cytaty z książki "Mama kazała mi chorować"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Najboleśniejsze wspomnienia najłatwiej jest przywołać. Trwale zmieniają człowieka. Nawet jeśli się z nich otrząśniesz, pozostawiają zagniecenia na tkaninie twojej duszy.
Ludzie mówią, że prawda rani, ale rani tylko złudzenia.
Ile razy można sklejać stłuczony wazon, zanim się go wyrzuci
Dobrze rozumiem, co przeżywa człowiek uwięziony w tożsamości narzuconej przez innych, który wyrywa się z niej i odkrywa prawdziwego siebie.
Prawdą jest to, w co wierzy twój umysł. A wiarę budują osoby, które cię wychowują. Jeśli ktoś zdeformuje twoje myśli, koniecznie musisz znaleźć coś, co pomoże ci je wyprostować
,,Jesteśmy tym kim jesteśmy, nie pomimo przeciwności, lecz dzięiki nim".
Apetyt różni się od głodu: jest mentalną potrzebą, która sprawia, że automatycznie wyciągasz rękę bierzesz coś do jedzenia, wkładasz do ust, gryziesz i połykasz. (...)
Jedzenie nie jest wyłącznie potrzebą fizjologiczną: zaczyna się w umyśle, generuje uczucia głodu, które powinno skłonić organizm do trawienia żywności. (...).
Pamiętam z zajęć, że gdy dotyka się dzieci, ich podwzgórze wysyła sygnał głodu. U dzieci, których nikt nie dotyka, podwzgórze nie wysyła tego sygnału, więc nie jedzą. Czy tak samo jest w przypadku dorosłego, który zatrzymał się w rozwoju? (...)
W chorobie Munchhausena pacjent wie, że jest zdrowy, ale udaje chorobę, żeby zwrócić na siebie uwagę lekarzy i uzyskać zainteresowanie swoją osobą, co w rzeczywistym życiu jest często niemożliwe. Chory jest w stanie dokonać samookaleczenia, żeby uwiarygodnić swoje objawy chorobowe.
Zastanawiam się, jak mama to robi, że my wszyscy stajemy się jej lustrami, pokazujemy dokładnie to, co chce zobaczyć, pod odpowiednim kątem.
Jeśli nam się to nie udaje - tłucze szkło.
Zaczynam zauważać, że otaczam się nieszczęśliwymi osobami, jeszcze bardziej nieszczęśliwymi niż ja. [...] Przy nieszczęśliwym parterze czuję się pewnie, wiem, że mogę o kogoś zadbać. Wśród zrównoważonych ludzi, którym nic nie dolega, widzę własne rany, psychiczne złamania i przemieszczenia. Zaczynam więc od nowa. Gdy już coś zniszczę lub gdy druga osoba oplata się wokół mnie jak bluszcz, odchodzę, szukając szansy na kolejne związki z ludźmi - związki, które nie pochłoną mnie całkowicie.
Najboleśniejsze wspomnienia najłatwiej jest przywołać. Trwale zmieniają człowieka. Nawet jeśli się z nich otrząśniesz, pozostawiają za-gniecenia na tkaninie twojej duszy.
Gdy nie patrzę w lustro, nie uważam się za ładną. Nie mogę pojąć, że mam atrakcyjne ciało. Ani że to ciało nosi w sobie uzdrawiającą moc. Mój instynkt samozachowawczy jest zwinięty jak kłębek żyłki wędkarskiej, tak poplątany, że trzeba całych miesięcy żmudnego rozsupływania, żeby pętelki wreszcie puściły.
Chociaż dusza ludzka z wyprzedzeniem wie, czego musi się nauczyć, to ego utrudnia jej odkrycie prawdy
Im bardziej pragnę kontaktu, tym mniej go zyskuję.
Patrzę w największe lustro. Piękna kobieta. Jestem zatrutą pięknością. Mam ładne rysy, ale pokrywa je gruba warstw choroby.(..)
Mogłabym się pozbyć tej warstwy, zmyć ją, zdrapać, znów być ładna, gdybym tylko potrafiła przestać wpędzać się w chorobę. Ale nie umiem. Nie mogę. Mam to we wszystkich komórkach. We krwi. Tak jakby w chwili urodzenia odebrano mi instynkt samozachowawczy. Zaprogramowano mnie tak, żebym dążyła do śmierci, jeśli nawet nie bezpośrednio, to przynajmniej poprzez brak chęci życia.
W chorobie Miinchhausena pacjent wie, że jest zdrowy, ale udaje chorobę,
żeby zwrócić na siebie uwagę lekarzy i uzyskać zainteresowanie swoją osobą, co w jego rzeczywistym życiu jest często niemożliwe. Chory z zespo
łem Miinchhausena jest w stanie dokonać samookaleczenia, żeby uwiarygodnić swoje objawy chorobowe.