-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Cytaty z tagiem "start" [8]
[ + Dodaj cytat]
Generał zasalutował i obrócił się plecami do kobiet. Odprawa była skończona, mężczyzna wsiadł do samochodu i odjechał, a one zostały na płycie kosmodromu. Otoczyli je technicy, po raz ostatni sprawdzający czerwono-żółte wewnątrzpojazdowe kombinezony używane na pokładach Shenzhou. Nim słońce na dobre uniosło się nad piaskami Gobi, obie spoczywały już głęboko w profilowanych fotelach przedziału załogowego chińskiej kapsuły. Nastąpił okres czekania na start.
W podniesionych szybach próżniowych haub odbijały się światła podstawowych systemów statku. Większość była jeszcze wygaszona i taka miała pozostać, dopóki osłony okrywające Shenzhou-21 nie opadną na orbicie, a statek nie zbudzi się do życia i autonomicznego lotu. Gloria wyciągnęła dłoń i lekko przeciągnęła po konsolecie palcami w soczyście żółtej rękawicy.
– Zielony blask pod palcami – zanuciło cichutko. – Tu za frajer można znaleźć piekło i raj…
– Co takiego? – Yuxi obróciła ku niej głowę.
– Nic, nic, to tylko piosenka w moim języku. Dyskotekowy przebój.
– Ach – roześmiała się tamta. – Musisz znów zabrać mnie na dyskotekę. Jeżeli Partia i generał dadzą mi urlop po powrocie…
Chciała coś jeszcze dodać, ale trzasnęły głośniki i zdyszany głos zaczął szybko mówić po mandaryńsku. Yuxi, dowódca wyprawy, odpowiadała na pytania z centrum kontroli lotu. To ona odpowiedzialna była za prowadzone przez automaty wyjście na orbitę, gdzie dopiero miała nadejść pora na Dobrowolską. Pora na lot i dokowanie do cichej, ciemnej Europy.
Lubiłam widzieć te delikatne zawahania i jego spojrzenie, kiedy wyprowadzałam go z równowagi. Gdy przestawał być obojętny. Lubiłam to, jak wpadał w rozdrażnienie. Jak się wtedy zachowywał. Byłam pieprzoną masochistką.
- Lubię to gdy jesteś ode mnie zależna- mruknął- Bo wygranie tej walki oznacza pewną przynależność, a w tym wypadku...- przerwał, zastanawiając się nad kolejnymi słowami-... to ty będziesz w stosunku przynależności- wyszeptał już niemal nie słyszalnie- I naprawdę cieszy mnie to, że sama będziesz o to błagać. O to i o więcej. Bo uwielbiam, gdy to robisz.
Jesteś zbyt dobra na ten świat. Zbyt naiwna. Znalazłaś się w środku tego wszystkiego przypadkiem, i to w dużej mierze przeze mnie. Nie zasługujesz na to. I jeśli jedynym sposobem, aby cię z tego wyciągnąć, jest wygranie tej walki, to zrobię to. I nie ważne, ile razy powiesz mi ,żebym tego nie robił. Ile razy przyjdziesz do mnie zapłakana i ile razy się na mnie wydrzesz. Możesz myśleć sobie o mnie wszystko, ale mam godność. Nikt nie będzie płacił za moje grzechy. Nawet ty.
- Nie jesteś głupia- zaprzeczył poważnym głosem- Jesteś ludzka. I nie ma piękniejszej cechy charakteru. Broniłaś go, bo w niego wierzysz. Bo wierzysz w to, że nie jest tym złym. Mimo całej jego otoczki nie skreśliłaś go, bo go poznałaś.
Gdy wstajesz rano i idziesz na śniadanie, zielony banan nie jest już niedojrzałym bananem, którego nie możesz jeszcze zjeść, nie, to jest dojrzały banan. Właśnie ten jest dojrzałym bananem. Bo zielony oznacza: idź. Ale czerwonego jabłka, które leży w tym samym koszu z owocami i jest dojrzałe, już nie zjesz. Bo czerwony oznacza: stop. Czerwone jabłko jest prawdopodobnie otrute. Zupełnie jak w 'Królewnie Śnieżce i Siedmiu Krasnoludkach'. Tylko zielone jest dobre.
Nie jest sztuką złamać kogoś słabszego fizycznie i go wykorzystać. A szczególnie gdy robi się to w grupie. Znacznie gorzej jest, gdy człowiek mierzy się z kimś równym sobie.
Przytkało mnie przez jedną myśl- w tamtym okropnym momencie dzięki Sheyowi poczułam się bezpieczna. Byłam bezpieczna, ponieważ on tam był. Byłam bezpieczna, ponieważ to był on. Nate.