cytaty z książki "Druga strona natury. Eseje, listy i pisma o sztuce"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Żyjemy przecież tak cicho, a nasze największe katastrofy wydarzają się tak głęboko w nas, że na naszej powierzchni pojawiają się tylko odległe fale.
Głęboki ból sprawia, że ludzie milkną i zaczynają słuchać. Na co dzień słyszą tylko mniejsze lub większe fragmenty tej potężnej, rozbrzmiewającej w tle melodii. Wielu w ogóle już jej nie słyszy. Są jak drzewa, które zapomniały o swoich korzeniach i sądzą, że cała ich siła i życie tkwi w szumiących gałęziach. Wielu jest też takich, którzy nie mają czasu, by jej słuchać. Nie pozwalają nadejść godzinie. To biedni wygnańcy, którzy zagubili sens istnienia. Wygrywają na klawiszach dni zawsze ten sam monotonny, błędny dźwięk.
Wierzę, że to, co dzieje się naprawdę, nie musi lękać się śmierci; wierzę, że wola minionych dawno ludzi, że ruch, jakim w pewnej ważnej chwili otworzyli dłoń , że uśmiech, z jakim stali gdzieś przy odległym oknie – wierzę, że wszystkie te przeżycia ludzi samotnych żyją pośród nas, podlegając ciągłym przemianom. Są obecne, może nieco od nas odsunięte w stronę rzeczy, lecz są, tak samo jak rzeczy, i tak samo jak one są częścią naszego życia.
Gdy spotyka się dwoje ludzi tak samo cichych, nie muszą rozmawiać o melodii mijających godzin. Jest ona bowiem czymś wspólnym. Trwa pomiędzy nimi niczym płonący ołtarz, którego święty ogień podsycają lękliwie pojedynczymi sylabami.
Niech każdy sam się zastanowi, czy w czasie, gdy kochał, nie czuł pokusy, by swoje nazbyt do pewnej istoty przywiązane uczucie wprowadzić w wyższe sfery, nadać mu większe znacznie? Kto nie niecierpliwił się widząc, jak promienie jego serca załamują się zaraz obok i wplątują w cudze życie? Kto nie napełniał cudzego życia smutkiem i zmieszaniem, gdy pragnął nagle ponownie zobaczyć swoje własne uczucie, które zniknęło w drugim, i ponownie pragnął odzyskać jego utraconą część? To właśnie budzi w ludziach największe przerażenie, że nikt nie może zobaczyć miłości, której wczoraj dokonał; każda jego skłonność się wyczerpuje, i budząc się widzi drugiego tam, gzie miałby potrzebę zobaczyć samego siebie.
Są też przecież chwile, kiedy stojący przed tobą człowiek cicho i jasno odcina się od wspaniałości krajobrazu. Rzadkie święta, które na zawsze pozostają w pamięci. Odtąd będziesz go kochał. To znaczy: będziesz próbował czułymi dłońmi obrysować kształt jego osoby, tak jak ją w owej chwili poznałeś
Każdy z nas mieszka na oddzielnej wyspie; tylko że wyspy te położone są zbyt blisko siebie, byśmy mogli żyć na nich samotnie i beztrosko. Jeden może drugiemu przeszkadzać, albo straszyć, albo zarzucać włóczniami – i tylko pomóc nikt nikomu nie może. Z wyspy na wyspę dostać można się tylko w jeden sposób: ryzykując skok, który nie tylko dla nóg może okazać się niebezpieczny. Zaczyna się nieustanne skakanie w tę i we w tę z całą jego śmieszną przypadkowością; bo zdarza się, że dwoje skacze ku sobie jednocześnie, tak, że zbliżają się do siebie tylko w powietrzu, na chwilę, a gdy wyczerpani opadają na ziemię, są sobie równie dalecy jak przedtem. Nie ma w tym ostatecznie nic dziwnego; bo mosty, po których kroczy się pięknie i uroczyście ku sobie, istnieją rzeczywiście nie w nas, lecz za nami
Czy słyszysz wokół siebie głos burzy, czy też śpiew lampy, oddech wieczoru, czy stękanie morza – zawsze rozbrzmiewa ponad tobą rozlewna melodia, spleciona z tysiąca głosów, w którą ty sam tylko od czasu do czasu wpleść możesz swój śpiew. Wiedzieć, kiedy się odezwać, to tajemnica twojej samotności: tak jak sztuka prawdziwej rozmowy polega na tym, by z wyniosłości słów opadać w jedną i tę samą melodię”.
My zaś jesteśmy jak owoce. Wisimy wysoko pośród dziwnie poplątanych gałęzi i doświadczamy wielu wiatrów. Chlubimy się naszą dojrzałością, słodyczą i pięknem. Ale siłę do nich czerpiemy wszyscy poprzez jeden pień z korzenia, który rozprzestrzenił się poza najdalsze światy. I jeśli chcemy zaświadczyć o jego mocy, musimy używać jej każdy na swój własny, samotny sposób. Czym więcej samotnych, tym bardziej uroczysta, przejmująca i potężna jest ich wspólnota.
Czy nie dziwne z nas stworzenia, że pozwalamy się tak sprowokować i nasze pierwsze uczucie lokujemy tam, gdzie nie ma żadnej nadziei? I czy smak tej nadzwyczaj nieprzemyślanej czułości nie był zawsze nieco gorzki dlatego, że była daremna? Kto wie, czy co poniektórzy potem w życiu nie z takich wspomnień właśnie czerpią podejrzenie, że nie da się ich pokochać.
Zrobiliśmy postęp: materia nie jest już tak ciężka, tak ważna; wolno nam tworzyć całe dramaty po to tylko, by uświadomić sobie pojedyncze uczucie, to znaczy: wzbogacić się o jedno nowe uczucie.
Czyż nie wiemy, że los człowieka samotnego toczy się w innym kierunku niż zależne od czasów losy tłumu? Nie opada on ciężko w przeszłość, jego spełnienie nie jest końcem i nie następuje po nim zmęczenie; czyn człowieka samotnego, a nawet jego uśmiech, jego sen czy najmniejszy gest podnoszą się, jak podnosi się ktoś wypoczęty, i idą w przyszłość, idą bez końca. Czy rzeczywiście zapomniano, że otacza nas oddech samotnych, że szum ich krwi wypełnia ciszę niczym kołyszące się gdzieś w pobliżu morze, że ich trudne chwile są gwiazdami i konstelacjami pośród naszych najciemniejszych nocy?
Wszelka niezgoda i nieporozumienie pochodzą stąd, że to, co wspólne, ludzie próbują znaleźć w sobie samych, zamiast szukać tego w rzeczach poza sobą, w świetle, w pejzażu, w początku i w śmierci. Tracą w ten sposób samych siebie i nic nie zyskują w zamian. Mieszają się ze sobą, ponieważ nie potrafią się ze sobą zjednoczyć. Chwytają się siebie nawzajem i nie mogą pewnie stanąć na nogach, bo oboje są chwiejni i słabi; całą siłę zużywają na rzekome wzajemne podpieranie się, tak że na zewnątrz nie wyczuwa się nawet najmniejszej fali.
Sztuka wydaje mi się dążeniem jednostki do tego, by ponad niewygodą i ciemnością porozumieć się ze wszystkimi rzeczami, zarówno z tymi najmniejszymi jak i największymi, i dzięki takim nieustannym dialogom zbliżać się ku ostatecznym, cichym źródłom wszelkiego życia. Tajemnice rzeczy stapiają się we wnętrzu jednostki z jej własnymi najgłębszymi odczuciami i objawiają, jakby były jej własną tęsknotą. Bogaty język tych intymnych wyznań to piękno.