cytaty z książek autora "Jan Pelc"
Nie ma większego syfu niż życie. Wstajesz rano, idziesz do roboty, wracasz do domu zmachany, uśmiechniesz się krzywo do baby, ochrzanisz dzieciaki, kładziesz się do łóżka, czasem przelecisz tę kobitę obok siebie, ale robisz to tylko z nudów, bo już na pamięć znasz każde jej westchnienie, każde stęknięcie, i zasypiasz, zanim ona wróci z łazienki. A rano wszystko od nowa. I tak dzień w dzień, tydzień w tydzień, rok w rok, wreszcie stuka ci czterdziestka i wtedy boisz się obejrzeć za siebie, żeby z przerażenia nie wyskoczyć przez okno.
Jakże niewiele potrzeba ludziom do szczęścia. Niezbicie dowodzą tego zadowolone pyski wokół mnie. Wszyscy tryskają humorem, robią sobie podśmiechujki. A czego chcemy? Niczego, raptem odrobiny muzyki i własnych czterech ścian, gdzie nikt nie szpicluje. Jezu, jacy jesteśmy beznadziejni- a może jednak wielcy, piękni i wspaniali?
Ślicznotka siedząca okrakiem na tabunie koni - oto nasze czasy. Prędkość i seks. Martwe oko telewizora i zimny ekran, a na nim historie, które chętnie byśmy przeżyli, gdybyśmy się nie bali. Oglądamy je, marzymy, zerkając ukradkiem na zegarek: jeszcze dziesięć minut i czas na nas. Śpieszymy się, by spotkać boginię na litrowym motorze, śpieszno nam do pracy, do łóżka, do kina, zawsze i wszędzie pośpiech. Uwijamy się, nie zdając sobie jednak sprawy, że każde zdążenie na coś czy do czegoś, każdy ruch wskazówki obserwowanej nerwowo na stacji przybliża nas do śmierci. Im bardziej chcę zdążyć, tym jestem bliżej śmierci.
Gęstnieją konwoje pieprzonych rodzinek na swoich trawiennych spacerkach.
Znowu "dlaczego", tym razem z pytajnikiem. Na co sobie ta gęś pozwala? Pyta dlaczego i daje pytajnik. Co jej powiedzieć? Że ludzie, którzy protestują i są zamykani, to cały czas ci sami, a reszta milczy, ponieważ ma dzieci, pozycję, pracę, którą lubi, i normlane ludzkie pragnienia posiadania majątku, powiedzmy domku czy samochdu, oraz inne debilne zachcianki? Powiedzieć jej, że próbowałem nie milczeć, ale jak zrobiło się gorąco, potulnie dołączyłem do stada, bo strach przed kryminałem był silniejszy ode mnie?
Zaczynam wierzyć w teorię, według której pomiar czasu jest głupotą, bo miarą upływu czasu są nasze odczucia.
Wyjść z mentowni na świeże powietrze to większa frajda niż przelecieć dobrą dupę.