-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "tusk" [10]
[ + Dodaj cytat]Tusk w naturalny dla niego sposób miał słabość do Niemców. Jakby ich podziwiał i chyba naprawdę tak było. Jakby jedna jego część wstydziła się, że jest Polakiem, ale druga wytwarzała poczucie dumy, że w jego żyłach płynie jednak niemiecka krew.
Do dzisiaj legenda Tuska w sporej mierze polega na tym, że w powszechnym przekonaniu nikt tak jak on nie potrafił wyprowadzić lidera PiS z równowagi, jak się mówiło:
„przejechać mu kijem po klatce”. Pokazuje to jednak, na czym przez lata polegała ta gra: wszystko kręciło się wokół samopoczucia Kaczyńskiego, jego życiowej i politycznej formy, czy się aktualnie ociepla, czy oziębia, tego,
którą nogą wstał, co tego dnia wymyślił, jak mu można dokuczyć. W sferze faktów pozostająca w głębokiej opozycji Platforma, na zasadzie politycznego szantażu, poparła zarówno powstanie CBA, jak i najbardziej radykalną
wersję lustracji. Przy całym swoim sprzeciwie wobec PiS nie odważyła się głosować inaczej. Bo już wtedy nie miała głębszej, autorskiej odpowiedzi.
Walczyła z PiS na bieżąco, ale nie miała ideowego zapasu.
Ta zależność od PiS trwała nawet po wygranej PO w 2007 r. Tusk jak ognia unikał jakichkolwiek dalej idących zmian w państwie, zwykł był mawiać „sami sobie róbcie bolesne reformy”. Najpierw stale zastanawiał się, jak
wygrać z Kaczyńskim, a potem jak z nim znowu nie przegrać.
Minimalistyczny program rządów Platformy, ta sławetna ciepła woda w kranie, był tyleż wyrazem pojmowania liberalizmu przez Tuska, co przejawem stałej obawy przed PiS – czy ta partia nie wykorzysta ewentualnych reform, nie powróci do starego refrenu „Polska liberalna kontra solidarna”. I w jakimś sensie były premier się nie pomylił: jedyna jego śmiała reforma, czyli podwyższenie wieku emerytalnego w 2012 r., okazała się wysokooktanowym paliwem dla formacji Kaczyńskiego. To był fatalnie
wybrany przykład na to, że nie można zrobić nic, bo czeka za to kara.
-Panie Stanisławie, bez urazy, ale kto by tam chciał czipować takich prostych ludzi jak my. Po co komu czipy w Bagniskach?
- Różnie ludzie gadają- powtórzył Biegun. – A jak potem z Brukseli wyślą sygnał, żebyśmy w wyborach na tego złodzieja Tuska głosowali? I co? Zabiorą pięćset plus i znowu będą razem z Niemcami Polskę rozkradać.
Nigdy nie myśl, czy uprzejmość Ci się opłaci, bo to interesowność i oznaka słabości.
[Mama] głęboko wierzyła, że bez książek człowiek nigdy nie osiągnie pełni szczęścia.
Wiedza, dowcip, błyskotliwa riposta, moralne wzorce i zakorzenienie w kulturze - to czyni z Ciebie kobietę z klasą.
Nie zmieniaj się w jędzę po powrocie do domu. Najbliższym też należy się uśmiech i Twój dobry humor.
Złowrogi, nieudolny. To od dawna budowany przez opozycyjną prawicę paradoks, wydawałoby się, że już obnażony i unieważniony, ale wciąż wydajny. Polega on na sprzeczności: z jednej strony władza Tuska jest byle
jaka, bezradna, skrajnie nieudolna, chaotyczna, słaba, wręcz głupkowata, ale z drugiej bezwzględnie, w przemyślany sposób, precyzyjnie realizuje plan zniszczenia Polski, wynarodowienia jej, zniszczenia tradycji. Tusk jest
„chłopcem w krótkich spodniach”, który myśli głównie o harataniu w gałę, a jednocześnie przebiegłym księciem ciemności, który w katakumbach swojej kancelarii układa plany nowej targowicy, czyli jak oddać państwo
w ręce Putina i Merkel.
„Państwo nie działa” zatem z dwóch powodów do wyboru: bo Tusk nad niczym nie panuje, gdyż jest niezgułą, albo – bo Tusk celowo nad niczym nie panuje, bo taki ma złowieszczy pomysł na upadek kraju i wchłonięcie go przez europejskie dominium. Tuskowi wprost przypisywane są złe intencje, a kiedy zapytać, po co miałby z premedytacją niszczyć swoją ojczyznę, padają dwie odpowiedzi, bo „Tusk nie lubi Polski” lub – bo coś na niego mają, w Moskwie albo Berlinie, albo gdzieś. Najczęstsza insynuacja: „Tusk się boi i on wie dlaczego”.
W PiS nikt na to niebezpieczeństwo ani na słowa premiera
nie zwracał uwagi, nikt nie słuchał. Wszyscy jakby tylko czekali,
by na sygnał Jarosława Kaczyńskiego rzucić się Tuskowi do gardła i przekierować społeczne emocje na swoją stronę. Emocje te staną się fundamentem „sekty smoleńskiej”, która pod wodzą swego Najwyższego Kapłana pomoże PiS osłabić przeciwników i zdobyć władzę.
Jako pierwszy spośród polityków PiS przemówił prezes Kaczyński. Było to dziwne, bo w sumie dość łagodne wystąpienie, na pewno w kontekście późniejszych „mord zdradzieckich”.
Stwierdził m.in. że „jedyna droga do tego, żeby prawda wyszła
na jaw, to jej umiędzynarodowienie” . Jednak po dojściu do władzy w 2015 r. Pis nie zrobił nic, by ten postulat zrealizować.
Chciał również bardziej twardej postawy względem Rosji, bo
jak stwierdził „Rosjanie są dzisiaj słabnącym państwem, które
musi się liczyć także z opinią międzynarodową” („Gratuluję dobrego samopoczucia” - odgryzł się później Tusk). Przypomnijmy - trzy lata później Rosja najechała Krym i Ukrainę, a cztery lata później przeprowadziła udaną ingerencję w wybory prezydenckie w USA.
Ale przemówienie Kaczyńskiego było wtedy tylko wstępem,
preludium do ataku, którego celem był Tusk. Ogłoszony znienacka raport MAK był - jak się szybko okazało - kolejną ze skutecznych rosyjskich zagrywek, które, wykorzystując emocje towarzyszące Smoleńskowi, wywoływały zamieszanie i pogłębiały podziały. W jednej chwili Rosjanie mianowali Tuska „współodpowiedzialnym za manipulacje Anodiny”.