rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Meksyk - kraj kontrastów Sonia Draga, Łukasz Gołębiewski
Ocena 5,7
Meksyk - kraj ... Sonia Draga, Łukasz...

Na półkach: ,

Meksyk - kraj, który od zawsze wydawał mi się fascynujący. I zapewne taki jest. Jako że nie mam możliwości, aby go odwiedzić, miałam nadzieję, że książka "Meksyk - kraj kontrastów" Soni Dragi i Łukasza Gołębiewskiego pozwoli mi zapoznać się z tym krajem bliżej bez wychodzenia z domu. Niestety - moje rozczarowanie było tak wielkie jak sama stolica Meksyku.
Cóż, nie bez powodu książki podróżnicze Wojciecha Cejrowskiego cieszą się tak dużym powodzeniem - w porównaniu z jego powieściami, "Meksyk - kraj kontrastów" wypada bardzo blado. Nie ma tu unikalnych opowieści samych autorów (a takich w książkach Cejrowskiego czy Pawlikowskiej jest cała masa i to one są najciekawszą częścią ich książek), ani specjalnego zafascynowania krajem - owszem, autorzy wielokrotnie wspominają, jak bardzo Meksyk kochają, wielbią i co tam jeszcze, jednak na kartach książki wcale tego nie widać. Wręcz przeciwnie - na tubylców patrzą jak na zacofanych biedaków, ponieważ w ich mniemaniu, w mniemaniu "ludzi jaśnie oświeconych", życie bez TV czy Internetu nie jest życiem. Autorzy nawet przez chwilę nie zastanowili się, że może takie życie tubylcom odpowiada. Co więcej - wręcz wyśmiewają warunki, w jakich mieszkają tubylcy w dżungli, rdzenni mieszkańcy tamtych terenów. Czy tak powinny wyglądać relacje podróżników? Chyba nie. Sam styl pisania również nie wciąga - odnosi się wrażenie, jakby czytało się nudną książkę do historii. Moim zdaniem Sonia Draga opisałaby to lepiej niż Łukasz Gołębiewski - jedyny rozdział jej autorstwa o spotkaniu u szamana jest dosyć ciekawy, więc może to pan Łukasz nie jest stworzony do pisania książek podróżniczych.
Podsumowując - książka wcale nie jest opowieścią o cudownym, niesamowitym Meksyku - nie przybliża nam zbytnio mentalności ludzi, ich codziennego życia. Myślę, że wydano tyle wartych uwagi książek, że tę pozycję można pominąć bez żadnej straty.

Meksyk - kraj, który od zawsze wydawał mi się fascynujący. I zapewne taki jest. Jako że nie mam możliwości, aby go odwiedzić, miałam nadzieję, że książka "Meksyk - kraj kontrastów" Soni Dragi i Łukasza Gołębiewskiego pozwoli mi zapoznać się z tym krajem bliżej bez wychodzenia z domu. Niestety - moje rozczarowanie było tak wielkie jak sama stolica Meksyku.
Cóż, nie bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co za nudna powieść! Sięgnęłam po nią dlatego, iż sam Stephen King na okładce zachęca do lektury słowami: "Napięcie rośnie z każdą minutą". Myślę, że bardziej odpowiednie byłoby stwierdzenie "Nuda rośnie z każdą minutą".
Sam pomysł na książkę zły nie był, z przyjemnością sięgnęłam po książkę sensacyjną, która nie opierała się na morderstwach, a seryjnych napadach - miała to być miła odmiana. Jednak autor chyba zapomniał, iż powieść sensacyjna zawiera wartką akcję (mam wątpliwości, czy tutaj jakakolwiek akcja była), co więcej - same dialogi, styl pisania przypomina mi książki dla młodzieży. Serio, "Miasto złodziei" napisane jest w taki sposób, jakby książka przeznaczona była dla osób niepełnoletnich. I nawet nieliczne wulgaryzmy tego nie zmieniają. I jeszcze ten kiepski wątek miłosny z dialogami rodem z harlequinów... Podsumowując - Chuck Hogan nie popisał się. Zdecydowanie nie polecam.

Co za nudna powieść! Sięgnęłam po nią dlatego, iż sam Stephen King na okładce zachęca do lektury słowami: "Napięcie rośnie z każdą minutą". Myślę, że bardziej odpowiednie byłoby stwierdzenie "Nuda rośnie z każdą minutą".
Sam pomysł na książkę zły nie był, z przyjemnością sięgnęłam po książkę sensacyjną, która nie opierała się na morderstwach, a seryjnych napadach - miała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy "Prawda ukryta w oczach" jest książką, która na długo pozostanie w mojej pamięci? Raczej nie. Czytam sporo sensacyjnych powieści, co więcej - mam skłonność do zapominania tych, które mnie nie zainteresowały. A właśnie tak było z książką Giorgia Falettiego. Niby pomysł był niezły, ale bez wątpienia powieści czegoś brakowało. Podczas lektury jedynie raz (!) zdarzyło mi się poczucie nieodpartej chęci, by czytać dalej w celu rozwikłania interesującego wątku. Brakowało mi krótkich, ale trafnych dialogów, wartkiej akcji i jeszcze czegoś, czego nie potrafię określić. Może Faletti za bardzo chciał wszystko dokładnie opisać, w wyniku czego książka zawiera wiele monotonnych fragmentów? W każdym razie, Falettiego jako pisarza nie skreślam - podobno jego pierwsza powieść "Ja zabijam" jest warta uwagi, dlatego też sądzę, iż przeczytanie tej powieści okaże się o wiele większą przyjemnością.

Czy "Prawda ukryta w oczach" jest książką, która na długo pozostanie w mojej pamięci? Raczej nie. Czytam sporo sensacyjnych powieści, co więcej - mam skłonność do zapominania tych, które mnie nie zainteresowały. A właśnie tak było z książką Giorgia Falettiego. Niby pomysł był niezły, ale bez wątpienia powieści czegoś brakowało. Podczas lektury jedynie raz (!) zdarzyło mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Maria Nurowska. Przyznam, że jeszcze niedawno jej nazwisko niewiele mi mówiło. Jednak jakiś czas temu przeczytałam wywiad z autorką i wtedy mnie olśniło! 'A, to ta od "Rosyjskiego kochanka"!' - pomyślałam. Dlatego też kiedy ostatnio znalazłam tę książkę w bibliotece, od razu postanowiłam ją przeczytać. Początkowo byłam nastawiona sceptycznie - powieść o polskiej kobiecie w okresie menopauzy, a więc powieść, jakich pełno w kategorii "polska literatura współczesna". Nie rozumiem zachwytów nad takimi książkami, które moim zdaniem skierowane są do kobiet o podobnym życiorysie, kobiet w depresji, kobiet nieszczęśliwych, a dla mnie, osoby młodej, takie książki są przerażająco nudne i.. śmieszne. Jednak na temat "Rosyjskiego kochanka" przeczytałam wiele pozytywnych opinii, także na tej stronie. Pomyślałam sobie, że może Maria Nurowska okaże się pisarką, która potrafi stworzyć świat, który nie kręci się wokół tandetnych przemyśleń o samotności, starzejącym się ciele i nieszczęśliwym życiu, czego w książkach Grocholi czy Kalicińskiej pełno.
Cóż. Zawiodłam się na całej linii. Po pierwsze, zarówno tytuł, jak i opis powieści od razu skojarzył mi się ze "Spóźnionymi kochankami" Williama Whartona, nawiasem mówiąc - moim zdaniem to książka wspaniała, genialna. Być może Maria Nurowska także chciała opisać niebanalną, trudną miłość na tle romantycznego Paryża. Czy jej się to udało? W żadnym wypadku. Ani nie oddała klimatu francuskiej kultury, atmosfery samego miasta, ani nie stworzyła ze związku Julii i Saszy czegoś niezwykłego. Ot, zwykła, nużąca powieść o starzejącej się babie, która bez końca rozmyśla o swoim obwisającym brzuchu. Niby Nurowska chciała dodać powieści trochę refleksji, zarówno o trudnym dzieciństwie bohaterki, samotności, upływającym czasie, jak i akceptacji takiego związku, jednak jej przemyślenia nadają się jedynie do wydrukowania w kobiecych pismach typu "Pani domu", "Pani wszechświata" czy "Jestem kobietą". Na tak bzdurne przemyślenia szkoda papieru, którego zapewne na wydanie książki poszło sporo.

Maria Nurowska. Przyznam, że jeszcze niedawno jej nazwisko niewiele mi mówiło. Jednak jakiś czas temu przeczytałam wywiad z autorką i wtedy mnie olśniło! 'A, to ta od "Rosyjskiego kochanka"!' - pomyślałam. Dlatego też kiedy ostatnio znalazłam tę książkę w bibliotece, od razu postanowiłam ją przeczytać. Początkowo byłam nastawiona sceptycznie - powieść o polskiej kobiecie w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wakacje Mikołajka René Goscinny, Jean-Jacques Sempé
Ocena 7,7
Wakacje Mikołajka René Goscinny, Jean...

Na półkach: , ,

"Wakacje Mikołajka", jak i pozostałe książki cyklu, mają jedną ogromną wadę - są za krótkie, no bo co w końcu, kurczę blade! Takie genialne książki dla dzieci (i nie tylko) powinny mieć setki stron, powinny nigdy się nie kończyć... :)

"Wakacje Mikołajka", jak i pozostałe książki cyklu, mają jedną ogromną wadę - są za krótkie, no bo co w końcu, kurczę blade! Takie genialne książki dla dzieci (i nie tylko) powinny mieć setki stron, powinny nigdy się nie kończyć... :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książek Krajewskiego nie czytam chronologicznie - czytam te, które znajduję w bibliotece. Dlatego też Edwarda Popielskiego poznałam podczas lektury "Liczby Charona", a dopiero teraz dane mi było wzięcie w dłonie "Erynii", wcześniejszej powieści cyklu. Z pewnością ta książka spodobała mi się bardziej - "Liczby Charona" czytałam dość powoli, akcja trochę mnie nudziła, natomiast "Erynie" poszły szybko i sprawnie, ponieważ powieść ma w sobie to, co w kryminałach lubię - szybką akcję, dość krótkie, ale interesujące rozdziały oraz intrygujący portret zabójcy. Kryminały Krajewskiego są też godne polecenia z tego względu, iż przedstawiają zbrodnie i dochodzenia dziejące się na "naszym podwórku", a więc w polskich realiach - miła odmiana po milionie kryminałów i książek sensacyjnych, których akcja najczęściej rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych.

Książek Krajewskiego nie czytam chronologicznie - czytam te, które znajduję w bibliotece. Dlatego też Edwarda Popielskiego poznałam podczas lektury "Liczby Charona", a dopiero teraz dane mi było wzięcie w dłonie "Erynii", wcześniejszej powieści cyklu. Z pewnością ta książka spodobała mi się bardziej - "Liczby Charona" czytałam dość powoli, akcja trochę mnie nudziła,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do tej pory raczej spotykałam się z książkami opisującymi życie w łagrach. Natomiast "Nie wyrównany rachunek" to opowieść o życiu kobiet (w tym samej Eugenii Huntingdon) zesłanych na Syberię, do Kazachstanu, gdzie na wygnaniu musiały zmagać się z tęsknotą za najbliższymi, ojczyzną, niezmiernie ciężkim klimatem i własnymi słabościami. To opowieść przedstawiająca życie nie w obozie, ale w kazachskiej wsi, gdzie warunki życia w żaden sposób nie przypominały tych panujących w Polsce.

Do tej pory raczej spotykałam się z książkami opisującymi życie w łagrach. Natomiast "Nie wyrównany rachunek" to opowieść o życiu kobiet (w tym samej Eugenii Huntingdon) zesłanych na Syberię, do Kazachstanu, gdzie na wygnaniu musiały zmagać się z tęsknotą za najbliższymi, ojczyzną, niezmiernie ciężkim klimatem i własnymi słabościami. To opowieść przedstawiająca życie nie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W swoim życiu przeczytałam niewiele książek o podróżach. Może dlatego, iż nigdy nie miałam możliwości podróżowania na drugi koniec świata. Jednak z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam książki Wojciecha Cejrowskiego i od tej pory każdą inną książkę podróżniczą porównuję z powieściami tego pana. Nie inaczej było z "Poradnikiem Globtrotera czyli Blondynką w podróży".
Na początku powiem, iż panią Beatę bardzo lubię i cenię - może dlatego, iż to kobieta, tak jak ja, a mimo to nie marudzi, nie narzeka, a zwiedza świat - i to raczej ten świat dziki, niebezpieczny. Lubię jej radiowe audycje, a nawet barwę głosu na płycie z kursem językowym. Dlatego też sięgając po książkę Pawlikowskiej, miałam zamiar uchwycić kawałek tamtego niedostępnego, tajemniczego dla mnie świata. Jednak po przeczytaniu książki mam mieszane uczucia.
Po pierwsze, zgodnie z tytułem, jest to poradnik dla globtrotera. Niewiele więc jest tu opowieści z samych wypraw. Pewnie nie powinno mnie to dziwić i obszerniejsze opisy przygód znajdę w innych pozycjach autorki. Cała książka ma stanowić zbiór porad dla osób planujących wyprawę poważniejszą niż wycieczka do osiedlowego sklepu. Z pewnością wiele porad przyda się przyszłym podróżnikom, zwłaszcza że prawie wszystkie rozwiązania pani Beata praktykowała na własnej skórze. Jednak dziwi mnie układ, formuła książki - obok zwyczajnego tekstu, niektóre części książki napisane są jeszcze raz inną, czerwoną czcionką. Domyślam się, iż są one traktowane jako szczególnie warte uwagi, dlatego też są tak wyraźnie zaakcentowane. Jest ich jednak całkiem sporo, czytając je, tak naprawdę czytamy książkę dwa razy. Myślę, że gdyby usunąć te części tekstu, objętość książki zmniejszyłaby się niemal o połowę, a mimo to, tekstu byłoby tyle samo. Osobiście polecam pomijanie tekstu napisanego czerwoną czcionką - uwierzcie mi, te same zdania znajdują się w "normalnym" tekście. Jednak moja uwaga powinna zapewne odnosić się nie do autorki, a ludzi odpowiedzialnych za opracowanie wyglądu i kształtu książki. Innym minusem są błędy w numeracji stron - autorka bardzo często odsyła czytelnika do innych stron, na których zostały opisane podobne zagadnienia - niestety, numery stron są niewłaściwe.
Zdaję sobie sprawę, iż książka miała być poradnikiem, jednak w moim odczuciu, Pawlikowska zbyt dużo miejsca poświęciła opisom chorób. Lwią część "Poradnika Globtrotera" zajmuje przedstawienie chorób tropikalnych. Uwaga - nie jest to jednak pobieżne opisanie niebezpieczeństw, jakie mogą spotkać nas w Amazonii czy Afryce - autorka bardzo dokładnie charakteryzuje każdą z czterdziestu trzech (!) chorób. Przyznam szczerze, iż podczas lektury często zdarzało mi się "wyłączać umysł", ponieważ czytanie o chorobach podobnych do siebie (wybaczcie, ale lekarzem nie jestem) było po prostu nudne. Czułam się trochę tak, jakbym czytała książkę medyczną, nie podróżniczą. Oczywiście, Pawlikowska dodaje w "Poradniku Globtrotera" uwagi i ciekawe informacje od siebie (na przykład historia o Mary Mallon), jednak jest ich niewiele.
Oprócz rozdziału o chorobach, w książce znajdziemy rozdziały dotyczące sposobu pakowania, zachowania bezpieczeństwa czy kultury. Są one interesujące, a co więcej - z pewnością przydadzą się tym, którzy w najbliższym czasie będą mieli do czynienia z obcą kulturą.
Podsumowując, "Poradnik Globtrotera czyli Blondynka w podróży" na pewno jest poradnikiem i nie ma na celu przywoływania miliona historii z podróżniczego życia Beaty Pawlikowskiej. Mimo to, warto sięgnąć po tę pozycję, choćby z ciekawości - szybko się czyta, a jej lektura daje też możliwość zaimponowania znajomym wiedzą dotyczącą chorób tropikalnych :)

W swoim życiu przeczytałam niewiele książek o podróżach. Może dlatego, iż nigdy nie miałam możliwości podróżowania na drugi koniec świata. Jednak z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam książki Wojciecha Cejrowskiego i od tej pory każdą inną książkę podróżniczą porównuję z powieściami tego pana. Nie inaczej było z "Poradnikiem Globtrotera czyli Blondynką w podróży".
Na...

więcej Pokaż mimo to