Kto z nas nigdy nie wypowiedział słów: "A może by tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady"? Albo kto z miłośników gór nie zna zdania "W Bieszczady jedzie się tylko raz, potem się już tylko wraca"?
Prawdziwy miłośnik tych gór nie jedzie do Polańczyka i nie szuka hotelu ze spa, a przynajmniej nie tam szuka magii Bieszczad.
Ustrzyki, Wołosate, Tarnica, Halicz - te nazwy zna każdy. A Krywe, Tworylne, Sianki? Jeśli ktoś chciałby się tam wybrać, to autor zabiera nas ze sobą w tamte tereny, ale też w okolice bliżej granicy z Ukrainą czy ze Słowacją (Medzilaborce, Łupków).
Pisząc o Bieszczadach nie sposób pominąć tematu wysiedleń mieszkańców czy informacji o osiadłych tam Grekach. Czytałam o tym także we wspaniałej książce pana Sturisa - "Nowe życie".
Książkę polecił mi miłośnik Bieszczad i choć osobiście bardziej lubię styl pisania pana Sturisa (w książce pana Adama część rozdziałów przeczytałam z zainteresowaniem, część mnie nużyła), jednakże doceniam ogrom pracy włożonej przez pana Adama w napisanie tej książki (autor ma 30-parę lat), mam nadzieję, że będzie pisał więcej.
Chętnie przeczytałabym też o innych mało znanych miejscach przy granicy Polski z innymi krajami. Podobnie jak jeden z moich przedmówców chętnie widziałabym w tej książce mapy i zdjęcia.
Oczywiście jak to po lekturze każdej książki na temat gór, ma się ochotę rzucić wszystko i ... ;)

Kto z nas nigdy nie wypowiedział słów: "A może by tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady"? Albo kto z miłośników gór nie zna zdania "W Bieszczady jedzie się tylko raz, potem się już tylko wraca"?
Prawdziwy miłośnik tych gór nie jedzie do Polańczyka i nie szuka hotelu ze spa, a przynajmniej nie tam szuka magii Bieszczad.
Ustrzyki, Wołosate, Tarnica, Halicz - te nazwy...