cytaty z książek autora "Monika Szczesiak"
Mimowolnie odwzajemniłam pocałunek. Czułam, jak świat usuwa mi się spod nóg, oczy przestają widzieć, uszy przestają słyszeć. Jest tylko bicie wystraszonego serca.
Czy mi się to podobało? Tak. Czy chciałam, żeby przestał? Tak. Dodatkowo pojawił się syndrom pszczółki Mai – gdzieś jestem, lecz nie wiadomo gdzie...
Podejmowałam ryzyko i w związku z tym gotowa byłam zaakceptować wszelkie niespodzianki – nie rozczarowałam się, nie cierpiałam i nie utraciłam wiary w życie. Prawie każdego dnia rodziłam się na nowo. Podążałam drogą, którą sama wybrałam. Drogą, w której wszystko było cudowne, ale na której nie spotkałam żadnego cudu.
Wszystko miało wrócić do normy, ale powiedzmy sobie szczerze, czym jest owa norma i normalność? Jeżeli wszystko to, co działo się w moim życiu przez ostatnie dwa tygodnie, było nienormalne, a dwa tygodnie to czas, który wydaje się dostatecznie długi, wtedy to nienormalne staje się z automatu normalnym. A nawet jeżeli owa normalność i norma miałyby być w dalszym ciągu nienormalne, to nie oszukujmy się, sytuacja nie wróci do normalności tylko i wyłącznie dlatego, że takie jest moje widzimisię!
Usiedliśmy na środku nieznanego mi pomieszczenia.
– Poświeć mi tutaj latarką – powiedział.
Chłopak wyciągnął z torby ołówek i usiłował rysować coś na kartce, którą przez całą drogę miętosił w ręku.
– Już wiem! – oznajmił nagle. – Wstawaj, idziemy!
Poczułam ulgę, gdy usłyszałam te słowa.
Moja radość nie trwała jednak zbyt długo. Topniała tak szybko, jak topnieje lód w najgorętsze dni – po raz kolejny zaczęliśmy kręcić się i bezustannie wracać w to samo miejsce. Raz, drugi, trzeci… Nie rozumiałam, dlaczego nie potrafiliśmy znaleźć wyjścia! Pałac przecież nie był ogromny, był duży, ale bez przesady.
Zrezygnowani usiedliśmy z powrotem w tym samym miejscu, w którym stanęliśmy kilka minut wcześniej. Ignacy znowu oddał mi latarkę i zaczął coś nerwowo bazgrać na kartce. Zapadła cisza. Chłopak skupiał się na czymś zawzięcie, a ja skierowałam światło na sufit pomieszczenia.
– Spójrz! Jakie piękne freski! – przerwałam głuchą ciszę.
Na suficie widniały urocze rysunki przedstawiające kilka scen. Był rysunek starszego, brodatego mężczyzny, chłopaka na koniu, kobiety machającej mu chusteczką na pożegnanie, były góry i gromada kolorowych ludzi. Zniecierpliwiona skierowałam światło na ścianę, jedną, drugą, trzecią…
– Ożeż ty w mordę! – krzyknęłam.
Na wprost nas stał młody mężczyzna. Ubrany był w jasną, chyba płócienną koszulę z wywiniętymi rękawami i miał na sobie za duże brązowe spodnie, przewiązane sznurkiem. Stał, wpatrując się w nas z łagodnym wyrazem twarzy i radosnymi oczami.
– Kim pan jest? – zapytał zlękniony Ignacy, chowając mnie jednym ruchem ręki za siebie.
...najlepsze koleżanki nie oceniają się nawzajem. One oceniają innych, razem.
- Prędzej dokopię się jakiegoś prehistorycznego zwierza niż skrzyni – kontynuował. – Słyszeliście o tym, że w pobliżu mojego domu w latach osiemdziesiątych znaleziono szczątki mamuta? Nieźle, co? To kolejny dowód na to, że mamuty żyły w norach.
Nie uważam się za chorą psychicznie i nie mam depresji, chociaż rozumiem powiązanie. Już w starożytności zwracano uwagę na podobieństwo między geniuszem a chorym psychicznie.
Ludzie twierdzą, że nie mogą siebie zmienić, natomiast uparcie próbują zmieniać innych. To czysty egoizm, kiedy żąda się od innych, żeby żyli tak, jak my tego od nich oczekujemy.
Zrozumiałam, że aby przenieść się do przyszłości, muszę po prostu poczekać.
Koleje w życiu są różne. Szkoda tylko, że niektóre nie mają biletów powrotnych.
Nie denerwują cię rzeczy, zdarzenia czy ludzie, ale twoje spojrzenie na nie.
Czytając swoje wspomnienia, ze zdziwieniem zauważam, że nie było w moim życiu momentu, w którym intencją moją było zadanie sobie śmierci. Nie, nie jestem osobą, która nie potrafi się zabić, ja po prostu za każdym razem wybieram życie. Wolę zostać pokonana przez nie niż przez samą siebie. Wszystkie śmiercionośne próby były formą manifestu, sygnałem, że przestałam sobie radzić sama ze sobą i z rzeczywistością.
Moje dzisiaj to jutro, którym przejmowałam się wczoraj. Nie powstrzymasz tego, co nieuniknione. Możesz przygotować się do tego, by ratować to, co pozostało po zniszczeniu przez nieuniknione.
Ona, jak żadna inna znana mi kobieta, uwielbia makijaże, bo wie, że tylko makijaż może być idealny, nie mężczyzna i nie życie.
Tak się tylko mówi! „Czemu? Bo nie ma dżemu! Czemu nie ma dżemu? Bo są śliwki robaczywki! A czemu są śliwki robaczywki? Bo są robaki wpierdzielaki!” Wrr.. – zawarczałam ze złości na niewiedzę przyjaciela. – Oj, Staszku, Staszku! Jesteś jak strumyk. Ładny, bo ładny, ale nie każdy bystry.
W pośpiechu ruszyłam w stronę miasta. Adam razem ze Stanisławem spoglądali jeszcze długo w moim kierunku. Czułam się z tym mało komfortowo. Cały czas zastanawiałam się nad tym, jak prezentuję się od tyłu. Kobiecy punkt widzenia na niektóre sprawy w niektórych momentach jest po prostu zaskakujący.
Tajemnica to informacja, którą chcesz się jak najszybciej z kimś podzielić.
Jeżeli mężczyzna otwiera kobiecie drzwi do samochodu, to albo kobieta jest nowa, albo samochód. Nie chodzi tu o przywileje.
Nie mam zamiaru zostawiać wszystkiego na specjalne okazje. Żyję i to jest specjalna okazja.