Największe wydarzenie Marvela ostatnich lat trwa. Spinoffów jest multum, a do tego są komiksy pokazujące ostatnie chwile bohaterów przed powstaniem Battleworld. Ten zeszyt to rzecz dziwna, bo wprowadzenie do tego swoistego wprowadzenia, bez jakiegokolwiek związku z Tajnymi Wojnami.

Fabuła jest prostym do bólu przeciętniakiem. SpiderWoman w towarzystwie Uricha i pomocnika jeździ po Stanach i walczy z pomniejszymi przestępcami. Pakują się w kłopoty na dzikim zachodzie...

Twórcy nawet nie silą się na pomysły, ani tym bardziej jakikolwiek związek z pajęczym uniwersum. Wzięli bohaterkę, ale zrobili wszystko, co do niej nie pasuje. Zupełnie w oderwaniu od wszystkiego, stworzyli sztampowy komiks pokroju początków Batmana - obić pysk wrogowi i rzucić żarcik.

Rysunki też są mocno przeciętne, bez czegoś ciekawego. Ot komiks jakich wiele - pięć minut czytania, a jeszcze szybciej paruje z głowy.

Największe wydarzenie Marvela ostatnich lat trwa. Spinoffów jest multum, a do tego są komiksy pokazujące ostatnie chwile bohaterów przed powstaniem Battleworld. Ten zeszyt to rzecz dziwna, bo wprowadzenie do tego swoistego wprowadzenia, bez jakiegokolwiek związku z Tajnymi Wojnami.

Fabuła jest prostym do bólu przeciętniakiem. SpiderWoman w towarzystwie Uricha i pomocnika...