rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Szkoda, że zrezygnowano z polskiego wydania. Książka naprawdę miała duży potencjał, niedoceniony jak widać przez czytelników. Cóż, pozostaje zakończyć serię wersją anglojęzyczną. ;)

Szkoda, że zrezygnowano z polskiego wydania. Książka naprawdę miała duży potencjał, niedoceniony jak widać przez czytelników. Cóż, pozostaje zakończyć serię wersją anglojęzyczną. ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Anioły...

Wydawałoby się - temat bardzo wdzięczny, dający pole do popisu i nadal całkiem popularny (szkoda tylko, że w większości pod postacią czegoś na kształt paranormalnego love story, gdzie owo love story jest, na moje nieszczęście, wątkiem głównym). Zdawało mi się, że po tylu książkach o podobnej tematyce, które przeczytałam i obejrzeniu serialu "Supernatural" nic już w zakresie "wywracania rzecz do góry nogami" mnie nie zdziwi.

A jednak.
Powiem krótko - zazdroszczę autorowi pomysłowości, jednak pragnę tutaj zabrzmieć z lekka ironicznie, bo... No właśnie. Pan autor moim zdaniem troszeczkę przedobrzył w pogoni za oryginalnością koncepcji - zupełnie jakby bardzo nie chciał powielać jakichkolwiek schematów, tworząc swoje własne, które, prawdę powiedziawszy, nie zdołały mnie przekonać. Świat aniołów bazuje na pewnych podstawach, które wszyscy znamy. Mamy jasno zaznaczone granice: niebo - dobro, piekło - zło. W "Ósmym Archaniele" możemy pożegnać się z czarno-białym tokiem myślenia, bo wszystko jest tutaj przytłaczająca mieszanką odcieni szarości i zamienione miejscami. Nie podobały mi się te wszystkie teorie spiskowe, udowadniające rzekome dobre intencje Lucyfera (zwanego także Luckiem, tudzież Lucusiem), kochającego ludzi i próbującego ich chronić przed Bogiem, który nie wiedzieć po co ich stworzył, bo jak dotąd to tylko ich ogranicza, męczy... i w gruncie rzeczy jest niedobrym Tatusiem. Ble i fuj. A Archanioł Michał jest despotycznym megalomanem z dyktatorskim zapędem. A do tego sadystą. Z zamiłowania, bo jakżeby inaczej. I samozwańczym władcą Miasta Aniołów, które to jest siedzibą tychże istot w niebie. Koncepcja z pewnością ciekawa i nietuzinkowa, sam bohater ciekawie skonstruowany, ale... tak jak i cała reszta - przejaskrawiony.
Dodajmy do tego jeszcze specyficzne poczucie humoru objawiające się masą soczystych przekleństw, swoistą sferą erotyczną (tak, anioły są gender, drodzy państwo, więc płeć partnera nie ma większego znaczenia, ale... bądźmy tolerancyjni). A! I na dokładkę powiem, że Lucyfer objawia się mentalnością chwiejnego emocjonalnie pięciolatka, a Azazel pali w niebie skręty, bo przecież wolno.
Może i niektórym ten typ literatury się bardzo podoba. Mnie średnio, ale nie mogę też nazwać tej powieści złą, bo wciągnęła mnie, mimo wszystko i jestem ciekawa dalszych losów Emanuela, a więc... nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. 5/10 za zainteresowanie czytelnika się należy. ;)

Anioły...

Wydawałoby się - temat bardzo wdzięczny, dający pole do popisu i nadal całkiem popularny (szkoda tylko, że w większości pod postacią czegoś na kształt paranormalnego love story, gdzie owo love story jest, na moje nieszczęście, wątkiem głównym). Zdawało mi się, że po tylu książkach o podobnej tematyce, które przeczytałam i obejrzeniu serialu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To, co mi się w tej części nie podobało to odczucie, że pewne wątki autorka komplikowała wręcz na siłę, czyniąc je niezbyt zrozumiałymi i mało wiarygodnymi w odniesieniu do wydarzeń pierwszego tomu. No i język... zbyt potoczny, jak dla mnie.

To, co mi się w tej części nie podobało to odczucie, że pewne wątki autorka komplikowała wręcz na siłę, czyniąc je niezbyt zrozumiałymi i mało wiarygodnymi w odniesieniu do wydarzeń pierwszego tomu. No i język... zbyt potoczny, jak dla mnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybitna. Po prostu wybitna. Cóż można więcej powiedzieć? Powieść napisana w sposób tak lekki, a zarazem tak bardzo dający do myślenia... Nie jest łatwo osiągnąć taki efekt, zwłaszcza, kiedy bazować trzeba na wydarzeniach realnych. Mam duży podziw dla autora za tak umiejętne ujęcie tematu, za pokazanie nam uniwersalnych wzorów osobowościowych, nie będących bynajmniej wzorami idealnymi, bo książka wyraźnie daje do zrozumienia, że takich ludzi nie ma, a także za przypomnienie czytelnikom, że istnieją rzeczy ważne i ważniejsze - grunt to umieć wybrać. "Kamienie..." wycisnęły ze mnie kilka łez, a muszę powiedzieć, że wzruszyć mnie niełatwo, więc... Panie Kamiński, chylę czoła!

Wybitna. Po prostu wybitna. Cóż można więcej powiedzieć? Powieść napisana w sposób tak lekki, a zarazem tak bardzo dający do myślenia... Nie jest łatwo osiągnąć taki efekt, zwłaszcza, kiedy bazować trzeba na wydarzeniach realnych. Mam duży podziw dla autora za tak umiejętne ujęcie tematu, za pokazanie nam uniwersalnych wzorów osobowościowych, nie będących bynajmniej wzorami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Arcydzieło. Śmiało stwierdzam, że "Złodziejka książek" to arcydzieło, całkiem zasłużenie znajdujące się na liście bestsellerów.

Czytałam już wiele książek o wojennej tematyce, dlatego z góry przewidywałam, co mnie czeka, kiedy wreszcie odegnę okładkę i zatopię się w starannie wydrukowanych słowach. Ale jednego nie przewidziałam... Nie przewidziałam, że utonę w niej całkowicie. A trzeba było, bo jak mawiała Liesel - główna bohaterka - słowa mają wielką moc. Czymże bowiem byłby świat bez słów?

Właśnie... To i wiele innych pytań jest nam zadawanych w trakcie lektury przez jej osobliwego narratora, jakim jest... sama Śmierć. Z jednym, małym detalem - Śmierć przedstawia się tu w formie męskiej. W każdym razie ten niezwykły przewodnik prowadzi nas przez zagmatwany świat rozpalony wojną i usiany słowami pełnymi nazistowskich ideałów. Słowami strząsanymi z drzew, kiedy dojrzeją na tyle, by mogły trafić do głów niemieckich obywateli. Słowami, które bywają strząsane przez małe dziewczynki kradnące książki... Prowadzi nas przez świat widziany z drugiej strony medalu - widziany setkami par rozmaitych oczu. Bo i wachlarz postaci mamy dość obszerny. Każda z nich jest inna, każda co innego wnosi w tę historię, lecz, co najważniejsze, nie ma postaci bezużytecznych. Każdy odgrywa jakąś rolę, choćby i najmniejszą. Nie ma nadmiaru "zapychaczy" - są tylko fakty i zdarzenia, przeplecione umiejętnie z opisami adekwatnych przeżyć i pojedynczymi uwagami Śmierci.

Choć z początku styl narracji może nas męczyć - wydawać się pogmatwanym, chaotycznym, niekiedy pobieżnie traktującym czytelnika, bądź zbytnio wybiegającym w przyszłość, by za chwilę znów cofnąć zegar... Ale jest tego warta. Zdecydowanie. A, tak nawiasem mówiąc... Kiedy zostajemy przedwcześnie uprzedzeni o mającym nastąpić dopiero za kilkanaście stron wydarzeniu, czujemy się już na nie przygotowani - szok mija, a dzięki temu sprytnemu zabiegowi szybciej pragniemy dotrzeć do powodu owego zdarzenia, a następnie jego konsekwencji. Czyni to akcję znacznie bardziej dynamiczną. Nie musi zawsze trzymać w napięciu. Wystarczy, że porusza dogłębnie... i na długo. Wszystkim jak najbardziej polecam!

Arcydzieło. Śmiało stwierdzam, że "Złodziejka książek" to arcydzieło, całkiem zasłużenie znajdujące się na liście bestsellerów.

Czytałam już wiele książek o wojennej tematyce, dlatego z góry przewidywałam, co mnie czeka, kiedy wreszcie odegnę okładkę i zatopię się w starannie wydrukowanych słowach. Ale jednego nie przewidziałam... Nie przewidziałam, że utonę w niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chociaż może wydać się to dziwne, "Hobbita" przeczytałam będąc w czwartej klasie szkoły podstawowej z dość dużym (jak na swój wiek) zrozumieniem i wcale tej lektury nie żałowałam. Do dziś pamiętam te niezwykłe przygody Bilba i gromady krasnoludów. :) Zawsze traktowałam i traktować będę tę powieść jako jedyną z dzieł Tolkiena odznaczającą się tak dużą baśniowością i właśnie w tą stronę - bajkowego świata - skręcającą. Dobra jako mały "przedsmak" Trylogii. ;)

Chociaż może wydać się to dziwne, "Hobbita" przeczytałam będąc w czwartej klasie szkoły podstawowej z dość dużym (jak na swój wiek) zrozumieniem i wcale tej lektury nie żałowałam. Do dziś pamiętam te niezwykłe przygody Bilba i gromady krasnoludów. :) Zawsze traktowałam i traktować będę tę powieść jako jedyną z dzieł Tolkiena odznaczającą się tak dużą baśniowością i właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyka :) Przeczytałam, co prawda jako lekturę, ale nie zawiodła moich oczekiwań. ;) Ogółem - pozycja bardzo ciekawa i zdecydowanie godna polecenia!

Klasyka :) Przeczytałam, co prawda jako lekturę, ale nie zawiodła moich oczekiwań. ;) Ogółem - pozycja bardzo ciekawa i zdecydowanie godna polecenia!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pamiętam, kiedy mama czytała mi to w dzieciństwie. Wtedy niewiele z jej treści rozumiałam, lecz kiedy przeczytałam ją po latach stwierdziłam z zaskoczeniem, że to wcale nie jest głupia książka! Owszem, napisana w dość swoisty sposób, można by nawet powiedzieć nieco... dziecinny? Ale chyba na tym właśnie polega główny fortel tej książki - pod wierzchnią warstwą sielanki ukryć smutne niekiedy tragiczne wojenne realia. Ciężko mi więc powiedzieć, do jakiego grona czytelników tak naprawdę jest ona adresowana, ale myślę, ze nikomu nie zaszkodzi po nią sięgnąć, zwłaszcza, że ilustracje przednie. ;)

Pamiętam, kiedy mama czytała mi to w dzieciństwie. Wtedy niewiele z jej treści rozumiałam, lecz kiedy przeczytałam ją po latach stwierdziłam z zaskoczeniem, że to wcale nie jest głupia książka! Owszem, napisana w dość swoisty sposób, można by nawet powiedzieć nieco... dziecinny? Ale chyba na tym właśnie polega główny fortel tej książki - pod wierzchnią warstwą sielanki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiem szczerze, na samym początku uczucia względem powieści miałam mieszane... jednak im dalej zagłębiałam się w tą niesamowitą historię, tym trudniej było się od niej oderwać! :) Książka naprawdę ciekawa i wciągająca - zwłaszcza dla tych, co lubią odrobinę historii w tle. Język dobrany wręcz idealnie - oddaje klimat opisanej epoki (ach, kochana staropolszczyzna!). Podobało mi się też wprowadzenie postaci rzeczywistych, jak np. Kochanowskiego czy wielu innych. Takie małe (z pozoru) zabiegi potrafią dodać dużo realizmu. Ogółem, smaczny kąsek dla wielbicieli dawnych czasów i nie tylko. ;) Polecam!
PS. Będąc ostatnio w Krakowie miałam przyjemność osobiście spotkać się z autorem - wspaniały człowiek! :) Opowiadać potrafi równie zajmująco jak pisać. Niewielu znam takich ludzi. ;)

Powiem szczerze, na samym początku uczucia względem powieści miałam mieszane... jednak im dalej zagłębiałam się w tą niesamowitą historię, tym trudniej było się od niej oderwać! :) Książka naprawdę ciekawa i wciągająca - zwłaszcza dla tych, co lubią odrobinę historii w tle. Język dobrany wręcz idealnie - oddaje klimat opisanej epoki (ach, kochana staropolszczyzna!)....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wstrząsająca historia... Polecam. Potrafi wiele uświadomić.

Wstrząsająca historia... Polecam. Potrafi wiele uświadomić.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Baczyński to mój ulubiony poeta. Dla mnie mogą się schować narodowi wieszcze (bez obrazy dla nich), bo Pan Baczyński ma to właśnie przesłanie, którego ja oczekuję. Ma też nastrój... nastrój jego wierzy jest niesamowity. Potrafił plastycznie ująć własne cierpienie w piękne, melodyjne słowa i poskładać w wersy. To dopiero poezja!

Baczyński to mój ulubiony poeta. Dla mnie mogą się schować narodowi wieszcze (bez obrazy dla nich), bo Pan Baczyński ma to właśnie przesłanie, którego ja oczekuję. Ma też nastrój... nastrój jego wierzy jest niesamowity. Potrafił plastycznie ująć własne cierpienie w piękne, melodyjne słowa i poskładać w wersy. To dopiero poezja!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część - bez zarzutu. Postać Wernera jest ukazana w sposób całkiem rzeczywisty, a jego wewnętrzne "przewartościowanie" nie następuje zbyt gwałtownie, więc brawa dla autora! Co się jednak tyczy drugiego tomu... niestety zalatuje NRD-owską propagandą, dlatego za całość daję ocenę "dobrą".

Pierwsza część - bez zarzutu. Postać Wernera jest ukazana w sposób całkiem rzeczywisty, a jego wewnętrzne "przewartościowanie" nie następuje zbyt gwałtownie, więc brawa dla autora! Co się jednak tyczy drugiego tomu... niestety zalatuje NRD-owską propagandą, dlatego za całość daję ocenę "dobrą".

Pokaż mimo to