-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "warszawa" [149]
[ + Dodaj cytat]SS-manni wtargnęli do kilku mieszkań, zabili bez słowa, bez pytania, bez powodu pierwszych lepszych kilkunastu mężczyzn. Tragicznym zbiegiem okoliczności wśród zabitych znajduje się wybitny lekarz dr Raszeja, b[yły] profesor Uniwersytetu Poznańskiego, Aryjczyk, który przybył do ghetta na konsylium najzupełniej legalnie, zaopatrzony w formalną przepustkę.
Powstanie Warszawskie wymuszone zostało przez młodzież, zdecydował urazowy, pozaracjonalny stan psychiczny tej młodzieży przez cztery lata wyczekującej w konspiracji na moment otwartej, decydującej walki. Pamiętam doskonale, że po wybuchu Powstania nastrój średniego i starszego pokolenia mieszkańców Warszawy daleki był od entuzjazmu (w tej materii polecam również trafne obserwacje zawarte w książce Michała Rusinka “Z barykady w dolinę głodu”). O losie Warszawy, jej skarbów historycznych, kulturalnych, materialnych oraz o wielu innych doniosłych sprawach zdecydował tu samowolnie (jak w Powstaniu Styczniowym) stan uczuciowy bynajmniej nie najliczniejszej grupy jej mieszkańców.
Kiedy wysiadłem z pociągu w mieście Warszawie
rozszyfrowałem tę całą mistyfikację
że to wcale nie jest miasto Warszawa
(jak i pociąg nie był pociągiem)
tylko ogromny fantom
jakaś monumentalna kant-maszyna
kiepski i kosztowny kawał
wymierzony we mnie.
Tym w Warszawie zdaje się często, że Polska kończy się na tabliczce z nazwą stolicy.
Koszmar gruzów Starówki, Wola, która symbolizuje mi zapach gnijących trupów i woń spalenizny, wszystkie te martwe ruiny są już poza mną. Nie znoszę ich, są mi obce, wrogie i groźne. Czułem się tam jak zwierze zamknięte w klatce, skazane na powolne, a jakże męczące konanie. Są bezduszne, bez wyrazu, okrutnie obojętne - a tu jest Warszawa.
tętno z piosenek. Miłość nam zawisła
na włosku. Włochy są za Wisłą, żadna
z nich Italia. Obok zdycha Śródmieście,
tli się Ochota, dogorywa Wola.
A moje życie tak się ułożyło, że na zawsze splotło się z losem Warszawy.
A nad miastem przechodzi,
pewny księżyc-czarodziej,
bardzo stary, już wiele dróg zna.
Oczy chmurką przeciera
i zdziwione otwiera:
"Czy Warszawa jest ta, czy nie ta?"
"Rośnie nowa stolica,
co dzień świeże ma lica,
tyle fabryk, i domów, i kin.
Dam Warszawie w podarku
moją srebrną latarkę" -
szepnął księżyc, co będzie mój dziś.
Rośnij piękna stolico,
będziesz wszystkich zachwycać,
rośnij dumna, radosna jak pieśń,
rośnij wolna i młoda,
rąk dla ciebie nie szkoda,
nasza miłość to pieśni twej treść.
Oto pochód tryumfalny dzieci żydowskich: internat dra Korczaka maszeruje na Umschlagplatz. Jak starannie, jak czysto te dzieci wyglądają! Jak poważnie, równo i z przejęciem, każde z porządnie zapakowaną paczuszką w ręku chce maszerować składnie i ładnie. Stary Doktor prowadzi za rączkę najmniejszego piechura, kilka pań z boku – ich „pań”– pilnuje, by całość należycie szła. Przychodzą na Umschlag; już im pewnie ich panie, ich Pan Doktor wytłumaczyli przed tym, jak to na tej wycieczce będzie, co zobaczą, jak będą jechać; pewno im powiedział, że trzeba się zachowywać grzecznie, że trzeba być posłusznym, że trzeba pilnować porządku.
Wydawało mi się wymownie ironiczne, że wyjechałam tak daleko z Wałbrzycha, by znów mieszkać w domu po kimś, kogo już nie ma, i znowu z ludźmi, którzy opuścili miejsce swojego urodzenia. Same przybłędy z jednym plecakiem, nikt z nas nie odziedziczył mieszkania w dobrej dzielnicy, a najczęściej w ogóle nic, nikt nie miał nazwiska, które otwierało drzwi, ale oprócz braku i chęci, by przestało nam brakować, nic nas nie łączyło.