-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Cytaty z tagiem "karabin" [11]
[ + Dodaj cytat]
Tancerze skaczą i padają, rozdygotani, wewnętrznie obnażeni, podczas gdy dwie aktorki podążają za nimi, z szybkością karabinu maszynowego wyrzucając z siebie jadowite zdania: - ... jesteśmy tu po to, by wyjąć ci z głowy zbędne części mózgu... - a ich szepty nakładają się na siebie. To głosy rozbrzmiewające w głowach tancerzy.
Sally siedzi jak zahipnotyzowana. Patrzę na nią, na jej nieruchomą twarz, szeroko otwarte, czarne oczy.
...karabin o krótkiej lufie, której grubą stal Bourne znał aż za dobrze. Strzał z odległości dziesięciu metrów wyrzucał człowieka niemal dwa metry w górę.
I obserwuje nas samotny wilk, obserwuje cały konwój, a ja opuszczam do połowy okno i mierzę do niego z karabinu opartego na szybie, a malarz mi mówi: No i co robisz? Nie widzisz go?, odpalam mu, zastrzelę tego wilka. Nie psuj mi obrazu, on na to. Bardzo się nad nim napracowałem.
Wojna to nie pora na pytania: jesteś człowiek czy nędzna kreatura? Przeznaczeniem żołnierza jest zabijanie, jest narzędziem mordu. Ma taką samą rolę jak pocisk czy karabin maszynowy.
Pokoju [...] nie da się zaprowadzić karabinami i wywłaszczeniami, wymaga to sprawiedliwości i wzajemnego szacunku.
Wpojono nam od dziecka, przekazano w genach miłość do człowieka z karabinem. Wyrośliśmy jakby na wojnie - nawet ci, którzy urodzili się kilkadziesiąt lat po niej.
-- Dobrze się czujesz, kumplu? – indagował Boaz.
– Tak, kumplu, a bo co, kumplu? – odparł Wujo. – Wczoraj, jak spałeś, kumplu, wyciągnąłem ci, kumplu, tę zabawkę z kieszeni i rozmontowałem ją, kumplu, i wybebeszyłem, kumplu, i napchałem, kumplu, papierem toaletowym. A teraz, kumplu, siedzę sobie na pryczy i trzymam, kumplu, załadowany karabin, a ten karabin wycelowany jest w ciebie, kumplu – i co ty, sieroto, myślisz teraz zrobić?
Po krótkiej naradzie wódz zwrócił się do mnie z pytaniem:
- Czy macie naprawdę pod dostatkiem prochu i kul?
- Powiedziałem to już, a skoro nie wierzysz, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko poprzeć to dowodami. Proszę uważać!
Wódz miał na głowie zawój z czerwonej materii. Zdjąłem mu go z głowy, przywiązałem do lufy karabinu jednego z wojowników i kazałem mu podnieść karabin w górę, tak aby materia mogła się rozwinąć na wietrze w kształt chorągiewki. Potem wziąłem sztucer do ręki i rzekłem do wodza:
- Wybiję kulami w tym płacie tyle dziur, ile liczysz palców u obydwu rąk, a wcale nie będę ładował nabojów. Baczność! Zaczynam!
Oddaliłem się na sto kroków i dałem dziesięć strzałów do chorągiewki, celując tak, by kule podziurawiły ją w jednej linii z dołu do góry. Zanim wróciłem do gromady, chusta była już w rękach Desierta, który razem z Peną podziwiał celność moich strzałów. Odebrałem mu ją i podałem wodzowi, mówiąc:
- Proszę zobaczyć! To wystarczy, czy też wybić jeszcze dziesięć dziur bez ładowania?
Wódz spojrzał na zawój, potem na mnie i na sztucer systemu Henry’ego, po czym zrobił tak głupią minę, że omal nie wybuchnąłem śmiechem.