świeżutka, pachnąca książka właśnie do mnie dotarła. Dziękuję LC i Księgarni Zwierciadło :)

świeżutka, pachnąca książka właśnie do mnie dotarła. Dziękuję LC i Księgarni Zwierciadło :)

Gratulacje dla wygranych.Szczególnie dla Largo:)

Gratulacje dla wygranych.Szczególnie dla Largo:)

;D

;D

I ja dołączam się do podziękowań i gratulacji:)

I ja dołączam się do podziękowań i gratulacji:)

Dziękuje :) Również gratuluje pozostałym :)

Dziękuje :) Również gratuluje pozostałym :)

stokrotne dzięki :) pozdrawiam i gratulacje dla pozostałych laureatów. Miłego dnia :)

stokrotne dzięki :) pozdrawiam i gratulacje dla pozostałych laureatów. Miłego dnia :)

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy.

Wybraliśmy zwycięskie prace:

Jolanta
LARGO
LiVi
Nola
rozerudycjowana

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy.

Wybraliśmy zwycięskie prace:

Jolanta
LARGO
LiVi
Nola
rozerudycjowana

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Zimne jedzenie to nie katastrofa, zawsze można to naprawić, kładąc na stole kartkę z napisem „zimny bufet” większość ludzi nie zorientowałaby się, że tak nie miało być. Ale na pewno chwilę później udałabym się do kucharzy, uświadamiając ich o ich braku kompetencji (gdyż porządny kucharz powinien podawać potrawy zawsze świeże i ciepło podane). Kończą się napoje? Żaden problem. Zadzwonię do starego dobrego znajomego, który przywiezie kilka napoi. Fałszujący zespół? To nie dorzeczne z pewnością po całym wydarzeniu byłabym na tyle oburzona, że nie zapłaciłabym zespołowi całej sumy i zrobiła mu później antyreklamę (jeśli czegoś nie potrafią to niech się za to nie biorą). A ich utwory puszczałabym wyłącznie z playbacku i kazałabym im chociaż udawać, że potrafią śpiewać, prosząc ich o podratowanie sytuacji poprzez przekazanie pozytywnej energii przy „śpiewie”. Czy wspominałam już o moim przyjacielu? Tak, to właśnie on mój przyjaciel abstynent, który nigdy mnie nie zawodzi przywiózłby cukiernika, który z pewnością nie zepsułby roboty. Uważam, że tą katastrofę szłoby podratować. Kucharze z pewnością by zaczęli się angażować, muzycy przy swojej pracy przekazaliby energii do tańca, tort byłby przepyszny a z czasem pijanym i rozbawionym ludziom nic by nie przeszkadzało. Nie zauważyliby żadnego niedociągnięcia, poza tym na pewno na ślub zostało wybrane najlepsze grono rodziny i przyjaciół, którzy bawili by się ze sobą bez żadnego zarzutu i świetnie wspominali tą imprezę przed długie lata

Zimne jedzenie to nie katastrofa, zawsze można to naprawić, kładąc na stole kartkę z napisem „zimny bufet” większość ludzi nie zorientowałaby się, że tak nie miało być. Ale na pewno chwilę później udałabym się do kucharzy, uświadamiając ich o ich braku kompetencji (gdyż porządny kucharz powinien podawać potrawy zawsze świeże i ciepło podane). Kończą się napoje? Żaden...

- Halo? Tata? Jak się bawisz na emeryturze?
- Och, całkiem dobrze, na ile pozwala mi wiek. A Ty? Jak sobie radzisz z prowadzeniem firmy?
- Cóż... tak naprawdę dzwonię, bo mamy tu katastrofę. Myślałem, że przejmując rodzinny interes będę przygotowany na różne okoliczności, ale tym razem - prawdziwa tragedia! Jedzenie zimne, napoje się kończą, zespół fałszuje, a cukiernika z tortem nikt nie widział...
- Spokojnie. Tak się zdarza w tej branży.
- Ale co ja mam zrobić? Ratuj!
- W biurze jest apteczka. W apteczce nieopisana fiolka z przeźroczystym płynem. To nasze koło ratunkowe, na które wpadliśmy przy podobnej sytuacji w latach 60. Zrobisz tak: zaserwujesz poncz zaprawiony płynem z tej fiolki. Upewnij się, że każdy z gości dostanie swoją porcję. Później... cóż, każde jedzenie będzie dla nich ambrozją, muzyka wyda im się magiczna a braku cukiernika nikt nie zauważy. Jutro niewiele z tego będą pamiętać, więc upewnij się, by uwiecznić ich błogą radość na zdjęciach.
- Ale... czy to bezpieczne?
- Nikomu nic się nie stanie. A po takiej nocy poślubnej, państwo młodzi świata poza sobą nie będą widzieć. Aha, synu...?
- Tak, tato?
- ...i sobie też nalej szklaneczkę.

- Halo? Tata? Jak się bawisz na emeryturze?
- Och, całkiem dobrze, na ile pozwala mi wiek. A Ty? Jak sobie radzisz z prowadzeniem firmy?
- Cóż... tak naprawdę dzwonię, bo mamy tu katastrofę. Myślałem, że przejmując rodzinny interes będę przygotowany na różne okoliczności, ale tym razem - prawdziwa tragedia! Jedzenie zimne, napoje się kończą, zespół fałszuje, a cukiernika z...

Marzyłam o perfekcyjnym ślubie.... tylko że nie swoim, a mojej przyjaciółki Ali. Zadeklarowała, że tylko ja- wschodząca gwiazda branży ślubnej- mogę sprostać jej wysokim wymaganiom. Tymczasem nadszedł ten piękny dzień, i do wyjścia z kościoła wszystko szło gładko. Za gładko.
Na sali była zimna płyta.... i tylko ona. Gorących posiłków nie serwowano, bo nagła awaria... Tylko SPOKOJNIE!
Pogrzebałam w bagażniku i voila! Oto kuchenka turystyczna z butlą, bigos można już podgrzewać. Problem nr 1 rozwiązany.
A gdzie te napoje? Rozcieńczymy trochę soku, wszak i tak jest z koncentratu i odrobina wody mu nie zaszkodzi. Poza tym są na sali pomarańcze, zaraz zacznę je wyciskać, wyciskac i wyciskać, to zbierze się ze dwa dzbanki.
A lód z lodówki wspaniale poudaje zmrożoną wodę mineralną, za dwie godziny nikt się nie pozna. A jakby się poznał, to siwucha wujka Zenka skutecznie go unieszkodliwi. Problem nr 2 rozwiązany.

Zespół do bani? Jęczy przeciągle i żałośnie, masakrując „Jej czarne oczy”. Lustruję salę i widzę JĄ! Ma milion fanów w internecie, bo wysyła swoje demo na YOUTUBE. Robi covery samych hitów. Druga Margaret, tak o niej mówią na mieście. Oto nasza gwiazda, Elka, której wręczam mikrofon i niech się dzieje, co chce. Nawet zagra „Windą do nieba”. Zaraz rozbuja towarzystwo. Problem nr 3 rozwiązany.

Ostatni zonk: zorientowałam się, że tort nie dotarł. Nerwowe telefony do cukierni nie dały rezultatu. Nikt nie odbierał. To mam pozamiatane. Chyba że.....
Przypomniałam sobie, że vis-a-vis jest druga sala weselna. Czarne przebranie, kominiarka, trochę fajerwerków na odwrócenie uwagi i przemknę się do kuchni z tyłu budynku i wykradnę co się da. Problem nr 4 rozwiązany.

Marzyłam o perfekcyjnym ślubie.... tylko że nie swoim, a mojej przyjaciółki Ali. Zadeklarowała, że tylko ja- wschodząca gwiazda branży ślubnej- mogę sprostać jej wysokim wymaganiom. Tymczasem nadszedł ten piękny dzień, i do wyjścia z kościoła wszystko szło gładko. Za gładko.
Na sali była zimna płyta.... i tylko ona. Gorących posiłków nie serwowano, bo nagła awaria... Tylko...