cytaty z książki "Tiger’s Curse"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zakochanie się w nim byłoby jak skok do wody z wysokiego klifu: mogłoby się okazać albo najbardziej emocjonującym, co mi się kiedykolwiek przytrafiło, albo najgłupszym błędem jaki w życiu popełniłam. Sprawiłoby, że miałabym po co żyć, albo roztrzaskałoby mnie o skały i połamało na zawsze.
Klucz do szczęścia to starać się wykorzystać to, co przyniesie los, i być za to wdzięcznym.
O tym, co jest prawdziwe, a co nie, każdy musi zdecydować we własnym sercu i serce każdemu podpowie.
Tak naprawdę nie pozwalałam sobie na to, by kogokolwiek pokochać, gdyż bałam się, że zostanie mi odebrany
-To, że czasem potrzebujemy pomocy, nie znaczy, z jesteśmy słabi.
Sekretne randez-vous? Na werandzie? O zachodzie słońca? - uniósł brew. - Kelsey, czyżbyś próbowała mnie uwieść?
- Nie rozumiesz, Ren? To właśnie dlatego muszę odejść. Musisz się przekonać, że potrafisz żyć beze mnie. Że w życiu liczą się też inne rzeczy. Musisz zobaczyć świat, który się przed tobą otworzył, i zrozumieć, że masz wybór. Nie chcę być twoją klatką.(...)- Miałabym ci założyć obrożę? Sprawić, byś spędził resztę życia przykuty do mnie poczuciem obowiązku?(...)- Przykro mi, Ren, ale nie mogę ci tego zrobić. Nie mogę, bo ... też cię kocham.
- Czy pozwolisz mi... się pocałować?
(...)
- Co masz... hmmm... To znaczy... Jak to: czy ci pozwolę?
(...)
- Dziewczynę trzeba zwalić z nóg, a prośba o pozwolenie jest po prostu... po prostu... niedzisiejsza. Nie jest spontaniczna. Nie ma nic wspólnego z namiętnością. Tak zachowują się stare pierniki. Więc skoro już musisz mnie pytać, odpowiedź brzmi... nie.
Ty idiotko! pomyślałam. Oświadczyłaś właśnie temu błękitnookiemu adonisowi, który w dodatku jest księciem, że uważasz go za starego piernika.
(...)
- Nie będę cię więcej pytał, Kelsey. Wybacz mi zuchwałość.
Jak potoczą się nasze losy? Nie było sposobu, by to przewidzieć, i uświadomiłam sobie, jak bardzo kruchą i delikatną rzeczą jest ludzkie serce. Nic dziwnego, że trzymałam je zamknięte na klucz.
- Nie. Wyjaśnię to w ten sposób: człowiek, który umiera z głodu, ucieszy się, kiedy mu zaproponują, prawda? Więcej, gdyby nie miał nic innego, rzodkiewka wydałaby mu się prawdziwą ucztą. Ale gdyby ktoś postawił przed nim suto zastawiony stół, rzodkiewka poszłaby w odstawkę.
Ren przez chwile zastanawiał się w milczeniu.
- Nic nie rozumiem. O co ci chodzi?
- Chodzi mi o to, że... jestem rzodkiewką.
- A ja czym? Tym stołem?
- Nie... - wyjaśniłam zniecierpliwiona. - Ty jesteś tym człowiekiem. No a ja... Wcale nie chce być rzodkiewką. Kto by chciał, prawda? Ale myślę na tyle trzeźwo, żeby wiedzieć, czym jestem, i na pewno nie jestem suto zastawionym stołem. To znaczy... Na miłość boską, mógłbyś przecież się żywić czekoladowymi eklerkami!
- Ale nie rzodkiewkami.
- Nie.
- A co... - Ren zamyślił się na chwile - a co jeśli lubię rzodkiewki?
- Nie lubisz. Po prostu nie znasz nic lepszego. Aha no i jeszcze... przepraszam, że byłam dla ciebie taka niemiła. Zazwyczaj mi się to nie zdarza. Nie wiem, skąd się we mnie wzięło tyle sarkazmu. - Ren uniósł brew. - No dobrze. Mam swoją cyniczną, okropną stronę, którą zwykle ukrywam. Ale kiedy jestem pod dużą presją albo naprawdę zdesperowana, ona wyłazi na wierzch.
Wiedziałam, że śmierć rodziców to nie najlepszy temat na pierwszą randkę, ale... on z pewnością zareagowałby zupełnie inaczej. Może dlatego, że był starszy, i to o ponad trzysta lat, albo dlatego że pochodził z innej kultury. A może dlatego, że on też stracił rodziców. Nie, chyba chodziło po prostu o to, że... był idealny
To w tamtej chwili zrozumiałam, że Ren mnie kocha. Poczułam, jak moje serce się otwiera. Już wcześniej wiedziałam, że kocham Rena-tygrysa i ufam mu. To było proste. Ale teraz uświadomiłam sobie, że Ren-człowiek potrzebuje tej miłości jeszcze bardziej. On nie czuł jej od wieków - o ile czuł kiedykolwiek. Tuliłam go więc mocno i nie odsunęłam się, dopóki nie zrozumiałam, że kończy mu się czas.
Gdzie ja jestem? Co ja wyprawiam? Utknęłam Bóg wie gdzie w indyjskiej dżungli, nocą, z tygrysem na sznurku.
Kelsey, kiedy mężczyzna spędza czas z piękną kobietą, nie powinien się spieszyć.
Książę odłożył moją stopę, sięgną po drugą i zaczął masować ją kciukami. Nie odezwał się, więc mówiłam dalej:
- Bycie wredną i oziębłą wydało mi się jednym sposobem, żeby cię trzymać na dystans. To było coś w rodzaju reakcji obronnej.
- A wiec przyznajesz, że chciałaś mnie odepchnąć.
- Oczywiście.
- A to dlatego, że jesteś rzodkiewką.
Zniecierpliwiona rzuciłam:
- Tak! Teraz, kiedy z powrotem jesteś człowiekiem, możesz sobie znaleźć kogoś, kto lepiej do ciebie pasuję. To wszystko nie twoja wina. To znaczy... tak długo byłeś tygrysem, że zapomniałeś, jakimi prawami rządzi się świat ludzi.
- Rozumiem. W takim razie oświeć mnie, Kelsey.
Słyszałam w jego głosie nutę frustracji, ale niezrażona tłumaczyłam dalej:
- Chodzi mi o to, że mógłbyś się teraz spotykać z supermodelką albo aktorką. Nie słuchałeś co mówiłam?
- O tak, żebyś wiedziała! - krzykną rozgniewany. - Chodzi ci o to, że powinienem być zarozumiałym, bogatym, płytkim l i b e r t y n e m, który nie dba o nic poza pieniędzmi, władzą i polepszaniem swojego statusu. Że powinienem się umawiać z bezmyślnymi, płochymi, pretensjonalnymi, głupimi kobietami, które bardziej obchodziłyby moje koneksje niż ja sam. A także: że nie jestem wystarczająco inteligentny ani rozsądny, żeby wiedzieć, kogo i czego chcę w życiu! Zgadza się?
- Tak... - pisnęłam słabo.
Mimo to niewola pozostaje niewolą, niezależnie od tego, jak ładne jest więzienie.
Ty, moja piękna, jesteś nagrodą, o którą warto powalczyć.
- A gdybym nadal się nie zgadzała? Porwałby mnie pan?
Pan Kadam roześmiał się.
- Nie. Gdyby odrzucała pani kolejne oferty, następnym krokiem byłoby wyznanie prawdy z nadzieją, że mi pani uwierzy.
- Uff, co za ulga.
- Dopiero gdyby to się nie powiodło, porwałbym panią.
To, że czasem potrzebujemy pomocy, nie znaczy, że jesteśmy słabi.
- A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki?
Te oczy. Były hipnotyzujące. Wpatrywały się wprost we mnie, prawie jakby tygrys chciał zajrzeć w moja duszę.
Ren był moją mroczną stroną, zakazanym owocem, moją Dalilą - ostateczną pokusą. Pytanie brzmiało... czy potrafię mu się oprzeć
(...) mówi się, że spoglądając wystarczająco długo w tygrysie oczy, możne rozpoznać bratnią duszę.
Zadrżałam jak bezbronny króliczek, który dostał się w pazury wilka. Wilk zbliżył się jeszcze bardziej. Nachylił się i zaczął pocierać nosem mój policzek. Problem tkwił w tym, że chciałam, żeby mnie pożarł,
Jeśli tygrysy mają dusze, a mają na pewno, jego dusza musi być samotna i smutna.
Wiesz, masz bardzo przyjemny pysk jak na stworzenie, które mogłoby mnie pożreć.
- Wiesz, spanie pod gołym niebem nie jest wcale takie złe. Można patrzeć na gwiazdy, a chłodny podmuch owiewa ci futro po gorącym dniu. Trawa słodko pachnie i - spojrzał mi w oczy - tak samo słodko pachną twoje włosy,
- Sundari. Tkwiłem tu i myślałem, że nie może być nic piękniejszego niż ten zachód słońca, myliłem się jednak. Twoja skóra i włosy lśniące w promieniach słońca, to widok niemal... nie do opisania.