-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "zakon" [44]
[ + Dodaj cytat]
Był nakaz na Viriona — podjął — Dwudziestu rycerzy Zakonu
przyszło po jego głowę. Virion pijany, w burdelu... Ledwie podarte gacie miał na sobie.
Rycerze wołali go, wiedząc, że nie ucieknie, że nie zaprzeczy legendzie. Śmiali się,
krotochwile wykrzykiwali. Virion, chwiejąc się na nogach, zeszedł do nich, w brudnych
gaciach, obrzygany, z mieczem jeno w ręku. Rycerze otoczyli go, szydzili, cześć mu odbierali.
A on powiedział... „O! Dwadzieścia żywych trupów ze mnie szydzi. Cóż za czasy
nastały, żeby trupy, miast na cmentarzu leżeć, ludzi nachodziły”. I wyciągnęli rycerze broń. Rycerze Zakonu! Najlepsi w mieczu. Najszybsi. Od dziecka szkoleni w szermierce,
w znoszeniu bólu i ran, w pogardzie dla śmierci. I mówili: „Jeszcze słowem kąsasz?
Nad własnym grobem?”. A Virion brudny, w gaciach samych. Kurwy w burdelu dalejże
go lżyć i obśmiewać. A pachołkowie, czy to chcąc podlizać się Zakonowi, czy to respekt
czując przed taką siłą, dalejże oblewać go pomyjami. Aż podszedł jeden z najmłodszych
i z tyłu wylał mu zawartość spluwaczki na głowę. Virion odwrócił się i uśmiechnął.
„Synu” — powiedział — „wydaje ci się, że wszystkie rzeczy ułożone na świecie. Że
wszystko ustalone przez większych niż my... Ale nie ma przeznaczenia! Nie wszystko
dzieje się tak, jak chcą możni, jak chcą Bogowie. Nie mówię tego, żebyś opowiadał wnukom.
Chcę, żebyś wiedział, że nie ma przeznaczenia!” I odwrócił się. Kurwy lżyły go, parobkowie
obrzucali śmieciami, rycerze ruszyli na niego... A on zabijał ich, jednego po
drugim, jednego po drugim, jednego po drugim. Jak skończył, brudny, śmierdzący... ślizgając
się we krwi podszedł do schodów. „Nie ma przeznaczenia” — powiedział do struchlałego
chłopca. „Nie możni i nie Bogowie ustalają porządek świata. Nie ma przeznaczenia”.
Kurwy milczały przerażone, parobkowie uciekali, niosąc wieść o klęsce... I tylko
jęki śmiertelnie rannych odpowiadały jego głosowi.
- Był związany czarem, któremu podlega jego gatunek, co oznaczało, że musiał być posłuszny bezpośredniemu rozkazowi swojego pana, Syriusza. Przekazał jednak Narcyzie informacje, które dla Voldemorta okazały się bardzo cenne, ale Syriuszowi wydały się banalne i nie zabronił skrzatowi ich ujawniać. - Na przykład? - Na przykład to, że osobą, na której Syriuszowi najbardziej zależy, jesteś ty - powiedział cicho Dumbledore. - Albo to, że Syriusz jest dla ciebie i ojcem, i bratem. Voldemort oczywiście wiedział, że Syriusz jest w Zakonie, i że ty wiesz, gdzie on jest, ale informacje od Stworka pozwoliły mu zrozumieć, że jedyną osobą, którą będziesz chciał uratować bez względu na wszystko, jest Syriusz Black.
- ... ONI WAS BĘDĄ TORTUROWAĆ, A POTEM ZABIJĄ, TAK JAK MOICH RODZICÓW!
- Tato - odezwał się Dudley podniesionym głosem - tato ... ja idę tymi z Zakonu.
- Dudley - powiedział Harry - po raz pierwszy w życiu mówisz z sensem.
To ojcowie Kościoła mówili, że kobieta jest komnatą diabła. To święty Tomasz głosił, że jest mniej rozumna niż mężczyzna i powinna być mu podległa. To papieże zadecydowali, że kobieta w klasztorze może się tylko modlić, sprzątać i gotować. To mężczyźni przez wieki odnosili się do niej z głęboką nieufnością czy wręcz pogardą. Uważali, że im więcej kontroli, tym lepiej. Zabraniali jej wychodzić z domu, kształcić się, być u władzy, głosować w wyborach. Swoim namiętnościom folgowali bez ograniczeń, ale to jej rzypisywali, że jest nierządnicą. Mężczyzna był jurny, a kobieta upadła.
Syn nestora rodu przyjechał w jego imieniu, by oznajmić, że mur oddzielający boczną nawę od świata już nigdy nie zostanie rozbity. Wedle jego zapewnień, w Rzymie przyjęto z ulgą wiadomość, że przeorysza norbertanek przestała sprawiać kłopoty. Pomorzu należała się własna, wielka święta, podobnie zasługiwał na nią klasztor. I nie można było tego psuć.
I patrz waszmość, moja ciotusieńko, jak dziwne sądy Boże. Dwadzieścia i pięć lat tułali my się, aż teraz przydzie wrócić na stare śmieci i tam zakonkludować. Z dziewiąci, com wtedy wyjechali, pięć nas już tylko ostało; a z tych dziesiąci, com lat temu już pod czterdzieści jachali na orszańską fundacją, już tylko ja jedna. Nie wiedzieć już, gdzie naszych grobów nie masz. Proszę i powtóre proszę, citusieńko moja i dobrodziejko, racz nas waszmość modlitwą swoją wspomagać i ichmość panny siostry dobrodziejki o modlitwę takoż proś, żeby nas Pan Bóg, jeśli taka wola Jego święta, porządnie osadził i wkorzenił, nie jako perekotypole [wędrowne krzaki na stepie]. A tak zostaję waszmości, moja umiłowana dobrodziejko, wierną siostrzyczką.
Myć się można było tylko po ciemku i w misce z wodą - bo ciało jest nieczyste i nie patrzy się na nie. Ręcznik używałyśmy do górnej części ciała, tę dolną, "nieczystą", wycierałaś szmatą. Jeśli miałaś okres, dostawałaś nie podpaski, ale ściereczki. I siedziałaś wtedy przy oddzielnym stole w refektarzu, znów jako "nieczysta".
Wraz z doprowadzeniem do pogodzenia państwa i Kościoła prawdopodobieństwo męczeństwa za wiarę znacznie się zmniejszyło, jednak ci, którzy chcieli odnaleźć w nim potwierdzenie swojej wiary, mogli to uczynić, posługując się jego psychologicznym substytutem w ascetycznych praktykach monastycyzmu.
Zakonnice katolickie żyły poza nawiasem społeczeństwa z innych względów. One same oraz ich klasztory były całkowicie podporządkowane hierarchii i nauce Kościoła. Zakonnice jako kobiety w instytucji kierowanej przez mężczyzn, w której tylko oni mogli służyć jako kapłani, oraz jako osoby żyjące w izolacji od świata i wyrażające pobożność specyficznymi środkami trzymały się na dystans od bieżącej polityki kościelnej. Polskie zakonnice uratowały setki, a być może tysiące żydowskich dzieci. W niektórych przypadkach pragnęły nawracać te dzieci na wiarę rzymskokatolicką. Matka Michała Głowińskiego - odnalazłszy po wojnie syna żywego - chętnie pozwoliła siostrom go ochrzcić w zamian za to, co zrobiły, i jak ryzykowały. Z perspektywy teologicznej Kościoła katolickiego ratowanie dusz było ważniejsze od zachowania ziemskiego żywota. Z kolei z politycznego punktu widzenia nawrócenie dzieci czyniło je chrześcijanami.