cytaty z książek autora "Nicole Christie"
No i byłam bardzo gruba. To wina
mojego ojca. Nigdy mnie nie przytulał.
- Więc co, zjadłaś go?
Czasami musisz iść trochę na kompromis, żeby dotrzeć do punktu, gdzie możesz robić to co chcesz.
Wiesz, jest tak wiele rzeczy, które mogą pójść źle na tym świecie, że mogłabyś spędzić całe życie martwiąc się nimi i zapomnieć doceniać każdą chwilę, jaką z kimś masz. Potem myślisz "Boże, czemu nie byłem wdzięczny za to co miałem, kiedy to miałem?". - Patrzy na mnie. - Wiesz jaki jest sekret na szczęśliwe życie? - Kręcę głową, ciche łzy spływają po moich policzkach. Ściska moją rękę. - Nie żałuj. Po prostu żyj chwilą.
Gdy wszystko jest złotym kłamstwem; powiedz mi
Że mnie widzisz
Że mnie potrzebujesz
Jesteś drogą do mojego prawdziwego ja
Do mojego prawdziwego ja
Wewnątrz mojej duszy żyje wojna
Ty jesteś moją wojną
W twojej łasce jest wszystko, o co walczę
Powiedz moje imię
Zabierz mnie do miejsca, gdzie powinienem być
Pożegnałaś się, więc jak to możliwe, że wciąż jesteś tutaj ze mną
Przesuwasz się przeze mnie
Mówisz do mnie
Twoja twarz jest jedyną, którą widzę
Chcę tylko wrócić do domu, do ciebie
Więc powiedz mi, że mnie kochasz
Muszę od ciebie usłyszeć
Że mi wybaczysz
Gdy wszystko jest złotym kłamstwem; powiedz mi
Że mnie widzisz
Że mnie potrzebujeszJesteś drogą do mojego prawdziwego ja
Do mojego prawdziwego ja
Do mojego prawdziwego ja
Powiedz, że nadal mnie kochasz
Wybacz mi
Przesuwaj się przeze mnie
Mów do mnie
Zabierz mnie do miejsca, gdzie powinienem być
Do mojego prawdziwego ja
Do mojego prawdziwego ja
Jesteś drogą do mojego prawdziwego ja
Proszę, wróć do mnie
Zane gra kilka ostatnich cudownych nut na swojej gitarze, przysuwając się bliżej, tak że stoi
niemal tuż pode mną. Z dystansu jestem świadoma dzikich oklasków. Nie zdawałam sobie
sprawy… byłam tak bardzo skupiona na nim, że nie zauważyłam stojących tam tłumów ludzi,
namiętnie oglądających ten bardzo prywatny moment.
Nie obchodzi mnie to. Widzę tylko Zane’a. Widzę go, nie gwiazdę rocka – marzenie każdej
dziewczyny. Widzę faceta, który śmiał się ze mną, kłócił się ze mną, trzymał mnie za rękę i mnie
kochał. Jest tutaj, patrząc na mnie, jakbym tylko ja liczyła się na całym świecie.
Muszę do niego iść. Przerzucam jedną nogę przez balustradę. Lauren szybko łapie mnie za
ramię, żeby mnie zatrzymać. Śmiejąc się Zane unosi rękę w znaku stop.
- Ja przyjdę do ciebie – woła.
Teraz porozmawiajmy o „niej”. Jak ona wygląda? 170 centymetrów? Blond włosy, niebieskie
oczy? Tatuaż delfina?
Alaina Sky. Ugh.
Przez minutę Zane i Joanna patrzą na siebie jak rewolwerowcy w samo południe. Po czym
oboje wybuchają śmiechem.
- W porządku. – Wciąż chichocząc, Zane lekko wzrusza ramionami. – Tak naprawdę, Joanno,
ma ona około 162 centymetrów, brązowe oczy, długie złocistobrązowe włosy. Nie ma tatuażu,
ale gdyby miała, to pewnie byłby to króliczek.
Czerwienię się, moje serce nagle łomocze głośno. On naprawdę o mnie mówi!
Jestem pewna w dziewięćdziesięciu procentach.
- Króliczek, Violet? Poważnie?
- Cii!
- Wow – mówi Joanna. – To jest bardzo… specyficzne. Opisujesz twoją idealną kobietę czy
dziewczynę?
Zane uśmiecha się. – Obie.
- Aww! – mówią jednocześnie Kim i publiczność.
Joanna pochyla się, opierając brodę na dłoniach. – Powiedz nam więcej.
- Uch… - Będąc w trudnym położeniu, śmieje się cicho, patrząc na swoje dłonie leżące na
kolanach. – Prawda jest taka, że… bardzo z nią schrzaniłem. Nie sądzę, że kiedykolwiek mi
wybaczy. Więc… sam nie wiem.Publiczność znowu wydaje odgłos „aww!”.
- O nie – mówi ze współczuciem Joanna. – Co zrobiłeś?
Zane jedynie potrząsa głową z małym uśmiechem tańczącym na jego pięknych ustach. Gdy
ona dalej wpatruje się w niego przenikliwie, tylko się śmieje. – Co? To wszystko… co mam.
- Aiden, nie możesz nas tak zostawić!
On nie odzywa się, nadal uśmiechając się. Te jego boleśnie niebieskie oczy odwzajemniają
jej spojrzenie, odmawiając powiedzenia czegoś jeszcze.
Nagle ktoś puka do drzwi.
- Violet? Czy to ty tam jesteś?
Mama!
Wpatruję się bezradnie w Zane’a. O cholera!
- Nie, to ja, Lily – odpowiada Zane, ratując mnie. – Po prostu mam problemy z moim…
rozporkiem.
Głośno prycham. Zane zakrywa moje usta, jego ciemne oczy tańczą. Oboje podśmiewamy
się z milczenia mamy.
- Och – mówi w końcu przygaszonym głosem. – Cóż, daj mi znać jeśli będziesz potrzebował
pomocy. Nie, nie miałam tego tak na myśli! Po prostu chodziło mi o to, że jeśli… o nie. Okej,
pójdę sobie! Powodzenia!Zane opiera czoło na moim, mocno starając się nie roześmiać. – Dobrze! Dziękuję! – udaje
mu się powiedzieć.
Oboje wybuchamy śmiechem. Ręka Zane’a nadal zakrywa moje usta, więc ją gryzę. Krzywi
się i odsuwa z małym uśmieszkiem.
- Ty pierwszy wyjdź – szepczę, jak zapina swoją koszulę. – I już nie mów nic
nieprzyzwoitego!
- Już ode mnie nie uciekaj. – Mówi to przekornie, ale jego ciemne oczy są śmiertelnie
poważne.
Pochyla się, żeby dać mi ostatni pocałunek, po czym podnosi mnie i odsuwa od drzwi.
Kiedy wyszedł z powodzeniem, zamykam drzwi i raz jeszcze się o nie opieram. Odchylam
głowę, śmiejąc się do siebie niedowierzająco. Moje kości są jak papka – czy z bliskiego
wpadnięcia, czy pocałunków Zane’a, nie potrafię stwierdzić.
Ale te w połowie bolesne, w połowie ekstatyczne wzrastające i opadające uczucie?
W końcu odwraca się. Uśmiechając się do mnie, rozsuwa drzwi na balkon. – Miejmy
nadzieję, że masz rację.
- Co…?
Brzmienie grającej gitary przepływa przez drzwi. Czy to moi kuzyni palący trawkę? Jeżeli
tak, to są strasznie dobrzy. Marszcząc brwi, wychodzę za melodią na balkon. Jest zniewalająco
piękna, a jednocześnie przejmująco seksowna.
Mój pokój wychodzi na ogród poniżej. Patrzę spod przymrużonych powiek w ciemność,
próbując znaleźć źródło muzyki. Niespodziewanie wysoka figura wchodzi w światło rzucane z
mojego pokoju.
Wciągam gwałtownie powietrze, podnosząc ręce do ust.
To Zane!Stojąc na krawędzi złamanego kłamstwa
Próbując znaleźć mój powód; nie mogę znaleźć mojej drogi
Pozostawiłem siebie w upadku
Zgubiłem moją drogę
Czy możesz pomóc mi znaleźć drogę do domu
Jesteś oddechem, którego nie mogłem wziąć
Moja palącą prawdą
Życie blasku; wszyscy są fałszywi
Twoje włosy na mojej poduszce
Twoja skóra przy mojej
W twoich oczach leży mój spokój
Ty jesteś moją drogą do domu
Ogród jest nagle rozświetlony tysiącami migoczących światełek, ukazując członków zespołu
Zane’a ustawionych za nim. Perkusja, gitary, keyboard, wzmacniacze… wszystko. Dołączają do
gitary Zane’a, podnosząc piosenkę do atmosfery.
Więc powiedz mi, że mnie kochasz
Muszę od ciebie usłyszeć
Że mi wybaczysz.
Bill garbi ramiona i dźga w pieczeń wołową. – Są bardziej znajomymi niż przyjaciółmi –
mamrocze. Można totalnie powiedzieć, że zaprosił ich tylko dlatego, że mama musiała go o to
nękać.
- Zane, kiedy wracasz do L.A.? – pyta ona, a ja unoszę uszy, czekając na jego odpowiedź.
- Dzisiaj wieczorem. Jestem już spakowany – odpowiada.
98
Tłumaczenie Falling for the Ghost of You przez waydale
- Och, to szkoda, że musisz jechać tak szybko po naszym powrocie – wzdycha mama. – Uda
ci się wrócić na nasze przyjęcie zaręczynowe, prawda?
Zane posyła jej swój zabójczy uśmiech. – Nie przegapiłbym go.
Patrzy na mnie i przyłapuje mnie na gapieniu się. Pośpiesznie odwracam wzrok, waląc ręką
w stół. Moje palce uderzają o krawędź łyżki balansującej na talerzu, wyrzucając w powietrze
kluchę puree ziemniaczanego. Ląduje z plaśnięciem na ramieniu Billa. Nawet nie zauważa.
Gdy ścieram puree ziemniaczane z jego koszuli, mama znowu odwraca się do Zane’a. –
Widzieliście się dużo z Violet, kiedy nie było nas z Billem?
O rany!
Zane’owi udaje się złapać mój spanikowany wzrok i jego oczy iskrzą się psotną złośliwością.
– Och, sporą ilość, nieprawdaż, Violet?
Zaciskam zęby i wycieram mocniej wilgotne miejsce na biednym ramieniu Billa.
- To dobrze. Cieszę się, że wy dwoje poznajecie się nawzajem.
- O tak – mówi Zane, posyłając mi uśmieszek. – Raz zaprosiłem ją na kolację. Najlepszy
posiłek mojego życia.
O mój Boże! – Poważnie? – mówię gniewnie, piorunując go wzrokiem.
Czuję się, jakbym miała buchnąć ogniem. Jak on mógł to powiedzieć z tym uśmiechem na
twarzy?! I spójrzcie na to jak dwuznacznie, powoli żuje swojego szparaga.
O Boże, dowiedzą się, co zrobiliśmy! Oni…
- Myślę, że już to zdjęłaś, Violet. – Głos Billa przerywa moje szalone myśli. Stara się oderwać
od mojego mocnego uchwytu jego rękawa.
- Nie mów takich rzeczy! – wypalam, przypadkowo patrząc gniewnie na Billa. – To znaczy…
uch, przepraszam!
- Huh. Okej. – Seksowna prowadząca wypróbowuje inną taktykę, podczas gdy publiczność
chichocze na jej błazeństwo. – Zbliżają się Walentynki.
- Tak? – Zane zachowuje spokój.
- Tak. Aiden, jestem pewna, że wszystkie kobiety na widowni chciałyby wiedzieć – jakie
byłoby twoje wyobrażenie idealnej randki Walentynkowej?
Publiczność krzyczy i klaszcze. Zane patrzy na nich, chichocząc. – Szlag, teraz muszę
powiedzieć coś romantycznego i wymyślnego, co?
- Niekoniecznie. Powiedziałabym, że to zależy od kobiety. Jak na przykład… Alainy Skye.
On spogląda w niebo, jakby po pomoc. – Nie odpuścisz tego, prawda? – pyta pogodnie.
- Czy ja znowu wypowiedziałam jej imię? – Joanna potrząsa swoimi ciemnymi lokami. –
Przepraszam. Po prostu wydajesz się być romantykiem. Więc co zaplanowałbyś na ten
wyjątkowy dzień?
Pochylam się do przodu, chcąc usłyszeć jego odpowiedź. Jakie byłyby nasze Walentynki?
Dla mnie w ten idealny dzień bylibyśmy tylko my, spędzający razem czas – najlepiej w łóżku.
Zane waha się przez chwilę. Przed odpowiedzią upija łyk ze swojego kubka. – Dobra, to
zabrzmi naprawdę źle – i nudno – ale sądzę, że chciałbym po prostu spędzić z nią czas, wiesz?
Spędzić cały poranek w łóżku… - Publiczność krzyczy, a on błyska tym seksownym uśmiechem. –
Potem mieć piknik w salonie, tylko ona i ja. Czas jest dla mnie bardzo cenny i chciałbym być znią sam, mieć ją całą dla siebie przez cały dzień. Wiem, że nie jest to wyobrażenie świetnej
randki dla każdej kobiety, ale…
Lauren odwraca się, żeby na mnie spojrzeć. – Czy on właśnie opisał ten dzień w hotelu z
tobą?
Potakuję, oszołomiona. – Tak… tak myślę.
- Pysznie! – piszczy Kim. Całe łóżko podskakuje od jej podekscytowania.
- Cóż, Aidenie, prawdopodobnie mógłbyś zabrać dziewczynę na śmietnisko, a byłaby ona
podekscytowana. Mam rację, panie? – Joanna puszcza oko szalenie aprobującej publiczności.
Przenosi swoją gitarę tak, że pas trzyma ją w miejscu na jego plecach. Wygląda w ten
sposób tak seksownie, że miękną mi kolana. Patrzę bez tchu jak zręcznie wspina się po drzewierosnącym obok mojego balkonu. Następną rzecz, jaką wiem, to że balansuje na balustradzie tuż
przede mną.
Mój głodny wzrok upaja się w jego widoku – jego znajomym seksownym uśmiechu, tych
nieskazitelnych rysach. Nareszcie przede mną, w zasięgu dotyku.
Jego jaskrawoniebieskie oczy spoglądają na mnie, płonąc jak umierające gwiazdy w jego
twarzy upadłego anioła.
- Wszystkiego najlepszego, Violet – mówi cicho. Koniuszki jego palców łagodnie przebiegają
po moim policzku.
Jestem tak zachwycona tym chłopakiem, którego kocham, że ledwo mogę wydusić „dzięki”
w odpowiedzi.
Znowu posyła ten półuśmiech. – Ta balustrada jest trochę śliska.
- Och!
Odskakuję, żeby pozwolić mu przejść na drugą stronę. Robi to bardzo łatwo, przerzucając
jedną nogę przez balustradę i odwracając się, żeby przenieść resztę ciała.
- Więc… - zaczynam niezręcznie, czując się niewiarygodnie nieśmiało. Niepewnie wyciągam
rękę, żeby dotknąć jego zmierzwionych włosów. – Blondyn, co?
Nieruchomieje na mój lekki dotyk. – Winny – mruczy.
Biorę głęboki wdech, modląc się o odwagę. Mam mu tyle do powiedzenia, ale teraz, gdy
tutaj jest, nie wiem jak zacząć.
- Aiden…
- Zane – poprawia mnie gwałtownie, łapiąc mnie za rękę i ją ściska. – Jestem Aidenem dla
nich. – Szarpie głową w bok, wskazując resztę świata.
Oddychając nierówno, podnoszę na niego wzrok. – Co jeśli jestem zakochana w obu?
Uśmiecha się szeroko, wyciągając ramiona. – To jestem cały twój.
Mama stoi przede mną i po wyrazie jej twarzy wiem, że musiałam naprawdę odpłynąć. Z
zakłopotaniem skupiam uwagę.
- Co się dzisiaj z tobą dzieje? – pyta, przyglądając mi się z bliska. Wyciąga rękę, żeby wyczuć
moje czoło tyłem dłoni. – Nic ci nie jest?
Nie patrz na Zane’a. Nie patrz na niego. – Tak – mamroczę nieobecnie, wycierając spocone
ręce o przód sukienki. – Ta, ja, uch, no wiesz… penis.
97
Tłumaczenie Falling for the Ghost of You przez waydale
- Słucham?
Moje przerażone spojrzenie spotyka się z mamy. – O mój Boże! Co ja powiedziałam?
Chciałam powiedzieć penis!
Czy mama mogła wyglądać na bardziej przerażoną? Nie sądzę. – Powiedziałaś „penis” –
zauważa.
Zawstydzona kładę rękę na ustach. – O nie.
Czy to zbyt wielka nadzieja, że Zane i jego ojciec nie słyszeli tej małej rozmowy o penisie?
Ta, oczywiście. Nie zamierzam tam spojrzeć. Zamierzam zignorować ten stłumiony dźwięk
kaszlnięcia/śmiechu ze strony Zane’a.
- Pomogę ci w kuchni – mówię żałośnie do mamy.
Przygląda mi się ostrożnie. – Myślę, że tak będzie lepiej.
Gdy wchodzimy do kuchni, zaczyna bezlitośnie mnie przesłuchiwać. Jestem zmuszona
powiedzieć jej, że Lauren kazała mi tamtej nocy obejrzeć nieprzyzwoity film – a teraz myśli, że
moja najlepsza przyjaciółka jest jakimś zboczeńcem z sekretnym bratem. Zastanawiam się
czemu zawsze robię z niej mojego kozła ofiarnego. Chyba po to są najlepsi przyjaciele, prawda?
Mama chce, żebyśmy jedli przy małym kuchennym stole, ponieważ uznaje, że ten w jadalni
jest za duży i zbyt formalny jak na tylko naszą czwórkę. Nakrywam stół, kładę jedzenie na
półmiski i szczerze nie mogłabym wam powiedzieć, co mamy na obiad.
Jest świt nowego roku i leżę samotnie w łóżku, pełna żalów. Czy zrobiłam dobrze zrywając z
Zanem? Okłamał mnie. Być może nie wykorzystał mnie, ale również nie zaufał mi z prawdą.
Nawet gdybym mogła mu to wybaczyć, jak dopasowałabym się do jego życia gwiazdy rocka? Nie
potrafiłabym znieść ciągle uganiających się za nim dziewczyn – musiałabym je pobić. I bycie z
nim postawiłoby mnie w publicznym świetle. Czy dałabym temu radę? Nie, raczej nie. O Boże,
mogę wyobrazić sobie zaskakujących mnie paparazzi, otaczających mnie – i mnie krzyczącą do
nich „penis!”. Potem pojawiłaby się mama i opowiedziała im o lecie, kiedy jej słodka córeczka
dupczyła w cukierni jej babci.
Już widzę te nagłówki: Aiden Cross Umawiający się z Dziewczyną z Rodzinną Historią
Tourette’a.
Nikt nie chce oglądać takiego nagłówka. Za długi.
Ta. Nie byłoby dobrze.
Ostatecznie Joanna wzdycha. – No dobrze. Mamy już mało czasu. Ale muszę powiedzieć, że
kimkolwiek ona jest, byłaby głupcem, żeby ci nie wybaczyć. Założę się, że między wami się
ułoży.
Zane wypuszcza cicho powietrze. Zdaje się patrzeć przez kamerę prosto w moje oczy, kiedy
mówi. – Mam nadzieję.
Nie mogę przestać myśleć o wywiadzie Zane’a. Czy to znaczy, że on wciąż chce ze mną być?
Czy to znaczy, że teraz jest mój ruch? Co ja mam zrobić? Nic się nie zmieniło. On nadal jest
jedną z najsławniejszych twarzy na świecie, a ja jestem… tylko mną. Powiedzmy, że do siebie
wrócimy… potem co? Co się stanie, kiedy pojedzie na rok na trasę. Będę nieszczęśliwa.
Teraz jestem nieszczęśliwa. Nie wiem co zrobić. Tęsknię za nim. Straszliwie za nim tęsknię.