Jesteśmy społecznością, która kocha książki

• główna bohaterka, grubo ciosana pani prokurator (pielęgniarka albo sprzedawczyni prowadziłyby zbyt nudne życia), swoją drogą naprawdę nie musiała to być prokurator… ale cóż, pani prokurator jedzie na wakacje, gdzie nagle staje się obiektem zainteresowania wszystkich męskich bohaterow – mamy więc bardzo oryginalnie LEKARZA Matiego (liczne odniesienia, że wygląda jak Jude Law wcale nie pomogły) oraz POLICJANTA Bartka „ jak gdyby w głowie zaświeciła mi się wielka, nieenergooszczędna żarówka”
• brak sympatii względem żadnego z bohaterów, no po prostu nie dało się ich polubić, grubiańscy i jakby mówiący jednym głosem, niepotrzebne były postaci naprawdę, ich dialogi wyglądały jak monologi, nie sposób był wyróżnić z nich różne charaktery
• poznałam kompletne menu głównej bohaterki; dzisiaj była na pierogach, wczoraj była w innej stołówce, bo była stypa; może zje ruskie, żeby zatęsknić za jagodowymi? Ci co czytali, doskonale wiedzą o czym mówię.
• przekleństwa jako wszechobecny intensyfikator rozwleklej fabuły np.
„tylko wzmocniła poczucie absurdu. a jeszcze to, że trzymał mnie na muszce koleś, który układa wiersze o pierdolących się motylkach” – Zgadzam się ta książka to absurd.
„w złym kierunku, kurwa, szło” - niezbędne użycie tego słowa.
„obawiałabym jebałę niż małego księcia”
• jedynie intrygująca noc nenufarów (ten wątek mógł mieć świetny potencjał) umniejszona do postaci patologicznej popijawy UWAGA SPOILER z gwałtami w krzakach
• wlekąca się niemiłosiernie fabuła z nudnymi monologami (te pochyłe jeszcze gorsze bo nie ma w nich dialogów), koniec urwany i nie do końca wyjaśnione wątki
• dziesiątki niewnoszących do fabuły pierdół np. alfabet wyliczanek aktorów na każdą literkę jakieś nazwiska, bo bohaterka nie mogła zasnąć
• jak czytam polską literaturę zawsze interesuje mnie miejsce – autorka w ogóle mnie do niego nie przekonała
Co mnie podkusiło, by stracić czas na to?
• enigmatyczna okładka – szkoda, że taka myląca, bo w życiu bym nie sięgnęła po ta książkę
• zapewnienia o nawiązaniu w fabule do miasteczka twin peaks – haha dwa razy chyba rzucono jakimś porównaniem
Nie popełniajcie mojego błędu, nie wspierajcie autorki „dziennikarki i pisarki”. Oszczędźcie sobie czas i kupcie książkę kucharską, jakieś przepisy na pierogi, bułeczki z cynamonem i zapiekanki.

• główna bohaterka, grubo ciosana pani prokurator (pielęgniarka albo sprzedawczyni prowadziłyby zbyt nudne życia), swoją drogą naprawdę nie musiała to być prokurator… ale cóż, pani prokurator jedzie na wakacje, gdzie nagle staje się obiektem zainteresowania wszystkich męskich bohaterow – mamy więc bardzo oryginalnie LEKARZA Matiego (liczne odniesienia, że wygląda jak Jude...

Podobały mi się względnie realne fragmenty książki. Nie podobała mi się natomiast wszelka propaganda i wtrącanie kwestii boskich do każdego zdania. To, co rzekomo miało się rozgrywać w głowie "Myszki" (już sama nazwa miała nas psychologicznie skłaniać do pobłażliwości i współczucia) było czystą fikcją i wyobraźnią autorki.

Podobały mi się względnie realne fragmenty książki. Nie podobała mi się natomiast wszelka propaganda i wtrącanie kwestii boskich do każdego zdania. To, co rzekomo miało się rozgrywać w głowie "Myszki" (już sama nazwa miała nas psychologicznie skłaniać do pobłażliwości i współczucia) było czystą fikcją i wyobraźnią autorki.