-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Cytaty z tagiem "wieczerza" [4]
[ + Dodaj cytat]
Ostatnia wieczerza Jezusa z uczniami, namalowana przez Leonarda da Vinci. Tworząc to dzieło, Leonardo da Vinci natknął się na pewną trudność. Musiał namalować Dobro pod postacią Jezusa oraz zło pod postacią Judasza - przyjaciela, który zdradza go podczas ostatniej wieczerzy. Malarz zmuszony był przerwać prace, gdyż poszukiwał modeli doskonałych. Pewnego dnia w czasie występu chóru chłopięcego, dostrzegł w jednym ze śpiewaków idealne uosobienie Chrystusa. Zaprosił go do swojej pracowni i wykonał kilka szkiców. Minęły trzy lata. Ostatnia wieczerza była prawie gotowa, jednak Leonardo wciąż nie znalazł idealnego modelu Judasza. Kardynał zaczął naciskać, żądając, by mistrz jak najszybciej ukończył obraz. Pewnego dnia, po wielu tygodniach poszukiwań, malarz znalazł w rynsztoku przedwcześnie podstarzałego młodzieńca, obdartego i pijanego w sztok. Z trudem udało mu się nakłonić swoich uczniów, by zabrali go prosto do kościoła, ponieważ nie miał już czasu na szkicowanie. Zaniesiono zdezorientowanego nędzarza do świątyni. Uczniowie podtrzymywali go, podczas gdy Leonardo nanosił na fresk rysy wyrażające okrucieństwo, grzech, samolubność, tak wyraziście malujące się na tej twarzy. W tym czasie żebrak nieco otrzeźwiał. Otworzył oczy i ujrzał przed sobą malowidło.
- Widziałem już ten obraz! - wykrzyknął z przerażeniem.
- Kiedy? - zapytał zaskoczony mistrz.
- Przed trzema laty, zanim wszystko straciłem. Śpiewałem wtedy w chórze, moje życie było pełne marzeń i pewien artysta poprosił mnie, abym mu pozował do postaci Jezusa.
Pamiętam, że rankiem kupiliśmy na targu gęsięta z myślą, że nasze wnuki będą chciały zobaczyć, jak rosną i pływają w niewielkim stawie przy domu. (...)
- Gęsięta to kiepski pomysł - rzekł Galahad (...)
- Dlaczego?
- Kiedy urosną, robią się z nich wredne stworzenia.
- Bzdura - odparłem. - Kiedy urosną, robi się z nich wieczerzę.
W sali: kominek, szczapy drewna; świece płoną,
Zawsze na czas wieczerza, palmy i gitary,
Florety, kwiat granatu, wonny tytoń stary,
Gdzie można długo gadać w noc pod gwiazd obroną.
Na koniec rzekł: "Proszę was, kochani bracia, uspokójcie się na chwilę, żebym mógł pobłogosławić chleb i kielich według rozkazu Zbawiciela naszego i w ten sposób z wami się pożegnać". A mówiąc to, był tak pełen pokoju, że nas wszystkich tym pokojem swoim uspokoił. Potem kazał nam przystąpić do stołu, stanęliśmy więc w około niego tak, jak do zwykłej wieczerzy, a jednak odczuwaliśmy to tak wyraźnie, że "miejsce to nie jest nic innego jeno dom Boży i brama niebieska".