"Godbomb" jest bezpośrednią kontynuacją historii przedstawionej w "God Butcher", powraca więc Gorr: Rzeźnik Bogów oraz trzech Thorów, przeszły, teraźniejszy i przyszły. Poziom pierwszej części zostaje utrzymany, "Godbomb" to świetna pozycja.

Obie części łączy zeszyt #6, w którym przedstawiono origin story naszego Rzeżnika Bogów. Jest to dość tendencyjna historia, ale przedstawiona na tyle dobrze, że można poczuć do Gorra inne niż negatywne emocje. Rzeźnik dostaje w "Godbomb" więcej uwagi, zamienia się w pełną postać, nie jest już tylko tajemniczym czymś zabijającym bogów. Jedynie do czego mam zastrzeżenia to sposób w jaki Gorr zdobył swoją broń, czyniącą z niego Rzeźnika: tak przypadkiem dosłownie zleciała mu z nieba. Na środku pustyni. Gdzie nie było nikogo oprócz zdeklarowanego przeciwnika boskości... Przypadek? :)

Reszta zeszytów skupia się na heroicznej walce Thorów. Tak, tak, wszystkie trzy wcielenia Thora walczą ramię w ramię. Ciekawie jest śledzić dialogi między tą samą, a jednak zupełnie inną postacią: młody Thor, jeszcze bez Mjolnira może (ale nie musi) nauczyć się trochę moresu, Król Thor widząc siebie samego z przeszłości odzyskuje pewność i błyskawicę w żyłach (a dysponuje teraz Odin-Force, jako władca Asgardu). A Thor środkowy, Thor Avenger? Wypada moim zdaniem najsłabiej, bo jest po prostu pomnikowy i niezłomny. Jedyną rysą na jego diamencie jest rozterka na temat tego, czy Gorr czasem nie ma trochę racji w tępieniu i pogardzaniu bogami... Swoje małe rólki grają tu także wnuczki Thora, młode boginie burzy. Chętnie poczytałbym jakieś komiksy tylko im poświęcone.

Jest to epicki komiks, gdzie walczy się o najwyższe cele - pasuje to do postaci Thora. Mamy sporo odniesień do chrześcijaństwa, spodziewajcie się krzyży i heroicznych poświęceń. Sam Gorr, jak już wspominałem, ewoluował jako postać i jest w zasadzie tragicznym bohaterem. Trzech Thorów dobrze się dopełnia, ale wolałbym więcej dialogów, a mniej walenia młotami (chyba nie ten komiks wybrałem, w takim razie).

Od strony artystycznej nic się nie zmieniło, i dobrze, bo Ribic w "The God Buthcer" zrobił kawał dobrej roboty. Tu też wszystko pasuje do klimatu; pioruny, pękające Mjolniry i niewolnicza planeta Gorra - to zapamiętam najbardziej.

Cały run fabularny o Gorrze, Rzeźniku Bogów trzyma bardzo wysoki poziom i pokazuje postać Thora w należnym mu świetle. Ciężko mi będzie czytać o Bogu Błyskawic będącym tylko członkiem Avengers po tym, jakie niewyobrażalne rzeczy robił w tej opowieści. Ale chyba i tak poczytam, bo jak na razie jest to moja ulubiona postać z Marvel Comics.

"Godbomb" jest bezpośrednią kontynuacją historii przedstawionej w "God Butcher", powraca więc Gorr: Rzeźnik Bogów oraz trzech Thorów, przeszły, teraźniejszy i przyszły. Poziom pierwszej części zostaje utrzymany, "Godbomb" to świetna pozycja.

Obie części łączy zeszyt #6, w którym przedstawiono origin story naszego Rzeżnika Bogów. Jest to dość tendencyjna historia, ale...