cytaty z książek autora "Katja Millay"
Co zobaczyłaś, kiedy umarłaś? - Uśmiecha się półgębkiem, niepewnie, jakby czuł się zażenowany własnymi słowami. - Bo chyba nie Morze Spokoju?(...)
- Twój garaż.
Kocham cię, Słoneczko - mówię szybko, żeby się nie rozmyślić. -i mam w dupie, czy tego chcesz czy nie.
Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić.
Żyję w świecie pozbawionym magii i cudów. W miejscu, gdzie nie ma jasnowidzów czy zmiennokształtnych, żadnych aniołów czy supermanów gotowych ocalić Twoje życie. W miejscu, gdzie ludzie umierają a muzyka potrafi ich skłócić, a wiele rzeczy jest do bani. Jestem tak mocno osadzona na ziemi przez ciężar rzeczywistości, że czasami zastanawiam się jak to możliwe, że nadal potrafię unosić moje nogi podczas chodzenia.
Głośne dźwięki sprawiają, że nie słyszę tych cichych, a cichych dźwięków należy się bać.
Życie jest krótkie, a listy książek do przeczytania bardzo długie.
Ludzie mówią, że miłość jest bezwarunkowa, ale to nie prawda, a nawet gdyby byla, to nigdy nie za darmo. Zawsze wiąże się z jakimiś oczekiwaniami.Wszyscy chcą czegoś w zamian. Jakby wymagali,żeby ta druga osoba była szczęśliwa, przec co automatycznie staje się odpowiedzialna za ich szczęście, bo nie mogą być szczęśliwi, póki ona nie będzie szczęśliwa.
Światło dnia przed niczym nie może cię ochronić. Złe rzeczy dzieją się na okrągło, nie czekają, aż zjesz kolację.
Nie jestem żadnym ocaleniem. Nawet siebie samego nie umiem ocalić.
Próbuję dostrzec magię codziennych cudów: fakt, że moje serce nadal bije, że mogę unosić stopy i chodzić, że jest we mnie coś wartego miłości.
Śmierć nie jest taka straszna, kiedy już ją przeżyjesz.
A ja przeżyłam.
Już się jej nie boję.
Boję się całej reszty.
Są tu lampy, narzędzia i deski, buty robocze i chłopak, na którego chcę patrzeć do końca świata. Gdyby moje Morze Spokoju było prawdziwe, to znajdowałoby się tutaj, w tym miejscu.
Docierasz do półmetka życia i nagle zdajesz sobie sprawę, że nie zrobiłeś tego, co zamierzałeś, nie stałeś się tym, kim chciałeś zostać.
Może któregoś dnia wrócisz. Może nie, czego bym sobie nie życzył, ale nie możesz tak dalej. Nie możesz pogrążać się w poczuciu winy i odrazy do samej siebie, i w całym tym syfie. Nie mogę na to patrzeć. Zaczynam nienawidzić cię za to, że siebie nienawidzisz. Nie chcę cię stracić. Ale pogodzę się z tym, jeśli tylko będziesz szczę-
śliwa. Myślę, że jeśli dzisiaj ze mną wrócisz, nigdy nie będzie okej. A jeśli u ciebie nie będzie okej, to u mnie też nie. Chcę wiedzieć, że jest szansa dla takich jak my. Chcę wiedzieć, że w ogóle istnieje coś takiego jak okej, a może nawet coś więcej, że to gdzieś jest, tylko jeszcze tego nie znaleźliśmy. Musi istnieć jakieś szczęśliwsze zakończenie. Jakaś lepsza historia. Zasłużyliśmy na to. Ty zasłużyłaś. Nawet jeśli w zakończeniu tej historii do mnie nie wrócisz.
Jeszcze nie zacząłem liczyć. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, czy wszyscy: za każdym razem, kiedy ktoś umiera, odliczam, ile czasu minęło. Najpierw minuty, potem godziny. Potem dni, tygodnie i miesiące. I pewnego razu uświadamiasz sobie, że już nie liczysz i nawet nie wiesz, kiedy przestałeś. W tym momencie ta osoba odchodzi naprawdę.
W którymś momencie jej matka wchodzi do pokoju i patrzy na nas. Z akceptacją, jeśli nie zrozumieniem.
- Jak ją nazwałeś? - pyta,(...)
- Słoneczko - mówię, a ona uśmiecha się, jakby uważała, że brzmi idealnie(...)
- Kim ona jest dla ciebie?
(...)Znam odpowiedź, chociaż nie wiem, jak to powiedzieć.
Odpowiada jej zduszony głos Drew z podłogi.
- Rodziną. To prawda.
Majtkozdzierca Ken w komplecie z Nadąsaną Księżniczką Barbie: nieosiągalne rozmiary, designerska torebusia i wkurwiona mina wliczone w cenę!
Potem znajdę pustą toaletę, poprawię włosy i szminkę lub - jak my wszyscy, tchórze, lubimy to nazywać - schowam się.
-Chciałbym, żeby moja mama była tu dzisiaj, bez sensu, całkowicie nierealne życzenie.
Wzrusza ramionami i odwraca się w moja stronę, tłumiąc ten uśmiech, który zawsze mnie zabija.
-To wcale nie jest takie bez sensu, że chciałbyś ją znowu zobaczyć.
-Nie tyle chodzi o to, że chciałbym ją zobaczyć - odpowiada, spoglądając na mnie wzrokiem, który jest znacznie starszy niż jego wiek.
-Chciałbym, żeby ona zobaczyła ciebie.
Mam ochotę złapać się
za krocze, sprawdzić, czy moje jaja nadal tam są, bo możliwe, że leżą w jej kieszeni i powinienem je stamtąd wyjąć.
Dziwi mnie, że ludzie tak bardzo boją się, co może ich spotkać w ciemnościach, a w ogóle nie myślą o swoim bezpieczeństwie w ciągu dnia, jakby słońce dawało wystarczającą ochronę przed całym złem tego świata. A nie daje. Szepcze, mami ciepłem, by potem wepchnąć cię twarzą w błoto.
Dziwi mnie, że ludzie tak bardzo boją się, co może ich spotkać w ciemnościach, a w ogóle nie myślą o swoim bezpieczeństwie w ciągu dnia, jakby słońce dawało wystarczającą ochronę przed całym złem tego świata. A nie daje. Szepcze, mami ciepłem, by potem wepchnąć cię twarzą w błoto. Światło dnia przed niczym nie może cię ochronić. Złe rzeczy dzieją się na okrągło, nie czekają aż zjesz kolację.
Nienawidzę swojej lewej ręki. Nienawidzę na nią patrzeć. Nienawidzę, kiedy drży i zacina się, i przypomina o utraconej tożsamości. Ale i tak na nią patrzę, ponieważ przypomina mi również o tym, że znajdę chłopaka, który wszystko mi odebrał. Zamierzam zabić swojego mordercę. I zamierzam zrobić to lewą ręką.
Ale trudno być cierpliwym, kiedy ludzie wokół się niecierpliwi.
Nie warto robić czegoś, w czym nie można osiągnąć mistrzostwa.