu. O młodym chłopaku, który postanowił wyjechać na Antarktydę, by badać nieloty. Te anegdoty, opowieści ze stacji badawczej, właściwie dziennik podróży są ogromnie ciekawe, ale tak naprawdę to nie jest książka o pingwinach. Mam wrażenie, że osoby odpowiedzialne za okładkę, opis i cały marketing tej książki, jej nie przeczytały. Ja poczułam się trochę oszukana. Gdybym z góry miała świadomość, że to książka o naukowcach, byłabym zachwycona! Natomiast przez większość książki szukałam tych ciekawostek o pingwinach i nie znalazłam ich tylu, ilu oczekiwałam.

Myślę jednak, że jeśli przeczytacie ten tytuł ze świadomością, że poznajecie historię badaczy, a nie ptaków, spędzicie z nią kilka naprawdę przyjemnych chwil. Tak jak wspomniałam, to rodzaj dziennika. Noah oferuje nam niesamowicie ciekawe zapiski o życiu na Antarktydzie. Dalibyście radę nie myć się ponad miesiąc? Mnie przechodzą dreszcze obrzydzenia na samą myśl! Spanie przy kosmicznie niskiej temperaturze w namiocie. Codzienne wielokilometrowe wyprawy. Papranie się w odchodach i zamarzniętych ptasich zwłokach. I wszystko to w imię nauki!

Czy pingwiny mają kolana? Mają! A wiecie, jak najlepiej chodzić po lodzie? Jak pingwin, z głową wyciągniętą do przodu. Widzieliście kiedyś, żeby pingwin się przewrócił, chodząc po lodowcu? Nie, bo ma środek ciężkości w dobrym miejscu. Chciałabym napisać, że te i więcej ciekawostek o tych fascynujących zwierzętach przeczytacie w tej książce, ale niestety minęłabym się z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Homo sapiens i jego geny Johannes Krause, Thomas Trappe
Ocena 7,1
Homo sapiens i... Johannes Krause, Th...

Na półkach:

To nie tylko opowieść o tym, jak zaludniliśmy całą Ziemię, ale również skąd o tym wszystkim wiemy. Przecież osobiście nas tam nie było! Właściwie to jest pewnego rodzaju "reklama" nauki, bo autorzy dużo opowiadają o sposobach, w jaki dokonywano kolejnych odkryć.

Wiele punktów historii ludzkości było jeszcze niedawno w sferze domyślań, dzisiaj materiał DNA pozwala nam na opracowanie bardzo prawdopodobnych teorii. Wiemy, jakie choroby gnębiły ludzkość tysiące lat temu i lepiej znamy te, które przetrwały do dziś. Mamy argumenty, by zaprzeczyć tym, którzy chcą dzielić ludzkość na rasy ze względu na kolor skóry i inne cechy wyglądu. Możemy dużo wywnioskować o zmianach, jakie przechodziły nasze organizmy na podstawie tego co udało się znaleźć naukowcom. Byliście świadomi tego, że dawniej kobiety rodziły mniej dzieci, bo ich organizmy wstrzymywały owulację, ze względu na słabej jakości pokarm, który nie pozwoliłby na równoczesne karmienie niemowlaka i rozwijanie ciąży?

Czytałam tę książkę naprawdę z wielką ciekawością i żałuję, że o takich tematach nie opowiada się w szkole. Suchy schemat z neandertalczykiem i homo sapiens nie zastąpi opowieści o prawdziwych ludziach. Podobało mi się ogromnie!

To nie tylko opowieść o tym, jak zaludniliśmy całą Ziemię, ale również skąd o tym wszystkim wiemy. Przecież osobiście nas tam nie było! Właściwie to jest pewnego rodzaju "reklama" nauki, bo autorzy dużo opowiadają o sposobach, w jaki dokonywano kolejnych odkryć.

Wiele punktów historii ludzkości było jeszcze niedawno w sferze domyślań, dzisiaj materiał DNA pozwala nam na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jedna z tych pięknych książek, które chce się mieć. To również jedna z tych, które maksimum treści przekazują w minimum słów. Przykład tego, jak mówić o sprawach trudnych i bolesnych, prosto i zrozumiale. Jest naprawdę świetna, a zdjęcia tego nie oddają. Największe wrażenie zrobi na żywo. Zerknijcie na nią przy okazji wizyty w księgarni.

To książka o człowieku, który postanowił poukładać świat wedle własnego widzimisię, nie licząc się z nikim i niczym. I chociaż to opowieść o historii innego kraju, na naszym podwórku też znajdziemy takich, których pociąga podobnie totalitarne podejście. "Dyktator" to książka przestroga.

To jedna z tych pięknych książek, które chce się mieć. To również jedna z tych, które maksimum treści przekazują w minimum słów. Przykład tego, jak mówić o sprawach trudnych i bolesnych, prosto i zrozumiale. Jest naprawdę świetna, a zdjęcia tego nie oddają. Największe wrażenie zrobi na żywo. Zerknijcie na nią przy okazji wizyty w księgarni.

To książka o człowieku, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niech was nie zwiedzie ten radosny różowy kolor. To nie jest urocza książeczka dla dzieci. To "Bookface" czyli nowy portal społecznościowy dla pisarzy. Wiecie chyba, jak to na takich portalach wygląda. Trochę się trzeba pochwalić swoimi dokonaniami, ale wiadro pomyj na kogoś też czasem dobrze wylać. Jest obrazoburczo, jest wrednie, jest ostro, jest złośliwie, ale jest też zabawnie! Dużo ironii, spora dawka sarkazmu. Mnóstwo drobnych nawiązań do kultury, tej wysokiej i tej pop. Kilka prztyczków w nos. I wszystko okraszone świetnymi ilustracjami! Ja przeczytałam raz, ale zamierzam wracać do poszczególnych postaci. Trochę tylko szkoda, że tak niewiele kobiet udało się autorowi zamieścić na swoim "portalu". Niemniej jednak to jest idealna książka-prezent!

Niech was nie zwiedzie ten radosny różowy kolor. To nie jest urocza książeczka dla dzieci. To "Bookface" czyli nowy portal społecznościowy dla pisarzy. Wiecie chyba, jak to na takich portalach wygląda. Trochę się trzeba pochwalić swoimi dokonaniami, ale wiadro pomyj na kogoś też czasem dobrze wylać. Jest obrazoburczo, jest wrednie, jest ostro, jest złośliwie, ale jest też...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Szklany mag" to kolejna część przygód Ceony Twill. Przy pierwszym tomie byłam zaintrygowana stworzoną rzeczywistością, ale zaniepokojona niektórymi wątkami. W drugim też pojawia się pewien dysonans.

Jestem świadoma tego, że to jest młodzieżówka i może nie powinnam mieć takich samych wymagań, jak w stosunku do "dorosłej" powieści. Ale! Ta historia ma dwie warstwy. Pierwsza to magiczny świat, który jest oryginalny, ciekawy i niesamowicie mi się podoba. Druga to zależności między bohaterami, które były naiwne i nielogiczne. Jeśli z góry założycie, że ma być melodramatycznie, że dialogi mają być żywcem wyjęte z kanału "Romantica" i skupicie się na fabule i intrydze, będziecie zadowoleni. To jest ciekawa historia, tylko postaci zupełnie nierzeczywiste. Jeśli jednak nie jesteście w stanie przymknąć na to oka, nie wiem, czy jest sens, żebyście sięgali po tę serię.

Nie jestem pewna, ile tomów przewidziała autorka, ale jeśli to trylogia to chcę dowiedzieć się, co się stało z magiem i jego podopieczną. Nie sądzę, żebym miała siłę na więcej tomów. Natomiast to, czego nie można tej książce odmówić to na pewno przepiękna okładka!

"Szklany mag" to kolejna część przygód Ceony Twill. Przy pierwszym tomie byłam zaintrygowana stworzoną rzeczywistością, ale zaniepokojona niektórymi wątkami. W drugim też pojawia się pewien dysonans.

Jestem świadoma tego, że to jest młodzieżówka i może nie powinnam mieć takich samych wymagań, jak w stosunku do "dorosłej" powieści. Ale! Ta historia ma dwie warstwy. Pierwsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za każdym razem, kiedy słyszę o jakiejś niezwykle narcystycznej postaci, która charakteryzuje się dziwnymi poglądami, zastanawiam się jakim cudem porywa te tłumy. A potem zjawia się kolejna taka postać i kolejna. I znowu tłumy ludzi wierzą. Brian Deer bierze na tapet jedną z nich - doktora Wakefielda, któremu udało się oszukać świat.

Temat bardzo emocjonujący, zarówno wśród tych, którzy uwierzyli doktorowi Wakefieldowi, jak i tych, którzy stoją po stronie nauki. To wspaniałe, że takie książki powstają, bo im większą mamy wiedzę, tym trudniej wmówić nam kolejną teorię spiskową.

Ja się naprawdę nie dziwię, że niektórzy ludzie twierdzą, że dzieci chorują na autyzm przez szczepionki. To jest przecież takie proste. Szybkie pytanie i bardzo szybka odpowiedź. A żeby zrozumieć całą złożoność tematu, trzeba przeczytać ponad 400 stron wcale nie łatwego tekstu. Największą zaletą i równocześnie wadą tej książki jest właśnie jej złożoność i szczegółowość. Ktoś, kto wierzy w tezy Wakefielda po 50 stronach zrezygnuje z dalszego czytania.

Deer tłumaczy wszystkie oszustwa doktora Wakefielda, ale prowadzi nas też przez dziennikarskie śledztwo krok po kroku. Dopiero wtedy widać, jak dużo pychy, bezczelności i braku szacunku do ludzi wokół miał w sobie człowiek, który zachwiał medycyną i stał się guru antyszczepionkowców.

"Wojna o szczepionki" to dobry reportaż, ale wymagający. Spędzicie nad nim sporo czasu, ale wiedza wyniesiona z lektury jest tego warta.

Za każdym razem, kiedy słyszę o jakiejś niezwykle narcystycznej postaci, która charakteryzuje się dziwnymi poglądami, zastanawiam się jakim cudem porywa te tłumy. A potem zjawia się kolejna taka postać i kolejna. I znowu tłumy ludzi wierzą. Brian Deer bierze na tapet jedną z nich - doktora Wakefielda, któremu udało się oszukać świat.

Temat bardzo emocjonujący, zarówno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie da się ukryć, psychiatria JEST czarną owcą medycyny. To młoda dziedzina nauki i jeszcze nie do końca jej ufamy. Co więcej, wciąż niektórzy wstydzą się przyznać, że korzystają z pomocy psychiatry i zdarza się, że pacjenci przychodni i szpitali są stygmatyzowani. Lieberman postawił sobie za punkt honoru, by trochę ten dział medycyny odczarować.

Są ludzie, którzy mają dużą wiedzę na pewne tematy, ale nie potrafią jej przekazać. Są też tacy, którzy mimo braku odpowiedniego zaplecza, mają dar opowiadania i czytanie ich tekstów jest samą przyjemnością. Dobrze, gdy takie dwa odmienne talenty się łączą i razem tworzą jedno dzieło. Tego tutaj zabrakło. Ta książka jest wypełniona wiedzą po same brzegi i to jest jej ogromny plus. Minusem jest to, że niestety ciężko przez nią przebrnąć. To tytuł, którego się nie pochłania. Trzeba nad nim przysiąść, czyta się wolno i z trudem. Były rozdziały, które ciekawiły mnie ogromnie, jak np. ten opowiadający o traumie wojennej, ale były też takie, które nudziły mnie okrutnie.

Ja jestem ogromną fanką serii Wydawnictwa Poznańskiego "Zrozum". Pomysł promowania nauki w formie literatury popularnej jest czymś, czemu kibicuję całą sobą. Mnie osobiście nie zraża, gdy książka jest bardziej skomplikowana niż przeciętnie, ale zakładam, że są czytelnicy, którzy takie tytuły zostawiają po kilkudziesięciu stronach niedoczytane. Dlatego mam nadzieję, że kolejne książki z serii będą trochę bardziej przystępne. Mimo wszystko polecam "Czarną owcę medycyny"! Wystarczy, że okażecie jej odrobinę cierpliwości, a możecie się sporo dowiedzieć.

Nie da się ukryć, psychiatria JEST czarną owcą medycyny. To młoda dziedzina nauki i jeszcze nie do końca jej ufamy. Co więcej, wciąż niektórzy wstydzą się przyznać, że korzystają z pomocy psychiatry i zdarza się, że pacjenci przychodni i szpitali są stygmatyzowani. Lieberman postawił sobie za punkt honoru, by trochę ten dział medycyny odczarować.

Są ludzie, którzy mają...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Władcy strachu. Przemoc w sierocińcach i przełamywanie zmowy milczenia Dionisios Sturis, Ewa Winnicka
Ocena 7,8
Władcy strachu... Dionisios Sturis, E...

Na półkach:

Przemoc wobec dzieci to jeden z najtrudniejszych do czytania tematów. Sierocińce na wyspie Jersey to kolejny przykład na to, że człowiek otrzymujący władzę jest zdolny do przerażających czynów. A system sprawiedliwości nie działa tak, jak byśmy tego chcieli, zwłaszcza w małych społecznościach, w których najważniejsza jest ich własna reputacja.

"Władcy strachu" to jest bardzo dobrze napisany reportaż. Temat pokazany jest z wielu różnych stron. Autorzy przeplatają własne subiektywne przeżycia na wyspie ze szczegółowymi opisami poszkodowanych, z fragmentami zeznań, z opowieściami organów ścigania i tłumaczeniami sprawców. To książka, od której z jednej strony nie można się oderwać, bo czujemy potrzebę poznania tych przejmujących historii, a z drugiej musimy ją co chwilę odkładać, by głęboko odetchnąć. To książka, od której boli brzuch z nerwów.

Cenzura, krycie sprawców, odmawianie wszczęcia postępowań, śmiesznie małe odszkodowania dla ofiar i przede wszystkim ochrona reputacji wyspy. Od tego aż chce się krzyczeć! Naprawdę trudno uwierzyć, że w XXI wieku wciąż istnieją społeczności, które tak bardzo chcą żyć w oderwaniu od większej całości, jaką jest Europa i cała reszta świata. Uporczywe trzymanie się "tradycyjnych" idei i niedopuszczanie żadnych zewnętrznych wpływów jest niebezpieczne. O tym powinniśmy pamiętać zwłaszcza w obliczu tego, co dzieje się ostatnio w Polsce.

Przemoc wobec dzieci to jeden z najtrudniejszych do czytania tematów. Sierocińce na wyspie Jersey to kolejny przykład na to, że człowiek otrzymujący władzę jest zdolny do przerażających czynów. A system sprawiedliwości nie działa tak, jak byśmy tego chcieli, zwłaszcza w małych społecznościach, w których najważniejsza jest ich własna reputacja.

"Władcy strachu" to jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałam napisać, że ta książka to zbiór reportaży o ciężko chorych małych pacjentach, ale właściwie to więcej w niej przeczytamy o tym co dzieje się wokół nich. O rodzinach, które rozpadają się lub wreszcie odnajdują miłość. O rodzicach, którzy poświęcają całych siebie w walce z chorobą. O rodzeństwie, które schodzi na dalszy plan i musi szybciej wydorośleć. O znajomych, którzy nie wiedzą, jak się zachować. O lekarzach. O tych, którzy zobojętnieli na krzywdę i o tych, którzy przeżywają każdy kolejny wynik tak samo mocno. To historie o tym, jak jedna diagnoza przewartościowuje całe życie wielu osób jednocześnie.

Nie da się ukryć, to nie jest przyjemna lektura. To coś, z czym trzeba się zmierzyć, co się odkłada, bo wywołuje emocje. Autorka próbowała nas przeprowadzić przez te dramatyczne historie przy pomocy metafory wyspy. Wydaje mi się jednak ona tutaj zupełnie zbędna. Dodatkowe rozdziały były niepotrzebnymi uzupełniaczami. W tym przypadku opisywanie zwykłego życia miało o wiele większą moc. Nie chciałabym wartościować czyichś przeżyć, ale miałam poczucie, że brakowało w tym reportażu historii skrajnych. Dostaliśmy sam środek, a nie przekrój, tak jakby autorka obawiała się sięgnąć głębiej.

Podsumowując, to jest poruszający reportaż. Być może nie do końca trafiony z formą, ale na pewno pełen historii wartych poznania, oswajający temat, przypominający, że taka diagnoza może się przytrafić każdemu. Choroba nie wybiera stopnia zamożności, ilości miłości w rodzinie, czy wieku chorego. Strzela na chybił trafił.

Chciałam napisać, że ta książka to zbiór reportaży o ciężko chorych małych pacjentach, ale właściwie to więcej w niej przeczytamy o tym co dzieje się wokół nich. O rodzinach, które rozpadają się lub wreszcie odnajdują miłość. O rodzicach, którzy poświęcają całych siebie w walce z chorobą. O rodzeństwie, które schodzi na dalszy plan i musi szybciej wydorośleć. O znajomych,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, która powstała podczas lockdownu. Najpierw w odcinkach, a później przeredagowana na pełnoprawną powieść. Bezimienny główny bohater przyjeżdża w odwiedzinach do znajomego, który, okazuje się, wpakował się w poważne kłopoty.

Podobało mi się bardzo! Główny bohater jest w typie tajemniczego maczo, który wszystko potrafi i wychodzi cało z każdej opresji. Jest wartka akcja, dużo się dzieje. Przestępczy światek i w samym jego środku ten jeden sprawiedliwy. Wszyscy znamy ten motyw. Nikt się specjalnie nie dziwi wyjątkowym umiejętnościom bohatera. Spodziewamy się tego, że rozwiąże każdy problem, ale chyba Nie wiem, jak wy, ale ja lubię czasem poczytać coś mało wymagającego, zwłaszcza, gdy świat wokół dostarcza nam wystarczająco wiele problemów.

.
Ta książka nie jest podobna do ostatnich powieści tego autora. W "Żmijowisku", "Ranie", czy "Wyrwie"było dużo wnikania w umysł bohaterów. Autor skupiał się na psychologii i wewnętrznych przemyśleniach. Tutaj dostajemy ewidentnie kino akcji i raczej będzie to kilkuodcinkowy serial, bo zakończenie pozostawia duże pole manewru.Czekam na kolejny tom!

Książka, która powstała podczas lockdownu. Najpierw w odcinkach, a później przeredagowana na pełnoprawną powieść. Bezimienny główny bohater przyjeżdża w odwiedzinach do znajomego, który, okazuje się, wpakował się w poważne kłopoty.

Podobało mi się bardzo! Główny bohater jest w typie tajemniczego maczo, który wszystko potrafi i wychodzi cało z każdej opresji. Jest wartka...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Prokurator. Kobieta, która się nie bała Joanna Podgórska, Małgorzata Ronc
Ocena 7,4
Prokurator. Ko... Joanna Podgórska, M...

Na półkach:

Jak wielu z nas wie, że prokuratorem, który wsadził za kratki Trynkiewicza jest kobieta? Ja nie wiedziałam. Tymczasem Małgorzata Ronc udzieliła wywiadu o najciekawszych sprawach, przy których pracowała. Z tej opowieści wyłania się niesamowicie pracowita, odważna i bezkompromisowa kobieta.

Książka składa się z rozmowy i opisów konkretnych spraw. Czyta się ciekawie, zwłaszcza że opisane przypadki to często głośne wydarzenia, o których wielu z nas słyszało. Dla mnie interesujące było porównanie pracy w dwóch rzeczywistościach. Prokurator Małgorzata Ronc działała na przełomie dwóch ustrojów, więc jej opowieść zahacza o problemy z przystosowaniem, jakie miała policja po wprowadzeniu nowego systemu. To też opowieść o tym, jak bardzo polityka może wpływać na to, kto i jak wykonuje swoje obowiązki.

Duże wyrazy uznania dla prokuratorki, która osiągnęła tak wiele w zawodzie, który stereotypowo wiąże się z mężczyznami. Świetnie, że autorce udało się napisać książkę, która z jednej strony dużo mówi o wysiłku i talencie pani Ronc, a z drugiej nie stała się przesłodzoną laurką.

Jak wielu z nas wie, że prokuratorem, który wsadził za kratki Trynkiewicza jest kobieta? Ja nie wiedziałam. Tymczasem Małgorzata Ronc udzieliła wywiadu o najciekawszych sprawach, przy których pracowała. Z tej opowieści wyłania się niesamowicie pracowita, odważna i bezkompromisowa kobieta.

Książka składa się z rozmowy i opisów konkretnych spraw. Czyta się ciekawie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od trzech lat w październiku oczekuję dwóch wydarzeń. Pierwsze to moje urodziny, a drugie to premiera nowej książki Jakuba Szamałka! Autor nie zwalnia tempa i nie schodzi z poziomu. Każda kolejna książka jest tak samo dobra, jak poprzednia. Trzeci tom to część dalsza przygód Julity Wójcickiej i ponowne ostrzeżenie przed otaczającym nas, coraz bardziej cyfrowym, światem. Już samo przedsłowie powoduje ciarki na plecach.

Mam wrażenie, że niezależnie od tego, co bym napisała, będę powielać to, co już mówiłam przy okazji poprzednich części. Autor jest mistrzem obserwacji współczesnego świata. Przybliża nam nowoczesną technologię, która wcale nie wydaje się od tego bardziej przyjazna. Po każdym kolejnym tomie zerkam coraz bardziej podejrzliwie na mój własny telefon i komputer.

Szamałek pisze książki, które się pochłania. Akcja wciąga i porywa. Zanim się zorientowałam, czytałam ostatnie strony i żałowałam, że to już koniec serii. Postaci są bardzo "ludzkie". To nie wszystkowiedzący superbohaterowie, którzy potrafią dokonać niemożliwego. Jest dużo emocji, również strach, niezdecydowanie, czy zwyczajna upierdliwość.

"Gdziekolwiek spojrzysz" mogłoby stanąć na półce oznaczonej science fiction, gdyby nie to, że opisane technologie są tak bliskie. To książka, która oprócz doskonałej zabawy gwarantuje nam refleksję nad naszym podejściem do współczesnego świata.

Od trzech lat w październiku oczekuję dwóch wydarzeń. Pierwsze to moje urodziny, a drugie to premiera nowej książki Jakuba Szamałka! Autor nie zwalnia tempa i nie schodzi z poziomu. Każda kolejna książka jest tak samo dobra, jak poprzednia. Trzeci tom to część dalsza przygód Julity Wójcickiej i ponowne ostrzeżenie przed otaczającym nas, coraz bardziej cyfrowym, światem. Już...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czerwona baśń Wiktoria Korzeniewska, Agnieszka Wajda
Ocena 7,7
Czerwona baśń Wiktoria Korzeniews...

Na półkach:

Ja już jestem po wizycie w lesie. Nie było łatwo, ale przetrwałam! Jest dużo bardziej mrocznie, niż się spodziewałam. Bliżej tej książce do pierwotnych wersji drastycznych baśni braci Grimm niż do znanych nam bajek Disneya. Ale to właśnie w tym tkwi jej urok!
.
Nie wiem, czy wszyscy wiedzą, że Wiktoria (autorka) jest zmorą zakochaną w słowiańskości. Ach, jak bardzo to czuć! Te 150 stron jest przesiąknięte naszymi ludowymi wierzeniami w całkiem nowej odsłonie.

Od tej książki aż bije groza. Jest klimatycznie i baśniowo. Wiktoria czerpie z wielu już istniejących opowieści i motywów, ale robi to niesamowicie zgrabnie. W żadnym momencie nie miałam myśli "to już było". Jest świeżo i nietradycyjnie, co było o tyle trudne, że ta książka złożona jest wręcz z tradycji i obrzędów.

Przeszkadzało mi to, że jest w niej trochę za dużo przenośni, metafor i innych niedopowiedzeń, ale myślę, że to akurat dla kogoś innego może być duży plus. Mnie te fragmenty nużyły.

Cieszę się, że mogłam rozpocząć jesień tą książką! I jeszcze dodam, że ilustracja na okładce naprawdę zasługuje na twardą oprawę! ;)

Ja już jestem po wizycie w lesie. Nie było łatwo, ale przetrwałam! Jest dużo bardziej mrocznie, niż się spodziewałam. Bliżej tej książce do pierwotnych wersji drastycznych baśni braci Grimm niż do znanych nam bajek Disneya. Ale to właśnie w tym tkwi jej urok!
.
Nie wiem, czy wszyscy wiedzą, że Wiktoria (autorka) jest zmorą zakochaną w słowiańskości. Ach, jak bardzo to czuć!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Były policjant, śmiertelna choroba, wielokrotne morderstwo, tajemnicze bliźniaczki, wielka polityka, wojskowy implant, ryzykowne śledztwo, mroczne miasto. Oj dzieje się w tej książce!

Od razu się przyznaję, że nie znam się na cyberpunku zupełnie. To moja pierwsza książka z takim motywem przewodnim. Wcześniej być może miałam do czynienia tylko z jakimś filmem. Nie będę oceniać tego, czy ta książka wystarczająco dobrze wpisuje się w klimat, bo się na tym nie znam. Mi osobiście wydaje się, że tej technologii było odrobinę za mało.

Fabuła jest ciekawa, dostajemy dużo dialogów i akcji, więc czyta się bardzo szybko. Być może to sprawia, że nie jesteśmy w stanie za bardzo zagłębić się w opisywany świat, ale na pewno będzie plusem dla tych, których rozbudowane opisy nudzą. Przypominało mi to trochę scenariusz filmowy. Scena, cięcie i kolejna scena, nie ma czasu na przemyślenia i portret psychologiczny bohatera. Nie traktuję tego jako wadę, lubię od czasu do czasu przeczytać taką książkę.

Na koniec muszę jeszcze dodać, że słyszałam wiele o nie do końca poprawnych tekstach autora w poprzednich książkach, ale pomyślałam, że być może czasy się zmieniły i on sam dorósł i tym razem się powstrzyma. Nie udało się, rzeczywiście kilka dziwnych, seksistowskich tekstów udało mu się przemycić. Za każdym razem miałam skojarzenie z latami 90 i grami komputerowymi, w których skąpo ubrana, śliczna laleczka ratuje świat.

Podsumowując, jeśli lubicie książki, w których akcja pędzi, jak w filmie i jesteście w stanie przymknąć oko na pewne rzeczy, będziecie się dobrze bawić podczas czytania:)

Były policjant, śmiertelna choroba, wielokrotne morderstwo, tajemnicze bliźniaczki, wielka polityka, wojskowy implant, ryzykowne śledztwo, mroczne miasto. Oj dzieje się w tej książce!

Od razu się przyznaję, że nie znam się na cyberpunku zupełnie. To moja pierwsza książka z takim motywem przewodnim. Wcześniej być może miałam do czynienia tylko z jakimś filmem. Nie będę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To już drugi tom opowieści o komisarzu Kastorze Grudzińskim. Zmiana ustroju państwa wpływa na światek przestępczy w ogromnym stopniu. Kryminaliści stają się coraz bardziej bezczelni i coraz więcej chcą zagarnąć, podczas gdy policja stoi w miejscu, niedofinansowana i pozbawiona mocnego przywództwa. Niełatwe zadanie czeka na Kastora.

Z jednej strony komisariat ukazany w książce przypomina pełen absurdów "13 posterunek", z drugiej Kastor jak Despero z "Pit Bulla" posługuje się metodami, które nie wszyscy są w stanie zaakceptować. Miłoszewski stworzył bohatera z krwi i kości, twardego glinę, którego nie można przekupić, ale który, kiedy trzeba, wchodzi w świat przestępczy bez wahania.

Ta książka to też duża dawka nostalgii. Pamiętacie czasy bez telefonów komórkowych? Pamiętacie samochody odpalane na popych? Mój umysł przyzwyczajony do roku 2020, aż buntował się przed tą całą prowizorką przedstawionej Polski lat 90. Autor nie poprzestał na opisach przedmiotów i sytuacji. Pokusił się też o słownictwo z "epoki". Fajowska ta książka, co nie?

Ja naprawdę mam nadzieję, że to nie jest koniec. Polubiłam ten świat i nie chcę się jeszcze rozstawać z Kastorem.

To już drugi tom opowieści o komisarzu Kastorze Grudzińskim. Zmiana ustroju państwa wpływa na światek przestępczy w ogromnym stopniu. Kryminaliści stają się coraz bardziej bezczelni i coraz więcej chcą zagarnąć, podczas gdy policja stoi w miejscu, niedofinansowana i pozbawiona mocnego przywództwa. Niełatwe zadanie czeka na Kastora.

Z jednej strony komisariat ukazany w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka bez słów. No może kilka się znajdzie. ;) Nie wiem, czy pamiętacie, jak wyglądały książki dla dzieci w latach dziewięćdziesiątych. Błyszcząca okładka i upiorne ilustracje. Jak ja się ogromnie cieszę, że te lata już minęły i aktualnie książki przypominają małe dzieła sztuki. Wydawcy pozwalają autorom puścić wodze fantazji, a im nie trzeba dwa razy powtarzać. Powstają szalone projekty, takie jak ten, bo czemu by nie przewiercić dziury przez sam środek?

Uwielbiam dobrze napisane lub narysowane książki dla dzieci. Na pierwszy rzut oka widać, że "Dziura" jest pięknie wydana. Minimalistyczna forma picturebooka podoba mi się ogromnie. Kiedy zajrzycie do środka przekonacie się, że jest też pełen treści. Mamy historię, zwrot akcji, zabawny finał. Dla tych, którzy lubią pogłówkować, znajdzie się też morał z ponadczasowym przesłaniem. Główny bohater jest naprawdę uroczy. To jedna z tych książek, której zakup możecie całkowicie usprawiedliwić, nawet jeśli nie macie dzieci! :)

Książka bez słów. No może kilka się znajdzie. ;) Nie wiem, czy pamiętacie, jak wyglądały książki dla dzieci w latach dziewięćdziesiątych. Błyszcząca okładka i upiorne ilustracje. Jak ja się ogromnie cieszę, że te lata już minęły i aktualnie książki przypominają małe dzieła sztuki. Wydawcy pozwalają autorom puścić wodze fantazji, a im nie trzeba dwa razy powtarzać. Powstają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytułowy doktor Bogumił pod koniec XIX wieku rozpoczyna pracę w szpitalu, który na pewno nie przypomina tego, co znamy z naszych czasów. Brud, smród, krew i wydzieliny. Lekarze działają na omacku, a śmierć jest rutyną. W tych okolicznościach poznajemy młodego doktora, który niejedno ma za uszami.

Ten rodzaj książek jest jednym z moich ulubionych! Z jednej strony wciągająca, pełna szczegółów fabuła, a z drugiej prawdziwe, historyczne wydarzenia, które stanowią tło dla czytanej powieści. Autorka przeplata losy fikcyjnych bohaterów z rzeczywistymi postaciami, więc przy okazji dowiadujemy się jaką drogę musiała przejść medycyna, jako nauka, by być w tym miejscu, w którym jest teraz. Wynalazca eteru, propagator aseptyki i wiele innych wielkich umysłów tamtego czasu - wszyscy pojawiają się na kartach tej powieści.

Książki Ałbeny Grabowskiej są szczegółowe i mięsiste, czasem mam wrażenie, że aż "ciężkie" od informacji, ale to nadaje im prawdziwości i sprawia, że człowiek zatapia się w opisywanym świecie. Bogumił Korzyński jest jedną z bardziej irytujących postaci, o jakich ostatnio czytałam. Wzbudza jednak na tyle sympatii, że kibicowałam mu, by wybrnął ze swoich problemów, chociaż moją ukochaną bohaterką jest na pewno Augusta. To kobieta, o takiej sile i inteligencji, że dzisiaj mogłaby zostać prezydentką. W XIX wieku na ziemiach polskich pod zaborami niewiele mogła, ale marzyła o niemożliwym i robiła wszystko, by te marzenia spełnić.

Już teraz wiem, że ta książka będzie w mojej "topce" tego roku. Stanowczo za mało o niej słychać, bo to nie tylko ciekawa powieść, ale też książka o historii medycyny, o emancypacji i o ludziach, którzy pragnęli zmieniać świat.

Tytułowy doktor Bogumił pod koniec XIX wieku rozpoczyna pracę w szpitalu, który na pewno nie przypomina tego, co znamy z naszych czasów. Brud, smród, krew i wydzieliny. Lekarze działają na omacku, a śmierć jest rutyną. W tych okolicznościach poznajemy młodego doktora, który niejedno ma za uszami.

Ten rodzaj książek jest jednym z moich ulubionych! Z jednej strony...

więcej Pokaż mimo to