-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać13
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński8
Cytaty z tagiem "spóźnienie" [15]
[ + Dodaj cytat]
-Przepraszam za spóźnienie. Szczerze mówiąc, od dwudziestu minut cię obserwowałam. Bałam się i byłam zbyt wzruszona... Kiedy przyszłam, już tu byłeś. Długo czekałeś?
-Mniej więcej trzydzieści lat.
W naturze wszechświata leży, by osoba, która zawsze każe człowiekowi czekać dziesięć minut, tego dnia, gdy ten człowiek się o dziesięć minut spóźni, była gotowa dziesięć minut wcześniej i bardzo starannie nic o tym nie wspominała.
- Spóźniłeś się.
– Kwadrans to nie spóźnienie, tylko styl bycia – odparł Krystian.
- Szwajcarska punktualność - stwierdził w otwartych drzwiach, spojrzawszy na zegarek. (Miał złotego Longinesa.)
- Podobno przesada w tym względzie nie jest w najlepszym guście (...) Słyszałem, że w dobrym tonie jest spóźnić się kilka minut.
- To zależy od tego, do kogo się idzie i po co - wyjaśnił pan Konstanty. - Jeśli na pospolite, towarzyskie przyjęcie, to, rzeczywiście, można przyjść z małym opóźnieniem. Ale jeśli do kogoś, u kogo się już bywało, i z wizytą roboczą, to takiej punktualności wcale nie trzeba się wstydzić, przeciwnie, jest ona świadectwem jak najlepszych zwyczajów.
Spóźnianie się świadczy o braku szacunku.
Widok walizek prawie zawsze przypomina dworzec kolejowy, zegar, według którego punktualnie ruszają sapiące lokomotywy, podróżnych, którzy w ostatniej chwili wpadają na peron i widzą tylko uciekający ostatni wagon swojego pociągu. Świadomie czy podświadomie, wcale nawet o tym nie myśląc, boimy się ich losu i dlatego rzadko kiedy pakowaniu walizek nie towarzyszy zdenerwowanie.
Co minutę spóźnialiśmy się o rok. Wczoraj spóźniliśmy się na zawsze. Nie śpiesz się. Zwolnij kroku. Czas skręcić w inną stronę. Żałosna przyszłość hinduskich kikutów jest nam bliższa, rodzima. Tak słodko upokarzająca.
Nie miałam odwagi twierdzić, że jest za późno, ale jakaś część mnie to wiedziała: za późno dla mnie, dla niej, za późno na cokolwiek.
Jestem za wcześnie. Źle być za wcześnie na bankiecie. Ale nie lubię się spóźniać. Od kiedy pamiętam, czuję się spóźniony. Spóźniony na Solidarność, na prawdziwy punk rock, na początek kapitalizmu, na wszystko. To pewnie typowe dla kogoś urodzonego w latach siedemdziesiątych. Nie jest mi z tym szczególnie źle, ale jednak poczucie, że nie zdążyłem, delikatnie uwiera, wywołując nerwowość.