-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "upadek" [315]
[ + Dodaj cytat]Kurwa, mam nadzieję, że się nie mylisz. Ale czuję jakąś pustkę w bebechach. Kobiety doprowadziły do upadku wielu fajnych facetów. Nie odczuwają tego tak jak my.
Zawsze będziesz w moim sercu. Zawsze będę przy tobie, kiedy upadniesz, żeby cię podnieść i dodać ci sił. Zawsze będę ci pomagał w tej podróży zwanej życiem. Kiedy czujesz, że twoje życie się rozsypuje, zawołaj mnie, a ja pomogę ci z powrotem je poskładać.
Nawet jeśli wejdzie się na sam szczyt,z którego widać tylko słońce,to nigdy nie należy zapominać o swojej głupiej rodzinie;nie wolno wstydzić się biedy i nędzy,z której się wyszło.Nie wiadomo bowiem,co przyniesie przyszłość i jak potoczą się nasze losy.Z piedestału bardzo łatwo się spada,moja droga.Sama teraz widzisz,jakie to wszystko kruche i ułudne - pozycja,szczęście i pieniądze.
Z daleka wyglądało to jak scenografia modowej sesji fotograficznej, takiej w stylu industrial. Na trzecim planie z mroku wyłaniał się ciemny budynek poniemieckiego szpitala miejskiego. Na drugim planie żółta koparka pochylała się nad dziurą w ziemi, jakby zaglądając do niej z zaciekawieniem, a tuż obok stał radiowóz. Światła latarń i reflektory policyjnego auta ryły tunele w gęstej, warmińskiej mgle, rzucały dziwne cienie. Trzech mężczyzn obok radiowozu patrzyło na głównego bohatera kadru, doskonale ubranego siwego mężczyznę, który stał w otwartych drzwiach kanciastego citroena.
Prokurator Teodor Szacki doskonale wiedział, na co czekali stojący przed nim inżynier, mundurowy policjant i nieznany mu młody dochodzeniowiec. Czekali, aż wypiękniony urzędas z prokuratury w końcu grzmotnie dupą o trotuar. Faktycznie, z trudem utrzymywał równowagę na chodniku z polbruku, który pokryty był - podobnie jak wszystko - warstewką lodu. Sytuacji nie ułatwiało to, że Mariańska biegła lekko pod górę, a jego pantofle do robienia wrażenia na licealistach teraz zachowywały się jak łyżwy. Bał się, że runie, jak tylko puści drzwi samochodu.
Nikomu nie wolno wybijać się ponad masy. Kto to robi, ryzykuje nie pogardę, ale skrajną nienawiść. Nikomu nie wolno osiągnąć sukcesu. Nikomu nie wolno być niezwykłym albo utalentowanym. Sama próba osiągnięcia mistrzostwa w jakiejś dziedzinie znaczy, że ktoś uważa się za lepszego od innych. Często się słyszy: Kuka sekin luulee olevansa - On myśli, że kim jest? A jednak, gdy jednostka wdrapie się na szczyt,jest uwielbiana przez naród do tego niezapomnianego dnia, kiedy, jak to prawie zawsze bywa, upokorzona spada z piedestału. I wtedy utwierdzony w pogardzie naród się raduje. Finowie tak bardzo lubią widzieć upadek wielkich. Tak bardzo nienawidzimy tych, którzy chcą osiągnąć coś dzięki swoim talentom. „On myśli, że kim jest?" Wiemy. Jest i zawsze byt syfem.
Dzień ledwie się zaczął, a Harry już czuł się wyzuty ze wszystkich sił, jak stary umierający lew, który włóczy się za stadem, a kiedyś potrafił rzucać wyzwania obecnemu samcowi-przewodnikowi. Nigdy co prawda nie miał ambicji być przywódcą stada, lecz upadek i tak był głęboki. Mógł jedynie siedzieć cicho i mieć nadzieję, że ktoś rzuci mu ochłap.
Jeżeli kiedykolwiek się poddasz Kahlan, to przepadłaś. Walcz każdym oddechem. Do ostatniego tchu, jeżeli tak trzeba, ale się nie poddawaj. Nigdy. Nie ułatwiaj im zwycięstwa. Walcz tym , co masz do ostatniego tchu.
Prawo gatunku: kiedy jest ogród, mężczyzna, kobieta i wąż, należy spodziewać się najgorszego.
Wtedy właśnie otwarła się pode mną głębia, która wstrząsnęła całym moim życiem. Straciłem równowagę.
To był upadek bez żadnego ruchu.
Siedziałem na szczycie łysego pagórka. Wokół siebie nie widziałem nic prócz przestrzeni. Jedynym odczuwalnym wydarzeniem był upływ czasu. Pełen spokoju nudziłem się. Obejmowałem kolana dłońmi i wtedy właśnie, nagle, bez żadnego ruchu, zacząłem spadać...
Spadałem...
Spadałem...
Spadałem...
Staczałem się w głąb siebie samego. Czy mogłem podejrzewać, że znajdzie się tam aż tyle stromych skał, aż tak zawrotne przepaście, że pogłos setek tysięcy kroków rozbrzmiewać może wewnątrz człowieczego ciała? Staczałem się w pustkę.
Im szybciej spadałem, tym głośniejszy stawał się mój krzyk. Ale szybkość upadku czyniła go niesłyszalnym.
Jeszcze później poczułem, że się rozluźniam. Nabierałem innej konsystencji. Traciłem ciężar. Coraz mniejsza była różnica między mną a powietrzem. Stawałem się powietrzem.
Dzięki przyspieszeniu odcieleśniałem się. Spadanie uczyniło mnie lekkim. Ostatecznie stałem się falującym powietrzem.